Joseph Audio Pulsar 2 Graphene

by Marek Dyba / December 15, 2023

Małe kolumny, zwłaszcza te podstawkowe, mają swoich gorących zwolenników. Rzecz w specyfice ich brzmienia, umiejętności całkowitego znikania z pomieszczenia i kreowania niezwykle przestrzennego, spójnego brzmienia. Gdy więc trafiła się okazja przetestowania takiego produktu z wysokiej półki nie wahałem się ani chwili. Zapraszam na recenzję kolumn Joseph Audio Pulsar 2 Graphene. 

Wstęp

Popularność kolumn podstawkowych, zwanych czasem (nie do końca słusznie) monitorami, jest spora i nie wynika to koniecznie z sytuacji lokalowej potencjalnych nabywców. Sam wiele razy rekomendowałem pytającym mnie o radę osobom posiadającym niewielkie, kilkunastometrowe (a czasem nawet trochę większe, ale „nieustawne”) pokoje bez specjalnej adaptacji akustycznej wybór takich właśnie niewielkich konstrukcji. Mają one oczywiste ograniczenia, jako że nie można od nich wymagać, że powalą nas potęgą najniższego basu tak, jak to potrafią (przynajmniej niektóre) duże kolumny podłogowe, tyle że nie zawsze jest to wada.

Kolumny podstawkowe oferują również szereg zalet, o których napiszę w dalszej części testu na przykładzie testowanych Joseph Audio Pulsar 2 Graphene i dla wielu osób, nawet niezależnie od warunków lokalowych, to one właśnie przeważają szalę przy dokonywaniu wyboru. Dodatkowo, w małych, albo „nieustawnych” pokojach mogą sprawdzić się lepiej, bo ich ograniczenia dotyczące przede wszystkim rozciągnięcia pasma w dół stają się zaletą wszędzie tam, gdzie to właśnie bas jest problemem, albo gdzie podłogowe kolumny się „duszą”, gdzie nie mają szans rozwinąć skrzydeł.

Jasne że akustyczna adaptacja pomieszczenia zawsze jest rekomendowaną opcją i może zapobiec wielu problemom, ale w praktyce często nie jest ona możliwa. A to z powodu wystroju, a to przeznaczenia danego pokoju, a to z racji niechęci do wprowadzania „audiofilskich” zmian wyrażanej przez współdomowników. Wówczas rozwiązaniem mogą być właśnie niezbyt duże, eleganckie kolumny podstawkowe. Zwłaszcza takie, jak amerykańskie Pulsary 2 Graphene, które cieszą się sławą maluchów grających bardzo dużym, wręcz „podłogowym” dźwiękiem. Tak, mnie również ta powszechna opinia mocno zaciekawiła.

Marka Joseph Audio gościła już kilkanaście lat temu na polskim rynku, ale w tamtych czasach nie miałem z nią styczności. Dziś niestety nie ma stałego reprezentanta w naszym kraju, w co trudno uwierzyć po posłuchaniu co produkty Jeffa Josepha potrafią, ale takie są fakty. Mój kontakt z jego produktami siłą rzeczy ograniczył się więc do odsłuchów na kolejnych wystawach High End w Monachium. Szczególnie utkwiła mi w pamięci ta sprzed jakichś 4-5 lat, kiedy to w pokoju tradycyjnie zajmowanym przez markę Alluxity, Alex Vitus, dziś CEO całego Vitusa, zestawił swoją elektronikę z kolumnami Joseph Audio zamiast, jak to miało miejsce kilka razy w przeszłości, z produktami z oferty Gaudera.

Wówczas znałem już Alluxity z odsłuchu w moim systemie, w którym zresztą wzmacniacz Alexa zabrzmiał bardzo dobrze, ale i w kilku wystawowych, gdzie za każdym razem czegoś mi brakowało (nawet biorąc poprawkę na warunki wystawowe) w porównaniu do tego, co usłyszałem u siebie. Jednakże to zestawienie, z podłogówkami Jeffa Josepha, wypadło po prostu znakomicie. Po dłuższym odsłuchu, jak to ja, nie bawiąc się w dyplomację, pogratulowałem Alexowi doboru kolumn, a Jeffowi świetnych głośników. Później kilka razy jeszcze miałem okazję ich słuchać z inną elektroniką i za każdym razem brzmiały świetnie, utrwalając w mojej świadomości obraz kolumn zdecydowanie wartych bliższego poznania.

