Trzy niedrogie maty o doskonałych właściwościach antystatycznych, z czego dwie z zauważalnym wpływem na brzmienie, to coś, co powinno zainteresować fanów czarnej płyty. Tym razem zamiast regularnej recenzji zapraszam na garść wrażeń z doświadczeń z matami gramofonowymi stworzonymi przez Wojtka Padjasa.
Temat mat gramofonowych przez jednych jest ignorowany, przez innych gloryfikowany, a prawda, jak zwykle, leży gdzieś pośrodku. Ci pierwsi kupują gramofon, który zapewne w jakąś matę jest wyposażony i przyjmują ją jako stały element wystroju, że tak to ujmę. Słowem jest, czyli ma być, zapominamy o niej tak samo, jak o talerzu, plincie, itd., ewentualnie martwimy się dopiero jak się uszkodzi. Ci drudzy z kolei gnani owym niezaspokajalnym ideałem dźwięku, jaki chcą uzyskać ze swojego systemu, testują, zmieniają, kombinują i traktują maty, jako nieodzowny, pełnoprawny komponent systemu do odtwarzania płyt winylowych i są gotowi się pojedynkować z niedowiarkami.
Z moich doświadczeń wynika, a testowałem także drogie produkty tego typu, choćby pana Kazuo Kiuchi (Harmonix), że maty i owszem mają swoje funkcje do spełnienia i większość z nich wpływa na dźwięk. Wpływ może być pozytywny, albo niekoniecznie, może być większy, bądź mniejszy, z tym że od razu podkreślę, że nawet ten większy nie jest bynajmniej duży. Mata należy do kategorii akcesoriów, słowem elementów, które mogą pomóc postawić przysłowiową kropkę nad „i”. To coś, czym należy się zacząć przejmować po zbudowaniu dopracowanego systemu, w którym wszystkie elementy świetnie ze sobą współpracują oferując już bardzo dobre i satysfakcjonujące nas brzmienie. Wyjątkiem mogą być tanie konstrukcje, do których dołączane są byle jakie maty, które czasem nawet więcej psują niż poprawiają. Zachęcam więc posiadaczy niedrogich konstrukcji do eksperymentu polegającego na zdjęciu dołączonej fabrycznie maty i sprawdzeniu czy i jak zmienia się dźwięk.
Firmowa Techmata Vertere z otworami mającymi tworzyć rodzaj poduszki powietrznej
Wiele zależy więc od poziomu, jaki prezentuje dany system – im wyższy, tym łatwiej zauważyć nawet drobne różnice i tym większe mają one znaczenie (to względne, a nie absolutne) dla posiadacza, ale jednocześnie procentowo są one mniejsze. Przyznaję że ja, od czasu gdy stałem się dumnym posiadaczem gramofonu J.Sikora Standard Max, który wyposażony jest w szklaną matę, nawet nie myślałem o jej zastąpieniu bądź uzupełnieniu inną. Ten gramofon to po prostu najwyższa światowa liga i każdy wybór, każde rozwiązanie zostało przez konstruktora przemyślane i przetestowane. I uznane za najlepsze, rzecz jasna. Może nie jestem obiektywny, bo swój gramofon uwielbiam, ale uważam, że faktycznie nie ma tam za bardzo czego poprawiać.
Aczkolwiek… Jako recenzent wieszam w ramionach J.Sikory różne wkładki, a gramofon łączę z różnymi przedwzmacniaczami gramofonowymi. W owych różnych sytuacjach zauważyłem jeden, powtarzający się fenomen. Otóż wychodzi na to, że w połączeniu z niektórymi phonostage’ami, pojawia się trochę ładunków elektrostatycznych, co jest szczególnie odczuwalne, gdy podnoszę płytę z talerza, a ona okazuje się być mocno naelektryzowana. Sam nie czuję się kompetentny w wyjaśnianiu tego zjawiska, więc pytałem kilku konstruktorów o ich pomysły i… tak naprawdę właściwie nie mieli żadnych konkretnych odpowiedzi wyjaśniających, czemu z tym samym gramofonem i ramionami w jednych zestawieniach zjawisko się pojawia, a w innych nie.
