Harmonix X-DC350M2R Improved Version

by Marek Dyba / March 26, 2018

Choć obecnie pan Kazuo Kiuchi, szef Combak Corporation skupia się na rozwijaniu najnowszej linii produktów spod znaku Hijiri, to przecież w ofercie Harmonixa ciągle jest jeszcze kilka starszych, także godnych uwagi kabli. Testujemy niegdyś flagowy kabel zasilający, X-DC350M2R.

Wstęp

Zapewne osobom czytającym ten tekst nie trzeba specjalnie przedstawiać pana Kazuo Kiuchi. Dzięki polskiemu dystrybutorowi, firmie Moje Audio, produkty wszystkich jego marek, ze szczególnym uwzględnieniem Harmonixa i Reimyo są w naszym kraju (acz oczywiście nie tylko) doskonale znane. Sam Kiuchi-san wielokrotnie bywał w Polsce, zarówno w czasie warszawskiego AudioShow, jak i przy kilku innych okazjach, więc wiele osób miało okazję poznać go osobiście, a nawet gościć w swoich domach. Japoński konstruktor oferuje swoim klientom nie tylko produkty, ale i swoje doświadczenie doradzając im w kwestiach dotyczących ustawienia sprzętu oraz wykorzystania jego akcesoriów antywibracyjnych, czy poprawiających akustykę. Nawet jeśli ominęła Was przyjemność osobistego poznania Mistrza ani nie posiadacie żadnych jego produktów to sprawdźcie swoją półkę z płytami CD. Jeśli są na niej krążki w formatach XRCD, XRCD2, XRCD24, czy japońskie K2HD to jest spora szansa, że w opisie dotyczącym osób odpowiedzialnych za te wydania także znajdziecie jego nazwisko. Nie tylko bowiem pomaga w znalezieniu właściwego brzmienia dla tych wydań, ale dodatkowo w studio JVC, gdzie powstają materiały na te krążki, używane są kable Harmonixa.Ja miałem okazję spotkać pana Kiuchi wiele razy i odbyć z nim sporo wielce interesujących rozmów. Lista produktów, które wyszły spod jego ręki i które miałem przyjemność testować również jest całkiem długa. Na naszej stronie znajdzie Państwo recenzję fantastycznych, choć kosztownych akcesoriów (z nazwy, bo ich rola była zdecydowanie większa niż zwykle przypisywana tej kategorii produktów) gramofonowych – maty i docisku (TU). Być może zauważyliście także Państwo interkonekt Hijiri Million w opisie mojego systemu referencyjnego, który po teście musiałem zakupić, bo nie byłem w stanie się z nim rozstać. To niezwykle muzykalnie, płynnie, gładko grający kabel, który wpięty właściwie do dowolnego systemu (w każdym razie do tych, z którymi miałem okazję to sprawdzić) ciągnie każdy z nich za uszy do góry, sprawiając, że grają jeszcze lepiej jakby starając się równać w górę, do klasy Hijiri. W rzeczywistości rzecz w tym, że to kabel, który uwalnia potencjał połączonych nim komponentów. Każdy znany mi produkt firmowany przez jedną z marek Kiuchi-sana sprawia, że brzmienie robi się bardziej muzykalne i naturalne, a to dokładnie to, czego ja poszukuję. Chętnie więc widziałbym w swoim systemie więcej komponentów, które wyszły spod ręki pana Kazuo, tyle że są one w większości po prostu zbyt kosztowne na moją kieszeń. Trzeba jednakże zauważyć, że w znakomitej większości porównując je do oferty innych marek, stosunek jakości do ceny mają co najmniej bardzo dobry, a często wręcz wybitny.

Tym razem do testu trafił nieco starszy model (relatywnie) rozsądnie wycenionego kabla zasilającego Harmonixa, X-DC350M2R Improved Version, który kilka lat temu był modelem flagowym tej marki. Sytuacja to trochę niecodzienna o tyle, że dostałem go dopiero teraz, nie dość, że kilka lat po premierze, to jeszcze dopiero po tym, jak miałem okazję przetestować (dla magazynu „Audio Video”) dwa nowsze modele z serii Hijiri, czyli Takumi i Nagomi. Z mojego punktu widzenia jest to ciekawe doświadczenie, ponieważ daje mi więc nieco inną perspektywę niż zwykle. Zazwyczaj produkty danej marki siłą rzeczy testuję chronologicznie, więc nowsze (w założeniu lepsze) porównuję do starszych (w założeniu słabszych). Tym razem jednak mogę spojrzeć na poprzednika wiedząc już, co panu Kiuchi udało się osiągnąć w nowszych produktach, jaki kierunek rozwoju oferty wybrał. Oczywiście w idealnej sytuacji miałbym dwa modele Harmonixa do porównania, ale ponieważ ich nie miałem, więc pozostało mi skupić się na porównaniu X-DC350M2 do kabli zasilających używanych na co dzień, plus sięgnąć do notatek z testów Nagomi i Takumi.

Budowa

Kiuchi-san wyznaje prostą zasadę – swoje produkty kieruje do miłośników muzyki. Dlatego właśnie nie podaje niemal żadnych informacji o budowie (zwłaszcza) kabli Harmonixa uznając, że potencjalny nabywca ma wybrać jego produkt dlatego, że podoba mu się to, co słyszy, czy mając oparte na doświadczeniu zaufanie do marki, a nie będąc pod wrażeniem kwiecistych opisów wyjątkowych materiałów i rozwiązań. Te ostatnie pan Kazuo zachowuje dla siebie, co sprawia, że potencjalny właściciel do odsłuchu może przystąpić z otwartym umysłem i skupić się wyłącznie na brzmieniu. O testowanym kablu, modelu X-DC350M2R, wiemy więc tyle, że należy do serii „Studio Master”. Jest kolejnym następcą wprowadzonego już w 1997 roku modelu X-DC. Jako przewodniki zastosowano w nim kierunkową miedź OFC. Jak zawsze podkreśla pan Kiuchi, bardzo ważny był dobór najlepszego dielektryka (ale o konkretnym wyborze nie wspomina) oraz zadbanie o odpowiednie tłumienie drgań. Kabel ten ubrano w charakterystyczną żółto-czarną koszulkę i zakończono wysokiej klasy wtykami Wattgate’a. Od strony gniazdka zastosowano wtyk 390iRH (w testowanej wersji typu Schuko), a od strony urządzenia IEC 350iRH. Na wtykach wyraźnie zaznaczono gorącą żyłę, co oczywiście nie zwalnia użytkownika z konieczności sprawdzenia poprawnej polaryzacji po podłączeniu kabla do gniazdka. Dostępne długości to: 1; 1,5; 2; 2,5 i 3m. Kabel jest dość sztywny (choć znam jeszcze sztywniejsze), więc wybierając długość trzeba wziąć pod uwagę, że nie będzie go można dowolnie zgiąć i lepiej mieć pewien zapas długości. X-DC350M2R trafia do klienta w skromnym, estetycznym kartonowym pudełku wraz z jednostronicową informacją od producenta.

Brzmienie

Nie da się w prosty sposób porównać dwóch kabli sieciowych, o czym zapewne doskonale Państwie wiecie, jeśli sami wykonywaliście takie ćwiczenie. Żeby to zrobić trzeba wyłączyć zasilane urządzenie, wypiąć jeden kabel, wpiąć drugi, włączyć i jeszcze odczekać dłuższą chwilę, bo przecież każde urządzenie potrzebuje przynajmniej minimum kilku minut rozgrzewki, żeby pokazać pełnię swoich możliwości. Wyklucza to więc szybkie, bezpośrednie porównania (chyba że ktoś ma dwa, identyczne urządzenia). Gdy więc przychodzi mi przeprowadzać taki test staram się wybrać maksymalnie neutralnie/transparentnie/czysto grający komponent, który w czasie odsłuchów jest zasilany raz testowanym przewodem, raz używaną przeze mnie na co dzień sieciówką. Dobieram kilka dobrze znanych mi płyt i słucham ich z niewielkimi przerwami na zamianę kabli. W kolejnym etapie słucham muzyki z testowaną sieciówką w torze przez dłuższy czas (dzień, dwa) i wracam do własnej. Jeśli mam wątpliwości proces powtarzam, dopóki nie uda mi się uchwycić istotnych różnic.

Oczywiście potencjalny nabywca kabla zasilającego dobiera go zwykle do konkretnego urządzenia i systemu, ale moja rola sprowadza się do wskazania głównych cech testowanego produktu, stąd właśnie próba dobrania takiego zasilanego komponentu, który najlepiej pokaże różnice. Tym razem w roli owego maksymalnie transparentnie/czysto grającego urządzenia wystąpił co prawda nie mój własny, ale testowany już od ponad miesiąca (a więc dobrze poznany) przetwornik cyfrowo-analogowy Rokna Audio Wavedream DAC (test wkrótce). Do porównań wziąłem podobnie wyceniony (gdy był produkowany) używany przeze mnie od kilku lat kabel LessLoss DFPC Signature. Nie jest to najlepszy kabel na świecie, ale służy mi (nawet 3 sztuki tego modelu) wiernie od dłuższego czasu i sprawdza się właściwie w każdej sytuacji dbając o „czystość” zasilania i niejako wbrew nazwie, o brak jakiejś szczególnej własnej sygnatury brzmieniowej. Wavedream DAC w zestawie z odtwarzaczem sieciowym (i płyt CD) Wavedream NET tworzy znakomite, rozdzielcze źródło cyfrowe grające czysto, transparentnie, w uporządkowany, równy sposób – po prostu klasa. Dzięki takiemu charakterowi doskonale nadawał się do pokazania różnic między X-DC350M2R a LessLossem. To, że oba kable zasilające „grają” (to oczywiście skrót myślowy, oznaczający w praktyce „wpływają na brzmienie”) inaczej było jasne od początku odsłuchów. Mimo tego przez dłuższy czas miałem problem z wskazaniem swojej preferencji. LessLoss wydawał się bowiem sprawiać, że dźwięk był nieco żwawszy, żywszy, z nieco mocniejszymi skrajami pasma i z poszczególnymi źródłami pozornymi lepiej, precyzyjniej zdefiniowanymi w zakresie ich kształtu. Harmonix natomiast zwiększał w pewnym stopniu rolę średnicy w przekazie, dociążając i nasycając ją, ale co ważne, bez wypychania jej do przodu. Ujmując rzecz inaczej – nieco „dopalał” średnicę bez wycofywania skrajów pasma. Japoński kabel sprawiał, że muzycy i wokaliści byli bardziej obecni, a to coś, co ja bardzo lubię i cenię, czego wręcz poszukuję. Bliski kontakt z muzyką, przypominający doświadczenia z koncertów (zwłaszcza tych mniejszych, czyli raczej z klubów niż ze stadionów) w moim prywatnym rankingu pożądanych cech systemu/komponentu audio znajduje się bowiem bardzo wysoko.

Tam, gdzie DFPC Signature ostrzejszą kreską rysował źródła pozorne, w ten sposób budując ich trójwymiarowość i określając miejsce na scenie, X-DC350M2R lepiej je wypełniał i dociążał nadając im ciało i kreując owo wrażenie „obecności”. Kształt źródeł pozornych nie był tak precyzyjnie obrysowany, zdefiniowany jak z LessLossem, ale przez to wcale nie mniej trójwymiarowy, a nawet, jak już wspomniałem, bardziej „obecny” i namacalny. W czasie rozważań, który sposób interpretacji nagrań jest lepszy, przypomniałem sobie wrażenia z odsłuchu Harmonixa Takumi. Ten kabel zasilający (circa 4 razy droższy) łączy cechy obu teraz porównywanych sieciówek i winduje je na jeszcze wyższy poziom, co sprawia, że należy do najlepszych kabli zasilających, jakich słuchałem w swoim systemie. Jeśli ten poziom cenowy Was nie odstrasza to pożyczcie Takumi do odsłuchu, bo to kabel, który „gra” w najwyższej lidze. Jeśli jednak blisko 20 tys. zł za sieciówkę to jednak dla Was za dużo, X-DC350M2R w swojej cenie będzie znakomitym, nawet jeśli nie w pełni uniwersalnym wyborem. Po tej części testu było dla mnie oczywiste, że to doskonały partner przede wszystkim dla takich komponentów jak Rokna Wavedream oferujących czyste, rozdzielcze, precyzyjne granie, którym (w zależności od preferencji użytkownika) może przydać się nieco wypełnienia, dociążenia i muzykalności.     Scena budowana z japońskim kablem była całościowo bardziej przekonująca niż z LessLossem. X-DC350M2R lepiej bowiem wypełniał przestrzeń między instrumentami sprawiając, że całość była bardziej treściwa, szczelniej wypełniona dźwiękiem i powietrzem, stanowiła pewną spójną wewnętrznie całość. W obu przypadkach (czyli również z LessLossem) scena była więc spora i trójwymiarowa (acz wspominany Takumi renderował większą jeszcze głębię i zapewniał lepszą gradację planów), a źródła pozorne precyzyjnie na niej ulokowane. Tyle że to ostatnie osiągnięte zostało innymi sposobami. Który z nich jest lepszy? Moim zdaniem oba są równie dobre, a wybór będzie się sprowadzał do właściwości sonicznych zasilanego urządzenia i całego systemu, oraz, jak zawsze, od indywidualnych preferencji danej osoby. W tym konkretnym przypadku LessLoss lepiej wpisywał się we własny charakter Wavedream DACa, a z drugiej strony Harmonix nieco go korygował w preferowanym przeze mnie kierunku nasycenia, gęstości i bardziej intymnego kontaktu z muzyką. Dźwięk robił się z nim pełniejszy, bardziej płynny i gładki, nadal bogaty w informacje, ale bez podkreślania detali – to brzmienie opisałbym raczej jako pełne niż szczegółowe. Z Harmonixem zyskiwało ono również pewien sznyt, szlachetność, które sprawiały, że moja uwaga (poza ekstremalnymi przypadkami) kierowana była w stronę muzyki, a nie (jakości) dźwięku.

Wśród tych dwóch kabli do systemu, który miałby być nastawiony na analityczność, na studiowanie detali, wychwytywanie różnic między nagraniami, itd., lepszym rozwiązaniem byłby LessLoss. Ale to z X-DC350M2R kontakt z muzyką był bliższy, prawdziwszy, brzmienie było bardziej wciągające. Pewnie więc, gdybym to ja podejmował decyzję o wyborze kabla zasilającego do tego konkretnego przetwornika grającego w tym systemie, stanęłoby jednak na japońskim kablu, bo sprawiał, że całość brzmiała bardziej tak jak lubię – muzykalnie, naturalnie, gładko, gęściej i bardzo płynnie. Przy przetworniku z natury nieco cieplejszym, gęstszym, jak choćby mój własny LampizatOr Golden Atlantic, wybór byłby trudniejszy, bo jemu owa nieco wyższa precyzja i transparentność LessLossa potrafią się przysłużyć.Podobnie jak wspominane już nowsze modele Harmonixa (Takumi i Nagomi, ale także i interkonekt Hijiri) X-DC350M2R potrafi wnieść do muzyki pierwiastek organiczności w rzadko spotykanym stopniu. To owo nieuchwytne coś, co sprawia, że instrumenty (przede wszystkim akustyczne) i wokale brzmią prawdziwie i naturalnie, ekspresyjnie, przykuwają uwagę, nie pozwalają słuchaczowi skupić się na robieniu czegoś innego, bo trudno się oderwać od muzyki i zawartych z niej emocji. Z testowanym kablem przede wszystkim liczy się intymny kontakt z muzyką tu i teraz. Po części to kwestia umiejętności lepszego niż w przypadku wielu konkurentów oddania naturalnej energii instrumentów. To element, który z jednej strony sprawia, że łatwo jest odróżnić nagranie od muzyki granej na żywo, z drugiej w czasie nagrywania to w tym właśnie zakresie ponoszone są ogromne straty. Każdy więc kabel, który z nagrania potrafi wydobyć maksimum owej wrodzonej energii każdego instrumentu i głosu, znacząco wyróżnia się na tle innych i tak właśnie jest w przypadku każdego ze znanych mi kabli pana Kiuchi, nie wyłączając X-DC350M2R.