Tak się złożyło, że w czasie ostatniego monachijskiego High Endu spotkaliśmy się ponownie. Dzięki temu dowiedziałem się z pierwszej ręki, iż Jeff postanowił, że mając już wprowadzone na rynek unijny kolumny weźmie udział także w warszawskim Audio Video Show 2023. Oznaczało to również, że głośniki do tego czasu zostaną w Europie żeby nie bawić się w procedury celne co kilka miesięcy. Zaproponowałem więc wykonanie testu i Pulsary 2 Graphene jeszcze przed polską wystawą z pomocą ekipy J.Sikora, która przywiozła je z Monachium, trafiły do mnie. Test de facto miał się ukazać w okolicach AVS, tyle że jeszcze przed wystawą dopadł mnie pewien wredny wirus psując starannie przygotowany plan recenzji, a także odbierając mi możliwość nie tylko uczestnictwa w AVS, ale i odsłuchów czegokolwiek przez ponad trzy tygodnie. Testu nie udało mi się więc napisać przed wystawą, acz pierwsze odsłuchy przeprowadzone gdy jeszcze narząd słuchu działał były wielce obiecujące.

W Warszawie Jeff zaprezentował swoje kolumny w świetnym, mocno polskim systemie z gramofonem J.Sikora, phonostagem LampizatOra oraz dzielonym wzmacniaczem Circle Labs, ustawione na znakomitych standach ALPINE-line. Później, dzięki uprzejmości Jeffa, kolumny wraz z podstawkami wróciły do mnie by zaczekać, aż będę w stanie je odsłuchać i opisać. Trochę to trwało, ale w końcu byłem gotowy zabrać się za słuchanie i pisanie, a opis moich doświadczeń znajdziecie Państwo poniżej.

Budowa i cechy

Joseph Audio Pulsar 2 Graphene to nowsza wersja znanych od lat Pulsarów. To niezbyt duża 2-drożna, 2-głośnikowa, kolumna podstawkowa z obudową wentylowaną bas-refleksem skierowanym do tyłu. Jeff od lat w swoich kolumnach wykorzystuje najwyższej klasy przetworniki SEASa z serii Excel. Dopisek Graphene dotyczący zarówno modelu Pulsar 2, jak i topowych podłogowych Pearl i drugich od góry Perspective 2 wziął się od nowej wersji stosowanych przez Joseph Audio driverów SEASa.

W 5,5-calowych wooferach, o których mowa, magnezowe membrany zostały pokryte dodatkowo… grafenem, czyli nano-materiałem o specjalnych właściwościach sprawdzających się doskonale w tym zastosowaniu. Pośrodku przetwornika nisko- średniotonowego umieszczono charakterystyczny metalowy stożek fazowy. Na górze pracuje 1-calowa miękka kopułka tego samego norweskiego producenta. Warto zauważyć, że ten sam tweeter stosowany jest również w topowym modelu Pearl, co sugeruje, że konstruktor nie szukał oszczędności w znacząco tańszym przecież modelu i pozostał wierny optymalnym, jego zdaniem, przetwornikom.

Świetne wykonana (z MDFu) i wykończona obudowa mierzy 381 mm (W) x 229 mm (S) x 330 mm (G), słowem nie jest zbyt wielka. Mimo tego każda kolumna waży brutto ponad 16 kg, co przekłada się na, nie ważyłem, ale oceniam, przynajmniej 12-13 kg netto, co przy tych wymiarach potwierdza solidność konstrukcji. Jak twierdzi producent, zadaniem obudowy jest zapewnienie odpowiedniego oparcia dla przetworników bez dodawania jakichkolwiek podbarwień do ich brzmienia. Podobne zdanie na ten temat ma wielu konstruktorów, acz w praktyce nie zawsze i nie do końca udaje im się zrealizować to założenie. By osiągnąć zamierzony cel, we wnętrzu obudów Pulsarów w krytycznych miejscach zastosowano wzmocnienia oraz optymalne wytłumienie.