Kiedyś, w czasie jednej z naszych rozmów telefonicznych, wspomniałem o tym również Wojtkowi Padjasowi, którego znacie Państwo zapewne z działalności dziennikarskiej, w tym promowania czarnej płyty, jako nośnika muzyki w RMF Classic, tudzież jako osobę odpowiedzialną za wprowadzenie na rynek szeregu produktów dla miłośników tejże. Miałem okazję testować platformy anty-wibracyjne 10hertz by Vinylspot przeznaczone pod gramofony (zobacz TU) i uznałem je za ciekawą, wartą rozważenia przede wszystkim dla posiadaczy lekkich i średnio-ciężkich gramofonów, propozycję. Tym bardziej, że są one relatywnie (czyli w porównaniu do dostępnej na rynku konkurencji) rozsądnie wycenione. Poprawa brzmienia była dla mnie oczywista, choć jej stopień zależał od konkretnego gramofonu.
Spód Techmaty – inny materiał plus wydrukowana tarcza stroboskopowa służąca do sprawdzania prędkości obrotów talerza
Wracając do owej rozmowy, w jej trakcie jakoś wyszedł ów mój „problem”. Problem nie jakiś wielki, bo nie wpływający na jakość brzmienia, a bardziej na mój komfort psychiczny, jako że owo „strzelanie” przy zdejmowaniu płyty jest nieco irytujące. Jak się okazało, w tym czasie Wojtek intensywnie już przemyśliwał kwestię wykonania maty gramofonowej, albo nawet kilku, z różnych materiałów, takich które miałyby pozytywny wpływ na samo brzmienie, jak i właśnie choćby na kwestię ładunków elektrostatycznych. Obiecał wówczas, że gdy dojdzie do ciekawych rezultatów to da mi ich posłuchać.
I oto, jakiś czas później, dotarła do mnie paczka, w której znalazłem trzy maty. Wszystkie bardzo albo dość cienkie, każda nieco inna. Do przesyłki dołączony był krótki opis każdej z nich i prośba o opis moich wrażeń. Na tym etapie nie były one jeszcze produktami komercyjnymi, choć to, jeszcze przed ukazaniem się tego tekstu, się zmieniło i gdy czytacie Państwo ten tekst możecie już opisane tu maty zakupić na stronie Vinylspot.pl. Jako że było to ciekawe doświadczenie pokazujące, że nawet „gadżety” za niewielkie pieniądze mogą wpływać na brzmienie systemu kosztującego całkiem sporo, uznałem że opis swoich wrażeń opublikuję – może przyda się nie tylko Wojtkowi, ale i niektórym czytelnikom.
Zaznaczam, że nie jest to pełnoprawna recenzja, ale raczej właśnie garść wrażeń, stąd i forma tekstu nieco inna niż zwykle. Do tematu autor tychże mat podszedł poważnie, czego najlepszym dowodem jest wykonanie profesjonalnych pomiarów przewodności elektrycznej w laboratorium. Głównym zadaniem ma być bowiem skuteczne (co potwierdzają wspomniane pomiary) odprowadzanie ładunków z płyt, co jest możliwe wyłącznie jeśli mata przewodzi prąd (i ma je dokąd odprowadzić). Wyniki pomiarów lokują każdą z tych mat w kategorii materiałów przewodzących (zmierzone 100 kΩ), słowem zdolnych do odprowadzania ładunków elektrycznych.
