Nieduże kolumny podstawkowe często mają w sobie to COŚ, co sprawia, że gdy człowiek da się już wciągnąć do niezwykłego świata ich brzmienia nieprędko zaczyna tęsknić za dźwiękiem większych głośników. Czy brzmienie testowanych Wilk Audio Projekt VEGA 2 ma w sobie to COŚ? Sprawdźmy.
Wstęp
Firma Wilk Audio Projekt (WAP), której szefem i właścicielem jest pan Paweł Stefański, czyli producent testowanych kolumn VEGA 2, jest pod wieloma względami nietypowa. Zacznijmy od mniej istotnego faktu posiadania dwóch siedzib. Jedna funkcjonuje w Swarzędzu, a druga w Siemianowicach Śląskich. Kolejną istotną różnicą w porównaniu do większości konkurencji jest prowadzenie przede wszystkim działalności usługowej. Jak można bowiem przeczytać na firmowej stronie, ważnymi obszarami działalności Wilk Audio Projekt jest regenerowanie starszych kolumn i ich elementów, począwszy od przetworników, przez obudowy, po zwrotnice.
W dzisiejszym świecie, w którym produkty audio, w tym kolumny, stały się dobrami luksusowymi, wiele osób zamiast wydawać majątek na nowe produkty woli odnowić, a czasem „poprawić” już posiadane. Do nich właśnie, a także tych, którzy z posiadanych kolumn są zadowoleni, ale chcą poprawić, czy odświeżyć ich wygląd, albo naprawić powstałe uszkodzenia mechaniczne, tudzież przywrócić, bądź ulepszyć brzmienie, skierowana jest oferta Wilk Audio Projekt. A przynajmniej jej część.
Inna bowiem to budowa kolumn, jak to się dziś mówi, „customowych”. Do WAP klient może zgłosić się z własnym pomysłem na kształt i wielkość obudowy, z prośbą z budowę kolumn opartych o preferowane przetworniki, tudzież z potrzebą na przykład niedużych 2-drożnych podłogówek do pokoju 16 m2, ale równie dobrze 3-drożnych, wielkich do salonu 80 m2. Doświadczona, także dzięki zaglądaniu do wielu konstrukcji, które klienci oddają do naprawy, bądź regeneracji, ekipa Wilk Audio Projekt projektuje obudowę, dobiera przetworniki (chyba, że zostały przez klienta wskazane) i buduje odpowiednią zwrotnicę, czyli kluczowy element każdej kolumny.
Jak mi powiedział pan Stefański, jego firma miała okazje zrealizować różnorodne „fantazje” swoich klientów, od niewielkich głośników po ogromne konstrukcje przypominające rozmiarami Grande Utopie. O tym, że robią to dobrze świadczy choćby fakt, że znajomi osób, dla których wykonane zostały customowe kolumny zgłaszały się, by i dla nich takowe zrobić.
Na ostatnim Audio Video Show w Warszawie być może niektóry z Państwa mieli okazje posłuchać nowości w ofercie Wilk Audio Projekt, czyli pierwszych w historii marki kolumn seryjnych. Budowa modeli customowych zapewne daje mnóstwo frajdy i satysfakcji, ale jest też zdecydowanie bardziej czaso- i koszto-chłonna. Stąd zapewne pomysł, poparty całą zdobytą na przestrzeni lat wiedzą i doświadczeniem, by zaoferować kilka powtarzalnych, czy raczej seryjnych modeli. Seria nazywa się VEGA i na tę chwilę składa się z trzech modeli: VEGA 2, VEGA 3 i VEGA 4.
Te najmniejsze, które są podmiotem tego testu, to nieduży, 2-drożny model podstawkowy z dwoma przetwornikami. VEGI 3, które miałem już okazję testować dla HighFidelity.pl (test TU) to już nieduża, 3-drożna podłogówka. Największy oferowany model to VEGI 4, także 3-drożne, ale 4-głośnikowe i już całkiem spore kolumny podłogowe. Wszystkie używają obudów wentylowanych bas-refleksem, wszystkie są starannie wykonane i wykończone i wykorzystują komponenty dobrej klasy, a z customowej działalności WAP pozostała możliwość niemal dowolnego ich wykończenia. Co ważne, ich ceny, w kontekście aktualnych warunków rynkowych, są całkiem rozsądne.
