Ayon Audio HA-3 wzmacniacz słuchawkowy

by Marek Dyba / December 27, 2016

Choć nie nazwałbym się słuchawkowym aficionado, to lampowym i owszem. Konkretyzując dalej, na czele moich prywatnych preferencji stoją wzmacniacze oparte o triody pracujące w układzie SE, czyli tzw. SETy. Choć moim pierwszy wyborem pozostają lampy 300B i 2A3, to i 45tkę bardzo lubię. Czy mógłbym więc sobie odpuścić test nowego wzmacniacza słuchawkowego Ayona z parką tych ostatnich triod na pokładzie? W żadnym razie! Oto przed Państwem recenzja wzmacniacza słuchawkowego Ayon Audio HA-3.

Wstęp

Gdy kilka tygodni temu spotkałem się z Gerhardem Hirtem, szefem austriackiej firmy, przy okazji otwarcia nowego salonu Nautilusa w Warszawie, nie omieszkałem go zapytać o jedną z nowości w ofercie, wzmacniacz słuchawkowy Ayon Audio HA-3. Znamy się z Gerhardem od lat, więc zamiast jakiejś oficjalnej, sztywnej odpowiedzi, powiedział mi szczerze, że to ten produkt, choć najmniejszy w ofercie, przysparza mu największy ból głowy. Oczywiście spytałem: dlaczego? Gerhard ciężko westchnął i stwierdził, że po pierwsze to właściwie dystrybutorzy wymusili na nim jego stworzenie domagając się koniecznie lampowego słuchawkowca. A po drugie teraz ciągle do niego wydzwaniają z pretensjami, że nie może nadążyć z jego produkcją.

Tak to bowiem jest z twórcą Ayona, że jeśli już się za coś bierze to absolutnie na poważnie, gdy więc dał się jednak przekonać do zbudowania wzmacniacza słuchawkowego z góry było wiadomo, że będzie on co najmniej bardzo dobry. Albo wręcz wyląduje w absolutnej czołówce urządzeń tego typu dostępnych na rynku. Skromność skromnością, ale zapewne i sam twórca zdawał sobie z tego sprawę, tyle że najwyraźniej nie docenił w pełni potencjału tego segmentu rynku. I stąd obecny ból głowy. Dla mnie było to potwierdzenie, że to produkt, którego koniecznie muszę posłuchać. Tym bardziej, że przecież oparto go o kultowe triody 45. I to nie byle jakie, ale produkowane dla Ayon Audio meshowe wersje tych lamp – jak twierdzi Gerhard, być może najlepsze triody do zastosowań nisko-sygnałowych produkowane obecnie. Nie minęło wiele czasu i wzmacniacz dzięki uprzejmości warszawskiego salonu Nautilusa trafił do mnie. Wyciągnąłem więc leniuchujące ostatnimi czasy Audeze LCD-3 z kablem Entreq i zabrałem się za odsłuchy.

Budowa

Jak coś robić to porządnie – z takiego założenia wyszli twórcy Ayon Audio HA-3 umieszczając go w dwóch niewielkich, solidnych, charakterystycznych dla tej marki obudowach z anodyzowanego na czarno aluminium. Obie są tej samej wielkości. W jednej umieszczono półprzewodnikowy zasilacz w drugiej układ wzmacniacza. Sercem zasilacza jest duży transformator toroidalny z kilkoma wtórnymi odczepami. Napięcie anodowe jest wstępnie filtrowane w filtrze złożonym z dławików i kondensatorów, osobno dla każdego kanału. Front zasilacza zdobi jedynie niewielka czerwona dioda, która zapala się po włączeniu urządzenia. Sam włącznik umieszczono na spodzie po lewej stronie obudowy. Z tyłu umieszczono jedynie gniazdo IEC, oraz drugie, do którego podłącza się kabel zasilający wzmacniacz. Kabel ten z obu stron zakończony jest wielopinowymi, zakręcanymi wtykami. Przy gniazdach na obu urządzeniach umieszczono zakręcane zatyczki tychże, których można użyć do ochrony gniazd gdy nie są połączone kablem.

