JADIS I300

by Marek Dyba / August 27, 2023

Są takie marki w audio, które natychmiast przychodzą do głowy, gdy myśli się o konkretnych rodzajach urządzeń. Gdy ktoś mnie zapyta o najlepsze wzmacniacze lampowe usłyszy (niekoniecznie w tej kolejności) o produktach Kondo, Air Tighta, Ayona i pewnie kilku innych marek. Jedną z nich na pewno będzie również prominentny francuski producent, którego najnowsza propozycja trafiła do testu. Oto Jadis I300.

Wstęp

Rozszerzając myśl o markach kojarzących się z danymi rodzajami urządzeń możemy o branży audio pomyśleć również w kategoriach narodowych. Z Francji pochodzi wielu uznanych producentów, których nazwy zna większość fanów dobrego brzmienia. Podejrzewam, że pośród najczęściej wymienianych byłby Focal, nieco starsi fani czarnej płyty wskazaliby zapewne J.C. Verdier, nie zabrakłoby Metronome, Audio Aero, Vermeer Audio, Lavardina, TotalDaca i pewnie jeszcze kilku innych. No i oczywiście JADISa. To wielce zasłużona rodzinna firma specjalizująca się w urządzeniach lampowych, przede wszystkim wzmacniaczach, której kilka modeli miałem okazję w przeszłości testować (przede wszystkim, choć nie tylko, integry – I35, I50, I70, czy I88). Ich znakiem rozpoznawczym są wykańczane złotym kolorem fronty obudów oraz konsekwentne stosowanie stopni wyjściowych w układzie push-pull (acz w ofercie znajdzie się również kilka single ended).

Najnowszym dodatkiem do oferty, jeszcze ciepłym, że tak to ujmę, jest wzmacniacz zintegrowany oparty na legendarnej triodzie 300B, kojarzącej się fanom przede wszystkim z układami single-ended. Swoją drogą, w ofercie francuskiego producenta można znaleźć monobloki na tych właśnie lampach i to pracujących w układzie SE. Jednakowoż przygotowując wzmacniacz zintegrowany Jadis, jak to Jadis, do sprawy podszedł po swojemu. Oparł swoją konstrukcję na dwóch takich lampach na kanał, co jest rozwiązaniem spotykanym nawet u specjalistów konstrukcji single-ended, zwanych w takich szczególnych przypadkach PSE (paralel single-ended).

Dwie lampy na kanał stosuje się, by uzyskać nieco wyższą moc niż z jednej 300B, jako że ta oferuje 7-8W, a w układzie PSE można te wartości niemal podwoić. Jest to ważne dlatego, że absolutną podstawą, kluczem do uzyskania (zwłaszcza) z tego typu wzmacniaczami dźwięku, który zachwyca wielu ludzi na całym świecie, jest zestawienie ich z odpowiednimi kolumnami. Zwykle mówi się o konstrukcjach odpowiednio łatwych do napędzenia. W praktyce oznacza to, po pierwsze, wysoką skuteczność, po drugie, przyjazny, czyli w miarę równy, albo pozbawiony większych spadków, przebieg impedancji. Takie wymagania to właściwie przeciwieństwo większości współczesnych konstrukcji. Wyższa moc zwiększa więc pulę potencjalnych partnerów (kolumn) dla wzmacniaczy o (nawet mimo podwojenia nadal dość) niskiej mocy.

Jadis, jak już wcześniej wspominałem, specjalizuje się jednakowoż w układach push-pull, które, m.in., gwarantują zwykle wyższą moc wyjściową niż ich odpowiedniki single-ended. Gdy pan Sebastian Kienitz z Grobel Audio, czyli polskiego dystrybutora marki Jadis, po raz pierwszy w mediach społecznościowych wspomniał, że zbliża się premiera wzmacniacza na lampach 300B, ja oczywiście pomyślałem od razu o konstrukcji w układzie SE. Gdy zdjęcia pokazały, że w każdym kanale pracują po dwie triody 300B przestawiłem jedynie w głowę wajchę z SE na PSE. Tymczasem Jadis pozostał przy swojej specjalności i zrobił układ push-pull, który w tym wydaniu oferuje 10W mocy na kanał, czyli… wcale nie tak dużo, jak można się było spodziewać po takiej konstrukcji.

