Zapraszam na krótki wywiad przeprowadzony z Danielem Weissem, założycielem i szefem Weiss Engineering Ltd, znanej i cenionej szwajcarskiej firmy, która najpierw zawojowała świat pro-audio, a później wykorzystała swoją szansę, by wkroczyć również do świata audiofilów.
Wywiad przeprowadziłem zdalnie korzystając z emaila, jako że obecna sytuacja związana z pandemią nie pozwoliła nam się spotkać osobiście. Okazją do zadania kilku pytań Danielowi była powstająca właśnie recenzja jednego z jego najnowszych produktów, przetwornika cyfrowo-analogowego Weiss DAC501. Recenzja ukaże się za kilka dni, a poniższy wywiad możecie Państwo potraktować jako swego rodzaju preludium do niej. Zapraszam.
Oto nasz bohater cierpliwie wyjaśniający szczegóły dotyczące nowego produktu
MD (Marek Dyba): Zacznijmy od… odrobiny historii, jeśli nie ma Pan nic przeciwko. Założył Pan swoją firmę w 1985 roku by zająć się projektowaniem i produkcją sprzętu na potrzeby rynku pro-audio, a w szczególności dla studiów zajmujących się masteringiem materiałów muzycznych. Dlaczego swoją uwagę skierował Pan właśnie w stronę potrzeb masteringu, a nie nagrywania? Przecież wcześniej pracował Pan dla Studera, znanego przede wszystkim ze swoich magnetofonów. Bardziej naturalne wydawałoby się więc podążanie dalej w tym kierunku.
DW (Daniel Weiss): Na początku lat 80-tych XX wieku na rynek wdarły się płyty CD a wraz z nimi, niespodziewanie, pojawiła się nowa nisza na rynku – cyfrowa obróbka sygnału audio. W tym czasie proces masteringowy odbywał się niemal wyłącznie w domenie analogowej. Gdy pojawiły się cyfrowe rejestratory dźwięku i płyty CD inżynierowie pracujący w studiach zaczęli się rozglądać za urządzeniami do cyfrowej obróbki sygnału. Wtedy właśnie zaczęliśmy produkcję naszego systemu modułowego bw102 sprzedawanego pod nazwą Harmonia Mundi Acustica. Moim ówczesnym partnerem był Ben Bernfeld, właściciel studia masteringowego w Niemczech, który dzięki temu doskonale wiedział jakie funkcje są niezbędne osobom, które zajmowały się masteringiem.
MD: Weiss dość szybko wyrobił sobie markę w świecie pro-audio, a mimo tego w 2000 roku postanowiliście wejść również na rynek konsumenckiego audio. Dlaczego podjęliście taką decyzję?
DW: Do świata high-endu/hifi weszliśmy oferując przetwornik cyfrowo-analogowy o nazwie Medea, który był niczym innym jak nasz DAC1 oferowany studiom, tyle że włożony do zdecydowanie lepiej wyglądającej obudowy. Uważaliśmy że potrzeby audiofilów wcale nie różnią się specjalnie od wymagań, które naszym urządzeniom stawiali profesjonaliści ze studiów masteringowych. Zrobienie tego pierwszego kroku w stronę rynku hifi nie było więc dla nas zbyt wymagające, a jednocześnie dawało nam dostęp do zdecydowanie większego rynku. Gdy miłośnicy muzyki docenili nasz przetwornik okazało się, że chcą i potrzebuję więcej. Stworzyliśmy więc dla nich także transport płyt CD – Jason – a później szereg innych urządzeń, które można znaleźć w naszej ofercie.
Do odsłuchu ustawiła się niezła kolejka…
MD: Audiofile często uważają, że ich świat i świat pro-audio to dwa zupełnie osobne byty. Niektórzy uważają branże pro za niemal „wrogów”, bo to przecież studia są winne zbyt słabej, dla audiofilskiego sprzętu i uszu, jakości nagrań. Jak Pan widzi relacje między tymi dwoma światami? Jakich argumentów użyłby Pan żeby przekonać audiofilów, że te dwa światy są ze sobą nierozłącznie związane, że od siebie zależą i tak naprawdę jeden nie może istnieć bez drugiego?
DW: Ta sytuacja miała może miejsce na początku istnienia rynku hifi, ale od tej pory audio pokonało długą drogę i obecnie potencjał jakościowy produkcji muzycznych jest bardzo wysoki, a osiągnięcie go nie wymaga aż tak dużego budżetu. Kluczowy jest raczej know-how i gust inżynierów i producentów zaangażowanych w produkcję danego albumu. Wydaje mi się, że ludzie zajmujący się nagrywaniem, masteringiem i produkcją muzyki, podobnie jak audiofile, potrafią docenić wysiłek włożony w stworzenie nagrania i ostateczny wynik swojej pracy. Audiofile mogą się sporo nauczyć od ludzi z branży pro szczególnie w zakresie tworzenia dobrych warunków akustycznych do słuchania muzyki. Takich, w których nagranie zabrzmi tak, jak potrafi.
