Ayon Audio to marka znana i doceniana przez audiofilów i melomanów na całym świecie. Faktem jest także, iż dzieje się tak za sprawą przede wszystkim elektroniki tej marki – doskonałych, niezwykle naturalnie brzmiących wzmacniaczy i przedwzmacniaczy lampowych, odtwarzaczy CD/SACD, czy odtwarzaczy sieciowych. Nieco mniej znane są kolumny, choć Austriacy produkują je już od ponad 15 lat. Testujemy drugi od dołu model odnowionej w 2018 roku oferty, Ayon Audio BlackHeron.
Wstęp
Temat tej recenzji pojawił się w czasie ostatniej wystawy Audio Video Show w Warszawie, gdy Gerhard z naturalną u niego ogromną energią (mimo że był to już właściwie koniec drugiego dnia, było nie było, ciężkiej pracy), opowiadał mi o swoich nowych kolumnach. W czasie rozmowy podkreślał wyraźnie, że co prawda pod pewnymi względami, choćby wykorzystania podobnych przetworników, kolumny mogą być podobne do wcześniejszych modeli, ale tak naprawdę wprowadzone zmiany są znaczące. Prace rozwojowe i badawcze trwały od dłuższego czasu, a cel był jasny – stworzyć jeszcze lepsze kolumny oparte o przetworniki ceramiczne (co nie powinno dziwić zważywszy, że Gerhard stoi również za marką Lumin White a i wcześniejsze modele Ayona korzystały właśnie z takich głośników) o wysokiej skuteczności i przyjaznym dla wzmacniaczy lampowych przebiegu impedancji, a przynajmniej takiej opcji.Tyle, że nie chodziło o stworzenie głośników, które zagrają wyłącznie z lampami. Dlatego na tylnej ściance tych kolumn można znaleźć niewielki przełącznik. W przypadku testowanego modelu BlackHeron dwie jego pozycje opisane są jako tranzystor i lampa 4Ω (nominalna impedancja jest oczywiście taka sama niezależnie od położenia przełącznika, tyle że w przypadku wzmacniaczy lampowych ma zdecydowanie większe znaczenie, więc chodzi niejako o przypomnienie, że to kolumna właśnie 4Ω, żeby użytkownik podpiął ją do odpowiednich wyjść wzmacniacza). I podobnie wygląda to w innych modelach. Różnica między jedną a drugą pozycją przełącznika nie polega na prostej linearyzacji impedancji (dla lampy), co robią niektóre firmy. Jak mówił Gerhard w czasie rozmowy, dobra współpraca wzmacniacza lampowego z kolumnami to dość złożona kwestia. Korzystając z wieloletnich doświadczeń oraz mając pod ręką pełną gamę znakomitych wzmacniaczy lampowych, inżynierowie Ayona opracowali odpowiednie rozwiązania, by nowe modele doskonale współpracowały z wzmacniaczami z bańkami próżniowymi na pokładzie. Jednocześnie firma nie chciała ograniczać potencjalnych nabywców kolumn do konieczności korzystania z wzmacniaczy lampowych (nawet jeśli produkty Ayona mają być logicznym pierwszym wyborem). Dlatego zwrotnice są tak skonstruowane, by po przestawieniu wspomnianego przełącznika do pozycji oznaczonej jako „tranzystor” równie doskonale współpracowały z rozwiązaniami opartymi na krzemie. W tańszych modelach, a więc i testowanym BlackHeron, rozwiązania te są nieco prostsze, ale mają spełniać tę samą rolę.W prezentowanym na wystawie systemie grał najwyższy model z nowej serii, BlackCrane. Sądząc po reakcjach licznie zgromadzonej publiczności, zdecydowanej większości osób ich brzmienie podobało się co najmniej tak samo, jak i niżej podpisanemu. Oczywiście duża w tym zasługa pełnego systemu Ayona, a nie tylko samych kolumn. Od początku było jasne, że to model dla mnie za duży, tzn. zbyt duży do mojego pokoju, żeby dało się przeprowadzić sensowny test. Na szczęście w rogu sali przycupnęła sobie skromnie jedna sztuka wyraźnie mniejszej „Czarnej czapli” (BlackHeron), która wydawała się zdecydowanie odpowiedniejsza do moich warunków lokalowych. Nie jestem co prawda wielkim fanem przetworników ceramicznych, ale po pierwsze zawsze interesują mnie kolumny „do