Moc wzmacniaczy lampowych jest jednakowoż o tyle względna, że podawana przez producentów oznacza maksymalną moc przy akceptowalnych z ich punktu widzenia zniekształceniach – słowem jest to liczba, którą można w pewnym zakresie manipulować. Z drugiej strony, nie należy zniekształceń demonizować – w przypadku wzmacniaczy lampowych są one niemal zawsze wyższe niż mierzone dla tranzystorowych odpowiedników, i na dodatek „przyjaźniejsze” dla ucha i stąd takie konstrukcje mają spore grono wiernych użytkowników chwalących je za wyjątkową muzykalność.

Wracając do testowanej integry Jadis I300, 10W z push-pulla na dwóch 300B wydaje się z jednej strony wartością dość niską (można znaleźć propozycje oferujące według deklaracji producentów nawet 18-20W), z drugiej można bezpiecznie założyć, że inżynierowie Jadisa przyjęli dość niski (a na pewno niższy niż niektórzy konkurenci) pułap akceptowalnych zniekształceń harmonicznych i stąd taka, a nie inna wartość. Jak pokazały odsłuchy, testowana integra z łatwością radziła sobie z Xavianami Aria, czyli kolumnami o przyzwoitej (89 dB), ale wcale nie jakiejś szczególnie wysokiej skuteczności, co potwierdza, że deklarowana przez producenta moc jest tylko liczbą.

Znając już szereg propozycji Jadisa, z których, o ile pamiętam, wszystkie testowane przeze mnie wykorzystywały stopnie wyjściowe w push-pullu i to oparte o lampy, które lubię znacząco mniej niż 300B, nie zamierzałem się zniechęcać dokonanym wyborem układu stopnia wyjściowego i od razu zgłosiłem swoją chęć posłuchania i ewentualnego opisania Jadisa I300. Od pierwszych informacji o nowym produkcie do faktycznego pojawienia się pierwszego egzemplarza w Polsce minęło dobrych kilka miesięcy, ale w końcu wylądował on w moim systemie.

Budowa i cechy

Jadis I300 prezentuje się jak.. Jadis – tu nie ma żadnej niespodzianki. Firma wypracowała charakterystyczny dizajn i od lat się go trzyma. Oczywiście pojawiają się drobne zmiany, ale zwykle dostajemy pięknie wykończony złoty front – jest – srebrną pokrywę (wraz z bokami i tyłem) – jest – lampy i ewentualnie czarny radiator na górnej powierzchni z przodu – są – i w końcu za nimi elegancko wykończone puszki transformatorów, dwa dla wyjściowych i środkowy, największy dla zasilającego – są. Całość ustawiono na czterech nóżkach pełniących funkcję antywibracyjną. Z doświadczeń z tym i innymi wzmacniaczami Jadisa podpowiem, że każdy z nich warto ustawić dodatkowo na platformie (u mnie kwarcowa Acoustic Revive’a), albo nóżkach specjalistycznej marki (u mnie pod lampowcami sprawdzają się za każdym razem stożki Graphite Audio).

Do powyższego zestawu cech charakterystycznych produktów Jadisa występujących również w testowanym modelu można dorzucić prosty włącznik hebelkowy, elegancko wykończone gałki w kolorze frontu – jest i są. Tych ostatnich są trzy i służą do regulacji głośności, balansu między kanałami, a także wyboru aktywnego wejścia. Każda z nich jest wyraźnie opisana, a pokrętłu głośności towarzyszy skala – warto dodać, że każdy napis i każda kreseczka zostały na froncie wygrawerowane. Włącznikowi towarzyszy spora, zielona dioda obudowana czymś w rodzaju złotej rurki, świecąca światłem ciągłym w czasie pracy urządzenia. Na tylnej ściance umieszczono klasyczne gniazdo zasilające w standardzie IEC, zestaw wejść RCA (5) i jedno wyjście (bypass, także RCA) na dobrej jakości gniazdach, no i solidne, pojedyncze złącza głośnikowe.