MD: Czy Wasza filozofia projektowania urządzeń audio zmienia się w zależności od tego, czy jest ono skierowane na rynek pro czy na konsumencki? Czy zakładacie osiągnięcie takiego samego brzmienia w obu przypadkach, czy jednak celujecie w nieco inny dźwięk i funkcjonalność ponieważ urządzenia są przeznaczone dla dość różnych użytkowników?
DW: Mamy jedną filozofię tworzenie urządzeń audio i nie ma znaczenia, czy są przeznaczone na rynek pro, czy do słuchania w domowym zaciszu. Celem nadrzędnym jest transparentność prezentacji. Chyba, że dany rodzaj urządzenia ma z założenia zmieniać dźwięk w jakiś określony sposób. Urządzenia, w zależności od przeznaczenia, mogą się różnić od strony czysto użytkowej. Na przykład de-esser (funkcja minimalizująca syczące zgłoski, red.) używany w naszym nowym przetworniku, modelu DAC501, obsługuje się jednym pokrętłem. W przypadku sprzętu pro do ustawiania tej samej funkcji wykorzystywany jest szereg parametrów. Stworzenie de-essera, który domowy użytkownik będzie mógł wykorzystać używając pojedynczego parametru i który mimo tego będzie doskonale działał było prawdziwym wyzwaniem.
MD: Jak cechy odtwarzanego dźwięku uważa Pan osobiście i jako twórca urządzeń audio, za najważniejsze?
DW: Wspomniałem już wcześniej o transparentności dźwięku, ale osiągnięcie absolutnej przejrzystości raczej nie jest możliwe. Dlatego lubię brzmienie, które nie męczy, nie nuży, którego po prostu przyjemnie się słucha. Gdy udaje się to osiągnąć to efekt… może być nawet lepszy niż uzyskany za sprawą transparentności…
A tak powstawał DAC501
MD: Tę kwestię często poruszam rozmawiając z konstruktorami urządzeń audio – pomiary vs odsłuchy – czy w trakcie opracowywania nowych produktów stosujecie obie metody oceny postępów prac, a jeśli tak to którą z nich uważa Pan za ważniejszą?
DW: Wykonujemy mnóstwo pomiarów by sprawdzić, jak nam idzie osiąganie podstawowego założenia naszej filozofii, czyli transparentności dźwięku. Brzmienie naszych urządzeń to wynik pogoni za ową transparentnością. Nie zmienia to faktu, że od lat próbuję ustalić, które parametry mierzalne odpowiadają za uzyskanie dobrego brzmienia. Podejrzewam, że to wcale nie są wyłącznie te, o których wszyscy mówią, czyli pasmo przenoszenia, zniekształcenia harmoniczne (THD), odstęp sygnału od szumu (SNR), częstotliwość próbkowania, itd, …
MD: Mieliście już wcześniej w ofercie przetwornik, co więc stało za decyzją opracowania modeli DAC501/502? Dla kogo stworzyliście te modele?
DW: The DAC501/502 to nasze pierwsze przetworniki z wbudowanym DSP (cyfrowy procesor sygnału). Liczymy na zainteresowanie nimi miłośników muzyki ceniących sobie najwyższa jakość dźwięku, ale także, taką mamy nadzieję, dostępność algorytmów których nie znajdą w żadnych innych urządzeniach na rynku. Nasze algorytmu spełniają różne funkcje – ulepszają sygnał audio, pozbywają się jego defektów, poprawiają wrażenia odsłuchowe, korygują akustykę pokoju. Myślę, że już najwyższy czas by audiofile mogli coś zrobić jeśli nie są do końca zadowoleni z brzmienia swoich systemów, a nawet z brzmienia konkretnych albumów, czy utworów. Dodatkowo DAC501/502 to urządzenia Roon Ready dzięki czemu obsługują streaming, radio internetowe, itd.
Większy brat, DAC502
MD: Do testu otrzymałem Wasz nowy przetwornik, DAC501. W ofercie jest również DAC502, który, jeśli dobrze rozumiem, jest w zasadzie identycznym urządzeniem poza dodatkiem w postaci zbalansowanego (XLR) wyjścia słuchawkowego. Dlaczego więc otrzymał dużo większa obudowę?
DW: Odpowiedź jest prosta – niektórzy klienci wolą urządzenia o standardowych wymiarach, bo lepiej wizualnie pasują do ich systemów.
MD: Jedną z funkcji, która może zaskoczyć użytkowników przetwornika DAC501 jest emulacja brzmienia płyty winylowej. Pierwsze pytanie – w jaki sposób opracowaliście tę funkcję, drugie – jak specjaliści od cyfrowego audio w ogóle wpadli na pomysł, by taką emulację opracować?
