Gigawatt PF-1 EVO

by Marek Dyba / May 1, 2021

Tym razem do testu trafiła nowa propozycja czołowej, polskiej marki oferującej produkty prądowe dla systemów audio i video, listwa sieciowa Gigawatt PF-1 EVO. Sprawdźmy jak wiele ma do zaoferowania jedna z trzech oferowanych aktualnie, zajmująca środkową pozycję w ofercie tego uznanego producenta.

Wstęp

Przez lata jakość prądu dostarczanego komponentom systemów audio i video nie była priorytetem dla większości użytkowników. Założenie było proste – producenci na pewno zadbali, by zasilacze tych urządzeń radziły sobie w każdych warunkach i zapewniały optymalne brzmienie. Rzecz jednakże w tym, że na przestrzeni ostatnich 20-30 lat konsumpcja prądu za sprawą milionów, czy wręcz miliardów urządzeń elektrycznych i elektronicznych, które stały się niezbędne w każdym domu, ogromnie wzrosła. Wraz z nimi pojawiło się również mnóstwo różnego rodzaju zakłóceń, które zwrotnie trafiają do domowych sieci elektrycznych co sprawia, że nasze wypieszczone systemy audio, tudzież video nie mogą działać optymalnie. Większość miłośników dobrego dźwięku i/lub obrazu skazana jest więc na próby wyeliminowania owego „brudu” płynącego z sieci za pomocą dedykowanych produktów. A ponieważ znacząco wzrosło zapotrzebowanie na takie właśnie dobra, więc i oferta dostępna na rynku jest dziś szeroka.

Jednym ze specjalistów, który już od wielu lat zaspokaja popyt audio- i videofilów w tym zakresie jest nasz polski Gigawatt. Pod tą nazwą firma funkcjonuje od 2007 roku, ale jest ona przecież bezpośrednim następcą innej, Power Audio Laboratories, założonej już w 1998 roku. Innymi słowy, czerpie z ponad 20-letniego doświadczenia Adama Szuberta, szefa Gigawatta, a wcześniej współzałożyciela PALa oraz jego zespołu. W aktualnej ofercie znaleźć można właściwie wszystko, czego nasze systemy mogą potrzebować. Jest kabel ścienny, którego poprzednia wersja dostarcza prąd dedykowaną linią do mojego systemu. Są gniazdka ścienne, listwy sieciowe, kondycjonery, kable zasilające, a nawet audiofilskie bezpieczniki. Nie zapominajmy także, iż ekipa Gigawatta dołożyła swoją cegiełkę do najnowszej generacji wzmacniaczy Marton, choćby kapitalnego Opusculum Reference v.3 (zobacz TU).

Firma od początku ciężko pracowała na renomę solidnego, innowacyjnego producenta, co pozwoliło jej podbić nie tylko nasz, rodzimy, ale i światowy rynek. Nie dość więc, że jej produkty dostępne są w wielu krajach na kilku kontynentach, to na dodatek często spotkać je można na największych światowych wystawach audio, zasilające systemy, także z najwyższej półki. Co ciekawe, wcale nie zawsze są to systemy zestawiane przez dystrybutorów Gigawatta. Inne marki szukające najlepszych rozwiązań do prezentacji własnej oferty równie często sięgają po produkty prądowe polskiego producenta, co jasno pokazuje, że doceniają ich klasę.

Na przestrzeni lat ekipa Gigawatta konsekwentnie rozwijała swoją ofertę. Rzecz nawet nie tyle w mnożeniu oferowanych modeli, ile raczej w bezustannych poszukiwaniach nowych, lepszych rozwiązań. Popularność nawet najstarszych modeli, a do takich należy ciesząca się od lat sporym powodzeniem listwa PF-1 sprawia, że zamiast wprowadzać zupełnie nowe propozycje te sprawdzone są po prostu ulepszane. Firma opracowuje nowe rozwiązania, wykorzystuje nowe, lepsze materiały i w ten sposób powstają kolejne generacje m.in. listw sieciowych. Najnowsza z nich nazwana została EVO, co jest skrótem od ewolucji, będącej przeciwieństwem rewolucji, co niejako podkreśla filozofię firmy. Główne modyfikacje tego modelu to zastosowanie lepszego okablowania wewnętrznego. Stosowane dotychczas kable o przekroju 2,5 mm2 zostały zastąpione firmowym przewodem GigaWatt Powerlink z miedzi OFHC, o przekroju 4 mm2.

