KĄCIK MUZYCZNY: JEAN BAPTISTE LOEILLET „Six Suits For The Harpsichord”

by Marek Dyba / November 18, 2024

W ramach „Kącika muzycznego” od czasu do czasu będę starał się prezentować Państwu ciekawe wydawnictwa muzyczne. Zaczynamy od propozycji Prelude Classics JEAN BAPTISTE LOEILLET „Six Suits For The Harpsichord” w wykonaniu Marii Banaszkiewicz-Bryły.

Od wielu lat powtarzam przy każdej możliwej okazji, że dla mnie w całej tej audiofilskiej zabawie najważniejsza jest muzyka!. Sprzęt do jej odtwarzania to (dla mnie!) swego rodzaju erzac wykonania muzyki na żywo, albo ujmując rzecz inaczej, to tylko narzędzie, środek do celu. Celem są oczywiście niepowtarzalne, wyjątkowe muzyczne doznania. Skoro od lat staram się przybliżać czytelnikom dobre urządzenia audio, a czasem także i ich twórców, w momencie gdy w krótkim czasie dostałem kilka propozycji napisania czegoś na temat wydawnictw muzycznych, a tak właśnie przydarzyło się w okolicach(czasowych) warszawskiego Audio Video Show 2024, wręcz nie wypadało mi odmówić.

Pierwszy, kilka tygodni temu, zwrócił się do mnie pan Marcin Bryła, pytając, czy chciałbym posłuchać świeżo wydanej przez niego płyty i ewentualnie coś o niej napisać. Ukazała się ona w ramach prowadzonego przez niego wydawnictwa Prelude Classics preludeclassics.com. Co ciekawe, acz nieprzypadkowe, podstawowym nośnikiem fizycznym dla tego labela jest płyta hybrydowa SACD, która w ostatnich latach wróciła do łask pewnej grupy audiofilów, szczególnie miłośników muzyki klasycznej. Do nich właśnie skierowana jest w pierwszym rzędzie oferta PRELUDE CLASSICS.

Jako że posiadaczy odtwarzaczy klasycznych płyt CD jest jednak więcej niż tych, w których systemach goszczą odtwarzacze SACD, wydawnictwo to oferuje także ten sam materiał na krążkach Master 24-Carat GOLD CD-R. Oczywiście hybrydowe krążki SACD oferują także warstwę, którą odczytują „zwykłe” CDki, ale zapewne wersja Master na pozłacanych nośnikach przemówi do wielu z nich. Dodatkowo, zakup nośnika fizycznego uprawnia do pobrania materiału w plikach w formacie PCM o rozdzielczości 24 bitów i 44,1 kHz. Osobno możliwy jest zakup plików wysokiej rozdzielczości w formacie PCM o rozdzielczości (w zależności od płyty) 24/192 albo nawet 24/384. Fani DSD pliki w tym formacie znajdą na stronie NativeDSD. Na razie dostępna jest tylko wersja stereofoniczna, acz w niedalekiej przyszłości mają się tam pojawić również wersje wielokanałowe.

Jak wspomniałem wcześniej, właściwie nie wypadało mi odmówić napisania kilku słów o płycie, acz biorąc pod uwagę, iż nie jestem ani muzykiem, ani krytykiem, ani nawet dziennikarzem muzycznym zaznaczyłem, iż mogę podzielić się z czytelnikami wrażeniami w kwestii jakości wydania i dźwięku, a niekoniecznie samego wykonania, czy interpretacji. Na tym właśnie stanęło.

Pan Marcin dostarczył mi fizyczny nośnik, podwójną hybrydową płytę SACD, która pozwoliła mi organoleptycznie zapoznać się z wyjątkową jakością tego wydania, jak i dał możliwość ściągnięcia plików w formacie DSD 64 i 512 oraz PCM w rozdzielczości 24 bitów i 384 kHz. Zanim zabrałem się na słuchanie, co dość mocno się odwlekło przez warszawskie Audio Video Show i związane z tym terminowe zadania, poprosiłem pana Bryłę o garść informacji o nim samym, oraz wydawnictwie. Oto co mi napisał:

„Jestem adiunktem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina na Wydziale Instrumentalnym, gdzie prowadzę klasę altówki oraz zespoły kameralne. Zawodowo związany jestem głównie z Meccore String Quartet (www.meccorequartet.com), kwartetem smyczkowym, z którym od ponad 15 lat czynnie koncertujemy na całym świecie. W mojej działalności jest też wątek najbardziej nas interesujący w kontekście poniższych projektów nagraniowych; od czasów wczesnego liceum pasjonuję się realizacją nagrań oraz sprzętem audio.

Zaczynałem jeszcze jako dziecko słuchając nagrań razem z rodzicami. Tata wyjeżdżał wówczas z Chopin Trio i często przywoził niedostępne u nas płyty z klasyką. W chwili obecnej posiadam parę tysięcy własnych płyt CD, SACD, winylowych, itp. Poza muzycznymi tradycjami rodzinnymi zawsze zafascynowany byłem nowinkami sprzętowymi oraz procesem rejestracji dźwięku od strony realizatorskiej. Jeszcze w liceum byłem częścią Ogólnopolskiego Sympozjum Wydziału Inżynierii Dźwięku Politechniki Wrocławskiej. 

Później, będąc artystą nagrywanym i występując wspólnie z Meccore String Quartet, starałem się podglądać reżyserów przy pracy, a także infrastrukturę największych sal koncertowych. W kontekście słuchania, grania zawodowo oraz nagrywania muzyki klasycznej, doszedłem szybko do wniosku, że moją działalność chciałbym oprzeć na realizacjach możliwie najwyższej jakości dźwięku (SACD/DSD). Zdecydowałem się skompletować cały ekosystem od szwajcarskiego Merging Technologies: przetwornik A/D Hapi MKII z kartą przedwzmacniaczy mikrofonowych klasy Premium. Urządzeniem peryferyjnym, które odpowiada za zarządzanie systemem jest Anubis, również z wbudowanymi (dwoma) przedwzmacniaczami w klasie Premium. Całość spiąłem w ramach wewnętrznej sieci Ravenna, gdzie nagrania prowadzone są bezpośrednio w dedykowanym programie do obróbki dźwięku Pyramix Premium.

Praktycznie brak szumów własnych wewnątrz wymienionych urządzeń daje mi komfort pracy i pewność, że cały walor artystyczny zostanie zarejestrowany w sposób najbliższy oryginalnej prezentacji. Wysoka jakość nagrania pozwala mi wówczas dostosować ofertę do najbardziej wymagających melomanów oraz środowisk audiofilskich, czyli w mojej ocenie osób, które pasjonuje chęć obcowania ze sztuką zarejestrowaną w sposób bezkompromisowy. 

Poza zagadnieniami związanymi z doznaniami muzycznymi filozofią firmy jest produkcja publikacji luksusowych. Stąd nacisk na indywidualne rozwiązania oraz dbałość o szczegółowość ręcznie przygotowywanej przez lokalne introligatornie produkcji albumów. Uważam, że zagadnienia poligraficzne i design są również bardzo istotne i dlatego osobiście nadzoruję proces produkcji każdego z segmentów.

1 października 2024 oficjalnie rozpocząłem sprzedaż fizycznego nośnika najnowszej produkcji Manufaktury Prelude Classics z kompletem 6 suit klawesynowych Jean Baptiste Loeilleta. Jest to kompozytor flamandzki urodzony w Gandawie i zmarły w Londynie, znany również jako Jena Baptiste Loeillet of London. Zgodnie z założeniem projektu, jego twórczość wpisuje się w idiom osób czerpiących ze stylistyk różnych ośrodków europejskich.  

Album składa się z dwóch płyt Hybrid Super Audio CD. Produkcja nakładu została przygotowana we współpracy z jedyną na naszym kontynencie tłocznią SONY. Cały materiał został przeze mnie nagrany w częstotliwości Digital eXtreme Definition 352.8 kHz / 24-bity. Z takiej sesji nagraniowej został wyrenderowany obraz płyty przeznaczonej dla tłoczenia krążków SACD – odpowiednia dla SACD rozdzielczość plików to DSD64. Wersję cyfrową albumu udostępniłem także w opcji próbkowania 128 i 256 dla formatu jednobitowego DSD. Nagrania realizowane były od początku z założeniem zaoferowania również dźwięku przestrzennego. Przygotowałem więc kilka wersji: Stereo 2.0, ścieżkę kwadrofoniczną 4.0 oraz wariant 5.0.
 
Wykorzystane mikrofony Microtech Gefell charakteryzuje technologia bazująca na rozwiązaniach Neumann(a), z tą różnicą – dla mnie kluczową – że całość produkcji utrzymana jest nadal w Niemczech. Zależało mi na uchwyceniu szczegółowości brzmienia instrumentu więc kierunek doboru urządzeń był w tym kontekście ważny. W obu przypadkach charakterystyka membrany była omni-kierunkowa (omnidirectional “O”), ale para główna stereo to aparatura pomiarowa z wymienną kapsułą MK221, oddającej niezwykle naturalny i szlachetny rodzaj dźwięku bez niepotrzebnych podbarwień i wypukłości krzywej w newralgicznych częstotliwościach mikrofonu.”

Wrażenie organoleptyczne

Pliki to pliki, w ich przypadku można mówić jedynie o jakości brzmienia, bo nie da się ich wziąć do ręki i obejrzeć. Nośnik fizyczny to jednakże osobne zagadnienie. Dziś, bardziej niż w czasach, gdy to właśnie płyty królowały na rynku wydawniczym, z założenia, niezależnie od formatu (z małymi wyjątkami płyt masowych sprzedawanych w marketach) jest to najczęściej wydawnictwo ekskluzywne. Jako takie skierowane jest więc do pewnej grupy odbiorców mających wysokie wymagania w stosunku nie tylko do jakości dźwięku, ale i walorów estetycznych wydania. Jak mogliście Państwo przeczytać wyżej, pan Michał Bryła doskonale zdaje sobie z tego sprawę i od początku także i pod tym kątem przygotowywał kolejne albumy.

W przypadku płyty JEAN BAPTISTE LOEILLET „Six Suits For The Harpsichord” wystarczy wziąć wydanie Prelude Classic do ręki, by przekonać się, że spełnia ono wymagania nawet najbardziej wymagających klientów. Prezentuje się bowiem elegancko, każdy z elementów dobrano ze smakiem, a dwupłytowy album w rozkładanej okładce uzupełnia obszerna, pięknie wydana książeczka. W niej znajdziecie Państwo część przedstawiającą sylwetkę kompozytora pióra pani Lilianny Stawarz, notkę biograficzną wykonawcy, pani Marii Banaszkiewicz-Bryły, opis lokalizacji, w której dokonano nagrania, czyli willi przy ul. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu, a o technice nagraniowej i dźwięku kilka słów napisał naczelny HighFidelity.pl, czyli Wojtek Pacuła. Całość uzupełnia kilka zdjęć, acz podejrzewam, że po przeczytaniu zwłaszcza części napisanej przez Wojtka, wielu audiofilów (ja na pewno!) chętnie zobaczyłoby wnętrze sali, w której dokonano nagrania, może nawet z uwzględnieniem używanego setupu.

Zarówno okładka płyty, jak i wspomniana książeczka sugerują, że wydanie to skierowane jest do międzynarodowych odbiorców. Sugerują to już napisy na okładce (w języku angielskim i japońskim), a także wspomniana książeczka, w której wszystkie teksty przeczytać można w czterech językach: polskim, angielskim, francuskim i japońskim. Język japoński może być tu największym zaskoczeniem, acz, gdy się nad tym zastanowić, to właśnie w Kraju Kwitnącej Wiśni ciągle najwięcej dzieje się na rynku fizycznych nośników muzyki, zwłaszcza płyt SACD, więc poważne traktowanie tamtejszych miłośników muzyki ma sens zwiększając w ten sposób szanse na sukces tego wydawnictwa.

Słów kilka o brzmieniu

Jak zaznaczyłem na początku, nie podejmuję się oceny wykonania utworów (ani tym bardziej samej twórczości) Loeilleta, a i one same były mi do tej pory obce. Klawesyn również nie należy bynajmniej do instrumentów, których mam okazję słuchać często na żywo (ani z nagrań, gwoli ścisłości), a to właśnie żywe brzmienie jest dla mnie, gdy tylko jest to możliwe, punktem odniesienia. Skupię się więc niemal wyłącznie na podzieleniu się kilkoma wrażeniami dotyczącym jakości nagrania, czy też klasy brzmienia tej płyty. Dodam, że w czasie odsłuchów wykorzystywałem i nośniki fizyczne i pliki z pewnym wskazaniem na te ostatnie, jako że w moim systemie posiadam zdecydowanie wyższej klasy sprzęt do ich odtwarzania (niż fizycznych nośników).

Jak wspomniałem, nie mam zbyt wielu okazji słuchać klawesynu na żywo, a i w nagraniach (których słucham) nie pojawia się zbyt często. Za taki stan rzeczy (mówię o drugiej części – domowych odsłuchach) odpowiada w dużej mierze fakt, iż w większości nagrań gdzie instrument ten już się pojawia, brzmi (na moje ucho) zbyt jasno, czasem wręcz zbyt ostro, a w konsekwencji drażniąco. Na dłuższą metę powoduje to po prostu zmęczenie. Płyta Prelude Classics pokazuje, że wcale tak być nie musi. Instrument pod palcami pani Marii Banaszkiewicz-Bryły czaruje bowiem pełnym, dociążonym, nasyconym dźwiękiem, który jednocześnie jest odpowiednio czysty i transparentny.

Dobra rozdzielczość dostarcza ogromniej ilości informacji pozwalając odpowiednio zróżnicować niuanse wykonania i każde szarpnięcie struny, a to daje słuchaczowi możliwość docenienia bogactwa brzmienia tego instrumentu. Klawesyn został nagrany z dość bliska i dzięki temu jest w tym nagraniu „obecny”, ma swoją wielkość i masę świetnie kreując iluzję bliskości między wykonawcą a słuchaczem. Dorzućmy do tego jeszcze dość subtelne, ale obecne w nagraniu elementy akustyki otoczenia instrumentu i długie, pełne wybrzmienia, a otrzymamy przekonujący obraz intymnego, kameralnego (w każdym znaczeniu tego słowa – to muzyka kameralna, zagrana, zgodnie z intencją kompozytora, na jednym instrumencie w niedużej sali) występu.

Będę z Państwem szczery. Nie przyszło mi nigdy wcześniej nawet do głowy, że mógłbym w jakichkolwiek okolicznościach spędzić prawie dwie godziny słuchając solowych nagrań klawesynu. Tymczasem z płytą JEAN BAPTISTE LOEILLET „Six Suits For The Harpsichord” w wykonaniu Marii Banaszkiewicz-Bryły owe dwie godziny minęły zaskakująco szybko. A nie jest to, muszę zaznaczyć, łatwa muzyka i niekoniecznie nadaje się do słuchania w tle. Z jednej strony wymaga skupienia by usłyszeć wszystkie niuanse, z drugiej realizacja jest tak dobra, że gdy poświęci się jej wystarczająco dużo uwagi trudno jest się już oderwać od słuchania. Wykonanie wszystkich utworów i bogactwo brzmienia klawesynu zostały bowiem znakomicie zarejestrowane, zmasterowane i wydane tak, że wszystkie te elementy składają się w całość, w której nawet osoba, nie będąca miłośnikiem Loeilleta, może się zanurzyć na długi czas zapominając o całym świecie.

Tak się złożyło, że odsłuchy przeprowadzane na potrzeby tego tekstu wypadły w dość trudnym dla mnie tygodniu, kiedy skumulowało się kilka rodzinnych wydarzeń utrudniających skupienie myśli na normalnym funkcjonowaniu, a co dopiero na ocenie czy to sprzętu, czy nagrań. Ogromnym zaskoczeniem dla mnie samego było więc to, jak dobrze, relaksująco, choć przecież i angażująco podziałały na mnie te nagrania. Fakt ten, pomimo że nie czuję się kompetentny do oceny wykonania, ani nawet brzmienia tego instrumentu, sprawia, że zaryzykuję stwierdzenie, iż brzmienie oferowane przez odsłuchiwane wydawnictwo jest (musi być!) nadzwyczaj naturalne. To właśnie naturalność sprawia, że podświadomie odbiera się dane nagranie lepiej niż inne, że mocniej na nas oddziałuje. A naturalność brzmienia instrumentów udaje się uchwycić niemal wyłącznie w nagraniach najwyższej klasy. To co słyszałem i to co poczułem daje mi więc podstawę do twierdzenia, że JEAN BAPTISTE LOEILLET „Six Suits For The Harpsichord” w wykonaniu Marii Banaszkiewicz-Bryły jest realizacją znakomitą, godną najlepszych systemów audio.

Na koniec

Nie znam pozostałych albumów, które trafiły na rynek za sprawą Prelude Classics, ale zakładam, że od strony technicznej i estetycznej są one równie doskonałe jak „Six Suits For The Harpsichord” Loeiletta. Jeśli tak właśnie jest, to są one warte zainteresowania wszystkich miłośników klasyki i brzmienia najwyższych lotów, ze szczególnych uwzględnieniem tych, którzy wysoko cenią sobie wydawnictwa, które każdym swoim elementem pokazują, że zostały przygotowane nie tylko z wykorzystaniem fachowej wiedzy technicznej, realizatorskiej i muzycznej, ale i godną podziwu dbałością o każdy, najdrobniejszy nawet detal. Polecam więc ten krążek, także w formie plików nawet jeśli kompozytor, ani klawesyn nie należą do Waszych faworytów! Tym bardziej, że to przecież nasze rodzime wydawnictwo założone przez muzyków dla miłośników muzyki. A dobre polskie firmy, także te związane z muzyką, po prostu warto wspierać!

Wydawnictwo: PRELUDE CLASSICS