Zgodnie z filozofią Jadis także i I300 jest „czystym” wzmacniaczem zintegrowanym, tzn. na jego pokładzie nie znajdziecie DACa, przedwzmacniacza gramofonowego, wzmacniacza słuchawkowego, Bluetootha, czy streamera. Puryści od konstrukcji lampowych uważają, że każdy taki dodatkowy moduł to źródło zakłóceń, plus konieczność rozbudowywania zasilacza, wolą więc tworzyć proste, wyspecjalizowane konstrukcje. Inżynierowie Jadisa także należą do tego grona. Konieczne jest więc korzystanie ze źródeł zewnętrznych. Osobną kwestią w tym przypadku jest fakt, iż integra za takie pieniądze zasługuje na źródła naprawdę wysokiej klasy, a to oznacza raczej osobne, wyspecjalizowane produkty.

W przeciwieństwie do wielu producentów, Jadis w I300 nie proponuje dwóch zestawów wyjść głośnikowych, gdzie najczęściej jedne są przeznaczone dla kolumn 4, a drugie dla 8Ω. Dostępne są jedynie pojedyncze, co z kolei zwykle oznacza, że albo producent zdecydował się na rozwiązanie pośrednie, czyli odczepy 6Ω, albo gdzieś obok można znaleźć łatwo dostępny przełącznik, którą wybieramy jedną z opcji (impedancji). Jak się dowiedziałem, transformatory wyjściowe Jadisa I300 i owszem, dysponują kilkoma odczepami, ale by dokonać wyboru impedancji trzeba rozkręcić obudowę i zmiany dokonać w jej wnętrzu odpowiednimi zworkami. Jeśli będziecie więc Państwo ewentualnie wypożyczać tę integrę do testów we własnym systemie najlepiej będzie podać dystrybutorowi impedancję posiadanych kolumn, a dostarczy wzmacniacz już odpowiednio skonfigurowany.

Możliwość zmiany tego ustawienia, także we własnym zakresie jest plusem, ponieważ daje gwarancję, że nawet w razie zmiany kolumn użytkownik będzie mógł zoptymalizować dla nich wyjście francuskiego wzmacniacza. Praktycznym elementem Jadisa I300 jest pilot zdalnego sterowania – to spora, całkiem ładna, choć plastikowa jednostka, z której pomocą obsłużymy regulację głośności integry. Cała reszta (licznych) przycisków przyda się jedynie w przypadku posiadania odtwarzacza CD tej marki. Nie zmienia to faktu, że dla wielu osób możliwość zdalnego sterowania poziomem głośności będzie dodatkowym czynnikiem działającym na korzyść tego wzmacniacza.

Zestaw lamp dostarczanych standardowo wraz z Jadisem I300 obejmuje kwadrę lamp mocy 300B. Francuski producent zdecydował się na podstawową serię PSvane. Jak już wspomniałem, pracują one w stopniu wyjściowym po dwie na kanał w układzie push-pull, acz bez sprzężenia zwrotnego. Dodam od razu, że pan Sebastian postanowił uatrakcyjnić mi spotkanie z testowanym wzmacniaczem i dostarczył opcjonalną kwadrę w założeniu bardziej wyrafinowanych propozycji Full Musica. Ja posiadam co prawda i 300B Western Electric i Elroga, ale w obu przypadkach dysponuję jedynie 2 sztukami, więc nie mogłem ich wykorzystać w tym teście. W sekcji przedwzmacniacza I300 pracują natomiast trzy sztuki ECC82, a dwie 6SN7 pełnią funkcję driverów lamp mocy.

Producent, bez wnikania w szczegóły, deklaruje iż zadbał o zasilanie, tak ważne w produktach lampowych, najwyższej klasy. Każdy stopień wzmacniacza ma być zasilany osobno, a duży transformator zasilający wykorzystany w tej integrze to specjalnie do tego celu zaprojektowana i wykonana na zamówienie dla Jadisa jednostka. W instrukcji producent zaznacza, iż wzmacniacz optymalną temperaturę pracy osiąga po około 30 minutach pracy. Praktyka potwierdziła, że i owszem, integra potrzebuje kilkunastu do kilkudziesięciu minut pracy, by zaprezentować maksimum swoich możliwości. Wzmacniacz gra dobrze od pierwszych minut, ale dźwięk przestaje się zmieniać (na lepsze) właśnie po ok. 30 minutach grania. Wykonanie i wykończenie urządzenia, jak zawsze w przypadku Jadisa, stoi na bardzo wysokim poziomie. Urządzenie kosztuje sporo, ale też i będzie się elegancko prezentować w systemie odsłuchowym. Czy zachwyci także uszy? To właśnie zamierzałem sprawdzić.

Brzmienie

Testowany wzmacniacz Jadis I300 karmiłem sygnałem z moich dwóch referencyjnych źródeł, czyli gramofonu JSikora Standard Max z ramionami KV12 i KV12 Max tego samego producenta oraz wkładką Air Tight PC3, a sygnał korygował i wzmacniał phono stage ESE LAB Nibiru. Drugim źródłem był LampizatOr Pacific, który sygnał otrzymywał przez USB (David Laboga Custom Audio Ruby USB) z mojego serwera. W torze pracowały łączówki Bastanis Imperial (phono-integra) oraz Soyaton Benchmark (DAC-integra), a także kabel głośnikowy Soyaton Benchmark. W pierwszej części testów odsłuchowych ten ostatni łączył Jadisa I300 z moimi kolumnami GrandiNote MACH4.

Brzmienie było dobre, nawet bardzo dobre – nasycone i otwarte, gładkie, dynamiczne. Podobał mi się szybki, pewnie prowadzony bas, ale i dźwięczna, a przy tym delikatnie słodka góra pasma. A jednak… podświadomie oczekiwałem więcej. Miałem nieodparte wrażenie, że to co słyszę nie oddaje pełni potencjału ani moich doskonale mi znanych kolumn, ani nieznanego mi jeszcze, ale przecież wielce obiecującego wzmacniacza. Doświadczenie z konstrukcjami Jadisa nauczyło mnie, że należy od nich oczekiwać, a nawet wymagać wiele, bardzo wiele.

Dopiero po dobrych kilku dniach przypomniałem sobie, że przecież ciągle goszczą u mnie inne znakomite wysokoskuteczne kolumny, Club-27 KURT MK III (test w języku angielskim znajdziesz TU). Szkoda było nie wykorzystać okazji sprawdzenia i tego zestawienia i, co mnie nieco zaskoczyło zważywszy na wszystkie dotychczasowe doświadczenia z MACHami, to właśnie połączenie z holenderskimi kolumnami szybko stało się moim faworytem. Nie umniejsza to klasy moich głośników, a jedynie wpisuje się w dobrze znaną audiofilską prawdę mówiącą, że gra cały system. Zawsze należy więc szukać optymalnych zestawień i nie zawsze oznacza to łączenie ze sobą najlepszych posiadanych komponentów. W tym przypadku optimum znalazłem w postaci połączenia Jadisa z KURTami MK III. Dlatego też po dokonaniu zmiany głośników (niemal) do końca odsłuchów pozostałem już przy projekcie Roberta Bastani.

Tak się złożyło, że na początku sesji odsłuchowych Jadisa I300 naszło mnie na muzykę klasyczną, ze szczególnym uwzględnieniem Wolfganga Amadeusza Mozarta. Słowem, niekoniecznie był to repertuar, który pierwszy przychodzi na myśl przy spotkaniu z magiczną triodą 300B. Bo przecież lampy małej mocy czarują jedynie w małych składach, czy prezentując wokale, prawda? Tak myśli wiele osób, a to bynajmniej nie musi być prawdą! Piszę o tym od wielu lat – kilkuwatowy wzmacniacz zestawiony z odpowiednimi kolumnami w pomieszczeniu o odpowiedniej wielkości (czyli niezbyt dla danego systemu dużym) i z przyzwoitą akustyką potrafi zagrać każdą muzykę.