We wnętrzu właściwego wzmacniacza jego układ zmontowano na kilku płytkach. Osobną przeznaczono dla sekcji wejściowej/sterującej, w której pracują dwie podwójne triody 12AU7, po jednej na kanał. W stopniu końcowym pracują triody AA45 z logiem Ayona. Sprzęgnięcie z lampami końcowymi zapewniają wyselekcjonowane kondensatory polipropylenowe o różnych wartościach, lutowane równolegle: Mundorf Supreme Evo – Silver Gold o pojemności 0,001 μF oraz Mundorf MCAP Evo o pojemności 0,47 μF. Wybór zarówno modeli jak i tych konkretnych wartości został oparty na setkach godzin prób i odsłuchów. Regulacja głośności odbywa się w drabince rezystorowej Burr Brown PGA2310 – gałka na przedniej ściance współpracuje z enkoderem. Producent zastosował pozłacane gniazda RCA. Na froncie, pośrodku, umieszczono niezbyt dużą gałkę regulacji głośności. Po jednej stronie znajduje się niewielki wyświetlacz, który pokazuje głośność przez kilka sekund po każdej jej zmianie. Po drugiej stronie umieszczono wyjście słuchawkowe na dużego jacka. Lampy umieszczono na górnej powierzchni wzmacniacza z sterującymi z przodu, lampami mocy za nimi, a jeszcze dalej znajdują się dwie spore, srebrne osłony transformatorów. Wykonanie i wykończenie to po prostu wysoki standard Ayona – HA-3 prezentuje się więc wyśmienicie.

Brzmienie

Jak więc gra najmłodsze dziecko ekipy Ayon Audio? Po pierwsze wcale nie słychać żadnych dolegliwości wieku młodzieńczego. Zwykle pierwszy produkt danego rodzaju w ofercie nawet znanego, doświadczonego producenta, jest daleki od doskonałości. Pewnych rzeczy trzeba się po prostu nauczyć w praktyce – wzmacniacz słuchawkowy to nie to samo, co „normalny” wzmacniacz, który musi napędzić zupełnie inne obciążenie (kolumny). Wzmacniaczowi słuchawkowemu pod wieloma względami bliżej jest do przedwzmacniacza, pracującego na niskich sygnałach, które są w nim wstępnie wzmacniane i dopiero podawane do końcówki mocy. Tu, na potrzeby słuchawek, wzmocnienie nie musi być zbyt duże – stąd analogia do przedwzmacniacza. Tyle, że przedwzmacniacze lampowe to jedna ze specjalności Ayona, może więc tak udany pierwszy wzmacniacz słuchawkowy wcale nie powinien dziwić?

W pewnym sensie od pierwszej chwili słychać, że to wzmacniacz single ended na triodach. W dźwięku jest bowiem ten niezwykły pierwiastek organiczności, naturalności, który sprawia, że człowiek zatapia się w muzyce natychmiast. Wystarczy zamknąć oczy – świat dokoła znika, a człowiek przenosi się do studia czy pierwszych rzędów widowni sali koncertowej. Niezwykła (jak na odsłuch słuchawkowy) jest budowana przestrzeń – dawno nie słyszałem takiej głębi sceny przez słuchawki, jak właśnie z HA-3. Scena nie jest zbyt szeroka, powiedziałbym, że w tym względzie jest po prostu akuratna, ale za to jej głębokość, z ładnie separowanymi planami, ze sporymi, mającymi ciało źródłami pozornymi, poza skalą jako taką, przypominała mi odsłuchy na kolumnach. Podkreślę słowo: „przypominała”, żebyście wzięli Państwo raz jeszcze poprawkę na fakt, iż to odsłuch słuchawkowy. Siłą rzeczy prezentacja podana jest bliżej słuchacza niż zwykle przez kolumny, a scena nie jest tak głęboka, ani źródła pozorne tak duże jak przez głośniki. Chciałem jedynie podkreślić, że w tym zakresie Ayon Audio HA-3 potrafi dużo więcej niż wielu nawet bardzo dobrych konkurentów, z Questylem CMA800R, Trilogy 933, czy Bakoonem HPA-21 włącznie. Dobre tranzystorowe wzmacniacze słuchawkowe mogą dorównać lampie w wielu elementach, w niektórych mogą być nawet lepsze, ale naturalność brzmienia i przestrzenność prezentacji pozostają domeną baniek próżniowych, kropka.