Na przednim panelu doskonale wykonanej obudowy zastosowano wykończenie piano black, natomiast boczne panele dostępne są zarówno w piano black, jak i w kilku fornirach, również o błyszczącej powierzchni. Front ma charakterystycznie ścięte boczne i górną krawędź, co zapewnia odpowiednią dyspersję fal dźwiękowych. Przetworniki zamontowano w nim klasycznie z tweeterem na górze, a pod umieszczonym poniżej wooferem znalazło się jeszcze miejsce na niewielką, elegancką tabliczkę z logiem firmy. Joseph Audio Pulsar 2 Graphene pomimo niewysokiej skuteczności nie są specjalnie trudne do napędzenia dzięki nominalnej impedancji wynoszącej 8 Ω, która, według producenta, nigdy nie spada poniżej 6Ω. Nie wymagają więc potężnych wzmacniaczy do prawidłowego napędzenia i kontroli.

Jednym z kluczowych dla uzyskania odpowiedniego brzmienia elementów jest zwrotnica. Jeff stosuje w niej elementy wysokiej jakości i jest to opatentowany układ o nazwie Asymmetrical Infinite Slope. W założeniu ma on zapewniać optymalny podział pasma, w tym przypadku punkt podziału to 2 kHz, tak, by przetworniki grały jak jeden głośnik, a zbocza filtra może nie są nieskończone, jak sugeruje nazwa, ale wyraźnie bardziej strome niż stosowane przez większość producentów – stąd patent uzyskany na konkretne rozwiązanie przez Joseph Audio. Idealne zszycie pasm przetworników to w zasadzie założenie konstruktora każdej zwrotnicy, acz z tego co do tej pory słyszałem z kolumn Joseph Audio, rozwiązanie Jeffa wypełnia to zadanie wyjątkowo dobrze nawet w jego dużych podłogówkach. Coś więc musi być w tym rozwiązaniu.

Na tylnej ściance zamontowano, co również jest standardem w kolumnach Joseph Audio, podwójne terminale głośnikowe Cardas Audio. To elementy wysokiej klasy, acz zasadniczo akceptującej jedynie widełki, bądź gołe kable. Dają natomiast możliwość stosowania bi-wiringu i bi-ampingu, jeśli ktoś uzna je za wskazane/konieczne. Warto wspomnieć, że Jeff od lat prezentuje swoje kolumny z kablami Cardasa oraz stosuje wewnętrzne okablowanie tej samej marki, stąd te właśnie zaciski są niejako naturalnym wyborem. W zestawie dołączone są zworki wycięte z metalowej blachy umożliwiające stosowanie pojedynczych kabli głośnikowych, a także mocowane magnetycznie maskownice. Całość, za sprawą jakości wykonania i wykończenia, także wysokiej klasy komponentów, robi bardzo pozytywne, duże wrażenie mimo niewielkich rozmiarów Pulsarów 2 Graphene. Pozostało mi więc posłuchać, jak mają założenia konstrukcyjne, gabaryty i wygląd do oferowanego przez nie dźwięku.

Brzmienie

Tak się złożyło, że z racji ponad 3-tygodniowej przerwy w odsłuchach zjechało się do mnie trochę komponentów do testów. Mogłem więc posłuchać modelu Pulsar 2 Graphene nie tylko z moim zestawem Circle Labs (P300 + M200), z którym grały również na AVS, ale i kilkoma innymi wzmacniaczami, o których później. Kolumny stanęły u mnie na dokładnie tych samych, niezwykle solidnych, ciężkich metalowych podstawkach marki Alpine-line, na których słuchali ich odwiedzający pokój Joseph Audio w czasie Audio Video Show w Warszawie. To zresztą moje dyżurne podstawki, które doskonale sprawdziły się już pod kilkoma testowanymi przeze mnie modelami kolumn podstawkowych. Co prawda zważywszy na metalowe membrany wooferów intuicyjnie wolałbym równie solidne, drewniane standy pod te paczki, ale takowych nie miałem do dyspozycji, a te Alpine-line już wiele razy udowadniały, że wywiązują się ze swojej roli doskonale.