Wzorek na jednej z mat carbonowych Wojtka Padjasa
Tu pojawia się temat, którego pominąć nie sposób. Maty, zarówno Wojtka, jak i jakiekolwiek inne, nie likwidują, nie neutralizują ładunków statycznych z płyt. One muszą je skutecznie odprowadzać. Odprowadzać mogą je wyłącznie do metalowego szpindla głównego łożyska gramofonu. By było to możliwe konieczne jest spełnienie dwóch warunków. Po pierwsze ów szpindel musi być uziemiony, a nie jest to wcale pewnik, bo niektórzy producenci gramofonów nie uznają tego za konieczność. Jeśli więc macie gramofon z nieuziemionym szpindlem i problem z ładunkami na płycie żadna mata go nie zlikwiduje (chyba, że sami wykonacie takowe uziemienie). Warunek drugi to dobry kontakt maty ze szpindlem. Ten jest możliwy wyłącznie, jeśli otwór w macie będzie na tyle mały, by jego krawędzie ściśle przylegały do szpindla. Dlatego właśnie otwory w przemyślanych matach Wojtka są niewielkie i dlatego ich instalacja na talerzu wymaga nieco wysiłku. Tak jednakże po prostu ma być, żeby spełniały swoją funkcję.
Poniżej znajdą Państwo garść moich wrażeń z odsłuchów każdej z trzech mat, które do mnie trafiły, na dwóch gramofonach, jakie miałem do dyspozycji. Warto zauważyć, że jeden z nich jest konstrukcją referencyjną (J.Sikora), a drugi, choć najtańszy w ofercie brytyjskiego producenta (Vertere), także nie należy do budżetowych. Jako podstawowe narzędzie do odsłuchu wpływu mat Wojtka Padjasa na brzmienie posłużył mój własny gramofon J.Sikora Standard Max z ramionami KV12 i KV12 Max tej samej marki. Jak już wspomniałem, talerz tego gramofonu wyposażony jest w grubą, szklaną matę, które jest nieodzownym elementem tej konstrukcji także ze względu na swoją grubość (1cm), która sprawia, że płyta znajduje się odpowiednio wysoko w stosunku do ramienia/igły. Na dobrą sprawę zdjęcie tej maty nie wchodzi w grę więc testowane musiałem kłaść na niej. W tym samym czasie w teście gościł u mnie drugi gramofon więc i jego wykorzystałem w odsłuchach. Był to Vertere DG-1S z firmowym ramieniem i wkładką Mystic. W zestawie producent dostarcza własną matę o nazwie Technomat łączącą kilka materiałów (z jednej strony filc o specjalnym splocie i z wycięciami, które mają tworzyć rodzaj poduszki powietrznej pod płytą, z drugiej połączenie korka i polimeru). Jest ona na tyle cienka, że mogłem mat Wojtka używać zarówno osobno, jak i zamiennie z oryginalną.
1. Podstawowa mata węglowa o grubości 0,25mm; przewodność przebadana laboratoryjnie: 100 kΩ; zobacz TU
Wszystkie trzy maty są matami węglowymi, tzn. trzecia z nich (w kolejności testowania) pokryta jest grafitem, acz ten jest w końcu odmianą węgla. Pierwsza z nich to cieniutki, delikatny krążek, z którym należy się obchodzić dość delikatnie. Jak mi napisał Wojtek, jej zadaniem jest wyłącznie odprowadzanie ładunków, a dzięki tak małej grubości można ją stosować jako dodatkową na dowolnej innej, używanej na co dzień. Słowem, to rozwiązanie dla tych, którzy z dźwięku są zadowoleni i nie szukają sposobu na jego zmianę, a chcą jedynie pozbyć się problemu ładunków statycznych. Te pojawiają się z wielu powodów nawet jeśli o swoje płyty bardzo dbamy. Są rozwiązania, maty, ale i aktywne urządzenia, które ładunki mają usuwać, acz zwykle kosztują one całkiem sporo. Mata Wojtka w momencie moich testów nie miała jeszcze do końca ustalonej ceny, ale orientacyjna wskazuje, że będzie to rozwiązanie bardzo niedrogie. Samo pozbycie się ładunków, o ile mata nie ma negatywnego wpływu na brzmienie, moim zdaniem jest warte takiej kwoty.