Część osób uważa Audeze LCD-3 za słuchawki grające raczej ciemnym dźwiękiem. Jak podkreślałem wiele razy, owo wrażenie bierze się z gęstości i nasycenia ich brzmienia (i kontrastu w tym względzie do większości modeli innych producentów), a nie przesunięcia balansu tonalnego w dół, czy wycofania tonów wysokich. Można się o tym przekonać zestawiając je z bardzo dobrym wzmacniaczem, który gra równo, a więc i ładnie rozświetla górę pasma i dobrze kontroluje dół. Niesamowitą klasę w tym zakresie pokazała np. para wspomnianych Questylów, z których każdy napędzał jeden kanał – to było zestawienie do tej pory najlepsze, jakie z tymi słuchawkami słyszałem. Tamten odsłuch odbył się już dość dawno temu, a pamięć brzmieniowa bywa zawodna, ale sięgając do niej i notatek powiedziałbym, że Ayon służy tym słuchawkom co najmniej równie dobrze, jak dwa CMA800R pracujące jako monobloki. I to mimo tego, że przecież austriacki wzmacniacz ma konstrukcję niezbalansowaną i takież samo wyjście słuchawkowe. Dlatego właśnie, gdy już minęła pierwsza fascynacja ową precyzyjną, niezwykle przestrzenną prezentacją, przyszła pora na przyjrzenie się górnej części pasma.

Gdy mowa jest o wzmacniaczach lampowych najczęściej podkreśla się wspomnianą już przestrzenność i namacalność prezentacji oraz wyjątkowe nasycenie bajecznie kolorowej średnicy. Tymczasem jedną z największych zalet dobrych SETów jest prezentacja tonów wysokich. Tu bowiem pojawia się połączenie kilku niezwykłych, bardzo rzadko występujących wspólnie cech. Z jednej strony góra pasma jest bowiem pięknie rozświetlona, co nie ma nic wspólnego z niepożądanym rozjaśnieniem, pełna naturalnego blasku, z drugiej jest delikatna i słodka nie tracąc nic z potrzebnej dźwięczności ani czystości. Gdy dorzuci się do tego otwartość i dużą ilość powietrza powstaje prezentacja, w której są wszystkie, najmniejsze nawet detale i subtelności, podane jednakowoż w nienachalny sposób, która jest rozdzielcza i selektywna, ale jednocześnie naturalna, przyjemna dla ucha, nigdy nie agresywna. To właśnie ta ostatnia cecha przy jednoczesnym braku utraty jakichkolwiek informacji sprawia, że tak wielu ludzi zakochuje się w brzmieniu lamp.

Nie inaczej jest w przypadku testowanego Ayona. Choćby blachy perkusji są bardzo dobrze różnicowane, uderzenia pałeczek są szybkie, mają wysoką energię, a miotełki przynależną im delikatność. Te ostatnie, w dobrych nagraniach, nie zlewają się w jeden ciągły „szmer” – świetnie słychać ich pracę. Dźwięczność jest absolutnie wyjątkowa dzięki nasyceniu, dociążeniu każdego dźwięku – słychać, że blachy mają konkretną masę, że to nie są (wbrew potocznej nazwie) jedynie cienkie metalowe krążki. Gdy w orkiestrze odzywa się trójkąt, czy dzwoneczek, robią tą dźwiękiem mocnym, przenikliwym, ale nieagresywnym, takim który wyraźnie słychać, ale który nie jest nieprzyjemny. Wzmacniacz nie zapomina oczywiście również i o wybrzmieniach – tych absolutnie nie brakuje, nie miałem wrażenia (którego nie znoszę) ich skracania. Trąbki, które i owszem potrafią zagrać ostro, tu wypadały kapitalnie za sprawą pięknego różnicowania – to co miało brzmieć ostrawo, takie było pozostając jednocześnie naturalnie nieagresywnym, a gdy trzeba było trąbka robiła się matowa nic nie tracąc ze swojego czaru.

Lampa, SET, więc pewnie na dole pasma jest okrągło i wolno…? Jedną z cech chyba wszystkich wzmacniaczy Gerharda jest znakomita dynamika, a kolejną mocno, pewnie prowadzony, barwny i świetnie różnicowany bas. Mimo, że na początku zaznaczyłem, że Ayon Audio HA-3 właściwie więcej ma wspólnego z przedwzmacniaczami tej marki niż wzmacniaczami, to trudno było się spodziewać jakiegoś zupełnie innego charakteru brzmienia. Tak, dół pasma jest lampowy. W najlepszym możliwym tego słowa znaczeniu. Co to znaczy w praktyce? Jest wystarczająco szybki dla każdej muzyki, może poza jakimś trash-metalem – tam pewnie wzmacniacze tranzystorowe sprawdzą się lepiej. Bas jest dobrze definiowany i znakomicie kontrolowany. Ayon stawia na nasycenie i dociążenie tej części pasma. Nie ma więc mowy o jakimkolwiek utwardzeniu, o przesadnej konturowości. Po szybkim ataku następuje długie, mocne podtrzymanie dźwięku, a potem nie skracane wybrzmienia. Pewne prowadzenie tego zakresu sprawdzało się zarówno gdy słuchałem Renaud Garcii-Fonsa, czy Raya Browna na kontrabasie, jak i Marcusa Millera szalejącego na elektrycznej gitarze basowej. Także przy popisach perkusistów, jak i gdy HA-3 musiał oddać prawidłowo najniższą oktawę fortepianu. W każdym przypadku dostawałem głęboki, nasycony dźwięk, mający masę, dający się poczuć gdy było trzeba, ale też i szybki, żwawy, gdy występowała taka potrzeba. Tak, najlepsze wzmacniacze oparte na kwarcu potrafią przedstawić jeszcze bardziej zwarty, jeszcze bardziej sprężysty bas, ale nie jest on tak niebywale barwny i tak nasycony jak z Ayonem. Jak zawsze w audio – dostajemy coś za coś.

O średnicy jako takiej piszę na końcu nie dlatego, że jej rola jest najmniejsza, wręcz przeciwnie, ale ona jest tu najmniejszym zaskoczeniem. Dobry SET to obowiązkowo wzorcowa prezentacja tej części pasma. Nasycenie, gładkość, płynność i, oczywiście, organiczność są tu bezdyskusyjne. Zarówno wokale jak i instrumenty akustyczne wypadają wybornie. Są żywe, dynamika w skali mikro jest fantastyczna, podobnie jak cieniowanie barwy. Dźwięk jest niezwykle rozdzielczy i detaliczny, ale te elementy wykorzystane są do pokazania pełnego, wyjątkowo bogatego obrazu muzyki jako całości. Nawet więc jeśli Ayon Audio HA-3 przekazuje więcej informacji niż niemal wszystkie wzmacniacze słuchawkowe jakie znam, choć doskonale różnicuje nagrania, to nie jest to granie suche, analityczne. To high end pełną gębą, że tak powiem, bo z jednej strony wydobywa z nagrania wszystko, co jest do wydobycia, z drugiej składa wszystkie pozyskane informacje w wyjątkowo piękne, wciągające, pełne emocji granie. Tu nie da się siedzieć i analizować nagrania czy nawet brzmienia, choć Ayon sprawnie pokazuje wszystko, co jest do tego potrzebne, bo liczy się wyłącznie muzyka, emocje z niej płynące, ten wyjątkowo bliski kontakt z wykonawcami.

Doskonale wypadały z HA-3 nagrania zrealizowane na żywo. Ot choćby legendarny „Jazz at the Pawnshop” należący do mojego kanonu recenzenckiego. Na słuchawkach zwykle słychać bardzo dużo, pod pewnymi względami więcej niż na kolumnach. Te drugie królują w kwestii oddania akustyki pomieszczenia, klimatu niewielkiego klubu. W tej pierwszej kwestii, mnóstwa małych, muzycznych i niemuzycznych elementów, Ayon radził sobie znowu lepiej niż większość znanych mi konkurentów. I znów wykorzystywał tą swoją umiejętność składania wszystkich informacji w wyjątkowo wciągającą, płynną, harmonijną całość, od której nie dało się oderwać. Co może nawet ważniejsze, również w kwestii oddania atmosfery klubu, jego akustyki, Ayon Audio HA-3 miał do powiedzenia naprawdę dużo. To po części zasługa stosunkowo niedużej kubatury szwedzkiego klubu i wyjątkowo małej sceny, na której upchnięto muzyków, ale znakomity, austriacki słuchawkowiec dołożył do tego swoją cegiełkę. Znakomite granie!