Zanim o VEGACH 2, dodam jeszcze, że ich producent odpowiada także za techniczną stronę konstrukcji innej nowej marki kolumn GP-REBLADE. To inny wielce oryginalny polski producent, który obudowy wykonuje z ogromnych recyklingowanych śmigieł turbin wiatrowych. Ten fakt sprawia, że mają one wielce oryginalny kształt, a sam materiał, z którego wykonywane są takie śmigła doskonale nadaje się na obudowy kolumn. Miałem okazję przetestować dla HighFidelity.pl model Blade Harmony w wersji Premium (test TU) i przyznaję, że kolumny przypadły mi do gustu i wyglądem i brzmieniem, a za to ostatnie w dużej mierze odpowiadała ekipa Wilk Audio Projekt. Jak nieoficjalnie usłyszałem, na wystawę High End w Monachium szykowane są kolejne propozycje GP-Reblade (także mniejsze), jeśli więc się tam wybieracie warto zajrzeć na stoisko tej marki.
Ponieważ to pierwsza recenzja produktu Wilk Audio Projekt w HiFiKnights należy się Państwu nieco więcej informacji o człowieku stojącym za tą firmą, czyli panu Stefańskim. Oto co napisał mi o sobie i swojej firmie:
„Wilk-Audio-Projekt to firma, która została stworzona przez pasjonata dźwięku, osobę ze zdolnościami manualnymi i do tego uwielbiającą fizykę, akustykę, elektronikę, majsterkowanie, tworzenie oraz projektowanie rzeczy niekonwencjonalnych. Od najmłodszych lat z pasjonowała mnie muzyka, komponowanie, gra na fortepianie oraz innych instrumentach. Wiele razy (już później) wraz z żoną braliśmy udział w różnych wydarzeniach, koncertach zarówno od strony widowni jak i od strony wykonawców.
Pasja ta przez lata coraz bardziej inspirowała mnie do działania w kierunku poszukiwania dźwięku jak najbardziej zbliżonego do tego, co chciał przekazać twórca nagrania. Okazało się jednak, że pewne zestawy audio nie są w stanie oddać nawet w małej części danego przekazu dźwiękowego artysty, więc zaczęło się poszukiwanie rozwiązań, a idąc dalej modernizacja głośników, zwrotnic, obudów itd., czyli całych zestawów głośnikowych.
Zaczęło się od naprawy elementów kolumn, takich jak obudowy, zwrotnice, czy głośniki. Później wziąłem się za modernizacje, projektowanie zwrotnic, odsłuchy i tak w kółko. Po czasie postanowiłem połączyć to wszystko i całe doświadczenie wraz z sercem włożyć w firmę Wilk-Audio-Projekt, gdzie w powstaniu samej nazwy, ale nie tylko, dużą zasługę ma moja żona.
Okazało się szybko, że nawet z niepozornych na pierwszy rzut oka zestawów można wycisnąć całkiem niezłe brzmienie, a bardzo drogie zestawy nie zawsze chciały pokazać klasę, którą sugerowała ich cena. Nie zawsze bowiem najdroższy przetwornik zagra lepiej od tańszego i niekoniecznie ten tańszy jest zawsze gorszy. O wszystkim decydują parametry oraz barwa brzmienia danego drivera w danym paśmie. Wiele elementów składowych, takich jak głośniki, cewki, czy kondensatory można pomierzyć, natomiast samej barwy brzmienia, efektu sceny, stereofonii, czy też rozkładu instrumentów już pomierzyć się nie da. Dlatego przy konstruowaniu kolumn bardzo ważną rolę pełni wprawne ucho.
Nie da się jednakże oszukać praw fizyki, ani też napisać ich na nowo. To właśnie skłoniło mnie do wykonywania wszystkiego od podstaw, czyli obudów, zwrotnic i wielu innych elementów mających wpływ na dźwięk. Zacząłem sam, później dołączyli pracownicy, koledzy których znałem od lat. Kolejny oddział powstał w Siemianowicach Śląskich i tam także pracują ludzie z pasją, koledzy, przyjaciele i pasjonaci. Wszyscy kochamy naszą pracę i wykonujemy ją z ogromnym zaangażowaniem co wielu naszych odbiorców zauważyło i o czym przekonało się na własnej skórze, czy raczej na własne uszy.