Szukając sposobów na opisanie różnic między tymi kablami przyszło mi do głowy porównanie kulinarne. Jedni wolą potrawy o bardziej wyrazistym, mocniejszym, łatwiejszym do zdefiniowania smaku i w tym porównaniu im może bardziej do gustu przypaść LessLoss (albo nie biorący bezpośredniego udziału w porównaniu, ale odsłuchiwany przeze mnie w tym samym czasie Acrolink 7N-9500). Tu sprawa jest stosunkowo prosta – wszystkie nutki smakowe są łatwo wyczuwalne, właściwie od razu, i łatwo jest powiedzieć, czy taka kompozycja nam pasuje, czy niekoniecznie. Inni z kolei wolą potrawy o nie tak oczywistym, trudniejszym to natychmiastowego zdefiniowania smaku, który co prawda dość szybko można polubić bądź nie, ale odkrycie dlaczego zajmuje sporo czasu. By poznać wszystkie składowe, trzeba się delektować, jeść niespiesznie, uważnie, wyszukując wszystkie niuanse, które przy pospiesznym przeżuwaniu mogą nam umknąć. I dopiero gdy po dłuższym czasie odkrywa się je wszystkie, docenia się geniusz szefa kuchni i z największą przyjemnością wraca do niego raz za razem. Całkiem jak ja do produktów pana Kiuchi.     Na koniec jeszcze parę słów o tym, jak (choć nie w bezpośrednim porównaniu) X-DC350M2R wypada na tle nowszego, podobnie wycenionego Nagomi. Ten ostatni wydaje się iść bardziej w stronę dynamicznej, energetycznej prezentacji muzyki. Zachowuje wyjątkową organiczność, gęstość i naturalność brzmienia, ale (chyba – raz jeszcze powtórzę, że nie mogłem wykonać bezpośredniego porównania) jest ciut chłodniejszy od testowanego kabla, nie dociąża tak mocno średnicy. Dlatego  X-DC350M2R sprawdzi się lepiej tam, gdzie odrobina ciepła, nasycenia i dociążenia dźwięku się przydadzą, natomiast Nagomi może być lepszym partnerem dla nieco cieplejszych komponentów, które potrzebują małego zastrzyku energii, trochę pazura. Nowszy model wydaje się więc nieco bardziej uniwersalnym rozwiązaniem, acz jak mówiłem, kabel zasilający dobiera się do konkretnego urządzenia/systemu/preferencji brzmieniowych. Dlatego właśnie w wielu przypadkach to właśnie cechy X-DC350M2R będą pożądane i wręcz niezastąpione, w innych lepiej sprawdzi się Nagomi. Niezależnie od wyboru możecie liczyć na bardziej niż w przypadku wielu konkurentów, naturalne, gładkie, płynne i wciągające brzmienie. Takumi natomiast, jak już wspominałem, to inna, najwyższa liga. To kabel, w którym nie potrafiłem wskazać właściwie żadnych wad, choć doświadczenie uczy, że lepiej zawsze być może. Tyle że za ową klasę trzeba już sporo więcej zapłacić.

Podsumowanie

Łatwo jest przyjąć założenie, o którym wspomniałem na początku – kiedy producent wypuszcza nowy produkt, to musi być on lepszy od poprzedniego. W skali absolutnej Nagomi jest chyba nieco lepszym, bo bardziej uniwersalnym kablem niż X-DC350M2R. Tyle że budowa systemu audio przypomina budowanie z klocków. One muszą do siebie pasować, uzupełniać mocne strony, pomagać eliminować słabe, razem dawać wartość dodaną. Kable sieciowe to kategoria produktów, które w systemie służą do stawiania przysłowiowej kropki nad „i”. Nikt (raczej) nie zaczyna budowy zestawu od nich. Najpierw dobieramy kolumny i elektronikę, potem pewnie łączówki, a dopiero na końcu kable zasilające, akcesoria anty-wibracyjne, itd. Wcale niekoniecznie obiektywnie lepsza sieciówka będzie faktycznie preferowanym wyborem w konkretnym przypadku. To zależy od oczekiwań. Osoby szukające wyjątkowej muzykalności i naturalności brzmienia, gęstości, ciepła i nasycenia znajdą w X-DC350M2 doskonałego partnera dla swoich źródeł i/lub wzmacniaczy, który pomoże im osiągnąć wymarzone brzmienie. Oczywiście kabel ten (ani żaden inny) nie zmieni drastycznie charakteru systemu. Raczej delikatnie go popchnie w stronę bliższego, bardziej intymnego, angażującego kontaktu z muzyką. To właśnie robią właściwie wszystkie kable Harmonixa, a X-DC350M2 nie jest bynajmniej wyjątkiem.

Platforma testowa:

  • Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany PC z WIN10, Roon 1.3, Fidelizer Pro 7.6, karta JPlay Femto z zasilaczem bateryjnym Bakoon, JCat USB Isolator, zasilacz liniowy Hdplex; Rokna Audio NET
  • Przetwornik cyfrowo-analogowy: Rokna Audio Wavedream DAC, LampizatOr Golden Atlantic
  • Źródło analogowe: gramofon JSikora Basic w wersji MAX, ramię Schroeder CB, wkładka AirTight PC-3, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru i Grandinote Celio mk IV
  • Wzmacniacze: Modwright KWA100SE, GrandiNote Shinai
  • Przedwzmacniacz: AudiaFlight FLS1
  • Interkonekty: Hijiri Million, Less Loss Anchorwave, TelluriumQ Silver Diamond USB
  • Kable głośnikowe: LessLoss Anchorwave
  • Kable zasilające: LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
  • Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i ISOL-8 Substation Integra; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
  • Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS
  • Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot

Cena detaliczna:

  • 5790 zł/1,5 m

Dystrybutor: Moje Audio
Producent: Combak Corporation