MUARAH MT2 SE

by Marek Dyba / December 18, 2022

Gdy kilka miesięcy temu potrzebowałem kilku gramofonów, by zrecenzować platformę antywibracyjną pod gramofony 10 Hertz, jedną z firm, które przyszły mi z pomocą była warszawska Muarah. Dostarczony przez nich model zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie w związku z czym zasugerowałem wykonanie jego osobnej recenzji. Przyjrzyjmy się więc bliżej gramofonowi Muarah MT2 SE.

Wstęp

Produkt marki Muarah odegrał swoją rolę we wspomnianej recenzji (zobacz TU), ale po raz pierwszy jest on głównym bohaterem tekstu na łamach HiFiKnights. Dlatego też, zwłaszcza dla tych, którzy do tej pory nie mieli okazji zetknąć się z tą markę, pozwolę sobie krótko ją przedstawić. Firma zaprezentowała się po raz pierwszy szerszej publiczności w 2015 roku w czasie wystawy Audio Video Show w Warszawie. Oryginalny, a przez to zapadający w pamięć, był ‘temat’ przewodni prezentacji, jako że w pokoju Muarah zagrał wówczas system kwadrofoniczny. Nie zdziwię się, jeśli dla części czytelników, zwłaszcza tych młodszych, kwadrofonia okaże się pojęciem obcym. Dziś taki system nazywałby się po prostu 4.0, słowem zamiast dwóch kanałów, jak w klasycznym systemie stereofonicznym, byłby to taki z czterema.

Rozwiązanie to pojawiło się na początku lat 70-tych ubiegłego wieku i przez jakiś czas cieszyło się popularnością. Wymagało ono zarówno odpowiedniego sprzętu, jak i specjalnie przygotowanych nagrań, a z racji popularności formatu tym czasie powstały setki, a może nawet tysiące kwadrofonicznych nagrań. Dziś niewiele osób już nawet pamięta, że taki system całkiem poważnie, nawet jeśli na krótko, zaistniał, jako że muzyka obecnie odtwarzana jest w systemach dwu- lub wielokanałowych (acz owe ‘wiele’ oznacza więcej niż cztery), z czego ta druga opcja nie dotyczy płyt winylowych.

Obaj twórcy marki Muarah, panowie Jacek Siwiński i Wiesław Zasada, jak się wówczas okazało, są fanami kwadrofonii i stąd ich pomysł by w czasie premierowej (dla nich) wystawy zaprezentować system, który odróżni go (i ich) od wszystkich innych. Oczywiście wymagało to przygotowania zestawu, który dźwięk zapisany w tej technice potrafił odtworzyć. Trzeba mieć duże cojones, żeby się na coś takiego zdecydować. W ten jednakże sposób panowie nie tylko zapadli mocno w pamięć osobom, które ich pokój odwiedziły, ale i zasygnalizowali, że niekoniecznie zamierzają podążać przetartymi szlakami.

Dziś, siedem lat później, oferta Muarah obejmuje trzy gramofony, wzmacniacz lampowy, lampowy przedwzmacniacz gramofonowy (który jakiś czas temu miałem okazję przetestować dla HighFidelity.pl (zobacz TU), a także związane z odtwarzaniem płyt winylowych akcesoria, w tym znakomity kontroler obrotów PSC (Precision Speed Controller). Muarah jest producentem gramofonów, ale nie oferuje własnych ramion. Dla wygody klientów, którzy zwykle wolą kupować gramofony wyposażone w ramiona firma w przeszłości oferowała swoje decki z ramionami Jelco. Gdy kilka lat temu te zniknęły z rynku została zmuszona do szukania alternatyw. Pośród oferty dostępnej na rynku polska firma wybrała dwie marki – japońskie Sorane, a także doskonale znanego Moercha, co daje klientom spory wybór.

Recenzowany model MT2 Special Edition jest wyjątkową propozycją i jednocześnie najnowszym dodatkiem do oferty. Oznaczenie Special Edition (SE) wynika z faktu, iż producent zdecydował się zaoferować konkretne zestawienie – środkowy model MT2 w komplecie z bardzo ciekawym ramieniem Sorane SA 1.2.. Takiego zestawu używałem właśnie we wspomnianej recenzji platformy 10 Hertz. Wówczas zdecydowanie przypadło mi ono do gustu, o czym nie omieszkałem poinformować panów z Muarah. Oczywiście to oni podjęli decyzję o wyborze tego właśnie modelu do specjalnej edycji swojego gramofonu, ale miło jest pomyśleć, że może dołożyłem jakąś malutką cegiełkę do tej decyzji :). Gdy panowie potwierdzili, że to właśnie MT2 SE trafi do niniejszej recenzji bazując na wcześniejszym doświadczeniu poprosiłem również o dostarczenie w komplecie firmowego kontrolera obrotów PSC. I tak też się stało.