W kolejnych krokach doszła własna stolarnia, kabina lakiernicza, maszyny, urządzenia, sprzęty pomiarowe i odpowiednie oprogramowanie. Wszystko to razem wzięte daje nam bardzo duże możliwości i niezależność, ponieważ na każdym etapie budowy zestawu możemy szybko podejmować decyzję i bezzwłocznie reagować na zmiany decyzji klienta, nawet podczas wykonywania danego detalu.
Dodatkowo bardzo dokładnie pilnujemy każdego etapu produkcji, co przekłada się na jakość i solidność produktu. Stosujemy wysokiej klasy, tylko markowe podzespoły zaczynając od materiału na obudowy, poprzez elektronikę zwrotnic, a kończąc na efekcie wizualnym. Nasz klient może w naszych pokojach odsłuchowych, w obu oddziałach w każdej chwili ocenić naszą pracą.
Oprócz zestawów Custom w wersjach standard jak i High-End na indywidualne zamówienie klienta, wprowadziliśmy niedawno także zestawy seryjne: Vega 2, 3 oraz 4, które prezentowane były na Audio Video Show 2024 w Warszawie 2024 i które, co nas wszystkich bardzo cieszy, spotkały się z bardzo ciepłym i dobrym odbiorem. Dodam, że na deskach kreślarskich są już kolejne produkty seryjne, które wejdą do produkcji w nieodległej przyszłości.
Oprócz wykonywania całych kolumn nadal dokonujemy napraw głośników, modyfikacje zestawów, renowacje obudów, nie stronimy od projektowania i budowy zestawów Custom oraz zwrotnic na indywidualne zamówienie. Opracowujemy je od początku do końca w dowolnej kolorystyce i kształcie. To się nie zmieni, podobnie jak i to, że wszystko będzie nadal robione z pasją i wielkim serduchem. Zawsze będziemy dążyli do tego aby przekroczyć oczekiwania klienta i zaoferować niebywałą barwę i jakość brzmienia, czyli coś mam nadzieję wyjątkowego, nieustannie podnosząc sobie poprzeczkę.”
Budowa i cechy
Wilk Audio Projekt VEGA 2 to, jak już wspomniałem, nieduża kolumna podstawkowa o wymiarach 35 (W) x 23 (S) x 29 (G) cm ważąc przy tym ok 10 kg sztuka. Od razu dodam, że producent oferuje (za dodatkową opłatą) do tego modelu pasujące wielkością i wykończeniem podstawki wykonane z MDF-Plus. To model 2-drożny w obudowie wentylowanej bas refleksem. Wylot portu b-r umieszczono na tylnej ściance dzięki czemu poprzez odległość kolumn od ściany za nimi można, w pewnym stopniu, wpływać na ilość i jakość niskich tonów.
Podobnie jak większe modele z serii VEGA, „dwójki” oparto o przetworniki marki SB Acoustics. W tym przypadku jako nisko-średniotonowy wykorzystano przetwornik o średnicy 176 mm z wentylowaną cewką oraz membraną papierową z włóknami. Głośnik wysokotonowy to natomiast 1-calowa kopułka tekstylna z miedzianym pierścieniem nabiegunnika. Głośniki zamontowano typowo, czyli wysokotonowy na górze, a woofer na dole.
Producent dużą wagę przywiązuje do zwrotnic, które wykonywane są ręcznie nie na płytkach PCB, ale na sklejce. Elementy lutowane są point-to-point, a odpowiednie ustawienie elementów takich jak cewki zapobiega niepożądanym wzajemnym oddziaływaniom magnetycznym. W zwrotnicach wykorzystano cewki powietrzne Jantzen, podwójne rezystory Jantzen Superes w torze głośnika, a jako równoległe Jantzen Ceramiczny 20W. W torze głośników zastosowano kondensatory Foliowe Jantzen Cross-Cap oraz Superior dla sekcji głośnika wysokotonowego. Jako okablowanie wewnętrzne zastosowano miedź beztlenową (OFC) Norstone o przekroju 2,5mm2. Na tylnej ściance zamontowano pojedyncze złącza głośnikowe akceptujące banany, widełki i gołe kable.