Budowa

Z zewnątrz PF-1 EVO wygląda po prostu jak solidnie wykonana i elegancko wykończona listwa sieciowa z sześcioma gniazdami. Gdy się ją weźmie do ręki czuć prawie 4kg wagi, sztywność i solidność obudowy. Wersja dostarczona do testu wyposażona była w gniazda GigaWatt G-040 typu Schuko, zaprojektowane i wyprodukowane przez firmę we własnym zakresie. Dostępne są jednakże również wersje przeznaczone na rynek amerykański (NEMA 5-20R) i australijski (AS/NZS 3112). Jak podaje producent, styki gniazd zostały wykonane z mosiądzu i poddane procesowi srebrzenia technicznego bez udziału metali pośrednich takich jak miedź czy nikiel. Duża powierzchnia styków oraz gruba warstwa srebra gwarantują pewny kontakt z bolcami wtyków. Gniazda zostały poddane również modyfikacji kriogenicznej oraz procesowi demagnetyzowania. Elementem niekoniecznie audiofilskim, ale cennym dla wszystkich miłośników muzyki, a jednocześnie rodziców, są zabezpieczenia przed dostępem dzieci. Gniazda G-040 zostały bowiem wyposażone w zintegrowane przesłony przeciwporażeniowe.

W porównaniu do moje, używanej od lat listwy PF-2 mk2, obudowa testowanej listwy, choć także solidna i wykonana z metalu skutecznie ekranująca przed zakłóceniami RFI (radiowymi) i EMI (elektromagnetycznymi), jest znacząco niższa. Wyposażono ją w jedną, zamiast dwóch, diodę sygnalizująca prawidłowa pracę oraz wysokiej klasy gniazdo IEC umożliwiające wykorzystanie dowolnego kabla zasilającego. W zestawie z listwą dostajemy firmowy kabel zasilający PowerSync Plus, czyli przedstawiciela nowej generacji przewodów zasilających Gigawatta, o długości 1,5 metra, acz producent sugeruje, iż z wyższymi modelami „sieciówek” można z PF-1 EVO osiągnąć jeszcze lepsze efekty.

Ogólne założenia modelu PowerSync Plus są podobne do stosowanych w LC-3 EVO, acz geometria jest nieco inna. Dodawany w standardzie do PF-1 EVO kabel zbudowany jest z trzech wiązek drutów z miedzi OFHC, każda wiązka to 12 drutów 0,514mm, co daje sumaryczny przekrój każdej żyły wynoszący 2,5mm2. Do tego dochodzi żyła spływowa zbudowana z siedmiu takich drutów. W modelu tym zastosowano tradycyjne ekranowanie ze szczelnie nawijanej folii aluminiowej. Grubą izolację z kolei, wykonano z nowego rodzaju elastycznego PVC, które wspomaga tłumienie drgań. Zewnętrzną osłonę kabla zrobiono z włókna szklanego i warstwy elektrostatycznej siatki nylonowej. Całkowita średnica kabla jest całkiem spora, wynosi bowiem ok 15mm, co sprawia, że nie należy do najbardziej elastycznych, acz nie jest również super-sztywny. Kabel zaopatrzono w wysokiej jakości wtyki o dużej powierzchni styku, które zapewniają pewny przepływ prądu. Styki zostały poddane procesowi demagnetyzowania. Wszystkie przewodniki łączone są mechanicznie bez lutowania, co gwarantuje niezawodność i optymalne działanie.