Na wystawie co prawda nie byłem, ale widziałem zdjęcia, na których Jeff ustawił swoje głośniki na wspomnianych standach używając zarówno kolców wkręcanych na spodzie (tzn. to była „oczywistość”), jak i kolców wkręconych w górną płytę, na których (z pośrednictwem „talerzyków”) ustawione były głośniki. Tak samo ustawiłem je więc u siebie i tak ich słuchałem przez kilka pierwszych dni. Dopiero wtedy znalazłem w sieci informację, iż producent rekomenduje standy o wysokości 24 cali, czyli ok 61 cm, jako optymalne. Aż tak nisko nie byłem w stanie zejść, ale wykręcenie górnych kolców obniżyło położenie kolumn o circa 3 cm zbliżając je w ten sposób nieco do rekomendowanej wysokości. Czy było to słychać? O tym za chwilę. Najpierw zajmijmy się tym, co usłyszałem w wyższym położeniu, tj. na 70cm.

Dwie cechy tych kolumn napędzanych zestawem Circle Labs były oczywiste od pierwszych chwil odsłuchu. Po pierwsze kapitalna spójność dźwięku, zbliżona do tej wyjątkowej, doskonałej koherencji, jaką oferują kolumny jedno-głośnikowe. Wysokiej klasy zwrotnice w wielo-przetwornikowych kolumnach mają realizować takie właśnie zadanie, ale bywa z tym różnie. Są bardzo udane konstrukcje, w których nie zwraca się uwagi na podziały pasma, są i takie, gdzie owe podziały mniej lub bardziej „uwierają”.

Z Pulsarami 2 Graphene ani przez chwilę nie myślałem o tym, że w każdym kanale gra więcej niż jednej przetwornik. Co więcej, i tu przechodzimy do drugiej wysoce pożądanej cechy, nie zwracałem w ogóle uwagi na obecność kolumn w pokoju, jako że Pulsary 2 Graphene doskonale z niego zniknęły zostawiając mnie sam na sam z muzyką. To cecha brzmienia, do której uzyskania zawsze dążę niezależnie od tego, jakich kolumn słucham, acz oczywiście sukces zależy od wielu czynników. Największą rolę odgrywa ustawienie kolumn w pokoju, ale system dostarczający do nich sygnał, jak i one same, również mają na to niemały wpływ. Im efektywniejsze jest znikanie kolumn z pomieszczenia, tym lepiej wpasowują się one w mój gust, ale i tym bardziej realistyczne spektakle muzyczne są w stanie kreować. Mamy więc trzecią cechę Pulsarów 2 – realizm prezentacji, na który składa się jednakże więcej czynników, niż samo ich znikanie i wyjątkowa spójność prezentacji.

Zanim więcej o brzmieniu, dodam jeszcze, że kolumny skręciłem tak, by grały bezpośrednio na miejsce odsłuchowe (a właściwie na uszy). Bawiąc się nieco ich ustawieniem stwierdziłem bowiem, że co prawda w ich przypadku nie jest wcale wymagana aż tak wysoka precyzja ustawienia, jak to ma miejsce w przypadku licznej grupy innych kolumn. Niemniej różnica między opisanym skręceniem, a ustawieniem na wprost była wyraźna. W tym ostatnim przypadku przestrzeń sceny, przede wszystkim jej szerokość, była jeszcze większa, tyle że prezentowany obraz tracił nieco na precyzji, głębi i obrazowaniu. Wybór ustawienia będzie więc kwestią indywidualnych preferencji, a w kwestii przestrzennych aspektów prezentacji z testowanymi głośnikami relatywnie łatwo będzie dostosować prezentację do oczekiwań.