Obudowy wykonane zostały z MDF PLUS – boki mają grubość 18 mm a fronty 30 mm. Wytłumiono je filcem akustycznym o grubości 10 mm oraz watoliną akustyczna w odpowiedniej ilości. Kolumny wyposażono także w mocowane na magnesy maskownice. W tym przypadku jednakże, w przeciwieństwie do większych podłogówek, maskownic nie można przyczepić na czas odsłuchu do tylnej ścianki, bo po prostu nie ma na to miejsca (przeszkadzają w tym podłączone kable głośnikowe). Jak podkreśla producent, mimo że to produkt seryjny, wykończenie obudów jest do uzgodnienia, a klient może wybierać pośród pełnej gama kolorów RAL oraz pośród szeregu fornirów. W grę wchodzą także forniry w lakierze piano i same lakiery piano z wzornika RAL.
Brzmienie
Przesiadka z jednej z moich par podłogówek na inne jest zwykle dość prosta, bo pozwala mi od razu skupić się na różnicach między doskonale znanym mi brzmieniem, a tym co oferują testowane kolumny. Zamiana na nieduże kolumny podstawkowe wymaga nieco więcej czasu na adaptację do, siłą rzeczy, innego dźwięku. Podkreślam słowo „innego”, bo de facto właśnie o odmienność chodzi, a niekoniecznie o wyższość czy niższość jednych w stosunku do drugich. Dźwięk z podstawkowców jest po prostu „mniejszy”, nie ma takiej mocnej podbudowy na dole pasma, jaką oferują dobre podłogówki. Ma za to inne zalety, choćby bardziej przestrzenny i lepiej, czy łatwiej odrywający się od kolumn dźwięk.
Właśnie dlatego w przypadku modelu VEGA 2 dałem sobie cały jeden dzień na przyzwyczajenie się do innego rodzaju prezentacji. Gdy następnego dnia zabrałem się za odsłuchy właściwe od początku było dla mnie jasne, że ten model ma sporo wspólnego z mniejszą z dwóch podłogówek z tej samej serii, którą wcześniej testowałem dla HighFidelity, czyli VEGA 3 (test można znaleźć TU). Bo choć jedne i drugie kolumny należą do kategorii relatywnie niedrogich, wyróżniającymi cechami obu są czystość, klarowność i dobra wewnętrzna organizacja brzmienia.
W pewnym sensie, w przypadku VEGA 2, owa czystość była nawet bardziej oczywista, bo przy wynikających z wielkości tych głośników ograniczeniach dołu pasma, zarówno średnica, jak i tony wysokie mocniej przyciągały uwagę i jeszcze lepiej było ową czystość słychać. Ta cecha z kolei prowadziła wprost do możliwości oceny wspomnianego uporządkowania prezentacji, w której każdy element miał wyraźnie określone, stabilne w czasie (trwania utworu) miejsce. Źródła pozorne nie były może tak duże, jak z VEGAMI 3, czy z moimi kolumnami, ale wystarczające by nie odbierać ich jako pomniejszonych. Co ważne, proporcje między nimi były właściwe, jeśli tylko nagranie na to pozwało.
Dzięki temu cały obraz wydarzenia muzycznego (a zacząłem od słynnego „Jazz At The Pawnshop” Arne Domnerusa i kompanii) odbierałem jako naturalny i nie odczuwałem tak naprawdę żadnych większych ograniczeń wiążących się z wielkością testowanego modelu. OK, niektórym instrumentom, w tym przypadku przede wszystkim bębnom, a później np. na (kolejnym koncertowym i świetnie zrealizowanym) krążku Raya Browna, kontrabasowi i fortepianowi, brakowało odrobiny „ciała” i potęgi brzmienia, ale większa wyrazistość i klarowność prezentacji kierowały moją uwagę w inną stronę.