Jak wspomniałem wcześniej w moim systemie z moimi phonostage’ami nie mam problemów z ładunkami na płycie, chyba że się o to postaram. Wystarczy bowiem założyć na nogi gumowe kroksy i przejść się z płytą w rękach po dywanie. Zanim jednakże intencjonalnie „naładowałem” płytę posłuchałem tego samego krążka bez maty i z matą. I? Wpływ na brzmienie… hmmm, zgodnie z zapowiedzią brak. Próbowałem kilka razy z kilkoma płytami na obu gramofonach i nie potrafię wskazać niczego, co uznałbym za pewnik, za faktyczny wpływ. A powtórzę raz jeszcze, że nie spodziewałem się żadnych wielkich zmian, a najwyżej drobnych, subtelnych. Pomimo wysiłków takowych nie znalazłem. Gdzieś na granicy percepcji pojawiało się wrażenie delikatnego zmiękczenia przekazu (na J.Sikorze), ale jeśli nawet ono występowało, to było tak minimalne, że nie postawiłbym na nie złamanego grosza. Uznajmy więc, że wpływu na brzmienie nie stwierdziłem. Pozostało więc sprawdzić, czy mata wypełnia zadanie pozbywania się ładunków elektrostatycznych. Wykonałem więc procedurę naelektryzowania płyty i najpierw położyłem ją na talerzu bez maty, a później z matą. Nie było wątpliwości, że mata odprowadziła „strzelające” ładunki, co pozwoliło mi uniknąć nieprzyjemnych sensacji, gdy płyta spoczywała w czasie odtwarzania na macie.
Moja ocena: mata spełnia swoją podstawową funkcję skutecznie odprowadzając ładunki elektrostatyczne z płyty. Nie ma przy tym właściwie wpływu na brzmienie (stosowana na właściwą danemu gramofonowi matę), więc wchodzi w grę jej stosowanie w połączeniu z innymi, pomagającymi kształtować dźwięk.
2. Mata węglowa nieco grubsza; połączenie tkaniny grafitowej i weluru(na spodzie); zobacz TU
Tę matę łatwo odróżnić od poprzedniej nie tylko dlatego, że od spodu znajdziemy inny materiał, ale i dlatego, że na stronie właściwej zobaczymy wyraźny wzorek. Strona z wzorkiem, to ta pokryta węglem i to ona powinna się stykać z płytą. Na rynku można znaleźć inne maty węglowe, tyle że w wielu przypadkach węgiel pokrywany jest nieprzewodzącą żywicą, przez co traci właściwości umożliwiające odprowadzanie ładunków. W tym przypadku zastosowano pokrycie specjalną żywicą z dodatkiem pyłu węglowego, a pomiary przeprowadzone przez producenta w laboratorium pokazały, że udało się zachować przewodność elektryczną (100 kΩ). Dodam jeszcze, iż z uwagi na użyte materiały i większą grubość ten model maty ma już nie tylko skutecznie odprowadzać ładunki, ale i wpływać na brzmienie. Jak? O tym miałem się za chwilę przekonać.
Tym razem odwróciłem kolejność testu i zacząłem od „naładowania” płyty. Mata spisała się równie dobrze jak poprzednia, likwidując (odprowadzając) zdecydowaną większość z nich. Zdejmowanie płyty z talerza nie wiązało się więc z negatywnymi odczuciami i słyszalnymi trzaskami, a w czasie odtwarzania pojawiały się jedynie w ograniczonym zakresie, w zależności od stanu czystości krążka. Wpływ na brzmienie? Różny w zależności od gramofonu. Na J.Sikorze subtelny. Gramofon Janusza Sikory to niesamowita energia, szybkość i dynamika grania, więc choć niczego nie brakuje pozostałym fazom dźwięków, to atak, jego moc i natychmiastowość robią największe wrażenie. Innymi słowy, szybkość i siła impulsów to coś, w czym temu gramofonowi naprawdę niewiele potrafi dorównać. Z środkową pośród trzech węglowych mat nie nastąpiły żadne większe zmiany w dźwięku, co należy uznać zdecydowanie na plus, już choćby dlatego, że siłą rzeczy bardziej miękka powierzchnia styku płyty a talerzem (matą) nie spowodowała spowolnienia, czy rozmycia dźwięku.