Budowa i cechy

Jak doskonale wiedzą wszyscy, którzy kiedykolwiek mieli kontakt z Muarah, charakterystyczną cechą ich gramofonów jest zastosowanie w nich akrylu, jako głównego materiału, z którego są zbudowane. Cechę specyficzną dla modelu MT2 SE jest dostępność, podobnie jak niegdyś pierwszych samochodów Forda, w dowolnym kolorze, pod warunkiem że to kolor czarny… Tak naprawdę, jedynie topowy model MT1 oferowany jest zarówno w czarnym, jak i w białym kolorze. Które elementy gramofonu są wykonane z akrylu? Przede wszystkim testowany model wyposażono w „kanapkową”, albo ujmując rzecz inaczej, składającą się z dwóch akrylowych warstw, solidną, akrylową podstawę o atrakcyjnym dla oka kształcie.

Z akrylu wykonano również również ciężki (3 kg) talerz. Ten ostatni wyposażono dodatkowo w firmowe rozwiązanie – zintegrowaną, hybrydową matę Muarah EVO. Wykonano ją z polerowanej, niemagnetycznej stali, w której wycięto szereg okrągłych otworów wypełnionych ekskluzywną, włoską skórą o właściwościach antystatycznych. Cały gramofon spoczywa na trzech antywibracyjnych, chromowanych nóżkach wykonanych z mosiądzu. Dwie z nich, znajdujące się z przodu gramofonu, wyposażono w duże, metalowe pokrętła, co sprawia, że poziomowanie całej konstrukcji jest bardzo wygodne. Trzecia podpiera konstrukcję z tyłu. Stopy te są również własnym opracowaniem Muarah.

W gramofonie MT2 Special Edition można montować ramiona o długości od 9 do 12 cali (tzn. Dostarczane jest z konkretnym ramieniem, ale gdyby później posiadaczowi przyszedł do głowy pomysł wymiany Sorane na inne, będzie miał możliwość wyboru ramion z tego przedziału). Jest to możliwe dzięki sprytnemu rozwiązaniu, które umożliwia przesuwanie podstawy ramienia tak, by uzyskać właściwą odległość pivota ramienia od głównej osi. W przypadku testowanego modelu konkretne ramię (Sorane) jest dostarczane z gramofonem więc odległość pivot-spindle powinna być ustawiona fabrycznie dla niego (acz zawsze warto to sprawdzić!). Główne łożysko, według producenta, zostało zaprojektowane i wykonane w taki sposób, by pracowało bezproblemowo przez długi czas nawet bez smarowania. Jego elementami są ceramiczna kulka, teflonowa panewka i oś wykonana z utwardzanej stali.

Kolejny, jakże istotny element konstrukcji gramofonu, wysokiej klasy silnik (w tym przypadku) synchroniczny umieszczony został w solidnej, ciężkiej obudowie spoczywającej na antywibracyjnych nóżkach. Ustawia się ją w okrągłym wycięciu w podstawie gramofonu tak, by nie było między nimi punktów stycznych by w ten sposób uniknąć przenoszenia wibracji silnika na główne łożysko i ramię. Na pokrywie obudowy silnika umieszczono przycisk uruchamiający i zatrzymujący obroty. Jeśli nie używa się opcjonalnego kontrolera obrotów, prędkość obrotową (33 1/3 lub 45 rpm) zmienia się ręcznie przekładając pasek na rolce napędowej.