Polskie kolumny dobrze oddawały szybkość impulsów, np. pałeczek uderzających w instrumenty perkusyjne, czy wibrafon. Dotrzymywały im tempa nawet w najszybszych fragmentach, każde uderzenie było klarownie zaznaczone, a jeśli trzeba także podtrzymane. Atak, choć całkiem mocny, nie był utwardzany, co w przypadku wibrafonu miało szczególne znaczenie, bo choć płytki w tym instrumencie są metalowe, to jego brzmienie jest naturalnie miękkie i tak pokazały to testowane kolumny.
Gdy przyszło do krótkiego solo na perkusji, dzięki któremu to ona wyszła na pierwszy plan (nie dosłownie, rzecz jasna, bo lokalizacja się nie zmieniła) znowu słychać było, jak dobrze VEGI 2 radzą sobie z oddaniem szybkich, w tym przypadku dość twardych i sprężystych uderzeń pałeczek w bębny i jak bezbłędnie trzymają tempo i rytm. Jednocześnie równie udanie oddawały dość twardy, metalowy dźwięk blach perkusji, jak na tę półkę cenową, bardzo dobrze je różnicując, dbając o odpowiednią czystość, dźwięczność i energię każdego dźwięku. Zaskakująco wręcz dobrze brzmiały miotełki, które w przypadku wiele niedrogich głośników zlewają się w pulsujący szum, a w wydaniu VEGI 2 były to pojedyncze, choć następujące szybko po sobie i delikatne, uderzenia.
Zważywszy, że zacząłem odsłuchy od krążków koncertowych nie sposób pominąć aspektu przestrzennego prezentacji oraz umiejętności zbudowania odpowiedniego klimatu danych nagrań. Napisałem już na początku, że zaletami (dobrych) kolumn podstawkowych jest całkowite odrywanie się od nich dźwięku. Gdy to następuje, to (zwłaszcza w przypadku dobrych realizacji koncertowych, a szczególnie z niewielkich klubów) budowana w ten sposób odpowiedniej wielkości (!) przestrzeń wypełniona dźwiękami, których nie odbieramy jako wydobywających się z głośników a raczej z przestrzeni między nimi, tworzy przekonującą iluzje obcowania z muzykami, a w niektórych przypadkach także bycia częścią publiczności.
Kolumny Wilk Audio Projekt VEGA 2 pokazują taką właśnie sporą, trójwymiarową przestrzeń w przekonujący sposób. Podkreślam, że nie należą one do komponentów (acz jeśli już się to zdarza, to raczej nie dotyczy to tak czy owak kolumn), które sztucznie rozdmuchują przestrzeń dodając od siebie w tym aspekcie więcej, niż zarejestrowano w nagraniu. Tu, na obydwu płytach (a później i na kolejnych), testowane kolumny operowały przede wszystkim głębią sceny, bo ta sięgała daleko za nie, a jeśli wychodziła poza ich rozstaw na szerokość, to jedynie niewiele.
W obu przypadkach nagrania zrealizowano w niewielkich klubach, w których muzycy grali na niewielkich scenach, więc istotna w ich prezentacji jest dobra gradacja planów. W tym aspekcie paczki Wilk Audio Projekt także pozytywnie mnie zaskoczyły nie pozostawiając wątpliwości w kwestii tego, które ze sporych źródeł pozornych znajdują się bliżej, które dalej ode mnie. Osobną kwestią była ich separacja, na tyle dobra, że w dowolnym momencie mogłem śledzić wybrany instrument nie musząc się jakoś szczególnie wysilać. Kolumny zachowują więc dobre proporcje wszystkiego, co dzieje się na scenie.
Jednocześnie potrafią też wykorzystać zarejestrowane w nagraniach informacje dotyczące akustyki sali i atmosfery wydarzenia, co bardziej jeszcze pogłębia wrażenie uczestnictwa w wydarzeniu, a nie tylko obserwacji nagrania. Na szwedzkim krążku zaangażowanie publiczności nie jest może tak duże, jak na nagraniu z amerykańskiego klubu, ale i tak dobrze je słychać. Może nawet lepiej jeszcze słyszalny jest szczęk sztućców i naczyń, tudzież prowadzone przy stolikach rozmowy, co tylko potwierdza, jak wiele informacji z nagrania kolumny Wilk Audio Projekt potrafią zaprezentować w czysty, klarowny, ale nienarzucający się sposób. Chodzi mi o to, że choć te wszystkie elementy tam są, to nie przeszkadzają w odbiorze muzyki, a jedynie buduje dodatkowo autentyczność prezentacji. Na płycie Ray Brown Trio z kolei, publiczność wykazuje zdecydowanie większe zaangażowanie i entuzjazm, a jej energia i zaraźliwe emocji VEGI 2 pokazują równie przekonująco jak wcześniej oszczędnie wyrażane emocje Skandynawów.