Jasne, że rockowych, a tym bardziej metalowych szaleństw, czy twardego, niskiego elektronicznego basu nie odda aż tak imponująco, jak kilkuset-watowy tranzystor, ale poza tymi wyjątkami w przekonujący sposób zaprezentuje każdą muzykę. Taką jak choćby wspomniane utwory Mozarta i to zarówno te na małe składy, jak i opery, czy symfonie. Skala, rozmach i swoboda prezentacji w tych ostatnich w niczym nie ustępowały temu, co pokazuje choćby moja końcówka tranzystorowa Circle Labs M200.

Zwłaszcza, że I300 to także ponadprzeciętna rozdzielczość, to wysoka przejrzystość i czystość dźwięku, to równy, całkiem nisko osadzony dźwięk, acz, jak przystało na triodę, również wsparty znakomitą, czyściutką, pełną powietrza i blasku i bardzo, bardzo szlachetną górą pasma. W niektórych utworach muzyce towarzyszyły wokale, a sposób w jaki Jadis oddawał naturalna barwę i fakturę każdego z nich, pokazywał technikę i maniery wokalne, itd, stawiał go w jednym rzędzie z wieloma najwyższej klasy SETami, jakich było mi dane posłuchać do tej pory.

Nie w każdym z tych przypadków jednakże, wzmacniacze potrafiły tak dobrze oddać wielkość towarzyszącej orkiestry i potęgę jej brzmienia, jak choćby w „Mszy B-moll” Bacha pod Rene Jacobsem. A w tym ostatnim nagraniu, orkiestrze towarzyszy przecież jeszcze ogromny chór. Jadis I300 zbudował przede mną ogromną, szeroką panoramę tworzącą coś w rodzaju półkola ze środkiem nieco cofniętym, a skrajami wysuniętymi w moją stronę i ze świetną gradacją planów. Kreowało to wrażenie otoczenia dźwiękiem z trzech stron, a przez to niemal uczestnictwa w rozgrywającym się w dużej przestrzeni spektaklu. Jak się więc okazało, taki wybór repertuaru na początek przygody z Jadisem sprawił, iż szybko zapracował on sobie na mój szacunek.

Nieco później sięgnąłem po koncert Keitha Jarreta z Bordeaux. Pojedynczy instrument i głos mistrza (w postaci charakterystycznych pomruków, oczywiście) pokazały dlaczego ta właśnie trioda, w dobrych aplikacjach (!) jest tak niezwykła. Fortepian pokazany został w odpowiedniej skali, dość blisko, co kreowało wrażenie jego obecności i realistycznych rozmiarów instrumentu. Dźwięk był wyjątkowo głęboki, nasycony, wręcz gęsty, a przy tym odpowiednio zniuansowany i dźwięczny. Świetnie różnicowana była siła uderzeń w klawisze, wybrzmienia długo wisiały w powietrzu, a dźwięk imponował otwartością. Była w tym graniu naturalna dla mistrza płynność, ładnie oddawane były zmiany tempa i skoki dynamiki – słuchało się tego znakomicie.

Kwestię wybrzmień i umiejętnego oddania akustyki nagrania warto podkreślić, bo Jadis robił to fantastycznie. Z pomocą I300 łatwo było mi docenić (choć nie była to dla mnie żadna niespodzianka, rzecz jasna) zarówno wirtuozerię, jak i talent improwizacyjny Jarreta. Bardzo naturalnie wypadały również pomruki i podśpiewywania muzyka sygnalizując po raz kolejny, że wokale, jak przystało na wzmacniacz na triodach, to bardzo mocna strona Jadisa I300. Była w tym graniu piękna, naturalna ciągłość, płynność, była (w utworach tego wymagających) melodyjność, była świetna rytmika, słowem wszystko co konieczne, by oddać wyjątkowość nagrania i pozwolić słuchaczowi nawiązać bliską relację z wykonawcą i wykonywaną przezeń muzyką. Choć nie jest to muzyka lekka, czy łatwa, jej interpretacja (bo przecież każdy komponent i system interpretują odtwarzane nagrania) przez testowany wzmacniacz czarowała, przyciągała uwagę, wymuszała wręcz emocjonalne zaangażowanie i pełne skupienie. Niczym maestro grający na żywo…

A jednak…, a jednak prawdziwą magię usłyszałem, gdy przyszło dla „typowej” dla 300B muzyki, czyli akustycznego jazzu w nieco większym, niż jednoosobowym, składzie, najlepiej, choć niekoniecznie, nagranego live. Ot choćby znanego większości audiofilów krążka Patricii Barber „Cafe Blue”. Tu zaznaczę również, że po odsłuchu pierwszej strony winyla wymieniłem kwadrę lamp mocy ze standardowych (i bardzo dobrych) w tym modelu Psvane, na Full Musici dostarczone przez pana Sebastiana. Te drugie dodały dźwiękowi jeszcze ciut więcej gęstości i słodyczy w zakresie wysokich tonów. Dźwięk zrobił się nieco mniej bezpośredni, scena cofnęła się o kilkadziesiąt centymetrów pokazując nieco większą (szerszą) perspektywę na wydarzenia rozgrywające się na scenie. Zmiany nie określiłbym mianem rewolucyjnej, a raczej „doprawieniem do smaku”, do mojego smaku dodam, jako że ja wolę taką właśnie prezentację. Do końca odsłuchów zostałem więc już przy alternatywnym zestawie lamp mocy.

Pierwszymi elementami, które zwróciły moją uwagę na tym krążku były sybilanty w głosie wokalistki i raczej miękki kontrabas. Te pierwsze pokazane zostały w całkowicie naturalny sposób (nawet bardziej z Full Musicami), czyli zaznaczały swoją obecność, ale nie irytowały, nie przeszkadzały w odbiorze. Bas z kolei schodził bardzo nisko, był głęboki, miał odpowiednią masę, prezentacja dawała szansę rozsmakowywania się w jego fakturze, a wspomniana miękkość była po prostu naturalna – tak przecież zwykle ten instrument brzmi. Z lampi Psvane bas był ciut bardziej zwarty, ale ogólnie i tak naturalnie miękki – ten element akurat podobał mi się bardziej ze standardowymi lampami.

Niespodziewany popis Jadisa nastąpił w czasie.. solo perkusisty. Bardzo wyraźnie słychać było, że instrument ten ustawiony jest daleko w głębi sceny, ale i tak wrażenie robiła dynamika i intensywność jego grania, świetne różnicowanie i bębnów i blach, sprężystość tych pierwszych i twardość i dźwięczność drugich. Zdarzało mi się już kilka razy zachwycać tymi elementami w czasie testów wzmacniaczy niskiej mocy typu SET, ale dotyczyło to jednak ich zdecydowanej mniejszości. Jadis I300 znalazł się więc w bardzo dobrym towarzystwie takich triodowych single-ended, jak choćby Air Tight ATM300R (na triodzie 300B), zdecydowanie mocniejszy Ayon Crossfire Delta EVO (trioda 62B), czy Kondo Souga (wykorzystuje po dwie triody 2A3 na kanał).

Wokal artystki to oczywiście nie tylko sybilanty. Choć pokazany z dystansu, nawet nieco cofnięty za linię kolumn, z I300 był niezwykle obecny, naturalny, wręcz organiczny. Świetnie słychać było nie tylko naturalnie brzmiące (co sprawdzałem dołączając) pstrykanie palcami, ale i nałożony na nie pogłos. Także aspekty przestrzenne robiły ogromne wrażenie, choć jeszcze większe na kolejnych krążkach artystki, choćby koncercie z klubu Green Mill. Wtedy bowiem owa legendarna wręcz umiejętność kreowania trójwymiarowej sceny, czy namacalnej obecności artystów na niej przez triodę 300B, świetne różnicowanie planów, prezentacja akustyki sali, nasycenie i gładkość dźwięku przy jednoczesnej wyjątkowej czystości, zaznaczyły swoją obecność jeszcze wyraźniej niż do tej pory.