Do budowy listwy PF-1 EVO wykorzystano elementy wysokiej jakości. Za tłumienie zakłóceń odpowiedzialny jest filtrujący blok typu RLC. Skonstruowano go w oparciu m.in. o metalizowane kondensatory poliestrowe o niskiej indukcyjności oraz o rdzeń filtrujący typu IP (Iron Powder). Wszystkie podzespoły filtra montowane są srebrnym lutowiem na masywnej płytce drukowanej ze ścieżkami o bardzo dużym przekroju. Jak zwykle, w przypadku Gigawatta, w listwie zrezygnowano z użycia tradycyjnych elementów zabezpieczających, takich jak bezpieczniki topikowe czy termiczne. Producent uważa bowiem, iż ograniczają one swobodny przepływ prądu do chronionych obwodów, wywierając przez to negatywny wpływ na brzmienie. Ochronę przeciwprzepięciową listwy zapewnia tu kaskadowy system zabezpieczeń złożony z iskierników plazmowych oraz warystorów UltraMOV nowej generacji. Elementy te współdziałając z prawidłowo wykonaną instalacją elektryczną, gwarantują kompleksową ochronę przed przepięciami i przetężeniami.

W PF-1 EVO zastosowano także innowacyjny system dystrybucji prądu. Oparto go na masywnych szynach dystrybucyjnych drugiej generacji, wykonanych z polerowanych sztab z miedzi katodowej (Cu-ETP) o wysokiej czystości. System ten dostarcza prąd bezpośrednio do każdej pary gniazd wyjściowych poprzez połączenia zaciskane i skręcane. Jak już wcześniej wspomniałem, wewnętrzne okablowanie listwy wykonano kablem GigaWatt Powerlink z miedzi OFHC o przekroju 4 QMM. Zastosowanie topologii połączeń typu „gwiazda” oraz wysoka przewodność i masywny przekrój poprzeczny rzędu 30 QMM każdej z szyn, zapewnia równomierny i stabilny rozkład mocy niezależnie od obciążenia poszczególnych wyjść listwy.

Brzmienie

Pamiętam że lat temu kilkanaście właściwie w ogóle w gronie znajomych audiofilów nie prowadziliśmy rozmów o produktach prądowych. Temat niemal nie istniał – porównywaliśmy kolumny, wzmacniacze, odtwarzacze CD, czy wkładki gramofonowe, a czasem, jak ktoś się bardzo uparł, kable (acz raczej sygnałowe, a nie zasilające). Dziś zasilanie to temat równie nośny jak niemal każdy inny. Ludzie dyskutują z pasją nad przewagą pasywnego filtrowania prądu nad aktywnym (bądź odwrotnie), kondycjonerów nad prostymi listwami (bądź odwrotnie), prądu z akumulatorów nad tym z sieci (i odwrotnie), itd., itp. Ideałem byłby prąd własnej produkcji z odnawialnego źródła z zamkniętej sieci nienarażonej na żadne zakłócenia z zewnątrz (bądź wewnątrz). Tylko jak to z ideałami bywa, są mało realne w praktyce. Stąd konieczność stosowania takich czy innych „polepszaczy” prądu dla naszych systemów. Wiele osób uważa, że najprostsze rozwiązania są najlepsze – wzmacniacz należy podłączyć prosto do gniazdka ściennego, żeby nie ograniczać jego dynamiki, a pozostałe elementy najwyżej lekko odfiltrować, ale bez przesady, czyli raczej listwa, a nie kondycjoner. Te ostatnie jednakowoż, także z racji wyraźnie wyższych cen, stosowane są zwykle jednak w systemach z wyższej półki, jako że ich bardziej zaawansowane konstrukcje w wielu przypadkach sprawdzają się lepiej.

Co do wzmacniaczy – zasadniczo się zgadzam, choć przecież, jak pisałem w teście wspomnianego już, potężnego Martona Opusculum Reference 3, wysokiej klasy kondycjoner, w tym przypadku… Gigawatt PC-3 SE EVO+, którego na co dzień używam, bynajmniej nie wprowadzał słyszalnych dla mnie ograniczeń. Tenże sam kondycjoner polskiego producenta na co dzień zasila większą część mojego systemu, tudzież recenzowane urządzenia i dopiero gdy zabraknie mi wolnych gniazdek w czasie testów, część komponentów podłączam do listwy Gigawatt PF-2 mk2, czyli wyższego modelu niż testowany obecnie. Wyjątkiem jest integra GrandiNote Shinai (tranzystor, klasa A, 2 x 37W), która dwoma kablami zasilającymi podłączona jest bezpośrednio do gniazdek ściennych. Rzecz nawet nie tyle w tym, że tak gra lepiej, bo gra równie dobrze podłączona do wysokoprądowych gniazd kondycjonera, tylko w wygodzie. Kondycjoner wyposażony jest w dwa takie gniazda, więc gdybym oba zajął dla mojego wzmacniacza, to przy teście każdego innego musiałbym kombinować z jego podłączeniem. A tak, nie mam tego problemu. Testowane w większości podłączam do kondycjonera i już.

Summa summarum mój system (wszystkie źródła i ewentualnie przedwzmacniacz) po prostu gra lepiej podłączony do kondycjonera. Oczywiście ten jest dużo (ponad 5 razy) droższy niż listwa, więc porównanie nie jest do końca fair, ale nie zmienia to faktu, że szukając najlepszego brzmienia postawiłem właśnie na kondycjoner Gigawatta, a listwa pełni rolę pomocniczą. Warto jednakże pamiętać, że wpływ na brzmienie zależy także w jakimś stopniu od samego podłączonego komponentu – te przecież mają lepsze bądź gorsze zasilacze i własne filtry (również w sensie radzenia sobie z zakłóceniami z sieci). Przy niektórych będzie on więc znaczący, przy innych jedynie niewielki, choć powinien być zauważalny zawsze. Przynajmniej tak wynika z moich doświadczeń, w moim systemie odsłuchowych.

Gdy do testu otrzymałem nowa listwę, PF-1 EVO, czy raczej nową wersję (a nie kompletnie nowy model) doskonale znanej listwy, miałem pewien dylemat – do czego ją porównywać, do kondycjonera, do droższej listwy, czy może do gniazdka w ścianie? A może do zwykłego rozgałęziacza z marketu? Problem rozwiązał się trochę sam ponieważ najpierw przepiąłem wszystkie źródła do listwy PF-2 mk2, więc siłą rzeczy bez porównania do PC-3 SE EVO+ nie mogło się obyć. Jak stwierdziłem, poniekąd z ulgą, porównanie to potwierdziło słuszność dokonanego już jakiś czas temu wyboru – kondycjoner w porównaniu do listwy poprawia właściwie każdy aspekt brzmienia, choć oczywiście jedne w większym, a inne mniejszym stopniu. Dopiero po odsłuchaniu tego brzmienia zacząłem porównania między listwami Gigawatta. To pierwsze opisane przejście było…, nie chcę używać słowa „bolesne”, bo byłoby to nie fair w stosunku do bardzo dobrej listwy PF-2 mk2 polskiego producenta, napiszę więc: wyraźnie zauważalne. To trochę jak przejściem z obrazu 4K na HD, gdzie to pierwsze to oczywiście PC-3 SE EVO+. Standard HD jest przecież bardzo dobry, ale, zwłaszcza w bezpośrednim porównaniu, jednak nie tak krystalicznie czysty, detaliczny, żywy, kolorowy i nasycony jak 4K. Co nie zmienia faktu, że jest bardzo dobry i podobnie jest z PF-2 mk2. Wystarczyły 2-3 godzinki, by zapomnieć o różnicach w porównaniu do kondycjonera i słuchać muzyki z przyjemnością.

To drugie przejście (i wielokrotne kolejne zamiany listw) skutkowało natomiast wręcz zaskakująco niewielkimi różnicami. Zaskakująco, bo spodziewałem się większych – w końcu różnica w cenie jest znacząca. Najwyraźniej jednak rozwiązania generacji EVO produktów Gigawatta niwelują część różnic, jakich normalnie spodziewalibyśmy się po dwóch kolejnych modelach. Co prawda w ofercie można już znaleźć wersję EVO PF-2, ale nie miałem okazji jej sprawdzić w siebie. Patrząc na postęp, jaki udało się uzyskać z PF-1 podejrzewam, że różnica między kolejnymi modelami EVO wraca przynajmniej do poziomu tej, którą łatwo było zaobserwować w poprzedniej generacji. Między PF-2 mk 2 a PF-1 EVO jest ona niewielka i to już mocna wskazówka dla osób, które za relatywnie nieduże pieniądze chcą kupić solidny produkt o bardzo dobrej relacji jakości do ceny.

Czego możecie oczekiwać po testowanej listwie? Równej, spójnej (w sensie pozbawionej nerwowości), swobodnej i otwartej prezentacji. Nie pojawiły się właściwie żadne ograniczenia na skrajach pasma, muzyka nie straciła oddechu, powietrza, otwartości, a jednocześnie nie znalazłem żadnych oznak rozjaśnienia, czy utwardzenia dźwięku. To właśnie kwestia owego równego grania – żadna część pasma nie jest preferowana ani ograniczana. Dynamika, ani energia brzmienia systemu także niewiele różniły się między oboma modelami, choć niewielką przewagę PF-2 mk2 dało się wskazać. Nie mam specjalnych doświadczeń z wcześniejszymi modelami listw Gigawatta (poza posiadaną oczywiście), ale z opisów kolegów recenzentów pamiętam, że wspominali o raczej dość lekkim dźwięku, czyli pewnym przesunięciu balansu tonalnego w górę w tańszym modelu. I owszem, PF-2 mk2, a tym bardziej PC-3 SE EVO+, na pewno dźwięk mocniej nasycają, wypełniają i dociążają, ale tego co oferuje PF-1 EVO absolutnie nie nazwałbym odchudzonym, a i przesunięcia balansu tonalnego właściwie nie stwierdziłem, a jeśli nawet to minimalne.

Muszę powiedzieć, że im dłużej słuchałem systemu wpiętego do testowanej listy, tym trudniej mi było sobie przypomnieć, co właściwie robiła ona gorzej od swojej większej/droższej siostry. Siedziałem sobie kilka wieczorów po prostu słuchając różnorakiej muzyki z DACiem i zasilaczem liniowym komputera (źródła plików) wpiętymi do PF-1 EVO i byłem w stanie całkowicie zapomnieć o ocenianiu brzmienia, aspektach technicznych nagrań, przewagach droższych, bardziej zaawansowanych produktów Gigawatta – po prostu z ogromną przyjemnością słuchałem różnorakich płyt, a tak naprawdę muzyki i to przez duże „M”. Siedziałem sobie w swoim fotelu, a kilka metrów ode mnie grała i śpiewała na żywo Patricia Barber. Przymykałem oczy i ona naprawdę tam była, niczym magnes skupiając całą moją uwagę na sobie. Dałem się jej całkowicie zaczarować odpływając w świat pięknych muzycznych doznań i nic mi w tym nie przeszkadzało. Tak na co dzień gra mój system, ale gdy pojawiają się w nim elementy z dużo niższej półki niż używane przeze mnie, czasem ten efekt znika. Po prostu takie produkty wprowadzają w pewnych aspektach brzmienia wyraźne ograniczenia, a tym razem nie było ich jakoś słychać. Brzmienie było otwarte, pełne powietrza, dźwięczne, barwne, pokazane na czarnym, pozbawionym rozpraszających elementów tle. Dorzucę do tego: przestrzenne i obecne. Pełne detali, subtelności, smaczków. Czegóż więcej można chcieć od systemu audio i każdego z jego elementów?

Można chcieć, żeby każdy z tych elementów był jeszcze trochę „bardziej”. Da się zrobić. Wystarczy wyłożyć większą kwotę na PF-2 mk2 (zapewne tym bardziej na PF-2 EVO), by osiągnąć poprawę niektórych aspektów brzmienia, albo dużo większą na PC-3 SE EVO+ (albo jeden z pozostałych modeli kondycjonerów Gigawatta), by poprawić jeszcze właściwie wszystko i to w stopniu znaczącym. I oczywiście przy systemach z wyższej półki ma to sens – w nich walczy się o każdy umowny procent jakości, wydając na to niewspółmiernie dużo. Ale wszyscy właściciele niedrogich systemów, a nawet tych ze średniej półki, chcąc zapewnić im bardziej komfortowe warunki pracy plus pewien stopień ochrony, powinni zainwestować w porządną listwę w rozsądnej cenie. PC-1 EVO jest, moim zdaniem, uczciwą propozycją, która wnosi zauważalną poprawę brzmienia, nie narzuca jakichś wyraźnych ograniczeń w porównaniu do droższych modeli, niczego nie psuje, a PF-2 mk2 ustępuje jedynie o przysłowiowy włos. No może o dwa, albo trzy włosy. Ale to ciągle bardzo niewiele zważywszy na grubość pojedynczego włosa. Choć z drugiej strony…