Zarówno wymienione już płyty, jak i kolejna, której posłuchałem, czyli „Standards” Marcina Wądołowskiego, pokazały także, że VEGI 2, nie będąc najlepszymi kolumnami świata (bo mam nadzieję, że wszystko, o czym czytaliście Państwo do tej pory, rozpatrujecie jednak w pewnym choć stopniu w kontekście ceny tego modelu), potrafią pokazywać muzykę w płynny, spójny, naturalny sposób. Połączenie tych cech ze wszystkim, o czym do tej pory pisałem, ze szczególnym uwzględnieniem owego odrywania się dźwięku od kolumn, sprawia właśnie, że tak dobrze słucha się z nimi muzyki. Jest w tej prezentacji pewna lekkość, ale odbierana raczej jako swoboda i naturalność, a nie braki w zejściu basu, czy dociążeniu dźwięku. Ten jest więc niemęczący i można go słuchać całymi godzinami.
Nie zmieniłem zdania o testowanych kolumnach nawet po przejściu z nagrań akustycznych (Wądołowski na swoim krążku w części utworów grał już na gitarze elektrycznej) na wzmacniane prądem elektrycznym. Ot choćby kiwając rytmicznie głową i wystukując rytm kończynami w czasie odsłuchu bluesowego „I Got The T-Bone Walker Blues” Roya Gainesa, bawiłem się równie dobrze co wcześniej. Nawet jeśli VEGI 2 nie schodzą szczególnie nisko w zakresie basu, tudzież tego basu w ich wydaniu nie ma aż tak dużo, to i tak PRAT (tempo, rytm i timing) trzeba zaliczyć do ich mocnych stron. W bluesie, ale i w słuchanym nieco później rocku, te elementy muzyki są szczególnie ważne, a kolumny Wilk Audio Projekt po prostu dobrze wykonywały swoją robotę, dzięki czemu miałem dużą frajdę z moją ulubioną muzyką.
Na tym krążku, bardziej niż na „Jazz At The Pawnshop” zwróciłem także uwagę na czystość, dźwięczność i energię instrumentów dętych w wydaniu VEGA 2. Na płycie Gainesa była to trąbka i saksofon, ale słysząc jak dobrze brzmią sięgnąłem później po kolejne płyty zarówno z tymi instrumentami, jak i takie ze znaczącym udziałem puzonu, czy klarnetu. Za każdym razem pozytywnie zaskakiwała mnie klarowność dźwięku tych instrumentów połączona z mocą brzmienia. Gdy trąbka miała brzmieć ostro takie właśnie dźwięki wydobywały się z przetworników, a testowane kolumny nie utwardzały jej dźwięku, nie wyostrzały go ponad to, co jest dla niej naturalne.
Podobnie rzecz się miała z równie energetycznym i chwilami ostrawym puzonem. Saksofon tenorowy, z natury brzmiący nieco cieplej i bardziej matowo, z polskimi kolumnami odebrałem jako równie prawdziwie, naturalnie brzmiący. Każdy kolejny album dowodził również, że VEGI 2, pomimo atrakcyjnej ceny, potrafią dobrze różnicować nie tylko instrumenty, ale i całe nagrania i wykorzystać wyższość techniczną tych lepszych by dostarczyć lepsze, bogatsze w informacje i emocje doświadczenia muzyczne.
Wróćmy jeszcze do basu, a właściwie jego ilości. Proszę pamiętać o dwóch kwestiach. Po pierwsze o tym, że wylot bas-refleksu umieszczono w VEGACH 2 z tyłu, więc ilość basu można (w pewnym zakresie) regulować odległością tego portu od ściany za kolumnami. U mnie stały one dość daleko, bo, primo, przy takim ustawieniu wrażenie całkowitego oderwania dźwięku od kolumn jest nawet jeszcze lepsze, a wybudowana przestrzeń, w której grają/występują muzycy, większa i lepiej zorganizowana. A secundo, basu jest trochę mniej, za to jest zwarty i czysty, czyli taki jak lubię niezależnie od wielkości i rodzaju kolumn.
Druga kwestia to wielkość pokoju – to kolumny, które optymalnie zagrają zapewne w kilkunastu metrach kwadratowych, a u mnie powierzchnia to circa 24 mkw, a na dodatek wysokość mojego pokoju to ciut ponad 3m. Słowem, kubatura do wypełnienia dźwiękiem jest spora i jak na nią, VEGI 2 spisywały się nadspodziewanie dobrze, choć oczywiście nie dorównywały podłogówkom. W mniejszym pokoju ich brzmienie byłoby równie dobre, a pewnie nawet jeszcze lepiej wypełniałoby przestrzeń dźwiękiem, a i basu byłoby (relatywnie) więcej.
Sięgając po kolejne, rockowe krążki, m.in. Floydów, Dire Straits, czy Petera Gabriela słyszałem oczywiście, że to nieduże kolumny, więc nie serwowały mi takiej potęgi i skali dźwięku, ani takiego rockowego „wykopu”, jak podłogówki. Jednocześnie nie brakowało mi w tym graniu dynamiki, a i poziom energii jako takiej był, tak naprawdę zaskakująco, wysoki. Uzupełnione wzmacniaczem Shinai (tranzystor w klasie A) i przedwzmacniaczem gramofonowym tego samego producenta (GrandiNote Celio MK IV), czyli urządzeniami, których brzmienie lokuje je po nieco cieplejszej stronie mocy, grających dość gęstym, nasyconym, barwnym, choć nadal czystym i otwartym (!) dźwiękiem, testowane kolumny Wilk Audio Projekt pokazały się z dobrej strony potwierdzając dobry PRAT, dynamikę i fakt, że choć są małe mają wielkie serca do grania.
Jednocześnie, podobnie jak np. moje MACHy 4, potrafiły wytknąć zwykle nieaudiofilskim rockowym rejestracjom przynajmniej część ich słabości. Wytknąć, ale nie napiętnować, że tak to ujmę. Tzn. z jednej strony było dla mnie jasne, gdzie producenci tych krążków się nie przyłożyli, ale z drugiej zalety tej muzyki, na których testowane maluchy wydawały się skupiać, przeważały nad słabościami rejestracji/wydań i dawały radochę ze słuchania. Tym bardziej, że model VEGA 2 ma jeszcze jedną dużą zaletę – wokale w jego wydaniu brzmią naturalnie, ekspresyjnie, a gdy trzeba nawet charyzmatycznie. Barwa głosu, maniery wokalne i właściwie wszystko co sprawia, że uwielbiam słuchać zarówno Stevena Tylera, jak i Petera Gabriela, było pokazane lepiej, niż spodziewałbym się po jakichkolwiek kolumnach z tej półki cenowej.
Podsumowanie
Od lat jestem kibicem polskich producentów audio, co daje im pewien handicap w czasie testów, ale mimo tego staram się zawsze oceniać to co oferują obiektywnie (na ile to w audio jest w ogóle możliwe, rzecz jasna). Kolumny podstawkowe Wilk Audio Projekt VEGA 2 to kolejny dowód, że pasja i zaangażowanie poparte wiedzą i doświadczeniem mogą dać bardzo dobre efekty. Świetne wykonanie i wykończenie, dobrej klasy komponenty i rozsądna, konkurencyjna wycena to dopiero początek zalet testowanych kolumn.
Najistotniejsze jest bowiem zawsze brzmienie. To, w przypadku VEGA 2, jest lepsze niż sugeruje cena, co nie znaczy wcale, że przekona do siebie wszystkich. Kolumny te, jak każde inne i to niezależnie od ceny, mają swój charakter, swoje mocniejsze i te nieco słabsze strony. Oferują czyste, dobrze wewnętrznie zorganizowane, naturalne granie. Dźwięk dobrze się od nich odrywa i budują duże, naturalne sceny ze sporymi, trójwymiarowymi źródłami pozornymi całkiem precyzyjnie na nich zlokalizowanymi.
Dużo jest w ich graniu energii, jest szybkość, dynamika i dobre wypełnienie przede wszystkim środka pasma. Z racji wielkości mają pewne ograniczenia na dole pasma, a konstruktorzy zamiast starać się maksymalnie rozciągnąć pasmo na tym końcu postawili na jego zwartość, szybkość i czystość. Dla mnie to duży plus, ale fani „mocnego wykopu” uznają to pewnie za słabszą stronę. Nawet oni jednakże docenią, jak sądzę, dobre różnicowanie, dynamikę i sporą porcję energii.
Kluczem do tego brzmienia (jak w niemal każdych kolumnach podstawkowych) jest średnica. Tu energii także jest sporo, jest i dobre różnicowanie i nasycenie, jest gładkość, ale odpowiednia ilość „zęba” gdy wymaga tego sytuacja. Barwa, a nawet faktura instrumentów i wokali prezentowane są także lepiej, niż można się spodziewać po kolumnach w tej cenie. Dorzućmy do tego otwartą, dźwięczną, swobodną górę pasma doskonale zszytą ze średnicą i dostajemy dźwięk, którego słucha się z przyjemnością i zaangażowaniem i który nie męczy nawet po wielu godzinach odsłuchu. Jeśli więc szukacie niedużych kolumn, które mogą zostać wykończone jak tylko sobie wymyślicie, a przy tym zaoferują dobre, angażujące brzmienie to skontaktujcie się z Wilk Audio Projekt i zapytajcie o VEGA 2 – warto, bo na moje ucho zdecydowanie mają w sobie owo nieuchwytne, ale jakże ważne COŚ!
Ceny (w czasie recenzji):
- Wilk Audio Projekt VEGA 2: 6.900,00 PLN para
- Wilk Audio Projekt podstawki do VEGA 2: 1.200,00 PLN para
Producent: WILK AUDIO PROJEKT
Specyfikacja techniczna (wg producenta):
- Skuteczność: 88 dB
- Pasmo przenoszenia: 36 Hz – 23 kHz
- Podział pasma: 2300 Hz
- Zwrotnice o nachyleniu 12 dB/18 dB/1 okt.
- Impedancja: 8 Ohm
- Moc RMS: 60 W
- Wymiary (SxGxW): 23 x 29 x 35 cm
- Waga 10 kg / 1 szt.
- Wykończenie obudów do uzgodnienia czyli pełna gama kolorów RAL oraz fornirów . Również forniry w lakierze piano i same lakiery piano z wzornika RAL
Platforma testowa:
- Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon Core, Fidelizer Pro 7.10, karty JCAT XE EVO USB + JCAT MASTER OCXO CLOCK UPGRADE + JCAT OPTIMO NANO, JCAT NET XE z zasilaczem FERRUM HYPSOS Signature, JCAT USB Isolator, zasilacz liniowy KECES P8 (mono), switch: Silent Angel Bonn N8 + zasilacz liniowy Forester.
- Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr Pacific 2 + Ideon Audio 3R Master Time
- Źródło analogowe: gramofon J.Sikora Standard w wersji MAX, ramiona J.Sikora KV12 i J.Sikora KV12 Max, wkładki: AirTight PC-3, Le Son LS 10MKII, AudioTechnica PTG33 Prestige, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru V 5 i Grandinote Celio mk IV
- Wzmacniacz: GrandiNote Shinai, Circle Labs M200, Art Audio Symphony II (modyfikowany)
- Przedwzmacniacz: Circle Labs P300
- Kolumny: GrandiNote MACH4, Ubiq Audio Model One Duelund Edition
- Interkonekty: Bastanis Imperial x2, Soyaton Benchmark, Hijiri Million, Hijiri HCI-20, KBL Sound Himalaya II XLR, David Laboga Expression Emerald USB, David Laboga Digital Sound Wave Sapphire Ethernet
- Kable głośnikowe: Soyaton Benchmark mk2
- Kable zasilające: DL Custom Audio 3DR-S-AC, LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
- Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i Gigawatt PC-3 SE Evo+; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
- Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS, Alpine-line
- Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne: Omex Symphony 3S, ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot, Graphite Audio IC-35 Premium i CIS-35