Gdy miałem już zakończyć odsłuchy Jadisa I300 do kolejnego testu trafiły do mnie podstawkowe Xaviany Aria. To kolumny o przyzwoitej skuteczności 89 dB o nominalnej impedancji wynoszącej 8Ω. Uznałem, że mogę zacząć ich wstępne słuchanie właśnie jeszcze z francuską integrą. Razem stworzyły bardzo udany duet (właściwie trio). I300 bez problemu poradził sobie z napędzeniem czeskich kolumn, choć by uzyskać dźwięk na normalnym (dla mnie) poziomie głośności musiałem ustawić ją 2 kreski wyżej niż z KURTami Mk III. Jedną z zalet kolumn podstawkowych jest ich łatwe (choć trzeba powalczyć z ustawieniem) i całkowite znikanie z pokoju. Jadis I300 napędzając Arie stworzył więc piękne, wypełniające cały pokój widowisko muzyczne.

Miało ono nieco bardziej wycofany, czy nie aż tak ekspansywny charakter jak z KURTami, pozornie również nieco spokojniejszy. Pozornie, bo dźwięk nadal był odpowiednio dynamiczny i nasycony energię, tyle że były one nieco mniej „wyrywne”, mniej efektowne. Świetnie sprawdzało się to choćby w realizacjach live w niewielkich klubów, takich jak koncert Michała Salamona z warszawskiego Jassmine, albo Ai Kuwabary z tokijskiego Blue Note’a. Nawet jeśli muzycy pokazywani byli z nieco dalszej perspektywy to wrażenie przebywania w tym samym pomieszczeniu było równie silne. Pięknie wypadały wszelkie wybrzmienia, pogłos sali, dźwięki płynące od strony publiczności z żywiołowymi reakcjami włącznie. Porównaniu do kolumn marki Club-27 napędzanych tym samym, testowanym wzmacniaczem Jadis I300 jasno pokazało, jak dużą rolę w ostatecznym efekcie dźwiękowym odgrywają kolumny. Z drugiej strony wpływ samego wzmacniacza był mniejszy niż to zwykle ma miejsce przy takich konstrukcjach dowodząc, że francuska integra nie narzuca mocno własnego charakteru, a jedynie „popycha” dźwięk w owa charakterystyczną dla SETów stronę.

Obie prezentacje miały dużo cech wspólnych, właśnie tych, których źródłem był wzmacniacz (i te same źródła), a jednocześnie dość wyraźnie różniły się charakterem. Ten bardziej zrelaksowany z Xavianami skłaniał do wygodniejszego rozsiadania się w fotelu, odpoczynku, niespiesznego smakowania muzyki. Z tubami Roberta Bastani z kolei, wywoływał więcej i żywszych emocji, bardziej wciągał i angażował, zachęcał do wspólnej (z wykonawcami), aktywnej zabawy. Z nimi częściej siedziałem na skraju siedzenia, niż wygodnie rozparty. A wszystko z tym samym, ledwie 10-watowym wzmacniaczem Jadisa.

Podsumowanie

Jaki więc jest Jadis I300? odpowiedź na to pytanie wcale nie jest tak łatwa, jak mogłoby się wydawać. Z jednej strony, charakterem brzmienia nieco bliżej mu do SETów. Oferuje bowiem bardziej obecne, namacalne, bardziej angażujące brzmienie niż większość push-pulli, także Jadisa, a tym bardziej tranzystorów. Z drugiej jednakże, to nie jest ciepłe, miękkie granie jakie czasem (niekoniecznie słusznie) kojarzy się z konstrukcjami Single Ended. Jego dźwięk łączy naturalność z neutralnością, bo choć umieściłbym go po nieco cieplejszej stronie mocy, to jest to ciepło naturalne, a nie dołożone od siebie przez wzmacniacz. Dźwięk jest czysty, bogaty bardzo dobrą rozdzielczością i różnicowaniem, pięknie przestrzenny, poukładany.

Oczywiście średnica jest podstawą brzmienia I300, ale jeśli oczekujecie wycofania skrajów pasma to francuski wzmacniacz Was (zakładam, że bardzo pozytywnie) zaskoczy. Jasne że nie polecę go fanom metalu, czy elektroniki z subsonicznym basem, ale już miłośnikom rocka (gdzie kluczem jest przecież średnica, gęste gitary elektryczne i wokale), elektrycznego bluesa, a nawet choć przyzwoicie nagranego popu, zwłaszcza z dobrymi wokalami, jak najbardziej. Ci, którzy lubują się w jazzie, wokalistyce, ale i klasyce, nawet tej dużej, jeśli tylko dobiorą odpowiednie kolumny, również będą zachwyceni.