Delikatna zmiana natomiast pojawiła się w postaci przesunięcia akcentów prezentacji. Wspomniany atak dźwięku przestał być najbardziej efektownym elementem, bo nacisk przesunął się nieco w stronę podtrzymania i wybrzmienia. Z jednej strony atak wydawał się więc być ciut złagodzony, z drugiej tak ważne przede wszystkim w muzyce akustycznej wybrzmienia zyskały na ważności. Nie odbierałem więc wpływu tej maty ani jako pogorszenie, ani polepszenia dźwięku, ale bardziej jako drobną korektę, która w zależności od rodzaju muzyki i indywidualnych preferencji mogła zbliżyć, lub odrobinę oddalić brzmienie od oczekiwań słuchacza. Wszystko to rozgrywało się jednakże na poziomie subtelności, więc w mniej przejrzystym systemie mogłoby nie być nawet zauważalne.
Trochę inaczej wyglądało to na Vertere DG-1S. Tu test był nieco bardziej skomplikowany bo słuchałem płyt zarówno kładąc testowaną płytę na Technomat (grubość jest na tyle mała, że mogłem sobie na to pozwolić bez kombinacji z VTA), jak i używając jej zamiast dołączonej do gramofonu i porównując do brzmienia z gołym talerzem. Nie porównywałem mat między sobą – angielska jest wyraźnie droższa i stworzona pod ten konkretny gramofon, nic więc dziwnego, że wypadała z nim najlepiej. Zastosowanie węglowej maty (z czy bez Technomat) całkowicie likwidowało problem ładunków (pojawiających się jedynie, gdy specjalnie „naładowałem” płytę), słowem tę funkcję spełnia doskonale.
W porównaniu do gołego talerza mata Wojtka poprawiała nieco precyzję i klarowność prezentacji, wydobywała z tła więcej detali i subtelności, a wszystko to za sprawą obniżenia i tak niskiego już poziomu szumu tła (czyli dzięki czarniejszemu tłu). Poprawiało się także obrazowanie i czytelność elementów akustyki nagrań, przez co prezentacja stawała się bardziej przekonująca w zakresie przestrzenności, a i wokale zyskiwały na obecności i artykulacji. Odniosłem również wrażenie, że niski bas zyskał nieco na masie, ale i różnicowaniu.
Użycie testowanej maty na Technomat oczywiście podnosiło odrobinę płytę (choć różnica była naprawdę niewielka). Teoretycznie na karb tego faktu (czyli minimalnego podniesienia przodu ramienia) można złożyć kolejne „dociążenie”, a właściwie nasycenie nieco większą energią niskiego dołu. Dźwięk zrobił się również odrobinę bardziej konturowy, twardszy, a przez to i różnicowanie niskich tonów, ale i średnicy zyskało. Góra pasma z dołożoną matą Wojtka zrobiła się nieco bardziej „złota” (odrobinę cieplejsza), niż bez niej, z która była bardziej „srebrna” (ciut żywsza i ostrzejsza). Gwoli jasności, wszystkie te zmiany, zgodnie z oczekiwaniami, były naprawdę niewielkie, ale zauważalne i powtarzalne z każdym dobrym nagraniem.