Podkreślę raz jeszcze, iż w obu ustawieniach kolumny znikały, jak już wspomniałem, całkowicie z pomieszczenia. Dźwięk dobiegał (głównie, poza intencjonalnie jeszcze dużo szerszymi realizacjami) z przestrzeni między nimi. Źródła pozorne były zaskakująco duże, esencjonalne, że tak to ujmę, co nie do końca „zgadzało się” z wielkością kolumn, ale nie robiło wrażenia sztucznego, a przez to odbierałem je jako namacalne, wręcz obecne. Scena, świetnie różnicowana w zakresie wielkości, w tym głębokości, w zależności od nagrań, potrafiła sięgać bardzo daleko wgłąb. Uwagę skupiał jednakże przede wszystkim pierwszy plan rysowany zwykle blisko mnie, duży i namacalny. Były i takie nagrania, na których wokalista umieszczony został przez realizatora za pierwszym planem, pośrodku, ale nieco głębiej (np. w niektórych nagraniach Dire Straits), a amerykańskie kolumny oddawały taką intencję doskonale.

Niejako wbrew rozmiarom Pulsarów 2 Graphene na początku odsłuchów puściłem bowiem album Dire Straits „Live 1978 – 1992 (Remastered)”, czyli koncertową realizację może nie najwyższych możliwych lotów (acz i tak zaskakująco dobrą) muzyki, było nie było, rockowej. Kolumny Joseph Audio zagrały ten długi krążek w sposób, który sprawiał, że nawet gdy nie skupiałem się na słuchaniu, moje stopy wystukiwały rytm, a czasami nawet mimowolnie sobie podśpiewywałem, albo grałem solówki na wyimaginowanej gitarze. Słuchanie tej muzyki w tle nie było zresztą proste, bo sposób prezentacji zachęcał, nawet zmuszał do skupienia uwagi na wydarzeniach rozgrywających się na scenie.

Co ciekawe, wokal i gitara Knopflera z Pulsarami 2 Graphene zabrzmiały ciepło, gęsto, ale przy tym precyzyjnie. Te dwie pierwsze cechy zdziwiły kilka osób, z którymi o tych kolumnach rozmawiałem, jako że nie są to zalety, których spodziewały się one po kolumnach z przetwornikami z metalowymi membranami. Stereotypowo, ale często w praktyce słusznie (!), po takich konstrukcjach spodziewamy się szybkiego, detalicznego, precyzyjnego grania. I to się w przypadku Josephów zgadza. Niektórzy spodziewają się również zbyt jasnego, może nawet zbyt ostrego grania, na dodatek raczej trochę odchudzonego. Tu właśnie w przypadku Pulsarów 2 czekać ich powinno (pozytywne) zaskoczenie. Bo dźwięk, nawet jeśli neutralny, czysty, niepodbarwiony i precyzyjny, odbiera się jednocześnie jako naturalny, (dość) gęsty i raczej po cieplejszej stronie mocy. Zwłaszcza, jeśli zastosuje się (na ile to możliwe) do rekomendacji producenta dotyczącej podstawek, plus napędzi je odpowiednią (czyli grającą naturalnie, gęsto) elektroniką – wrócę do tego za chwilę.

Bas wyznaczał mocny, pewnie prowadzony, punktowy puls nagrań, a talerze perkusji na drugim końcu pasma brzmiały zaskakująco wręcz czysto i dźwięcznie. Całość brzmiała naturalnie, wciągała, kołysała, a wspominana już przestrzenność brzmienia sprawiała, że chwilami czułem się jak na sali koncertowej. OK, raczej małej, klubowej, niż na stadionie, ale realnej, pogłębiającej wrażenie uczestnictwa w spektaklu. Dzięki kolumnom Jeffa nie sposób było nie zauważyć, że na tym albumie znalazły się nagrania koncertowe z różnych lokalizacji. Czasem więc muzycy pokazani byli z bliska, a czasem ze zdecydowanie odleglejszej perspektywy. Sposób w jaki Pulsary 2 to różnicowały był ponadprzeciętnie precyzyjny, co czyniło odsłuch jeszcze ciekawszym.