lampy”, a po drugie miałem już okazję testować jeden ze starszych modeli kolumn Ayona, który pokazał mi jasno, że i w przypadku głośników znacznie większe znaczenie ma ich aplikacja (a więc wiedza i doświadczenie konstruktorów) niż sam materiał membran. To, plus znajomość większości produktów austriackiej firmy, kazało mi wierzyć, że warto zapoznać się bliżej z nową propozycją Gerharda.Jakiś czas po wystawie polski dystrybutor Ayona, czyli firma Nautilus, dostarczył mi kolumny do testu. Żeby test uatrakcyjnić wraz z BlackHeronami ekipa przywiozła również najnowszą wersję mojego ulubionego wzmacniacza Ayona, czyli Crossfire’a III, ale również odtwarzacz CD35 w limitowanej wersji HF (m.in. wyposażonej w nóżki anty-wibracyjne polskiej firmy Franc Audio Accessories). Jakby tego było mało dostałem również kable zasilające dystrybuowane przez Nautilusa: Acrolinka 9700 i Siltecha Ruby Double Crown, a także kabel głośnikowy Emperor Double Crown oraz interkonekt zbalansowany Crown Princess tej samej marki. Od początku zapowiadałem Gerhardowi, że jego kolumn będę chciał posłuchać z moim SETem na lampach 300B, czyli zmodyfikowanym Art Audio Symphony II z lampami Western Electric. Żeby test był jak najpełniejszy udział wzięły w nim jeszcze dwa wzmacniacze tranzystorowe – moja integra w klasie A, czyli GrandiNote Shinai oraz nowość Avida, czyli dysponujący ponad 100W mocy wzmacniacz zintegrowany Sigsum.
Budowa
Jak można przeczytać na stronie producenta obudowa testowanych kolumn ma budowę „komórkową” i wykonana jest z nowego materiału – zoptymalizowanej pod względem rezonansów sklejki zbliżonej do używanej do budowy instrumentów muzycznych. Większość zmian i innowacji w porównaniu do starszych modeli ukryta jest we wnętrzu obudów nowych kolumn, acz i one same różnią się znacząco od stosowanych w starszych modelach. Są relatywnie szerokie, mają wypukłe fronty i tyły, co wynika z ogólnego „eliptycznego” kształtu, w którym jednakże boczne ścianki są dla odmiany wklęsłe. Taki kształt ścianek sprawia, że nie są one równoległe, co zapobiega powstawaniu szkodliwych fal stojących wewnątrz obudowy. Dzięki zoptymalizowanemu „eliptycznemu” kształtowi możliwe było również zastosowanie jedynie minimalnego wytłumienia. Całość ustawiono na sporej podstawie opartej na kolcach. Podstawa ta z tyłu wystaje dość daleko poza obrys samej kolumny, co zwiększa stabilność tej dość wysokiej konstrukcji.BlackHeron to już spora kolumna mierząca 116 cm wysokości, ale odpowiednie proporcje sprawiają, że w pokoju nie staje się elementem dominującym, choć z kolei dzięki wysokiej klasie wykonania i wykończenia potrafi przyciągnąć wzrok. To konstrukcja dość nietypowa, jako że 3,5 drożna. Wszystkie przetworniki mają membrany ceramiczne i poza tweeterem pozostałe trzy mają taką samą średnice 6,7 cala. Każdy z nich odpowiedzialny jest za odtwarzanie określonej części pasma – umieszczony najniżej za zakres basowy, a kolejne dwa z niską i wyższą średnicę. To konstrukcja o impedancji nominalnej wynoszącej 4 Ω i skuteczności wynoszącej 93 dB. Takie parametry plus specjalna konstrukcja zwrotnicy i przełącznik umieszczony z tyłu obudowy umożliwiają współpracę z bardzo szerokim zakresem wzmacniaczy, zarówno tranzystorowych jak i lampowych, w tym SETów o niskiej mocy. Wspomniany przełącznik jest jasno opisany, a jego działanie, jak mi powiedział Gerhard Hirt (nie chcą wnikać w szczegóły), nie polega na prostej linearyzacji impedancji. Przy konstrukcji zwrotnic do nowych modeli ekipa Ayona wykorzystała całe swojej rozległe doświadczenie i to one w dużej mierze stanowią o wyjątkowości nowych kolumna tej marki. Na tylnej ściance umieszczono pojedynczą parę wysokiej klasy zacisków głośnikowych.
Brzmienie
Korzystając z krótkiej okazji posłuchania prototypu kevlarowego ramienia pana Janusza Sikory, które grało na Audio Video Show, odsłuchy kolumn Ayona rozpocząłem z Crossfire’m i gramofonem w roli źródła. Dopiero w dalszej części testu zamiast analogu zacząłem używać CD35 HF oraz mojego LampizatOra Golden Atlantic. Zanim jeszcze o brzmieniu, dwa słowa o ustawieniu kolumn. Na początku stanęły tak, jak większość kolumn w moim pokoju, czyli ok 50-60cm od ściany za nimi, lekko skręcone do środka. Jak się wkrótce okazało, BlackHeron’y wolą jednak mieć więcej miejsca za sobą – odsunięcie ich o kolejne 30cm i niewiele, ale jednak mocniejsze skręcenie do środka (wynikające ze zmniejszenia się odległości do miejsca odsłuchowego) dało pozytywne efekty. Rzecz przede wszystkim w bardziej zwartym, lepiej definiowanym basie, ale również i nieco szersza scena, plus precyzja lokalizacji oraz najrówniejszy balans tonalny przypadły mi do gustu. W takim właśnie ustawieniu Ayony pozostały więc już niemal do końca odsłuchów. Niemal bo kilka dni przed zakończeniem testu trafiły do mnie dedykowane kwarcowe podstawy pod kolumny przygotowane przez Nautilusa. W systemie używam dwóch podobnych platform Acoustic Revive’a, które były inspiracją dla modeli przygotowywanych pod różne sprzęty przez krakowskiego dystrybutora. Wiem więc, jak dobry wpływ maja na niemal każde urządzenie, jakie na nich stawiam. Musiałem więc wypróbować również wersję przygotowaną pod BlackHerony.
Od początku odsłuchu BlackHeron’ów jasne było, że ich brzmienie łączy w sobie (zapewne po części za sprawą wzmacniacza jak i źródła) pozornie sprzeczne cechy. Z jednej strony słychać było charakterystyczną dla przetworników ceramicznych czystość, bardzo dobrą definicję, szybkość, precyzję i transparentność brzmienia. Z drugiej jednakże dźwięk był jednocześnie gładki, dość mocno nasycony, barwny i jednak podany po dodatniej stronie neutralności. Nie był ciepły w sensie takim, jak zwykle się to definiuje, ani tym bardziej sztucznie ocieplony, ale zimny, czy suchy także absolutnie nie. Czasem używa się w takich przypadkach określenia „0+” i ono doskonale tu pasuje. Od razu zacząłem się zastanawiać, jak te kolumny zabrzmią z rasowym tranzystorem, bo przecież teraz takie brzmienie uzyskiwane było z lampowym SETem, grającym bardziej neutralnie niż wiele innych wzmacniaczy tego typu, ale bez wątpienia nadal po cieplejszej stronie mocy. Sprawdzenie tego zostawiłem sobie jednakże na później, bo po prostu brzmienie było zbyt ciekawe i dobre by szukać czegoś innego.Wiele (co nie znaczy, że wszystkie) kolumn z ceramicznymi driverami, jakich miałem okazję posłuchać, grało w bardzo precyzyjny sposób, rysując wszystkie elementy na scenie ostrą kreską, precyzyjnie definiując każdy dźwięk, tylko za owym tak dokładnym rysunkiem wszystkich elementów niekoniecznie szło ich wypełnienie. Dlatego często dla mnie (!) grały one po prostu sucho, beznamiętnie, niby dźwiękiem, któremu trudno było coś zarzucić. Tylko co mi z tej poprawności skoro brakowało mi w tym graniu muzyki, emocji, czyli elementów dla mnie absolutnie kluczowych. Znam wyjątki – na wystawach wiele razy słuchałem Lumenów White (zwykle z elektroniką Ayona), które brzmiały znakomicie. Do moich ulubionych „wystawowych” prezentacji należą też te, w których udział biorą kolumny Martena, najlepiej napędzaną lampą (jak choćby na ostatnim Audio Video Show, gdzie zestawiono je z elektroniką, lampową oczywiście, Engströma). Wspominane starsze głośniki austriackiej firmy z ich lampowymi wzmacniaczami też robiły bardzo dobra robotę. Nie zmienia to faktu, że w moim odczuciu, to bardziej wyjątki potwierdzające regułę niż cecha, którą można przypisać wszystkim kolumnom z ceramicznymi przetwornikami. To zwykle po prostu nie są kolumny dla mnie (co nie znaczy, że są złe!).Nowe Ayony z firmowym SETem zaprezentowały tę zdecydowanie lepszą (w moim odczuciu) stronę ceramicznych przetworników. Za świetną definicją, precyzją, przejrzystością i znakomitym różnicowaniem szło bowiem wypełnienie, dobrze oddana barwa instrumentów, gładkość i płynność. A gdy w taki sposób grana jest muzyka na usta ciśnie mi się przede wszystkim jedno określenie: „naturalność”, a to dla mnie absolutnie niezbędna cecha właściwie każdego urządzenia audio. To od niej wszystko się zaczyna i na niej kończy. Co to jest owa naturalność (zdarzyło mi się kilka razy usłyszeć takie pytanie) w mojej definicji? Brzmienie instrumentów (przede wszystkim akustycznych) i wokali, które przypomina mi to, które znam z występów na żywo (najlepiej bez dodatkowego nagłośnienia), czy z własnego rzępolenia na gitarze. Takie, w którym nie ma sztuczności powodującej, że zamiast słuchać muzyki zaczynam się zastanawiać, czy aby na pewno ten czy inny instrument powinien tak właśnie brzmieć. Gdy muzyka zaczyna płynąć z głośników a ja automatycznie skupiam się wyłącznie na niej, a nie na dźwięku, to jest to najlepszy możliwy objaw naturalnego brzmienia. Aczkolwiek muszę od razu zaznaczyć, że w przypadków BlackHeronów naturalność i neutralność idą ze sobą ramię w ramię. Jak już wspomniałem, to nie jest idealnie neutralne brzmienie i to właśnie owa delikatna odchyłka w cieplejszą stronę sprawia, że brzmienie jest jednocześnie tak naturalne. To rzadkie, ale jakże pożądane połączenie dwóch pozornie wykluczających się cech, które trudno jest uzyskać, ale inżynierom Ayona udało się to doskonale.Przeszedł czas, by sprawdzić, czy „Czarne czaple” są wystarczająco łatwe do napędzenia by poradził sobie z nimi mój 8W wzmacniacz z lampami 300B w układzie SE. Jak się okazało, dużo zależy od rodzaju muzyki. Gdy sięgnąłem po płytę Tomasza Stańki „Suspended night”, słowem raczej subtelny, spokojny, akustyczny jazz, brzmienie było absolutnie pyszne. Gęste, nasycone, gładkie, ale z pięknie pokazanymi teksturami, z realistyczną, choć przecież stworzoną w studio, przestrzenią, z długimi, pełnymi wybrzmieniami. Trąbka mistrza była lekko przydymiona, czy matowa, ale z kolei blachy perkusji zachwycały dźwięcznością. Fortepian i kontrabas wypadały dobrze, acz… gdy schodziły nisko słychać było, że definicja nie jest tak dobra, jak w zakresie średniego i wyższego basu. Oczywiście to nie kwestia kolumn, tylko relatywnie niedużej mocy mojego SETa. Wszystko od, powiedzmy, średniego basu w górę wypadało natomiast znakomicie. Średnica była iście magiczna, jak przystało na wzmacniacz z Western Electrikami 300B na pokładzie, płynna, barwna, z ogromną ilością informacji podanych w spójny i dobrze poukładany sposób.To było obecne, trójwymiarowe granie, z muzykami znajdującymi się niemal na wyciągnięcie ręki, z budowanym jakby od niechcenia, jakże wciągającym klimatem. Na górze pasma delikatność i gładkość łączyły się doskonale z dźwięcznością i energią. Perkusja w większości nagrań wypadała nawet ponadprzeciętnie dobrze – szybka, sprężysta, dobrze różnicowana. I tylko na samym dole, czasem jednak odrobinę dudniło za sprawą braku wystarczającej kontroli zwłaszcza gdy przyszło do nieco gęstszej i bardziej wymagającej w zakresie dołu pasma muzyki. By nie przedłużać – to nie są idealne kolumny do SETa niskiej mocy, ale do ideału wcale nie brakuje dużo. Słuchany wcześniej Crossfire III, także SET, ale dysponujący 30W na kanał, dawał sobie radę z pełną kontrolą BlackHeron’ów. Być może coś pomiędzy tymi dwiema opcjami – np. jakieś 300B w układzie PSE (czyli mocą rzędu 15-16W) już dałoby sobie radę. To jednakże wyłącznie moje spekulacje. Oczywiście i z pojedynczą 300B w niezbyt dużym (u mnie to 24mkw i ponad 3m wysokości) pokoju, w spokojnym repertuarze i przy umiarkowanych poziomach głośności BlackHerony stworzą wciągający, przestrzenny, płynny przekaz. A że czasem mogą wkraść się drobne objawy braku absolutnej kontroli na głośnikami – cóż, nie ma rozwiązań doskonałych. Myślę, że można to przeboleć, bo zalet takiego połączenia jest wiele i dla niektórych będą one ważniejsze od właściwie jedynej (umownej) wady.Po przygodzie z 300B przyszedł czas na odsłuch kolumn BlackHeron z tranzystorem. Zacząłem od mojego GrandiNote Shinai, czyli 37W w klasie A na kanał. Rozpocząłem słuchanie i połączenie to zabrzmiało bardzo… lampowo, ale bardziej jak stereotypowa lampa, niż wysokiej klasy. Włoska firma stosuje autorskie rozwiązanie, które nazywa „Magnetosolid”. Max Magri, szef i główny konstruktor podkreśla, że choć to konstrukcje tranzystorowe to ich układy są bardzo zbliżone do stosowanych w wzmacniaczach lampowych. I trochę to w brzmieniu słychać, ale zwykle jako połączenie najlepszych cech lamp z zaletami tranzystorów. Nigdy wcześniej integra ta nie brzmiała tak bardzo „lampowo”, jak w tym przypadku z Ayonami BlackHeron. Było ciepło, wręcz słodko, płynnie, słowem bardzo przyjemnie, ale odbierałem to, jak na brzmienie sterowane jednak tranzystorem, jako zbyt słodkie, nie tak czyste i transparentne jak się tego spodziewałem, a i timing jakby nieco kulał. Stańki słuchało mi się i owszem, bardzo, bardzo przyjemnie, ale miałem wrażenie, że trąbka jest bardziej jeszcze matowa niż z 300B, bardziej „miękka”, podobnie jak bas. Blachy perkusji były dźwięczne, ale nie było to tak otwarte, mające taki oddech granie, jakie znam z doświadczeń z tym wzmacniaczem grającym z innymi kolumnami, no i które powinienem usłyszeć z ceramicznych przetworników. Olśnienia doznałem przy bodaj przedostatnim kawałku na tej płycie (to, że dotrwałem tak długo pokazuje, że było to mimo wszystko naprawdę przyjemne brzmienie). Uświadomiłem sobie, iż przełącznik w kolumnach pozostał w ustawieniu „lampa”, mimo że przecież grałem już z tranzystorem.Zatrzymałem odtwarzanie, przestawiłem przełączniki w obu kolumnach do właściwiej pozycji, wróciłem na fotel, wcisnąłem „Play” na pilocie i… od razu stało się jasne, że owa optymalizacja kolumn pod kątem rodzaju napędzającego je wzmacniacza bynajmniej nie jest tylko chwytem marketingowym. Dźwięk się otworzył, góra nabrała (naturalnego) blasku, pojawiły się tam iskierki, które wcześniej błyskawicznie gasły, znikło wszechobecne lukrowanie dźwięku a wróciła spodziewana czystość i precyzja. Jeszcze lepiej słychać to było na kolejnym krążku „At last” Ronny Jordana. Choćby w zwartej, szybkiej i nieźle „kopiącej” stopie perkusji, bardzo dobrze różnicowanych, mocnych, energetycznych dźwiękach gitary basowej, precyzyjnie pokazanych uderzeniach pałeczek w ranty bębnów, w czystych, skrzących się blachach, czy w końcu w przekonującej gitarze elektrycznej Ronniego. Timing zdecydowanie się poprawił, więc nogi samowolnie zaczęły wystukiwać rytm, a głowa kiwać. Mniej tu było lampowej eteryczności Crossfire’a, czy tym bardziej Symphony II, nie był to dźwięk aż tak trójwymiarowy i namacalny jak z lampami, ale w tym zakresie nie odstawał tak bardzo, zyskując jednocześnie w zakresie energetyczności, drive’u i dynamiki brzmienia. Jako fan SETów skłaniałbym się do firmowego zestawienia Ayona, ale z BlackHeronami napędzanymi Shinai też byłbym szczęśliwy. Nie było tu bowiem ewidentnych wad, a jedynie świadomość, iż niektóre elementy da się zaprezentować jeszcze lepiej. Tyle że chyba jednak nie z tranzystorem, bo te po prostu w zakresie namacalności, przestrzenności dźwięku, naturalności brzmienia dobrym lampom nie dorównują. Nawet tak dobre, jak Shinai.Na sam koniec zostawiłem sobie mocny tranzystor – produkt Conrada Mosa, którego marka, Avid, jednoznacznie kojarzy się z gramofonami, ale od pewnego czasu w jej ofercie pojawiły się również kolumny i wzmacniacze. Sigsum to najnowsza integra, która dla 8Ω potrafi dostarczyć 110W mocy (producent nie podaje wartości dla 4Ω) – słowem jest to już niezły mocarz. W tym zestawieniu (z przełącznikami tranzystor/lampa we właściwej pozycji) brzmienie przesunęło się w stronę neutralności tonalnej. W stronę precyzji, transparentności, perfekcyjnej kontroli i definicji każdego dźwięku i jeszcze lepszego timingu. Myślę, że to właśnie zestawienie najbardziej trafiłoby do fanów „high fidelity”, czyli wysokiej wierności nagraniom. CD35 HF, mimo lampowego stopnia wyjściowego, należy do wysoce wiernych odtwarzaczy bardzo wysokiej klasy. Połączony z Sigsumem wysyłał więc do kolumn czysty, ale nasycony, niezwykle bogaty w informacje sygnał najwyższej próby. I choć, jak już pisałem, było to najbardziej neutralne, najbardziej przejrzyste i najbardziej analityczne (na szczęście bez przesady) granie, to ten zestaw cech nie spowodował zaniku tak cenionej przeze mnie naturalności brzmienia, muzykalności ani nasycenia prezentacji emocjami. Dźwięk nie był tak gęsty i tak płynny jak z SETami, czy z klasą A, ale nadal słuchało się tego znakomicie. Nadal na pierwszym planie była muzyka, choć podana w nieco inny, ciut mniej namacalny, mniej obecny sposób niż wcześniej. Za to precyzyjniej, dając lepszy wgląd w nagrania i jeszcze lepiej je różnicując. Pokazuje to, jak niewiele BlackHerony mają własnego charakteru i jak wiele będzie zależeć od tego, do jakiego systemu zostaną podłączone.Kilka dni przed zakończeniem testu dostarczono mi jeszcze upgrade proponowany przez polskiego dystrybutora, czyli wspomniane platformy kwarcowe. Posiadane przeze mnie Acoustic Revivy wykonują znakomitą robotę pod różnymi urządzeniami – ustawiam na nich źródła, przedwzmacniacze i wzmacniacze i wpływ właściwie zawsze jest pozytywny, acz zakres poprawy brzmienia bywa różny. Do tej pory nie stosowałem ich (o ile pamiętam) pod kolumnami. Przykład BlackHeronów pokazuje, że chyba jednak warto próbować. Rzecz nie w zmianie charakteru ich brzmienia, czy w ogóle jakichś dużych, znaczących różnicach. Raczej w drobnych, takich jak ciut lepsza separacja, wewnętrzne uporządkowanie dźwięku (nie żebym wcześniej miał w tym aspekcie choćby najmniejsze zastrzeżenia, ale po prostu zrobiło się jeszcze lepiej), jeszcze większa klarowność i różnicowanie we wszystkich podzakresach. Niby zmiany na plus były niewielkie, ale po posłuchaniu w takiej konfiguracji przez cały dzień, gdy kolumny zestawiłem z platform czegoś mi jednak brakowało. Przyznam, że nawet nie zapytałem ile kosztują te platformy, ale podejrzewam, że przy cenie samych kolumn raczej niewiele, więc jeśli będziecie rozważać ich zakup, to koniecznie przetestujcie dedykowane platformy.
Podsumowanie
Ayon Audio BlackHeron są jednymi z najbardziej uniwersalnych kolumn jakie znam. Pod tym względem przypominają moje GrandiNote MACH4, choć fizycznie, czy pod względem konstrukcji jako takiej różnią się bardzo. Owa uniwersalność jest oczywiście jedynie bonusem, ale ważnym. Niewielu jest bowiem audiofilów, którzy żyją z jednym systemem przez wiele lat. Zwykle, prędzej czy później, dopada nas „audiofilia nervosa” a jej skutkiem jest zakup nowego wzmacniacza, źródła, kabli, lub kolumn. Posiadając takie paczki, jak BlackHerony, zmiana kolumn będzie najmniej prawdopodobna. Po pierwsze prezentują one znakomity poziom. Grają czysto, transparetnie, rozdzielczo i dynamicznie, ale jednocześnie gładko, spójnie i naturalnie. Kreują sporą scenę, duże, namacalne źródła pozorne, imponują otwartością. I robią to właściwie z każdym rodzajem muzyki i typem wzmacniacza, swobodnie, lekko, jednocześnie oddając tym ostatnim pierwszeństwo w kwestii nadawania charakteru brzmieniu, które ostatecznie płynie do nas z głośników. Dzięki unikalnej konstrukcji zwrotnicy i prostemu przełącznikowi równie dobrze spasują się z mocnym tranzystorem, jak i lampowym SETem. Dorzućmy do tego jeszcze wykonanie i wykończenie na najwyższym poziomie i dostajemy produkt, który cieszyć będzie i uszy i oczy. I pewnie pozostanie w systemie na wiele lat, bo łatwo dopasuje się do wszelkich zmian innych komponentów.
Specyfikacja (wg. producenta):
- Rodzaj konstrukcji: 3,5-drożna, AirFlow Damping System (ADS)
- Kształt obudowy: eliptyczny
- Materiał obudowy: sklejka podobna do wykorzystywanej w instrumentach muzycznych zoptymalizowana pod kątem rezonansów
- Zestaw przetworników: 1 x 1,2” kopułka ceramiczna; 1×6,7” przetwornik ceramiczny dla wyższej średnicy; 1×6,7” przetwornik ceramiczny dla niższej średnicy; 1×6,7” przetwornik ceramiczny dla niskich częstotliwości
- Impedancja nominalna: 4 Ω
- Skuteczność (1W / 1m): 93 dB
- Rekomendowana moc wzmacniacza: 5 – 120 W
- Pasmo przenoszenia: 34 Hz – 30 kHz / – 3 dB
- Wymiary (WxSxG): 116x36x25 cm
- Waga (sztuki): 38 kg
Cena detaliczna:
- Ayon Audio BlackHeron: 79.000 PLN / para
Producent: AYON AUDIO
Dystrybutor: NAUTILUS
Platforma testowa:
- Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany PC z WIN10, Roon, Fidelizer Pro 7.6, karta JPlay Femto z zasilaczem bateryjnym Bakoon, JCat USB Isolator, zasilacz liniowy Hdplex.
- Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr Golden Atlantic +Ideon Audio 3R Master Time
- Odtwarzacz CD/SACD: Ayon Audio CD35 HF
- Źródło analogowe: gramofon JSikora Basic w wersji MAX, ramię J.Sikora KV12, wkładka AirTight PC-3, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru i Grandinote Celio mk IV
- Wzmacniacze: GrandiNote Shinai, Ayon Audio Crossfire III, Avid Sigsum
- Przedwzmacniacz: AudiaFlight FLS1
- Kolumny: Ubiq Audio Model One Duelund Edition, GrandiNote MACH4
- Interkonekty: Hijiri Million, Less Loss Anchorwave, KBL Sound Zodiac XLR, TelluriumQ Silver Diamond USB
- Kable głośnikowe: LessLoss Anchorwave
- Kable zasilające: LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
- Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i ISOL-8 Substation Integra; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
- Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS
- Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot