AudioSolutions Figaro B

by Dawid Grzyb / August 20, 2019

Jedna z najbardziej rozpoznawalnych serii firmy AudioSolutions – Rhapsody – została niedawno zastąpiona nową, co uznałem za powód wystarczająco dobry, by po kilkuletniej przerwie sprawdzić na własne uszy co jest na rzeczy. Przed Wami AudioSolutions Figaro B, smacznego!

Wstęp

Debiutująca na łamach niniejszej strony firma AudioSolutions nie jest mi obca, wręcz przeciwnie. Z założycielem tej litewskiej operacji – Gediminasem Gaidelisem – widzimy się regularnie dwa razy w roku, podczas wystaw monachijskiej i warszawskiej, jest stałym bywalcem. Zawsze uda nam się zamienić kilka słów, jesteśmy w podobnym wieku, a jeszcze przed założeniem HifiKnights.com miałem przyjemność przyjrzeć się dwóm jego produktom we własnych czterech ścianach. W lipcu 2015 roku trafiły w moje ręce monitory Euphony 40, a kilka miesięcy później dotarły podobne gabarytowo kolumny Overture 0202F. Choć piszę trochę z pamięci, ten drugi dźwiękowo spodobał mi się bardziej, niemniej stosunek jakości do ceny obydwu wyszczególnionych modeli uznałem za hojny. Zadzwonił dystrybutor z pytaniem, czy nie zechciałbym zająć się przedstawicielem nowej serii, ulokowanej jeden stopień wyżej w litewskiej hierarchii. W kontekście jak najbardziej pozytywnych wspomnień sprzed lat, odpowiedź mogła być tylko jedna.

Seria Overture w portfolio AudioSolutions zastąpiła całą rodzinę Euphony, natomiast linia Rhapsody została odesłana na emeryturę przez mającą swój debiut na początku 2018 roku familię Figaro!. Porównując starsze produkty z obecnymi widać dlaczego, progres wizualny jest spory i wyraźnie nastawiony na unifikację firmowego wzornictwa. Całości dopełnia szybki rzut oka na bardzo ładną stronę litewskiej operacji. Świetne zdjęcia, kilka konkretnych serii produktowych oraz wiele mianowników wspólnych pomiędzy nimi to powody, dla których nazwanie założonej przez Gediminasa Gaidelisa firmy poważną i profesjonalną nie jest przesadą. W majestacie widocznej gołym okiem konsekwencji oraz spójności, jej relatywnie krótka obecność na rynku działa na korzyść Litwina. Niezaprzeczalnie osiągnął wiele.

Umiejscowiona pomiędzy seriami Overture i najnowszą Virtuoso, linia Figaro! składa się w sumie z sześciu produktów; modelu centralnego (Figaro C), podstawkowego (Figaro B) i czterech podłogowych (Figaro S, M, L oraz XL). Znając lokalnego dystrybutora to pewnie mógłbym powybrzydzać i poprosić o dostarczenie największych podłogówek. Ale ponieważ moje poprzednie przygody z produktami AudioSolutions oparte były na monitorach, postanowiłem obrać podobny kurs i w ten oto sposób model Figaro B stał się przedmiotem niniejszego materiału.

Budowa

Dotarły do mnie dwa tekturowe pudełka, po jednym na kolumnę. Każda zawinięta została w materiałowe wdzianko, a następnie wciśnięta pomiędzy styropianowe formy, które okazały się też lokum dla dodatkowych maskownic. Uczciwe, choć zwyczajne opakowanie, nic dodać, nic ująć. Obeszło się bez fajerwerków, co w kontekście ceny produktu jest niczym odkrywczym. Ekstrakcja zawartości z kartonów przebiegła szybko i bezproblemowo, natomiast obchodząc się z nimi ostrożnie, da się je ponownie wykorzystać.

Każda kolumna Figaro B mierzy (wys. x szer. x gł.) 351 x 232 x 401 mm i waży 11 kilogramów. Te liczby przekładają się na wysoki, głęboki i wąski kształt obudowy, natomiast z masą całości każdy sobie poradzi w pojedynkę. Deklarowana przez producenta czułość to niezgorsze 89.5 dB (przy 2.83V / 1m), nominalna impedancja wynosi 4Ω, natomiast pasmo przenoszenia to zakres od 44 do 24 000 Hz. Dzisiejszy bohater to konstrukcja dwudrożna, z punktem podziału zwrotnicy ustawionym na dość wysokim poziomie 4000 Hz.Podobnie jak każdy inny produkt AudioSolutions, Figaro B są produkowane w litewskiej fabryce firmy. Już od samego początku nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że ten model już gdzieś widziałem. Szybko przypomniałem sobie pod kilkoma względami podobny model Overture 0202B tej samej firmy. Opartą na MDF-ie obudowę najmniejszego przedstawiciela serii Figaro także praktycznie w całości pokryto ziarnistą i elegancko prezentującą się okleiną, natomiast jednocalowy głośnik wysokotonowy z jedwabną kopułką osadzono w krótkim falowodzie poniżej 15-centymetrowego średnio-nisko-tonowca z usztywnioną papierową membraną. Producent zdradził, że ten zabieg przede wszystkim miał na celu uatrakcyjnić wizualnie produkt i jako taki nie jest powiązany z dźwiękiem.Kolejnym mianownikiem wspólnym przedstawicieli serii Overture oraz Figaro są dwie dostępne opcje do zamontowania na ich frontach; klasyczne maskownice zasłaniające przetworniki siatką oraz panele pokazujące je praktycznie w całości. Opcja numer dwa spodobała mi się dużo bardziej. Obydwa elementy z plastikowymi kołkami mocuje się do otworów na przedniej odgrodzie Figaro B. Delikatne wcięcie przy dolnej krawędzi tych paneli sprowadza montaż i demontaż do czynności dziecinnie łatwej i szybkiej. Gdy osadzone, asymilują się z obudową wizualnie tak, że stanowią jej integralną całość, stąd firmowa nazwa rozwiązania – Stealth – jest moim zdaniem jak najbardziej trafna.Starsze, już nieprodukowane serie AudioSolutions, np. Euphony, wizualnie były nieco zachowawcze i zwyczajne, co innego nieco bardziej przebojowe rodziny Figaro i Overture. Figaro B nie stanowi wyjątku; patrząc z góry na ten produkt widać wyraźnie delikatne rozszerzenie, a kawałek dalej zwężenie ku tyłowi, co przydaje bryle konstrukcji optycznej smukłości i lekkości. Produkt widziany en face sprawia wrażenie niedużego, wręcz kompaktowego, choć wcale taki nie jest patrząc na niego z boku. A skoro o tych płaszczyznach mowa, pokazane na zdjęciach połyskliwe niebieskie wstawki to wariant wykończenia jeden z w sumie 17 dostępnych. Jest to oczywiście spory ukłon w stronę klienta, tym bardziej, że danie główne niniejszej publikacji jakieś szczególnie drogie to nie jest.Na wąskim tyle AudioSolutions Figaro B widać szeroki tunel bas-refleksu. Poniżej, tuż przy dolnej krawędzi w niewielkim wgłębieniu zamontowano aluminiową tabliczkę znamionową z nazwą produktu, numerem seryjnym oraz pojedynczymi przyłączami WBT nextgen. Rzeczone terminale zyskują na popularności, choć najczęściej w produktach zauważalnie droższych od litewskich paczek. Całości dopełniają cztery piankowe podkładki na spodzie każdej kolumny. Na pochwałę zasługuje stolarka, dopasowanie do siebie wszystkiego, przyjemne zaokrąglenia i ogólnie brak oznak fuszerki. Pod względem montażu i wykorzystanych materiałów litewska manufaktura zrobiła niemały postęp i w Figaro B to widać.

Dźwięk

W celu przetestowania kolumn AudioSolutions Figaro B posłużyłem się moim głównym zestawem; fidata HFAS-S10U pełnił w nim funkcję magazynu i transportu, natomiast konwersją c/a zajął się LampizatOr Pacific (KR Audio T-100 + KR Audio 5U4G Ltd. Ed.). Dalej sygnał trafił do integry Kinki Studio EX-M1, a następnie do kolumn Boenicke W8 na zmianę z dzisiejszym bohaterem. Natomiast chińskiego pieca zintegrowanego od pewnego momentu, zagrały przedwzmacniacz Thöress DFP oraz końcówka FirstWatt F7. Kluczowe komponenty zasiliły węże C-MARC firmy LessLoss podłączone do kondycjonera GigaWatt PC-3 SE EVO+, natomiast pomiędzy nim, a ścianą znalazł się kabel LC-3 EVO tego samego producenta. Interkonekty wykorzystane w teście to Audiomica Erys Excellence z modyfikacją Amber. Model Figaro B zagrał na podstawkach Soundstyle Z1.Niewielkie monitory strojone tak, aby ich relatywnie kompaktowe gabaryty były jedynie przykrywką dla dźwięku dużego, obecnego i nasyconego, to nic nowego. Natomiast moje poprzednie przygody z produktami firmy AudioSolutions dały podstawy do nastawienia się na konkretne granie, tj. bezpośrednie, żywe i z dobrze pokazanym konturem wydarzeń przede mną. Od czasu testu modelu Overture 0202B minęło kilka ładnych lat, ale tak właśnie go zapamiętałem; jego pazur i zadziorność zapadły mi w pamięci. Nie chcę z tych wspomnień robić punktu odniesienia, kawał czasu minął. Natomiast nie ukrywam, że jeszcze przed testem byłem ciekawy, w którą stronę szef firmy zawędrował z Figaro B.Jedwabna kopułka, papier powyżej plus wentylacja na tyle Figaro B na dzień dobry sugerowały co nieco. W kontekście zeznań powyżej, wszystkie wymienione tu ‘miękkie’ rzeczy podpowiadały gęstość, barwę i oszczędną górę, może nawet trochę dźwięk budowany dookoła średniego podzakresu. Szybko się okazało, że zgadywanki i teoria swoje, a praktyka swoje. Dzisiejszy bohater stawia zupełnie inne rzeczy na piedestale. Po wyjęciu z pudeł zagrał w sposób otwarty, rozdzielczy, szybki i – pisząc kolokwialnie – bez ogródek, by z czasem pokazać coraz więcej i więcej. Mało tego, o ile monitory Megalith Audio SCX czy Xavian Perla można śmiało określić jako samograje, Litwin do tego grona zdecydowanie się nie zalicza. Namęczyłem się trochę z nim, ale finalnie zdecydowanie było warto.Moja integra – Trilogy 925 – wybyła ostatnio na trochę, stąd bez oglądania się za siebie podłączyłem Figaro B do dyżurnej maszyny – Kinki Studio EX-M1. Wyjąwszy podobną funkcjonalność, chiński sprzęt gra w sposób szybki, otwarty i precyzyjny, co ma wartość informacyjną podczas oceny podłączonych kolumn. Tego się trzymając, z miejsca usłyszałem dźwięk matowy, wyprany z barwy, bez basu i całościowo nijaki. Choć warstwa informacyjna i prędkość się zgadzały, to jednak ostrość dawała po uszach, no i brak dołu dyskwalifikował połączenie. Nie było dobrze. Zadzwoniłem do dystrybutora z pytaniem o to, czy produkt pracował przed wysyłką. A jakże, grał kilka tygodni. Winy trzeba było zatem szukać gdzie indziej, tak też zrobiłem, a jasną informacją nt. tego, co było nie tak, dostałem szybko.Po ustawieniu na podstawkach i skierowaniu prosto w moje główne siedzisko, Figaro B najpierw zostały oddalone od ściany za nimi i tych bocznych o odpowiednio półtora metra i o metr. Posłuchałem tych paczek najpierw w umownym polu średnim, choć – jak pisałem – z integrą EX-M1 ten scenariusz faktycznie wykluczył bas. Radykalny krok w drugą stronę, tj. dystans około 25 centymetrów do kątów mojego pomieszczenia, nieco poprawił dół pasma, który faktycznie przybrał na sile i obecności. Stało się tak za cenę przeciętnej stereofonii i płaskiego obrazu muzycznego, a ogólna szklistość dźwięku nie ustąpiła. Nastąpił powrót do opcji pierwszej, tj. większej przestrzeni dookoła Litwinów, ale już bez integry EX-M1 w torze. Zamiast niej zagrały przedwzmacniacz Thöress DFP oraz piec Nelsona Passa – FirstWatt F7. To był strzał w dziesiątkę, zagrało.Uwzględniające chiński piec doświadczenie powyżej nie było szczególnie odkrywcze. Ot, pokazało dosadnie, że Figaro B nie jest po drodze z elektroniką o podobnym brzmieniu, co jest jak najbardziej w porządku. Rozsądnym przeciwdziałaniem była wędrówka w kierunku przeciwnym, tj. gęściejszym i bardziej faworyzującym muzyczną tkankę. FirstWatt F7 już w przeszłości radził sobie z obciążeniami na papierze trudniejszymi niż dzisiejszy bohater, ale to rzecz dodatkowa. Sednem było to, że, z uwagi na jej walory, klasa A w mojej głowie miała sens z litewskimi paczkami. Z kolei niemiecki przedwzmacniacz dopełnił całości za sprawą wrodzonej szybkości, wyrazistości, mądrze dawkowanej tkanki muzycznej i mocnego, kopiącego dołu pasma. Co do amerykańskiego pieca wątpliwości nie miałem, wiedziałem, że będzie pasował. Urządzenie Reinharda Thöressa teoretycznie miało kilka mianowników wspólnych z Figaro B, stąd ostrożnie obstawiłem wynikową dobrą, ale nie jakąś wybitną. Pomyliłem się.Model DFP świetnie dopalił naturalne cechy Figaro B. Te kolumny zagrały niebywale szybko, zwinnie i punktowo, ale z ostrożnie dobranym repertuarem bez cienia krzykliwości. Natomiast wisienkę na torcie stanowił fantastycznie prowadzony i jak najbardziej obecny bas; krótki, kopiący, barwowo bogaty i dający poczucie ruszania mas powietrza sporo większych niżby przetworniki litewskich paczek sugerowały. Słychać było dobrze wpływ niemieckiego urządzenia w tym graniu, ale bez popadania w skrajność. Figaro B zaprezentowały się z otwartej, zwinnej i rozdzielczej strony, czyli tak grać miały. Natomiast po matowości i nijakości nie było już śladu. Skomponowany zestaw zaśpiewał wysoce synergicznie, a główny bohater z brzydkiego kaczątka przeobraził się w prawdziwego łabędzia. Nie znając jego ceny pewnie bym strzelił, że słuchałem czegoś sporo droższego.Pozwolę sobie powrócić do słyszalnej piwnicy. Figaro B grały kompletnie bez wysiłku, amerykańska końcówka podłączona pod najbardziej czułe wejście niemieckiego przedwzmacniacza zdecydowanie nadążała, natomiast sytuacje, w których gałka regulacji głośności wyskakiwała za godzinę dwunastą mogę policzyć na palcach jednej ręki. Stąd wniosek, że Litewskie paczki nie są trudne. Ich dół pasma w nagraniach naładowanych syntetycznym trzewiowym basem od czasu do czasu był nie tylko obecny, ale wręcz spektakularny i jakościowo bardzo dobry. Pomimo niewielkich gabarytów, Figaro B grały gardłowo i z rozmachem, kontrasty dynamiczne i wszystkie skomplikowane przejścia niskotonowe generowały niebywale swobodnie. Pokuszę się o stwierdzenie, że moje W8-ki pod tym względem potrafią się pogubić w moim pomieszczeniu i czasem zabuczeć, natomiast dzisiejszy okaz raz za razem popisywał się czystością pod tym względem. Przez cały czas spędzony w moim pomieszczeniu ani razu nie pokazał luzu na dole słyszalnego pasma. Brawo.Zbudowane na synergicznym torze zeznanie powyżej jasno daje do zrozumienia, czym Figaro B są. Co do tego nie ma wątpliwości. To produkt wnikający w nagranie, nastawiony na artykulację, zwinny i zdolny do kreacji dużego oraz swobodnego obrazu muzycznego. Barwa i soczystość po litewsku piastują dalsze miejsca w hierarchii, ale też są obecne, choć teraz już wiadomo, że trzeba je wydobyć za pomocą odpowiednich środków. Nie ma w tym nic złego, audio to powiązana z synergią łamigłówka do rozwiązania. Stąd w poszukiwaniu większej porcji eufonii czy ciepła dla Figaro B, przydatne będą urządzenia o profilu przeciwnym do tych paczek. Nie sądzę, że mogą one zagrać zbyt zwaliście i miękko niezależnie od towarzystwa obok, mają zbyt silny charakter własny aby tak było, choć tutaj wróżę z fusów trochę, bo w moim systemie przesadnego zagęszczenia to nie ma.Już po dogłębnym poznaniu litewskich kolumn i ustaleniu właściwego toru dla nich, z czystej ciekawości jeszcze raz dałem im szansę blisko ściany. Po sprzęgnięciu z tą powierzchnią owszem, głębia wirtualnej przestrzeni oberwała nieco. Natomiast format obrazu muzycznego, tj. jego hojny rozmiar plus potęga basu i przyjemnie oddychająca całość spowodowały, że to ustawienie towarzyszyło mi do końca pobytu Figaro B w moich czterech ścianach. Do wyraźnego pierwszego planu tworzonego przez ten produkt zdążyłem się przyzwyczaić już wcześniej. Natomiast lokacja w rogach pomieszczenia dodatkowo spotęgowała efekt, a całość stała się jeszcze bardziej bezpośrednia, żywa i rozedrgana. To było granie podnoszące adrenalinę, a jakże, ale ogólnie w bardzo dobrym, bo wyraźnym i gładkim wydaniu. Za cenę płytszego obrazowania dostałem całą gamę angażujących środków, które subiektywnie uatrakcyjniły i zintensyfikowały przekaz.Z tytułu wrodzonej informacyjności i ogólnie obrania kierunku pt. ‘wysoka wierność’, Figaro B ostro wybrzydzają pod względem repertuaru. Rzecz się rozchodzi nie o jakość pliku czy typ muzyki, ale samą realizację. Wszystkie instrumenty akustyczne i partie wokalne brzmiały z tymi paczkami wybornie, ale nie mogę tego samego napisać o kiepsko nagranym materiale rockowym czy metalowym. Litewski produkt dosadnie pokazuje nie tylko ziarno, metaliczność i płaską dynamikę, ale ograniczenia stereofoniczne; dźwięk rozmiarowo spektakularny ‘widoczny’ w jednym utworze, w następnym może być wyraźnie zamknięty pomiędzy paczkami, a one same bardziej widoczne niż odbiorca by sobie tego życzył. Nie winię za te drastyczne transformacje Figaro B, one po prostu bez ogródek pokazują co i jak, a że prawda czasem boli, cóż, proza życia. Natomiast wartością dla mnie jest to, że dobrze mi znane słabo brzmiące utwory z tymi kolumnami też takie były.

Podsumowanie

Szybko się przyzwyczajamy do luksusu towarzyszącego drogiej aparaturze audio, zwykła nas rozpieszczać, stąd kontakt z dobrami znacznie tańszymi może być i często jest bolesny. Aby sobie tego oszczędzić, zaniżam własne oczekiwania. W przypadku AudioSolutions Figaro B szybko okazało się, że niepotrzebnie. Choć wymagający w stosunku do odbiorcy i towarzyszącej elektroniki, jest to bardzo dobry produkt.

Od czasu rynkowego debiutu firmy założonej przez Gediminasa Gaidelisa minęło już osiem lat. Sieć dystrybucyjna obejmująca ponad 20 krajów oraz obecność na największych europejskich imprezach branżowych pokazują, że AudioSolutions ma się dobrze i rozwija się, natomiast dzisiejszy bohater dodatkowo to potwierdza. Figaro B jest bardzo solidnie i uczciwie wykonany; montaż nie daje najmniejszych powodów do narzekań, cieszy widok przyłączy WBT, dwa rodzaje frontów to spory plus, podobnie kilkanaście dostępnych możliwości kolorystycznych. Na pochwałę zasługuje też typowe dla produktów AudioSolutions wzornictwo. Pod tym względem widać wyraźny progres w stosunku do poprzednich serii tej firmy, a zebrawszy wszystko w całość, kwota na metce modelu Figaro B jest jak najbardziej w porządku.

AudioSolutions Figaro B pozytywnie zaskakuje pod względem nie tylko jakości dźwięku, ale całościowego potencjału. Nie spodziewałem się po tych relatywnie niewielkich przecież i nieprzesadnie drogich monitorach takiej skali, otwartości i ekspresji. Faktycznie do uzyskania tego efektu potrzebne było synergiczne towarzystwo, litewskie paczki to nie jest ugrzeczniony samograj. Choć gdy już mają co potrzeba, grzmią żywiołowo i z rozmachem, ale w gładki, wyszukany, spójny i naturalny sposób. W tym kontekście, wysoce ekscytujący i angażujący charakter modelu Figaro B bez żadnego ‘ale’ uznałem za wart sporo więcej w moim systemie, niżby to jego cena sugerowała. Dobra robota i do następnego!

Platforma testowa:

Cena produktu w Polsce:

  • AudioSolutions Figaro B: 8 190 PLN

 

Dostawca: Premium Sound