Co wydarzyło się po wspomnianym obniżeniu wysokości, na której znajdowały się kolumny? Sporo i to mimo tego, że do rekomendowanego optimum wciąż brakowało kilku centymetrów. Dźwięk się wypełnił i zyskał na masie w zakresie począwszy od średnicy w dół. Można powiedzieć, że obniżył się środek ciężkości prezentacji, ale nie wpłynęło to w żaden sposób na jej wyjątkową spójność. Bas w dolnym odtwarzanym przez te kolumny zakresie (!), bo przecież zmiana wysokości nie zmieniła możliwości tych niewielkich paczek, pozostał zwarty i szybki, ale dzięki dociążeniu i wypełnieniu zaczął sprawiać wrażenie schodzącego niżej. Dzięki temu całość brzmiała jeszcze bardziej jak to, co znam z niedużych kolumn podłogowych. Może i nie było tu basu kruszącego muru, ale właściwie niezależnie od słuchanej muzyki nie odczuwałem braków ani w zakresie zejścia basu, ani potęgi brzmienia.

Sprawdzało i przydawało się to właściwie niezależnie od rodzaju muzyki. Pełniej, mocniej zabrzmieli wspominani już Dire Straits, ale i opery „Wesele Figara” Mozarta, czy „Carmen” Bizeta w moich ulubionych wykonaniach (odpowiednio Musica Aeterna pod Currentzisem i Filharmonicy Wiedeńscy pod von Karajanem z Leontyne Price w roli głównej), które nabrały większego rozmachu, potęgi brzmienia, a na tej ostatniej jeszcze lepiej oddana została ogromna przestrzeń (głębia) sceny. Proszę mnie dobrze zrozumieć – nie mówię o skali porównywalnej choćby z moimi dużymi, 3-drożnymi Ubiqami, ale o większej niż oczekujemy od kolumn podstawkowych tej wielkości, mogącej konkurować z niejedną niedużą podłogówką. Słowem, Pulsary 2 Graphene zasłużyły na swoją reputację monitorów grających dużym dźwiękiem.

A co z wzmocnieniem dla tych kolumn? Tak się złożyło, że nie miałem do dyspozycji mojego GrandiNote Shinai, ale gotów jestem się założyć, że byłby doskonałym partnerem dla Pulsarów 2 ze swoimi 37 W mocy na kanał w klasie A i znakomitym, bajecznie muzykalnym, gęstym, kolorowym brzmieniem. Zestaw Circle Labs, którego używałem przez większość czasu, tranzystorowy (poza lampą na wejściu końcówki mocy), spisywał się znakomicie czarując muzykalnością, werwą i czystością brzmienia. Nie pytałem Jeffa, jak mu się podobało to zestawienia w czasie AVS, ale wydaje mi się, że dla potencjalnych nabywców tych kolumn jest ono warte rozważenia.

Jak miałem się okazję przekonać, dzięki relatywnej „łatwości” tych paczek można je zestawić również z wzmacniaczami lampowymi. Może nie kilkuwatowymi SETami, ale 20-30W powinno wystarczyć. Ja w czasie odsłuchów wykorzystałem dwa testowane równolegle wzmacniacze z bańkami próżniowymi na pokładzie, Audio Hungary Qualiton A75 (na KT170) oraz KR Audio AV950 (na KT150). Ten pierwszy nominalnie dysponuje mocą rzędu 75W na kanał, ten drugi 100W, słowem to mocni zawodnicy i żaden z nich nie gra do końca tak, jak moje ukochane SETy. Oba to granie bardziej neutralne, nieco mniej skupione na średnicy, ale jednocześnie wystarczająco gęste, płynne i kolorowe.

Oba, dzięki swojej mocy, absolutnie swobodnie napędzały amerykańskie kolumny i doskonale je kontrolowały, a te chwilami (zależało to także od nagrań, a nie tylko wzmacniacza) grały jakby jeszcze bardziej (duchem) urosły. Tym bardziej, że lampy słychać było choćby w kwestii jeszcze lepszej przestrzenności i trójwymiarowości brzmienia, mocniej zaznaczonego pogłosu i dłuższych wybrzmień, czy bardziej trójwymiarowej prezentacji źródeł pozornych. Choć żaden z tych wzmacniaczy nie jest typową, szczególnie ciepłą lampą, dzięki tym wszystkim elementom muzyka akustyczna, ale i wokale w każdym z tych zestawień brzmiały jeszcze bardziej przekonująco, jeszcze bardziej naturalnie niż z moją codzienną tranzystorową amplifikacją. Fani tego typu muzyki, którym Pulsary 2 Graphene przypadną do gustu równie mocno jak mi, mogą więc rozglądać się za kilkudziesięciowatowym wzmacniaczem lampowym, który nie powinien mieć problemu z ich napędzeniem, a zapewni im jeszcze więcej, jeszcze intensywniejszych, jeszcze mocniej angażujących wrażeń.