DW: Przyzwoita płyta winylowa odtworzona na przyzwoitym gramofonie potrafi zabrzmieć wyjątkowo dobrze. Brzmienie uzyskane z tego nośnika różni się od tego, co można uzyskać z jakimkolwiek cyfrowym nośnikiem muzyki. Patrząc na specyfikację techniczną płyty winylowej widać od razu, że większość parametrów jest zdecydowanie gorsza od uzyskiwanych w systemie cyfrowym. To wszystko są fakty. A jednak… winyl brzmi znakomicie. Podjęliśmy się więc wyzwania, którego celem było wygenerowanie podobnych „defektów” w cyfrowym procesorze dźwięku. Nasza pani inżynier, która pracowała nad odpowiednim algorytmem, spędziła mnóstwo czasu analizując co tak naprawdę dzieje się w tym złożonym systemie elektro-mechanicznym odtwarzającym płyty winylowe. Następnie musiała zdefiniować poszczególne elementy tego procesu i odpowiednie interakcje między nimi by w uzyskać efekty brzmieniowe zgodne z początkowymi założeniami.
MD: Czy wszystkie ustawienia DSP dostępne w menu DAC501 zostały opracowane przez Waszych inżynierów? Jeśli tak, to czy ich wybór wziął się z Waszej wiedzy i doświadczenia, czy może wynikał z konkretnych sugestii płynących od klientów?
DW: Tak, wszystkie algorytmy opracowaliśmy sami. Swoją drogą kolejne są w trakcie opracowywania i będą dostarczane klientom w przyszłości w postaci aktualizacji oprogramowania przetwornika. Tworzymy algorytmu, które jak nam się wydaje (a właściwie, to my to wiemy) będą przydatne audiofilom. Jesteśmy jednakże zawsze otwarci na sugestie, jeśli sami nie wpadliśmy na jakieś algorytmy, które mogą być użyteczne!
MD: W trakcie mojego testu pojawiła się właśnie aktualizacja firmwaru dla DAC501 (i pewnie dla DAC502). Jakie zmiany ona wprowadziła?
DW: Najnowsza wersja firmwaru przyniosła funkcję de-essera. Dzięki niej można wyeliminować/zminimalizować syczenie w ludzkich głosach, czyli tzw. sybilanty. Wraz z następną aktualizacją mamy zamiar dostarczyć kolejny algorytm – crossfeed – który będzie przydatny dla użytkowników słuchawek. Później powinien się pojawić loudness equalizer (korekcja głośności, red.), przydatna w czasie odsłuchów na niskich poziomach głośności.
Słuchawki przydają się w czasie prac nad nowym urządzeniem
MD: DAC501 odtwarza pliki PCM do 384 kHz i DSD do DSD128. Gdy puściłem plik DSD256 przetwornik bezproblemowo go odtworzył, acz na wyświetlaczu pojawiła się informacja, iż odtwarzany jest plik DSD128. Czy to znaczy, że wszystkie nieobsługiwane natywnie rozdzielczości są po prostu downsamplowane do obsługiwanej? A przy okazji – DSD odtwarzane jest przez DoP, zgadza się?
DW: Przypuszczam, że to już odtwarzacz softwarowy przeprowadził downsampling do rozdzielczości akceptowanej przez DAC. Tak, używamy DoP.
MD: Jako że jest Pan powiązany ze światem studiów masteringowych musi Pan znać wielu ludzi z tej branży. Czy mógłby Pan wymienić kilku ulubionych, najwyżej cenionych, przynajmniej wśród tych, z którymi miał Pan okazję pracować?
DW: Inżynierowie zajmujący się masteringiem to nasi główni klienci w świecie pro audio i to od nich dostajemy najwięcej opinii i uwag dotyczących naszych produktów. To oni właśnie mają „złote uszy”, więc jeśli od nich słyszymy, że nasz sprzęt świetnie brzmi wierzymy im bez zastrzeżeń Faktycznie znam wielu z nich i większość to prawdziwi „celebryci”, przynajmniej w branży. Wśród nich wymieniłbym np. Boba Ludwiga, Bernie Grundmana, Teda Jensena, Scotta Halla, Howie Weinberga i wielu, wielu innych.
MD: Czy mógłby się Pan podzielić z naszymi Czytelnikami sugestiami dotyczącymi Pana ulubionej muzyki? Może mógłby Pan wskazać wykonawców/albumu szczególnie godne polecenia.
DW: Zwykle na takie pytanie odpowiadam wymieniając wykonawców z mojej rodzimej Szwajcarii. To dość mały rynek, więc nasi artyści mają problem z przebiciem się na światowych rynkach. A przecież mamy tu wielu znakomitych wykonawców, takich jak choćby: The Young Gods, Stefan Eicher, Lucas Niggli, Nerve (to co prawda grupa z Nowego Jorku, ale na perkusji gra tam szwajcarski bębniarz JoJo Mayer), czy Steamboat Switzerland.
MD: Dziękuję za rozmowę i… już teraz gratuluję znakomitego DACa. Więcej napiszę w recenzji, ale mogę chyba zdradzić, że DAC501 bardzo mi się spodobał i podejrzewam, że wielu miłośników muzyki i dobrego brzmienia podzieli moją opinię.