Wybór lamp będzie miał pewne znaczenie, acz, na podstawie dwóch zestawów, które miałem do dyspozycji, zaryzykuję stwierdzenie, że z pomocą lamp mocy nie wprowadzicie wielkich zmian, a raczej subtelne. Mogą one jednakże wystarczyć, by świetny dźwięk uzyskany ze standardowym zestawem jeszcze lepiej dopasować pod konkretny gust, czy preferowany rodzaj muzyki. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by eksperymentować również z lampami sygnałowymi, które, z mojego doświadczenia (z innymi wzmacniaczami) potrafią zrobić większą różnicę niż lampy mocy.

No i jest jeszcze to, o czym pisałem pod koniec testu – właśnie z pomocą kolumn zdecydujecie o ostatecznym charakterze brzmienia, co także bardzo dobrze świadczy o klasie Jadisa I300. Nie narzuca on bowiem w sposób bezwzględny swojego charakteru, a jedynie dodaje dość dyskretnie swego rodzaju sznyt, można powiedzieć klasę do kolumn. Im lepsze i lepiej dobrane pod kątem skuteczności i przyjaznego przebiegu impedancji, tym wyższej klasy brzmienie uzyskacie. A że, jak się wydaje, pomimo niewielkiej mocy, wzmacniacz dobrze radzi sobie z napędzaniem nie tylko super-skutecznych kolumn, więc zapewne łatwiej niż w przypadku wielu innych SETów na 300B będzie dobrać głośniki odpowiadające Wam charakterem. Zachęcam do odsłuchów – odsłuch Jadisa I300 będzie niezwykłym doświadczeniem, niezależnie od tego, czy będzie to “Wasz” dźwięk.

Cena (w czasie recenzji): 

  • Jadis I300: 13,5 kEUR

Producent: JADIS ELECTRONICS

Dystrybutor: GROBEL AUDIO

Specyfikacja techniczna (wg producenta):

  • Impedancja wyjściowa (do wyboru): od 1 do 16Ω
  • Moc wyjściowa (dla 1 kHz przy zniekształceniach harmonicznych THD do 3%): 10 W
  • Pasmo przenoszenia (- 3 dB): 20 Hz do 55 kHz
  • Impedancja wejściowa: > 100 kΩ
  • Czułość wejściowa dla mocy nominalnej: 100 mV
  • Lampy: 4 x 300B, 2 x 6SN7, 3 x ECC82
  • Zużycie prądu: 300 W
  • Wymiary: 400 x 400 x 255 mm
  • Waga: 39 kg

Platforma testowa:

  • Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon Core, Fidelizer Pro 7.10, karty JCAT XE USB i JCAT NET XE z zasilaczem FERRUM HYPSOS Signature, JCAT USB Isolator, zasilacz liniowy KECES P8 (mono), switch: Silent Angel Bonn N8 + zasilacz liniowy Forester.
  • Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr Pacific 2 + Ideon Audio 3R Master Time
  • Źródło analogowe: gramofon JSikora Standard w wersji MAX, ramię J.Sikora KV12, wkładka AirTight PC-3, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru V 5 i Grandinote Celio mk IV
  • Wzmacniacz: GrandiNote Shinai, Circle Labs M200
  • Przedwzmacniacz: Circle Labs P300
  • Kolumny: GrandiNote MACH4, Ubiq Audio Model One Duelund Edition, Club-27 KURT MK III
  • Interkonekty: Bastanis Imperial x2, Soyaton Benchmark, Hijiri Million, Hijiri HCI-20, TelluriumQ Ultra Black, KBL Sound Zodiac XLR, David Laboga Expression Emerald USB, David Laboga Digital Sound Wave Sapphire Ethernet
  • Kable głośnikowe: Soyaton Benchmark
  • Kable zasilające: LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
  • Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i Gigawatt PC-3 SE Evo+; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
  • Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS
  • Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot, Graphite Audio IC-35 i CIS-35