Drugą stronę medalu poznałem wpinając dla odmiany tor analogowy w obie listwy na zmianę, czyli gramofon (jego wypasiony zasilacz) i lampowy przedwzmacniacz gramofonowy Thoeressa (zobacz TU). Określenie „druga strona medalu” jest pewną przesadą, ale rzecz w tym, że różnice między tańszym a droższym modelem Gigawatta trochę się powiększyły. Z PF-2 mk2 pojawiało się zauważalnie lepsze wypełnienie i dociążenie dźwięku, nieco czarniejsze tło, a jednocześnie góra pasma była bardziej otwarta, napowietrzona. Całościowo dźwięk robił się więc pełniejszy, z czytelniej zaprezentowanymi informacjami, także tymi drobnymi, co sprawiało, że słuchało się tego po prostu lepiej. Nie chodzi o to, że z PF-1 EVO grało źle, absolutnie nie! Rzecz raczej w tym, że o ile w przypadku źródeł cyfrowych mając ograniczony budżet spokojnie wybrałbym testowany model, to namówienie mnie na wysupłanie większej kwoty na topowy model listwy do systemu analogowego byłoby zdecydowanie łatwiejsze.

Podsumowanie

Gigawatt PF-1 EVO to rozsądnie wyceniona propozycja, po którą sięgnąć mogą już początkujący audiofile, ale i ci bardziej zaawansowani szukający propozycji za (oczywiście relatywnie) rozsądna kwotę, będą zadowoleni. Ci pierwsi inwestując w ten model już na początku swojej drogi nie będą się musieli martwić o zasilanie przy kolejnych upgradach systemów audio, czy audio/video. Tych drugich, jeśli do tej pory nie inwestowali specjalnie w zasilanie swoich systemów namawiam na próbę z tym modelem. Jest spora szansa, że dzięki niemu odkryjecie nowe pokłady możliwości i jakości w swoich urządzeniach.

Specyfikacja (wg. Producenta):

  • Gniazda wyjściowe: EU (Schuko), US (Nema 5-20R), AU (AS/NZS 3112)
  • Napięcie zasilania: 220-240 VAC 50/60 Hz lub 110-120 VAC 50/60 Hz
  • Maksymalne obciążenie: 3 680 W
  • Prąd maksymalny (ciągły): 16 A
  • Pochłaniany udar prądowy: 13 000 A
  • Wymiary (dł. x szer. x wys): 420 x 75 x 60 mm
  • Waga brutto: 3,8 kg
  • Kabel w zestawie: PowerSync Plus długości 1,5m

Ceny (w czasie recenzji): 

  • Gigawatt PF-1 EVO: 3200 zł

ProducentGigawatt

Platforma testowa:

  • Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon, Fidelizer Pro 7.10, karta JPlay Femto z zasilaczem bateryjnym Bakoon, JCat USB Isolator, zasilacz liniowy Hdplex.
  • Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr Pacific +Ideon Audio 3R Master Time
  • Źródło analogowe: gramofon JSikora Standard w wersji MAX, ramię J.Sikora KV12, wkładka AirTight PC-3, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru V 5 i Grandinote Celio mk IV, Thoeress Phono Enhancer
  • Wzmacniacze: GrandiNote Shinai, LampizatOr Metamorphosis
  • Przedwzmacniacz: AudiaFlight FLS1
  • Kolumny: GrandiNote MACH4, Ubiq Audio Model One Duelund Edition
  • Interkonekty: Hijiri Million, Hijiri HCI-20, TelluriumQ Ultra Black, KBL Sound Zodiac XLR, David Laboga Expression Emerald USB, TelluriumQ Silver USB
  • Kable głośnikowe: LessLoss Anchorwave
  • Kable zasilające: LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
  • Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i Gigawatt PC-3 SE Evo+; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
  • Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS
  • Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot