Kanadyjska manufaktura Luna Cables jest na rynku od niedawna, natomiast podczas tegorocznej wystawy w Monachium jej produkty gościły w dwóch pokojach, w których dźwięk był świetny. Dziennikarska ciekawość została skutecznie pobudzona, a gdy kilka miesięcy później nadarzyła się okazja do jej zaspokojenia, na mój warsztat trafił Luna Gris. Smacznego.
Wstęp
Moja przygoda z Luna Cables zaczęła się w Monachium. Jak co roku, najpierw pofatygowałem się do miejsc, w których wystawiali się ludzie z branży mi dobrze znani. Krótko po rozpoczęciu wystawy trafiłem do niewielkiego, choć niezaprzeczalnie przytulnego pomieszczenia z elektroniką Reinharda Thöressa. Opowiedział o swoich produktach, przedstawił też kolegę odpowiedzialnego za stoliki Ictra Design, a po chwili zwrócił moją uwagę na żółte okablowanie całego systemu. Mój rozmówca był pod wrażeniem tego, jak synergicznie to wszystko zagrało. Dla jasności, Reinhard to człowiek mocno stąpający po ziemi, mający sprawne uszy, nie zwykły do zachwytów nad byle czym i liczę się z jego zdaniem. Po kilku minutach gaworzenia w sympatycznej atmosferze dołączyli kolejni dwaj Kanadyjczycy; Erik Fortier i Danny Labrecque. Ci przemili ludzie odpowiedzialni odpowiednio za marketing oraz konstruowanie produktów manufaktury Luna Cables sprawiali, że moje zainteresowanie ich produktami wzrastało z minuty na minutę. Wizyta w pokoju z elektroniką Grandinote (tam także były zaprezentowane wyroby Luna Cables) i dłuższa rozmowa spowodowały, że dalej było już z górki.Danny wyjaśnił, że od zawsze ciągnęło go do muzyki. W wieku czterech lat zaczął grać na wiolonczeli, jako nastolatek zainteresował się techniczną stroną aparatury audio, a od pewnego momentu zaczął wytwarzać własne kable na potrzeby różnych systemów. Pracę dla zlokalizowanego w Montrealu dużego sklepu ze sprzętem grającym – Coup de Foudre – i okazjonalną produkcję tego typu produktów dla klientów można uznać za kolejny etap. Natomiast przełom lub, jak to Danny na swojej stronie opisuje, objawienie nastąpiło po zapoznaniu się z zabytkowymi przewodnikami. Wraz z Erikiem, ówczesnym pracownikiem tego samego sklepu, panowie zaczęli o tym wszystkim rozmawiać, konstruować prototypy, analizować je i zadowoleni z rezultatów w efekcie założyli firmę dzisiaj znaną jako Luna Cables. Jej nazwa nie jest przypadkowa. Erik wyjaśnił, że podczas poszukiwań dla nowopowstałego interesu Danny zauważył za oknem ćmę księżycową (Acitas luna). Ten zielony owad jest niezwykle rzadko spotykany z bliska, szansa na powtórkę takiej atrakcji jest żadna, stąd Kanadyjczycy natychmiastowo uznali, że to jest znak, na który czekali. Przyjęło się.
Budowa
Oferta Luna Cables jest podzielona na pięć serii utrzymanych w różnych kolorach; Gris, Orange, Mauve, Rouge oraz Noir. Na każdą przypada kilka typów kabli (sieciowe, głośnikowe, łączówki analogowe oraz kilka cyfrowych). Koszt wraz ze zmianą koloru jest podwajany, co sprawia, że oferta jest przejrzysta. Seria Gris to ta najtańsza, Noir jest najdroższa, a rozpiętość cenowa jest spora. Danie główne niniejszej publikacji śmiało możemy uznać za niedrogie, podczas gdy czarny produkt o podobnym zastosowaniu i długości to wydatek rzędu ponad 20 tys. zł. Tak czy inaczej, dla każdego coś się znajdzie.Za produktami Luna Cables stoi filozofia, która nie jest co prawda nowa, ale konkretna i mająca swoich fanów. W telegraficznym skrócie, wg Danny’ego syntetyczne materiały wykorzystywane w kablach mających pracować ze sprzętem audio, wprowadzają szkodliwe dla dźwięku rezonanse. Stąd w kanadyjskim menu zamiast np. plastikowych dielektryków znajdują się półprodukty naturalne, takie jak wosk, bawełna oraz inne płótna oparte na naturalnych włóknach, no i ponad wszystko wielożyłowa miedź w roli przewodnika, ale cynowana. Drut tego typu był stosowany dekady wstecz z tytułu odporności na efekt oksydacji, a więc długoterminowej niezawodności. Wraz z rozwojem zerojedynkowego audio stracił na popularności, natomiast pierwsze skrzypce gra tu jego inna właściwość. Według konstruktora Luna Cables, przewodnik miedziany pokryty warstwą cyny przesyła sygnał czysty, tj. pozbawiony szumu wysokoczęstotliwościowego, co jest wynikową podwyższonej rezystancji, a w następstwie ograniczonego efektu naskórkowości. Dzieje się to wszystko kosztem nieco obniżonego pasma. Można i tak.Produkty Luna Cables wyglądają minimalistycznie, wręcz skromnie i Gris nie jest tu wyjątkiem. Widać, że daleko mu do statusu kablarskiej biżuterii, ma robić robotę bez gwiazdorzenia i tak jest dobrze. Do kontroli rezonansów wykorzystywana jest woskowana bawełna, a sam przewodnik to wielożyłowy drut miedziany, ekranowany plecionką zrobioną z tego samego materiału, a w roli tłumika drgań zastosowano gumowe tworzywo. Oplot zewnętrzny to także bawełna, natomiast całości dopełniają przyjemne w użytkowaniu złocone wtyki BFA. Krótkie odcinki koszulek termokurczliwych to jedyny syntetyczny element w Luna Gris. To produkt relatywnie cienki, uczciwie wykonany i dość sztywny, choć nie nastręczył mi najmniejszych problemów natury użytkowej. Sprzedawany jest w eleganckim i funkcjonalnym woreczku, oczywiście bawełnianym. Jest dobrze.
Dźwięk
W celu przetestowania kabla Luna Gris, posłużyłem się serwerem/streamerem Fidata HFAS1-XS20U, który podał sygnał do przetwornika LampizatOr Pacific (KR Audio 5U4G 2016 Ltd. Ed. + KR Audio T-100), a następnie do jednej z dwóch integr stereo (Kinki Audio EX-M1 i Trilogy 925) i na końcu do moich referencyjnych podłogówek Boenicke W8. Konkurentem dla kanadyjskiego przewodu był model Celes Excellence z modyfikacją Amber rodzimej firmy Audiomica Laboratory.Nie miałem bladego pojęcia czego się spodziewać po produkcie Luna Cables. Poświęcony mu krótki opis na stronie domowej kanadyjskiej manufaktury można śmiało uznać za uniwersalny i tak naprawdę mówiący niewiele. Dźwięk naturalny, transparentny i organiczny to – wiele osób się tu pewnie ze mną zgodzi – mocno uogólnione przedstawienie sprawy i poniekąd też marketingowy frazes. Idąc dalej tym tropem, jakoś przecież trzeba sprzedawane dobra zareklamować, a najlepiej zrobić to w bezpieczny, uniwersalny sposób. Nie mam z tym najmniejszego problemu, oczywiście o ile konkretny produkt choć w jakimś stopniu pokrywa się z zeznaniami jego twórcy. Tu się już robi ciekawie, bo Luna Gris swoim charakterem wpisuje się w opis autorstwa Danny’ego Labrecque całkiem nieźle, ale to jeszcze nie to. Nie dlatego, że ów konstruktor nagina rzeczywistość, bo tak nie jest, a raczej przez to, czego o swoim najtańszym produkcie nie mówi. To skromny facet jest, może nie chciał się przechwalać, natomiast najważniejsze w tym moim całym wywodzie jest to, że naprawdę fajną rzecz zrobił.Z czystym sumieniem mogę zgodzić się z tym, że Luna Gris to kabel organiczny i naturalny. Te środki opisowe naprawdę trafnie oddają jego wkład w słyszalny efekt, natomiast transparentność mi nie pasuje. Tutaj spieszę wyjaśnić, że w moim rozumowaniu to słowo oznacza przezroczystość, a zatem dokładną informację o konkretnej realizacji i elektronice na piedestale i jednocześnie skromnie dawkowany charakter własny na dokładkę. Tak ja to widzę i nie twierdzę, że Gris nie pokazał mi z jakimi paczkami czy wzmacniaczem zagrał, bo zwrotkę na ten temat dostałem zadowalającą. Natomiast jest to produkt dobrze słyszalny w systemie, no i – rzecz naprawdę niebywała w kontekście jego ceny – ponadprzeciętnie dostojny.Luna Gris gra w wyszukany sposób z kilu powodów. Po pierwsze, nie ma w sobie ani odrobiny krzykliwości, za to duże pokłady gładkości. Temperuje krawędzie i ostrość, ma delikatnie przykręcony górny podzakres. W porównaniu do niego, mój rodzimy referent był tym bardziej doświetlonym, lżejszym i krócej wybrzmiewającym na górze, no i od święta także ostrzejszym. Po kilkugodzinnej gimnastyce wstępnej Kanadyjczyk nie zakrzyczał nawet raz i – nie przeczę – ta konkretna cecha wywarła na mnie niemałe wrażenie. Choć tutaj jest coś za coś; ciemniejsze, treściwsze, dłuższe i ładniejsze soprany serwowane przez Luna Gris lub doświetlenie, obecność i warstwa informacyjna mojego obecnego referenta.Idąc dalej, Gris nie wnika w głąb nagrania szczególnie mocno, nie faworyzuje detali. Zamiast tego skupia uwagę słuchacza na muzyce i mój rodzimy punkt odniesienia robi dokładnie to samo, ale ten cel obydwaj rywale osiągają w inny sposób; Celes Excellence za pomocą krągłości tu i ówdzie, rysowania brył jeszcze grubszą kreską i dużych źródeł pozornych, natomiast Gris pastelową barwą w całym słyszalnym paśmie, spokojem oraz miękkością bez rozwadniania przekazu. Kanadyjski kabel nie jest po prostu ocieplony, ale fizjologiczny, tj. przyjemny bez alteracji temperatury barwowej, a za pomocą właśnie żywej tkanki, organiczności. Mam tu na myśli dźwięk delikatnie przyciemniony, z balansem tonalnym przesuniętym nieco ku dołowi, ale też plastyczny, oddychający, obecny, duży i nadspodziewanie gładki, wręcz płynny. Taki przekaz bardzo mocno skojarzył mi się z tym oferowanym przez znane mi przetworniki i DAP-y oparte na kościach PCM1704. To granie dźwięczne, przyjemnie wilgotne, bez popisywania się, z klasą i kulturą, nastawione na przyjemność i ponad wszelką wątpliwość naturalne. Tutaj Danny się nie pomylił, w dużej mierze strzelił w dziesiątkę z opisem Gris i może intencjonalnie nie chciał przedobrzyć czy rozmieniać się na drobne, choć to tylko moja zgadywanka.Luna Gris wypadł też nadspodziewanie dobrze pod względem kreowania obrazu muzycznego, czy raczej bez ograniczania go w żaden sposób. Po wielu godzinach zabawy z tym kablem mogę śmiało zeznać, że zaprezentował się z przestrzennej i czystej strony. Jak pisałem, to nieco ugrzeczniony, kulturalnie grający produkt i następstwem tego jest spójność sceniczna. Dźwięk jest podany jako całość, bez szczególnie intensywnego izolowania od siebie poszczególnych instrumentów. Owszem, da się je bez problemu wyodrębnić, ale to się dzieje niejako przy okazji, po drodze, bo uwaga odbiorcy jest skupiona na ścianie dźwięku pracującej na jeden wspólny efekt i koherencji. Scalaki PCM1704 w znanych mi implementacjach sprawiały, że wirtualna przestrzeń była metaforycznym żywym, oddychającym i właśnie spójnym organizmem bez rozwarstwiania go i to samo zobaczyłem z kanadyjskim kablem w systemie. To podejście dodatkowo wzmacnia warstwę muzyczną i potęguje przyjemność płynącą z odsłuchu, choć za cenę detaliczności i wydobywania niuansów. Nie za każdym razem, ale często warto ją zapłacić i nie inaczej było w przypadku mojego systemu.Luna Gris gra z rozmachem, dodatkowo poszerza skraje wirtualnej przestrzeni i odrobinę wypycha je przed szereg. Takie obrazowanie uznałbym za dziwne gdyby nie fakt, że podstawowy kabel Danny’ego ma mocny i obecny środek pasma, który wyrównuje wydarzenia z pierwszego planu. Pod tym względem jego produkt spodobał mi się dużo bardziej w porównaniu do mojego referenta, który gra mniej dosadnie i z mniejszą energią, natomiast dźwięk pomiędzy paczkami osadza głębiej, przez co siłą rzeczy nieco obniża jego obecność. Luna Gris ma też fantastyczny bas; mocny, świetnie kontrolowany, schodzący imponująco nisko i nieprzeładowany w wyższym podzakresie, ale zawsze opanowany.Gdybym miał dźwięk Luna Gris przyrównać do konkretnego przetwornika c/a, postawiłbym na pierwszy model La Scala firmy Aqua Acoustic, ten z nieprodukowanym już wielobitowcem Burr-Browna na pokładzie. Z poletka wzmacniaczy i słuchawek, najbardziej pasują mi moje aktualne narzędzia; odpowiednio integra Trilogy 925 i magnetostatyczny model HE-1000v2 HiFiMana. W porządku, angielski piec Nica Poulsona gra ciężej i w jeszcze bardziej eufoniczny, wyszukany sposób. Ale pod względem obecności scenicznej, budowania samej sceny dźwiękowej, barwy i spokoju doszukałem się mianowników wspólnych.Po okiełznaniu charakterystyki Luna Gris mogę śmiało zeznać, że w parze z moim konwerterem c/a, kolumnami i chińską integrą zagrał znakomicie. Nie było dla mnie zaskoczeniem, że on w tym towarzystwie po prostu się odnalazł. Zaprezentował się nie tylko słyszalnie inaczej, ale też pod kilkoma dla mnie istotnymi względami lepiej w porównaniu do kabla firmy Audiomica Laboratory. Po zmianie wzmacniacza efekt nie był aż tak dobry, choć w dalszym ciągu satysfakcjonujący. Ale znając dobrze 925-kę i wiedząc, że ona lubi szybkie i wyraźnie grające okablowanie, byłem przekonany, że z Kanadyjczykiem zrobi się zbyt cukierkowo i ospale, a nic takiego nie miało miejsca. Luna Gris po prostu dopompował to, co do równania wniósł mój referencyjny piec i – choć to połączenie nie było szczególnie synergiczne – widzę je z kolumnami nerwowymi, wyraźnymi i ogólnie cierpiącymi na barwową i tonalną anoreksję.
Podsumowanie
Po przygodzie opisanej powyżej nasuwa mi się jeden logiczny wniosek. Na poczynania dwuosobowej załogi Luna Cables trzeba będzie zwracać szczególną uwagę. Za pomocą jednego z najtańszych produktów z oferty Danny Labrecque udowodnił dobitnie, że wie co robi i robi to nadspodziewanie dobrze, co jest dla mnie sygnałem do przeprowadzenia dalszego śledztwa. Prawdę napisawszy to po przygodzie z głośnikowym kablem Luna Gris pojawiło się więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Skoro poradził sobie aż tak dobrze, czy wobec tego modele w innych kolorach będą równie zaskakujące? Czy zagrają podobnie? A jeżeli tak, to cóż takiego zrobią lepiej? Co zmienią? Jako entuzjasta jestem w kropce, a z recenzenckiego punktu widzenia nie kryję żywego zainteresowania i czekam na ciąg dalszy.
Luna Gris gra po swojemu. Nie udaje kabla, którym nie jest, nie stara się dogodzić pod każdym względem. Ale słychać wyraźnie, że jego konstruktor celował w konkretny efekt, który wręcz idealnie wpisał się nie tylko w mój system, ale też – choć to bez znaczenia – subiektywne upodobania. Jednakże najbardziej zaskakująca jest dostojność i organiczność, z jaką zagrał model Gris. Te cechy to moim zdaniem rzeczy wybitne w kontekście jego bardzo rozsądnej ceny i jednocześnie powód, dla którego warto się z nim bliżej zapoznać. Nawet będąc w posiadaniu drogiej aparatury audio, Luna Gris się jej nie boi. Ten uczciwie wykonany i fantastycznie grający kabel ewidentnie został stworzony przez entuzjastę stawiającego na pierwszym miejscu muzykę, ale w bardzo dobrym wydaniu. Posłuchajcie koniecznie, też to usłyszycie. Do następnego.
Platforma testowa:
- Wzmacniacz: Trilogy 925, Kinki Audio EX-M1
- Źródło: LampizatOr Pacific (KR Audio T-100 + KR Audio 5U4G Ltd. Ed.)
- Kolumny: Boenicke Audio W8
- Transport: Asus UX305LA
- Komponenty USB: iFi audio iGalvanic3.0, iFi audio micro iUSB3.0, 3 x iFi audio Mercury3.0
- Kable głośnikowe: Forza AudioWorks Noir Concept, Audiomica Laboratory Celes Excellence
- Interkonekty: Forza AudioWorks Noir, Audiomica Laboratory Erys Excellence
- Zasilanie: Gigawatt PF-2 + Gigawatt LC-2 MK2 + Forza AudioWorks Noir Concept/Audiomica Laboratory Ness Excellence
- Stolik: Franc Audio Accesories Wood Block Rack
- Muzyka: NativeDSD
Ceny produktu w Polsce:
- Luna Gris 2/2,5/3m: 1 599/1 699/1 999 zł
Dostawca: Audio Atelier