Moja ocena: Mata nr. 2 bardzo dobrze spełnia rolę antystatyczną. Ma słyszalny wpływ na brzmienie, który różnił się nieco w zależności od gramofonu. Na J.Sikorze przesunęła nieco akcent z fazy ataku dźwięku na jego podtrzymanie i wybrzmienie. Na Vertere w porównaniu do gołego talerza (Technomat jest wyposażeniem opcjonalnym) poprawa była wyraźna. Zwiększała się precyzja i czytelność dźwięku, a i aspekty przestrzenne uległy poprawie. Położenie jej jako dodatkowej na firmowej macie Vertere wniosło minimalne zmiany poprawiając nieco konturowość dźwięku i różnicowanie dolnej części pasma, acz górna część pasma delikatnie się zaokrągliła/ociepliła. Decyzja o jej stosowaniu będzie więc zależała od preferencji użytkownika, tudzież od brzmienia danego systemu i preferowanego kierunku zmian.
3. Mata grafitowa; grafit na podkładzie z Delrinu; zobacz TU
Kwestię walki z ładunkami powinienem załatwiać na tym etapie korzystając już z funkcji kopiuj/wklej. Każda z trzech mat wykonuje ją bardzo dobrze, choć… to wrażenie absolutnie subiektywne, wydawało mi się, że grafitowa mata robiła to najlepiej. Podkreślam subiektywizm, bo trudno jest liczyć, czy zdejmując płytę słyszy się jeden, czy dwa trzaski, choć często nie było ich w ogóle. Odmiana węgla zwana grafitem wypełnia więc tę funkcję co najmniej równie skutecznie co pozostałe. Pozostało sprawdzić, czy i jak wpływa na brzmienie.
Ta mata jest tak naprawdę najbardziej złożoną i ciekawą „konstrukcją” o tyle, że jest dwustronna. Tzn. jeśli chce się wykorzystać jej właściwości antystatyczne to grafit musi się stykać z płytą, ale jeśli nie jest to konieczne, to matę można odwrócić. Po co? To kwestia materiału, który bezpośrednio styka się z płytą. Może on być miękki – w wielu gramofonach (zwłaszcza tańszych) stosowane są maty z gumy, czy z filcu, są i takie o średniej twardości jak Technomat, albo twarde jak szklana w J.Sikorze. Mata grafitowa Wojtka, za sprawą warstwy Delrinu, jako całość jest sztywna. Niemniej jeśli grafit, czyli materiał dość miękki, styka się z płytą efekt będzie inny niż w przypadku twardego interfejsu, jakim będzie stykający się z nią Delrin. Dodatkowo z tą matą dostarczona została czerwona podkładka z sukna. Jej rolą było dodatkowe zabezpieczenie warstwy miękkiego grafitu (oklejonego na czas wysyłki także folią), ale też może ono zostać wykorzystane jeśli będzie występować obawa, że twarda warstwa Delrinu porysuje talerz – między nie można włożyć właśnie to sukno.
Używając maty grafitem do góry na J.Sikorze szybko uznałem, że coś w tej kombinacji materiałów było takiego, co najbardziej przypadło mi do gustu. Nie było spowolnienia dźwięku, nie było złagodzenia/ocieplenia góry pasma, nie było tak naprawdę przesunięcia akcentów z ataku na kolejne fazy dźwięków. Było za to coś, co z braku lepszego określenia nazwałbym wprowadzeniem spokoju, porządku, personifikując: pewności siebie do dźwięku. Do dźwięku, któremu niczego w żadnym z tych zakresów nie brakowało i który nie stracił nic ze swojej dynamiki, energii, przejrzystości, szybkości i zadziorności. Bardziej za to został dociążony i wypełniony delikatnie wzbogacając brzmienie instrumentów, szczególnie akustycznych. Odwrócenie maty dźwięk nieco „utwardzało” i wysuszało, co w moim odczuciu na tym gramofonie nie było pożądane, ale mogłoby się okazać, że na konstrukcji miękko zawieszonej byłoby to rozwiązanie lepsze. Niemniej na moim gramofonie właśnie ta mata ze stroną grafitową na górze sprawdzała się najlepiej.
Na Vertere DG-1S sprawa znowu się nieco komplikowała. Ta mata jest już za gruba i przez swoją sztywność nie pasująca do koncepcji producenta reprezentowanej przez Technomat. Pozostało mi więc sprawdzić jej wpływ na brzmienie w porównaniu do gołego talerza i zamiennie do Technomaty. Ten pierwszy przypadek był prosty (grafitem do góry) – wpływ był wyraźny i pozytywny. Większa precyzja, czytelność dalszych planów i drobnych detali, dźwięczniejsze wysokie tony, a nawet wyższa przejrzystość, ale i spójność i płynność dźwięku. Goły talerz w Vertere na pewno nie jest optymalnym rozwiązaniem (co nie znaczy, że złym!). Odwrócenie maty, podobnie jak na J.Sikorze, nieco dźwięk utwardziło i wyostrzyło i to nie były na moje ucho pożądane efekty. Zaznaczę, że co prawda Vertere nie jest mass-loaderem (gramofonem ciężkim), ale jest sztywno zawieszony. Nie miałem tego jak sprawdzić, ale, jak już wspomniałem, myślę, że ułożenie maty Delrinem do góry może (choć nie musi) wnieść pozytywne zmiany w gramofonach miękko zawieszonych.
Porównanie do Technomaty nie było łatwe. Najprościej byłoby napisać, że to dwie bardzo dobre maty i każda z nich dobrze sprawdzała się na DG-1S. Mata grafitowa, co ciekawe nieco bardziej uwypuklała (ale bez nienaturalnej przesady) drobne elementy nagrań typu palce przesuwające się po strunach, czy flażolety. Technomat z kolei nadawała dźwiękowi nieco większą głębię, nieco mocniej dźwięk wypełniała i dociążała. Kontrabas czy gitara były z nią więc nieco większe, grały pełniejszym dźwiękiem, w którym było więcej pudła. Za to grafitowa mata Wojtka spodobałaby się zapewne tym, którzy szukają możliwości studiowania drobnych detali, techniki grania, itp. Plus oczywiście oferuje właściwości antystatyczne. Wybór między tymi dwoma zależałby więc od potrzeb danego użytkownika.
Moja ocena: mata grafitowa bardzo dobrze spełnia funkcję usuwania ładunków statycznych. Ma niewielki wpływ na brzmienie jeszcze lepiej porządkując/organizując nawet, jak się wydawało, doskonale uporządkowany/zorganizowany dźwięk tak doskonałego gramofonu, jak J.Sikora, nie odbierając mu przy tym żadnej z jego licznych zalet. Większą różnicę robi w przypadku zdecydowanie tańszego, choć nie taniego, gramofonu Vertere, i tu także to wpływ pozytywny. Można powiedzieć, iż ów wpływ na dźwięk jest trochę alternatywny w porównaniu do firmowej Technomaty skutkując nieco większą ekspozycją drobnych detali i subtelności, albo, ujmując rzecz inaczej, zwiększając nieco analityczność dźwięku.
Decydując się na jedną z tych mat należy wiedzieć czego się chce. Jeśli szukacie wyłącznie rozwiązania kwestii niechcianych ładunków i, to warunek konieczny (!), szpindel Waszego gramofonu jest uziemiony, wystarczy Wam podstawowa, najcieńsza mata węglowa, która tę funkcję spełni bardzo dobrze i kosztuje niewiele. Jeśli chcecie przy okazji spróbować wpłynąć na dźwięk sugeruję wypróbowanie jednej z dwóch pozostałych mat ze szczególnym wskazaniem na grafitową, bo jej wpływ jest po prostu wyraźniejszy nawet na konstrukcjach z całkiem wysokiej półki. Maty Wojtka Padjasa, podobnie jak i wcześniejsze produkty dla miłośników czarnej płyty, które sobie wymyślił, w porównaniu do konkurencji kosztują niewiele, a swoje zadanie wykonują naprawdę dobrze. Warto więc zastąpić nimi gumowe, filcowe, czy korkowe maty dostarczone wraz z Waszymi gramofonami i samodzielnie porównać ich wpływ na brzmienie.
Dystrybucja: VINYLSPOT.PL