Tu do gry wchodzi wspomniany kontroler obrotów PSC. Dzięki niemu prędkość obrotową zmienimy z pomocą przycisku, co nie tylko eliminuje uciążliwość (niewielką, ale jednak) związaną z fizycznym przekładaniem paska na rolce napędowej, ale i sprawia, że nie ma konieczności częstego dotykania paska. To ważne o tyle, że warto pamiętać, iż przy ręcznym przekładaniu paska zawsze istnieje ryzyko przenoszenia zabrudzeń z palców na pasek, czego oczywiście należy unikać w miarę możliwości. Kontroler PSC daje również możliwość precyzyjnej regulacji prędkości obrotowej, gdy pojawia się taka konieczność oraz eliminuje tzw. ‘wow’ za sprawą poprawionej stabilności częstotliwości prądu zasilającego. Kontroler może pracować w jednym z kilku trybów do wyboru, z których jeden został opracowany specjalnie tak, by maksymalnie zminimalizować poziom zakłóceń pochodzących z silnika. Instrukcja urządzenia opisuje wszystko dość szczegółowo – warto się z nią zapoznać. Na tym nadal nie kończy się jego funkcjonalność.

Kluczowe, opatentowane rozwiązanie dotyczy współpracy PSC z tzw. InteliClamp®, czyli kolejnym własnym opracowaniem Muarah. Jak wskazuje nazwa, jest to docisk gramofonowy, który robi to, co inne dociski, tyle że to tylko jedna z jego funkcji. W jego wnętrzu ukryto bowiem układ elektroniczny, który mierzy prędkość obrotową talerza w czasie rzeczywistym. Odczytane informacje są na bieżąco bezprzewodowo przesyłane do PSC, co pozwala temu ostatniemu korygować obroty w czasie rzeczywistym. W ten sposób uzyskiwane są super-stabilne obroty, co w praktyce przekłada się na na dźwięk, który odbieramy jako bardziej naturalny, stabilny, skupiony, a to dlatego, że nasze uszy są wysoce wrażliwe na wszelkie, nawet drobne zmiany w domenie czasowej. Co ciekawe i warte podkreślenia – polski producent oferuje możliwość zamówienia specjalnych wersji kontrolera obrotów wraz z inteligentnym dociskiem także do gramofonów innych marek. Wymaga to dostosowania zasilania i złączy do konkretnych marek/modeli, ale jest wykonalne.

No i w końcu ostatni, ważny element testowanego gramofonu, ramię Sorane SA-1.2. Gdy zobaczyłem je po raz pierwszy skojarzyło mi się od razu ze słynnymi produktami Dynavectora, modelami DV501, 505, czy najnowszym 507. Skojarzenie wynikało z pewnych podobieństw w zakresie kształtu, plus obie marki są japońskie. Ramiona Dynavectora to jeszcze bardziej zaawansowane i wyraźnie droższe konstrukcje, ale myślę że wielu osobom Sorane może się podobnie kojarzyć. Długość efektywna Sorane SA-1.2 wynosi 239mm i wraz ze standardową główką jego waga efektywna wynosi 17g, co sprawia, że jest ono dobrym partnerem dla wkładek o niskiej podatności. Dzięki wymienialnej główce jednakże, użytkownik ma możliwość wymiany standardowej na inne, np. lżejsze, do stosowania z wkładkami o wyższej podatności. Dzięki tej możliwości japońskie ramię jest propozycją wysoce uniwersalną.

Główny element ramienia wykonany jest z najwyższą precyzją z jednego bloku aluminium, a następnie całość montowana jest z najwyższą precyzją i starannością. Trzeba przyznać, że jakość wykonania i wykończenia jest naprawdę wysoka. Jednym z kluczowych elementów każdego ramienia jest także łożysko, nic więc dziwnego, że do SA-1.2 Sorane dobrało te elementy wysokiej jakości. Te używane do ruchu poziomego to łożyska wzdłużne obciążone osiowo (skośne). Wybrane dla tego projektu łożyska oporowe mają zerowy luz i są utrzymywane w kontakcie dzięki sile grawitacji. Jak wyjaśnia producent, można o nich myśleć jak o łożyskach typu unipivot, ale z więcej niż jednym punktem styku. Ze względu na swoją konstrukcję z dwoma stożkowymi panewkami łożyska samoczynnie wyrównują się za sprawą grawitacji, a występujące w nich tarcie jest ekstremalnie niskie. SA-1.2 nie tylko wyposażone jest we wszystkie niezbędne regulacje, takie jak VTF, VTA, czy anty-skating, ale za sprawą sprytnych rozwiązań regulacja tych ustawień jest wyjątkowo łatwa. Muszę przyznać, że bardzo przyjemnie mi się go używało, a jego wykonanie i wykończenie wyjątkowo cieszyło moje oczy, tym bardziej, że po prostu jakoś mi to ramię pasowało do decka Muarah MT2 SE.