Podsumowanie

Audio to sztuka kompromisu i stwierdzenie to jest prawdziwe nawet na poziomie high-endu. Nie ma urządzeń, które wszystko robią doskonale, które w każdym możliwym aspekcie są najlepsze. Ayon Audio HA-3 nie jest w tym względzie wyjątkiem, a mimo tego to na pewno jeden z czterech znanych mi najlepszych wzmacniaczy słuchawkowych. Dla mnie, zważywszy że to Audeze LCD-3 są moim pierwszym wyborem, testowany wzmacniacz jest od dziś numerem jeden w pokonanym polu zostawiając wspomnianego Bakoona, Trilogy, czy nawet parę Questylów. Rzecz nie w tym, że tamte zostają daleko w tyle, że austriackie urządzenie jest wyraźnie od nich lepsze.

Tak jak i one, ma ono mocne i kilka nieco słabszych stron, ze zdecydowaną przewagą tych pierwszych (podobnie jak i konkurenci). Tyle, że oferowana przez niego kombinacja cech do mnie przemawia najbardziej. To niesamowicie gładkie, spójne i organiczne granie. To znakomita, lampowa, eteryczna, delikatnie słodka, ale niezwykle dźwięczna, świetnie różnicowana, otwarta i pełna powietrza góra pasma. To mocny, nasycony, dociążony bas, prowadzony równo, pewnie, wystarczająco szybki i sprężysty żeby nie dało się na niego narzekać w żadnej muzyce, jakiej ja słucham. Da się szybciej, bardziej konturowo, jeszcze punktualniej? Tak, ale kosztem barwy i nasycenia, a czasem utwardzenia niskich tonów – to nie mój wybór.

No i w końcu bajecznie kolorowa, ciepła, ekspresyjna, doskonale różnicowana, otwarta średnica. I wszystko to składa się w całość, w której tak naprawdę żadna z wymienionych cech sama w sobie się nie liczy. Liczy się jedynie wciągająca, nasycona emocjami muzyka, której słucha się z uśmiechem na ustach całymi godzinami, nawet jeśli na uszach ma się tak ciężkie słuchawki jak Audeze. Zapewne nie dla wszystkich będzie to najlepszy wzmacniacz jaki znają (i nie tylko dlatego, że mogą znać takie, z którymi ja nie miałem do czynienia), ale pewnie i oni umieszczą go w czołowej trójce, może piątce (w zależności od preferencji brzmieniowych i muzycznych). Dla mnie, miłośnika brzmienia triod pracujących w układach single ended, Ayon Audio HA-3 z triodami 45 na pokładzie stał się właśnie numerem jeden, do którego muszą próbować równać wszyscy potencjalni konkurenci.

Platforma testowa:

  • Źródło analogowe: gramofon J.Sikora Basic w wersji MAX, ramię Schroeder CB, wkładka AirTight PC-3, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru i Grandinote Celio
  • Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany PC z WIN10, Roon, Fidelizer Pro 7.3, karta JPlay Femto z zasilaczem bateryjnym Bakoon, zasilacz liniowy Hdplex, izolator USB JCAT
  • Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr BIG7
  • Słuchawki: Audeze LCD-3 z kablem Entreq Challenger 2013
  • Interkonekty: Hijiri Million, Less Loss Anchorwave
  • Kable zasilające: LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
  • Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i ISOL-8 Substation Integra; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
  • Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS
  • Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot

 

 Specyfikacja (wg producenta):

  • Tryb i klasa pracy: trioda klasa A
  • Lampy: 2 x AA45 Mesh, 2 x 12AU7
  • Impedancja obciążenia: 16-600 Ω
  • Moc wyjściowa (32 Ω): 500 mV
  • Pasmo przenoszenia: 15 Hz – 35 kHz
  • Impedancja wejściowa (1 kHz): 50 kΩ
  • Czułość wejściowa (pełna moc): 700 mV
  • Zniekształcenia THD: 0,01%
  • Stosunek sygnału do szumu (pełna moc): >100 dB (nieważony)
  • Separacja między kanałami: >89 dB
  • Sprzężenie zwrotne: brak
  • Wejścia: RCA
  • Pobór mocy: 65 W
  • Wymiary (wzmacniacz/zasilacz, SxGxW): 220 x 300 x 200 mm/220 x 300 x 100 mm
  • Waga (wzmacniacz/zasilacz): 8/7 kg

 

Cena detaliczna (w Polsce):

  • Ayon Audio HA-3: 14.900 zł

ProducentAyon Audio

Dystrybutor w PolsceNautilus