Podsumowanie

Joseph Audio Pulsar 2 Graphene to, bądźmy szczerzy, dość drogie kolumny podstawkowe. W przeciwieństwie do wielu konkurentów korzystają jednakże z znakomitych przetworników, które zostały umiejętnie zaaplikowane. W połączeniu z zwrotnicą opracowaną przez Jeffa Josepha i świetnie wykonanymi obudowami są gotowe stawać w szranki z niejedną kolumną podłogową (przynajmniej w niezbyt dużych pokojach). Wyrafinowaniem, precyzją, transparentnością, brakiem podbarwień, znikaniem z pomieszczenia, czy kapitalną przestrzennością brzmienia wygrają z wieloma z nich. A są, co trzeba koniecznie wiedzieć, przy tym także naturalne, potrafią zagrać nasyconym, barwnym (nie podbarwionym!), wysoce angażującym dźwiękiem.

Nie do końca nadają się do odsłuchów w tle, bo z łatwością przychodzi im przyciągnięcie uwagi słuchacza i wciągnięcie go w świat muzyki. Oferują brzmienie, którego z przyjemnością i zaangażowaniem słucha się godzinami bez najmniejszych nawet oznak zmęczenia. Pozwalają, jeśli taka jest wola słuchającego, studiować każdy, najdrobniejszy nawet detal nagrania, ale nie ma w ich graniu za grosz natarczywości, więc człowiek mimowolnie się przy nich relaksuje i zagłębia w świat muzyki. Klasa! Po prostu klasa!

Cena (w czasie recenzji): 

  • Joseph Audio Pulsar 2 Graphene: 11.950 EUR

Producent: JOSEPH AUDIO

Specyfikacja techniczna (wg producenta):

  • Konstrukcja: 2-drożna, obudowa wentylowana b-r skierowanym do tyłu
  • Impedancja nominalna: 8Ω (minimalna 6Ω)
  • Punkt podziału zwrotnicy: 2 kHz (autorska zwrotnica Parallel Asymmetrical Infinite Slope)
  • Użyteczne pasmo przenoszenia: 42 Hz – 20 kHz (+/- 2 dB)
  • Wymiary (W x S x G): 381 x 229 x 330 mm
  • Waga (brutto): 16,30 kg

Platforma testowa:

  • Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon Core, Fidelizer Pro 7.10, karty JCAT XE USB i JCAT NET XE z zasilaczem FERRUM HYPSOS Signature, JCAT USB Isolator, zasilacz liniowy KECES P8 (mono), switch: Silent Angel Bonn N8 + zasilacz liniowy Forester.
  • Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr Pacific 2 + Ideon Audio 3R Master Time
  • Źródło analogowe: gramofon JSikora Standard w wersji MAX, ramię J.Sikora KV12, wkładka AirTight PC-3, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru V 5 i Grandinote Celio mk IV
  • Wzmacniacz: GrandiNote Shinai, Circle Labs M200
  • Przedwzmacniacz: Circle Labs P300
  • Kolumny: GrandiNote MACH4, Ubiq Audio Model One Duelund Edition
  • Interkonekty: Bastanis Imperial x2, Soyaton Benchmark, Hijiri Million, Hijiri HCI-20, KBL Sound Himalaya II XLR, David Laboga Expression Emerald USB, David Laboga Digital Sound Wave Sapphire Ethernet
  • Kable głośnikowe: Soyaton Benchmark
  • Kable zasilające: LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
  • Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i Gigawatt PC-3 SE Evo+; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
  • Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS, Alpine-line
  • Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot, Graphite Audio IC-35 i CIS-35