Na koniec pozwolę sobie udzielić wskazówki praktycznej potencjalnym użytkownikom wszystkich gramofonów Muarah. Otóż proszę pamiętać, że producent oferuje dla nich akrylowe pokrywy – sugeruję się nie zastanawiać, tylko od razu takową zakupić wraz ze swoim egzemplarzem! Akryl, z którego wykonane są gramofony, świetnie wygląda, ale bez pokrywy będziecie skazani na nieustanne wycieranie z kurzu i odcisków palców zarówno podstawy, talerza, jak i elementów chromowanych. To niejako cena, którą trzeba zapłacić z świetny wygląd czarnego akrylu. Cena naprawdę niewielka zważywszy na świetny wygląd i klasę brzmienia (ups, spoiler alert!) MT-2 SE, acz skoro da się jej uniknąć inwestując w pokrywę to czemu tego po prostu nie zrobić?

Brzmienie

Jak już wspomniałem, poprzednim razem, na potrzeby testu platformy 10 Hertz, gramofon Muarah został dostarczony z tym samym, bardzo ciekawym japońskim ramieniem Sorane SA 1.2. Początkowo dostałem je ze standardową główką, z którą ramię trzeba zaklasyfikować do kategorii ciężkich, czyli dobrze współpracujących z wkładkami o niskiej podatności. Zarówno wtedy, jak i teraz, na potrzeby tego testu, w ramieniu montowałem mojego Air Tighta PC-3, dla którego jednakże lepszymi partnerami są ramiona lżejsze. Wtedy rozwiązaniem było zastąpienie oryginalnej główki ramienia inną, oczywiście lżejszą, Pro-Jecta, która sprawdziła się całkiem dobrze.

Tym razem jednakże Muarah ściągnęła oryginalną lżejszą główkę do tego ramienia od Sorane. Wyposażone w nią SA 1.2 okazało się doskonale współpracować z moją wkładką. Jak wspomniałem, bazując na poprzednim doświadczeniu poprosiłem producenta o dostarczenie gramofonu także wraz z kontrolerem PSC i inteligentnym dociskiem. Moim zdaniem to obowiązkowy, dający wyraźną poprawę i nie tak drogi upgrade do gramofonów Muarah (ale potencjalnie i innych marek). Nawet jeśli nie kupicie go od razu wraz z gramofonem, to koniecznie wypróbujcie go później – jestem pewny, że docenicie jego wpływ. Wrócę jeszcze do tej kwestii, niemniej proszę pamiętać, że używałem PSC w czasie większości odsłuchów, więc i opis brzmienia dotyczy gramofonu wspartego tym elementem.

Jednym z pierwszych albumów, które trafiły na talerz MT-2 SE był „Detox” Dżemu. Nie jest to ani audiofilskie nagranie, ani wydanie, ale znakomite muzycznie i wystarczająco dobre w kwestii jakości dźwięku, by owe muzyczne wartości docenić. Recenzowany gramofon od początku zwrócił moją uwagę bardzo dobrym PRATem (tempo, rytm i timing), który jest kluczem do muzyki bluesowej. Zwarty, szybki bas, niezła dynamika (ograniczenia w tym zakresie miały swoje źródło w nagraniu/wydaniu) i świetnie zaznaczony puls każdego nagrania sprawiały, że siedziałem wystukując rytm kończynami, po prostu ‘czując bluesa’. Jeśli jesteście fanami Dżemu, jak ja, pewnie zgodzicie się ze mną, że to co wyróżniało ten zespół na tle innych, co czyniło go tak wyjątkowym, był niezwykły wokal i osobowość sceniczna Rysia Riedla. Gramofon Muarah zaprezentował ten niezwykły głos w czysty i precyzyjny, ale jednocześnie nasycony, pełny sposób, eksponując maniery wokalne i ową wyjątkową charyzmę, ekspresyjność, które pozwalały Rysiowi tak doskonale komunikować się ze słuchaczami.

Z jednej więc strony, gramofon pięknie komunikował emocje kreując wyjątkowy, wciągający spektakl muzyczny, z drugiej nie zapominał ani na moment o wysokiej energii gitarowego grania, czy o pewnym prowadzeniu tempa i rytmu, bez których tak naprawdę nie ma bluesa. A wszystko to potrafił zaprezentować z robiącą wrażenie rozdzielczością (znowu – ograniczoną jedynie jakością nagrania), serwując sporą ilość detali w czysty, przejrzysty, poukładany sposób, co doskonale słychać było choćby w utworze na dwie akustyczne gitary. To instrument wyjątkowo bliski mojemu sercu, nawet jeśli sięgam po niego już tylko bardzo rzadko, a jego brzmienie jest mi bardzo dobrze znane. To właśnie dlatego mogłem docenić jak naturalne, żywo i głęboko brzmiała każda z gitar, jak dobrze oddawane były szybkie impulsy pojedynczo szarpanych strun i jak naturalnie wypadały fazy podtrzymania i długich, pełnych wybrzmień.

Skoro akustyczne gitary tak dobrze zabrzmiały na ostatnim kawałku „Detoxu”, zaraz potem sięgnąłem po jeden z najlepszych, muzycznie, jak i pod względem realizacji, znanych mi albumów z muzyką flamenco, „Flamenco puro live” Paco Peny (wydanie Decci). Flamenco to oczywiście nie tylko gitary, ale i śpiew, klaskanie, kastaniety i taniec, słowem sporo elementów pozwalających wszechstronnie ocenić recenzowany sprzęt, zwłaszcza że w tym przypadku tak znakomicie wszystkie je zarejestrowano na taśmie. Stąd też często używam tego albumu w czasie testów. Gdy każdy element systemu wykonuje swoją robotę odpowiednio dobrze, krążek ten sprawia, że czuję się jakbym brał udział w tym niezwykle energetycznym i wysoce ekspresyjnym wydarzeniu.

Z MT2 Special Edition dźwięk był odrobinę jaśniejszy niż mnie do tego przyzwyczaił mój gramofon, albo ujmując rzecz inaczej, nie był aż tak gęsty i nasycony (co nie znaczy, że był faktycznie jasny!), jak z J.Sikorą. Za to w zakresie dynamiki, czystości prezentacji i poziomu energii różnice na korzyść dużo droższego konkurenta nie były już wcale duże. Zarówno wokale, klaskanie, jak i taniec (słychać oczywiście utwardzane podeszwy butów stukające w podłogę) wypadały bardzo realistycznie, prawdziwie. Kreowało to wrażenie bliskiego kontaktu z wykonawcami, przepływu dużej ilości energii. Czułem się więc jakbym (niemal) tam był, jakbym (niemal) widział tancerzy i śpiewaków na scenie przed sobą, jakby (niemal) nic nie stało na drodze między tę absolutnie niezwykłą energią ich występu a mną. Podkreślam raz za razem „niemal”, bo niezależnie od klasy posiadanego systemu możemy uzyskać jedynie pewne przybliżenie energii występu na żywo, to nigdy nie będzie do końca to samo. Niemniej, niektóre systemy, także mój wsparty MT2 SE, zbliżają się do tego poziomu nieco bardziej niż inne. Każdy element, który potrafi to osiągnąć potwierdza w ten sposób swoja klasę.

Zmieniając nastrój sięgnąłem po fantastyczną ścieżkę dźwiękową z oryginalnego „Blade runnera” z muzyką skomponowaną przez Vangelisa. W przypadku muzyki elektronicznej trudno jest mówić o naturalności brzmienia, niemniej ten doskonale mi znany album grany z Muarah brzmiał zachęcająco i atrakcyjnie od samego początku, a charakterystyczny głos Harrisona Forda (który gra w filmie Deckarda) zabrzmiał bardzo naturalnie, wręcz organicznie. Dźwięk był gęsty, nasycony, delikatnie ciepły, acz ani przez moment nie miałem wrażenia, że gramofon dodaje cokolwiek od siebie. Elektroniczny bas schodził bardzo nisko, sięgając poziomów niemal subsonicznych i to z odpowiednim nasyceniem i energią, a przy tym pozostawał czysty, dobrze zdefiniowany. Nieco mniej obecna na tym albumie góra pasma była otwarta, pełna powietrza, gładka, a jeśli już powiała się rzadka okazja ku temu, także mocna. Kluczowym elementem prezentacja pozostawała jednakże nasycona, barwna średnica, która budowała tę unikalną, wciągającą atmosferę soundtracku.

MT2 SE równie przekonująco prezentował dużą skalę dźwięku, jego intensywność, jak i aspekty przestrzenne. Bardzo lubię te ostatnie, więc zwracam uwagę na to, jak dobrze są prezentowane. Lubię gdy scena jest naprawdę duża i głęboka, a „Blade Runner” odtwarzany przez Muarah w tych aspektach pokazywał więcej niż na poprzednich płytach. Dźwięki swobodnie odrywały się od kolumn śmiało wykraczając poza ich rozstaw, czasem nawet kreując wrażenie, jakby otaczały mnie ze wszystkich stron (a przecież to był system czysto stereofoniczny, nie kwadrofoniczny :)). Ujmując rzecz krótko, MT2 SE z jednym z moich ulubionych albumów potrafił zafundował mi wyjątkowe, angażujące doświadczenie, co wcale nie jest takie łatwe zważywszy, że każdy gramofon porównywany jest do mojego J.Sikory. Fakt, że zagrał go w nieco cieplejszy i ciut bardziej gładki sposób niż mój J.Sikora ani trochę nie zmniejszył mojego zachwytu.

Chcąc sprawdzić wszechstronność testowanego gramofonu rzuciłem mu jeszcze inne wyzwanie zwracając się w stronę nieco cięższej muzyki. Z półki wybrałem kilka rockowych albumów, m.in. Marka Knopflera, AC/DC i zespołu Metallica. Pośród nich to album Knopflera oferuje najlepszy jakościowo dźwięk. Z gramofonem Muarah zabrzmiał czysto, przejrzyście, ale jednocześnie także odpowiednio gęsto, z nisko schodzącym, mocno „kopiącym”, zwartym basem, nasyconymi gitarami i „obecnymi” wokalami. Góra pasma z kolei, delikatnie, ale jednak, została wycofana. Ten ostatni element to jednakże znowu cecha samego nagrania, nie gramofonu, a MT2 Special Edition po prostu wiernie ją pokazał. Jednymi z elementów, które szczególnie zwróciły moją uwagę, były brzmienie głosu i gitary Marka. Testowany gramofon bardzo dobrze pokazał ich barwę i fakturę, dźwięk miał naturalną płynność, nie zabrakło wybrzmień i pogłosu. Dodam, nie po raz pierwszy, uwagę o pewnie prowadzonym rytmie z elektryczną gitarą basową wyznaczającą puls nagrań w pewny, ale nienarzucający się sposób.

Pozostało mi sprawdzić, czy MT2 SE poradzi sobie równie dobrze z jeszcze cięższymi brzmieniami, choćby „Back in Black” AC/DC, czy czarnym albumem zespołu Metallica. Jak się okazało, cięższe, ostrzejsze, jeszcze bardziej dynamiczne, wręcz wybuchowe brzmienia nie zrobiły na decku Muarah z ramieniem Sorane żadnego wrażenia . Wyglądało na to, że po prostu wrzucił kolejny bieg i równie swobodnie dostarczył wysoce dynamiczną, energetyczną, gdy trzeba lekko drapieżną prezentację dopasowując się do rock’n’rollowych weteranów z Australii, jak i preferujących jeszcze cięższe dźwięki muzyków amerykańskiej kapeli. Kolejny raz potwierdziło się, że PRAT jest jedną z najmocniejszych zalet testowanego gramofonu niezależnie od tego, jak szybkie jest tempo, któremu musi dotrzymać kroku. Choć nie są to nagrania szczególnie wysokiej jakości, MT2 SE zagrał je w równy, spójny sposób, z mocnym basem i gęstą średnicą, za sprawą której tak dobrze brzmiały elektryczne gitary. Podobnie jak w większości nagrań rockowych tak i na tych albumach wysokie tony są najsłabszą stroną realizacji. Polski gramofon wykonał jednakże dobra robotę delikatnie ograniczając ich przesadnią szorstkość, ziarnistość i suchość. Tak naprawdę była to jedynie bardzo delikatna korekta, ale wystarczająca, by muzyki jako całości słuchało się zdecydowanie przyjemniej.

Pod koniec odsłuchów wróciłem do wysokiej klasy nagrań by w pełni wykorzystać możliwości polskiego gramofonu. Zdecydowanie ‘audiofilskie’ wydanie albumu duńsko-amerykańskiego tria Blicher Hemmer Gadd pozwoliło MT2 Special Edition pokazać się z najlepszej strony. To dopracowane wydanie z nagraniem jednego z moich ulubieńców, mistrza perkusji Steve Gadda zrealizowane na żywo w niewielkim klubie. Oczywiście można wskazać inne realizacje, na których akustykę lokalu, w którym dokonano nagrania, jeszcze lepiej uchwycono na taśmie, to inżynierowie odpowiedzialni za ten krążek także wykonali kawal dobrej roboty, co Muarah potrafił odpowiednio wykorzystać. Pięknie zrenderował całą przestrzeń wydarzenia, starannie rozmieścił trzech muzyków na niewielkiej, ale wyraźnie trójwymiarowej scenie, a entuzjastyczną publiczność przed nimi. Choć PRAT był ważnym elementem także i tej prezentacji, to tym razem najważniejsza była płynność muzyki, spójność i pięknie oddane barwy każdego z instrumentów (saksofon, Hammondy i perkusja). Zostało to zagrane z życiem, wręcz porywająco i trudno było mi się oprzeć potrzebie pstrykania palcami, a przez większość czasu na mojej twarzy gościł szeroki uśmiech wynikający z podziwu dla tak znakomitego występu, nagrania i jego doskonałego odtworzenia włącznie z radosną atmosferą całego wydarzenia.

Jak już wcześniej wspomniałem, uwielbiam Steve Gadda, więc oczywiście moją uwagę przyciągały przede wszystkim jego popisy oraz dźwięk perkusji. Wszystko, o czym już pisałem – szybkość, zwartość i sprężystość niskich tonów teraz również się potwierdziło. Niemniej to wysokie tony, za sprawą talerzy perkusji, wybijały się na pierwszy plan. Doskonale słychać było bowiem ich dźwięczność i wysoką energię oraz bardzo dobre różnicowanie, co z kolei dowiodło, że owo niewielkie wycofanie góry pasma słyszalne na niektórych albumach, było ich własną cechą wiernie zaprezentowaną przez MT-2 Special Edition, a nie jego właściwością, czy tym bardziej słabością. To właśnie umiejętność Muarah polegająca na dostarczaniu bardzo dużej ilości drobnych informacji i subtelności z płyty oraz ponadprzeciętnie dobrego różnicowania zarówno w zakresie basu, jak i tonów wysokich, sprawiała, że słuchanie Steve Gadda było tak interesujące i wciągające. Mogłem więc śledzić popisy mistrza z łatwością, którą niewielu konkurentów MT-2 SE z podobnego pułapu cenowego jest w stanie zaoferować.

Podsumowanie

Muarah MT-2 SE (Special Edition) to przemyślana, pięknie wykonana i świetnie zaprojektowana konstrukcja! Nie jest tania, ale blisko połowa ceny to koszt bardzo interesującego, uniwersalnego, przyjemnego w ustawianiu i obsłudze, a przede wszystkim bardzo dobrego japońskiego ramienia Sorane SA-1.2. Opcjonalny zaawansowany kontroler obrotów PSC wraz z inteligentnym dociskiem InteliClamp® dołożą swoje do ostatecznej ceny, ale to upgrade warty każdej złotówki. Proszę mnie dobrze zrozumieć – już bez tych dodatków MT-2 SE oferuje świetne brzmienie! Serwuje bowiem słuchaczowi dynamiczny, skupiony, spójny, precyzyjny, otwarty i rozdzielczy dźwięk i to niezależnie od gatunku muzycznego, o ile pozwoli na to jakość nagrania/tłoczenia. Rzecz po prostu w tym, że razem z PSC każdy z tych elementów ulegnie dalszej poprawie, a prezentacja, bardziej jeszcze przekonująca i wciągająca, wejdzie na jeszcze nieco wyższy, bardziej wyrafinowany poziom. Moim zdaniem ten polski gramofon to poważny kandydat do miana przynajmniej jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego gramofonu w tym przedziale cenowym. Jeśli więc szukacie propozycji nie kosztującej jeszcze tyle, co nowy samochód, a jednocześnie oczekujecie dźwięku naprawdę wysokiej klasy, to Muarah MT-2 Special Edition powinien znaleźć się na krótkiej liście kandydatów do rozważenia, bądź, jeśli możliwe, własnego odsłuchu. Zdecydowanie warto!

Specyfikacja (wg producenta):

Muarah MT2 SE (Special Edition):

  • Waga talerza: 3.5 kg
  • Całkowita waga gramofonu (bez ramienia): 11 kg
  • Wymiary: długość 47,5 cm (z 9”ramieniem) / 54 cm (z 12”ramieniem); głębokość 40 cm; wysokość (bez ramienia i docisku) 17 cm
  • Wysokość talerza: 4 cm
  • Prędkości: 33 1/3 RPM / 45 RPM, ręczna zmiana (chyba, że używa się opcjonalnego PSC)
  • Zakres odległości pivota ramienia do głównej osi: (min.) 210 – (max.) 295mm
  • Silnik i napęd: AC synchroniczny, gumowy pasek
  • Zasilanie: 230V, 50Hz

Sorane SA 1.2:

  • Całkowita długość: 310mm
  • Długość efektywna (między pivotem ramienia a igłą): 239mm
  • Długość praktyczne (między pivotem ramienia a główną osią): 223mm
  • Overhang/przesięg: 16mm
  • Offset angle: 22.25°
  • Siła nacisku igły (VTF): 0-4.5g (2.5g + 2.0g)
  • Dopuszczalny waga wkładki wraz z główką ramienia: 15-45g
  • Regulacja wysokości ramienia: 15-55mm
  • Terminacja kabla ramienia: RCA (opcjonalnie XLR)
  • Kabel phono: ekranowana miedź single core
  • Okablowanie ramienia: Miedź OFC o czystości 4N
  • Wyprowadzenia z główki ramienia: miedź z pozłacanymi pinami
  • Główka ramienia: obrabiane maszynowo aluminium
  • Waga netto ramienia: 750g
  • Waga standardowej główki ramienia: 17g

PSC

  • Nominalne prędkości obrotowe: 33.33, 45.00 rpm
  • Prąd wyjściowy: 230V (5W max), <2% THD*
  • Stabilność częstotliwości wyjściowej: < +/-0.00005%
  • Błąd częstotliwości wyjściowej: < 0.0005%
  • Dokładność pomiaru prędkości obrotowej: +/- 0.01 rpm
  • Pitch control+/-2rpm with 0.01rpm resolution
  • Dokładność automatycznej regulacji prędkości obrotowej (w trybie AUTO z InteliClamp®): 33.33, 45.00rpm +/-0.01 rpm
  • Pasmo łączności bezprzewodowej PSC – InteliClamp® ISM 868MHz
  • Wymiary (S/D/W): 21cm/35cm/11cm
  • Waga PSC: 3.1kg
  • Wymiary InteliClamp® (średnica/wysokość): 78mm/52mm
  • Waga InteliClamp®: 570g
  • Zużycie prądu < 40VA*
  • Czas życia baterii w InteliClamp®: ok 4 miesiące (przy założeniu odsłuchu jednej płyty dziennie)
    * Parametry mogą się różnić dla różnych wersji PSC

Ceny (w czasie recenzji): 

  • Muarah MT2 SE: 25.730 zł
  • Muarah PSC + InteliClamp®:  7.230 zł

ProducentMUARAH

Platforma testowa:

  • Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon Core, Fidelizer Pro 7.10, karty JCAT XE USB i JCAT NET XE z zasilaczem FERRUM HYPSOS Signature, JCAT USB Isolator, zasilacz liniowy KECES P8 (mono), switch: Silent Angel Bonn N8 + zasilacz liniowy Forester.
  • Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr Pacific + Ideon Audio 3R Master Time
  • Źródło analogowe: gramofon JSikora Standard w wersji MAX, ramię J.Sikora KV12, wkładka AirTight PC-3, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru V 5 i Grandinote Celio mk IV
  • Wzmacniacz: GrandiNote Shinai
  • Przedwzmacniacz: AudiaFlight FLS1
  • Kolumny: GrandiNote MACH4, Ubiq Audio Model One Duelund Edition
  • Interkonekty: Hijiri Million, Hijiri HCI-20, TelluriumQ Ultra Black, KBL Sound Zodiac XLR, David Laboga Expression Emerald USB, TelluriumQ Silver USB, David Laboga Digital Sound Wave Sapphire
  • Kable głośnikowe: LessLoss Anchorwave
  • Kable zasilające: LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
  • Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i Gigawatt PC-3 SE Evo+; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
  • Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS
  • Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot, Graphite Audio IC-35 i CIS-35