20-ta rocznica istnienia firmy to świetna okazja by zaprezentować markę i aż dwa produkty SoulNote naszym czytelnikom. Zaczynamy z wysokiego pułapu testując dwa urządzenia z topowej serii tego japońskiego producenta. Co do zaproponowania mają SoulNote A3 i SoulNote E3, czyli najwyższa integra i topowy przedwzmacniacz gramofonowy dedykowany wkładkom optycznym? Sprawdźmy.
Wstęp
Od czasu gdy po raz pierwszy testowałem produkt SoulNote minęło już ponad 10 lat. Wówczas był to niewielki wzmacniacz zintegrowany oznaczony symbolem SA710. Dostarczał nie robiące wielkiego wrażenia 10W mocy na kanał kosztując przy tym rozsądne (nawet jak na tamte czasy) 1800 EUR, a na dodatek naprawdę dobrze, wręcz zaskakująco dobrze grał. Zrobił na mnie tak dobre wrażenie, że od tego czasu uważnie obserwuję poczynania wówczas młodej, a i dziś ciągle już dużo bardziej doświadczonej, japońskiej marki, która kolejnymi produktami zapracowała na renomę ‘poważnego’ producenta.
Firma powstała 10 lat wcześniej, w 2004 roku, a jej założycielem był pan Norinaga Nakazawa, poprzednio piastujący stanowisko dyrektora w Marantz Nippon. Dwa lata po wspomnianej recenzji, SoulNote zatrudnił kolejnego utalentowanego konstruktora, pana Hideki Kato. Pan Kato otrzymał ‘proste’ zadanie – wprowadzić tę japońską markę na nowy poziom, albo, jak to ujął jego szef, sprawić, by „SoulNote stał się najlepszą marką audio na świecie”. Jak Państwo wiecie, albo się domyślacie, pan Kato podjął rękawicę a testowane modele A3 i E3 są tego wyrazem.
W wyniku działań nowego konstruktora oferta japońskiej marki znacząco się na przestrzeni ostatnich ośmiu lat zmieniła. Obecnie w portfolio SoulNote’a znajdziecie Państwo trzy linie produktów. Ta najniższa, nazwana po prostu Series 1 (Seria 1) obejmuje wzmacniacz zintegrowany, (tradycyjny, czyli dla wkładek MM i MC) przedwzmacniacz gramofonowy oraz przetwornik cyfrowo-analogowy. Taki sam skład rodzajowy ma zajmująca środkową półkę w ofercie Series 2. Jedną z istotnych różnic między (mnie szczególnie interesującymi) przedwzmacniaczami gramofonowymi jest fakt, iż w przeciwieństwie do podstawowego modelu, wyższy z nich, E-2, może współpracować nie tylko z wkładkami typu Moving Magnet i Moving Coil, ale także z zyskującymi coraz większą popularność w ostatnich latach wkładkami optycznymi produkowanymi przez inną japońską firmę, DS Audio.
W topowej linii urządzeń SoulNote, czyli Series 3, znaleźć można dziś aż dziewięć (!) urządzeń. Wśród nich są trzy wzmacniacze – integra A-3 (którą testujemy), oraz stereofoniczna i monofoniczna końcówka mocy. Pozostałe urządzenia to przedwzmacniacz liniowy, przetwornik cyfrowo-analogowy, odtwarzacz SACD, zewnętrzny zegar, transport sieciowy, no i końcu kolejny phono stage, czyli testowany E-3. Ten model jednakże przeznaczony jest do współpracy wyłącznie z wkładkami optycznymi, a zważywszy na jego cenę jasne jest, że w zamierzeniu ma on być partnerem dla topowych modeli DS Audio.
Od czasu wspomnianej recenzji sprzed 10 lat mój kontakt z marką był ograniczony do pokazów i prezentacji na wystawach. Co roku pokój z elektroniką SoulNote’a jest na mojej liście obowiązkowych do odwiedzenia w czasie monachijskiego High Endu i właściwie za każdym razem, za sprawą zastanego tam brzmienia, staje się on jednym z moich ulubionych. W ciągu kilku ostatnich lat łatwo było zaobserwować, że prezentowane komponenty stają się coraz bardziej zaawansowane, a ich brzmienie coraz bardziej wyrafinowane. Nie muszę chyba nawet dodawać, że to także zupełnie inny, znacznie wyższy poziom niż prezentowany przez, bardzo dobrą przecież, wspomnianą integrę SA710.
Mimo tego jedna rzecz pozostała, na moje ucho, niezmienna, a mianowicie, mówiąc ogólnie o charakterze brzmienie wszystkich komponentów SoulNote’a, zawsze wydaje mi się ono wyjątkowo naturalne, spójne i nadzwyczajnie muzykalne. Co istotne, pomimo nowego, odpowiadającego za obecną ofertę, konstruktora, cechy te są kontynuacją tego, za co tak polubiłem onegdaj SA710. Słowem, mimo nowych pomysłów i rozwiązań, najlepsze cechy „starych” Soul Notów przeniesiono również do nowych.
Wizyty w Monachium dały mi również okazję by poznać pana Kato i odbyć z nim kilka ciekawych rozmów. W ubiegłym (2024) roku spotkałem, dla odmiany, pana Kato wraz z Nobumasą Mori (czyli przedstawicielem polskiego dystrybutora kilku japońskich marek, przede wszystkim Final’a, ale również SoulNote’a, firmy FONNEX) w trakcie Audio Video Show 2024 w Warszawie. Zaraz po przywitaniu usłyszałem właściwie od obu panów równocześnie, że koniecznie muszę przetestować najnowsze, topowe phono SoulNote’a, E-3. Jak mi zgodnie powiedzieli panowie, „…to absolutna nowość, doskonałe urządzenie i koniecznie muszę go posłuchać”. Mówiąc szczerze, nawet do głowy mi nie przyszło oponować – w końcu, zachęcony odsłuchami w Monachium, już od jakiegoś czas ‘męczyłem’ pana Mori o udostępnienie mi urządzeń SoulNote’a do testu, tylko że zawsze coś stawało nam na drodze. Od razu wyraziłem więc gotowość i szczerą chęć do przeprowadzenia testu!
Nie do końca zdawałem sobie jednakże sprawę z tego, że jest w tym wszystkim małe ‘ale’. Otóż SoulNote E-3, z czego w tym momencie nie do końca zdawałem sobie jeszcze sprawę, to model dedykowany wyłącznie wkładkom optycznym DS Audio, więc do testu niezbędna jest jedna z nich. Jak już wspomniałem, E-2 z niższej serii, także obsługuje wkładki optyczne, ale oprócz nich wyposażony jest w wejścia dla tradycyjnych wkładek MM i MC. By więc mogło dojść do tej recenzji konieczna była pomoc polskiego dystrybutora DS Audio, czyli firmy RCM. Jej szef, pan Roger Adamek, zaproponował, iż przyśle mi swojego osobistego faworyta z oferty tej firmy, czyli model Master 3.
Tym, którzy nie znają oferty DS Audio, pozwolę sobie wyjaśnić, że marka ta oferuje w zasadzie zestawy składające się z wkładki optycznej i dedykowanego jej przedwzmacniacza gramofonowego, acz każda wkładka może pracować z każdym firmowym phono stage’m. Dlatego też od RCMu otrzymałem taki właśnie zestaw o wspólnej nazwie Master 3. Nie jest to bynajmniej najdroższa propozycja z oferty (wyżej jest jeszcze jedno phono i dwie wkładki), ale z racji swojej ceny najlepiej chyba pasowała do SoulNote E-3.
Jeśli faktycznie nie mieliście Państwo do tej pory do czynienia z wkładkami optycznymi DS Audio pozwolę sobie pokrótce wyjaśnić ideę tego rozwiązania. W przypadku tradycyjnych wkładek, czyli MM (z ruchomym magnesem) i MC ( z ruchomą wkładką) informacje zapisane w postaci nacięć w rowku płyty winylowej odczytywane są przed igłę zamocowaną we wsporniku wkładki. W przypadku tych pierwszych wkładek elementem tzw. generatora, czyli układu, który konwertuje drgania na sygnał elektryczny, jest magnes zamocowany na wsporniku, a w tych drugich na wsporniku montuje się cewkę (albo cewki). W obu przypadka w układzie generatora występują magnesy i cewki, różnica polega na tym, gdzie, które z nich są zamocowane. Magnesy są dużo cięższe, stąd masa układu drgającego jest dużo większa (we wkładkach MM), co zmniejsza precyzję odczytu informacji z rowka płyty, ale daje wyższy sygnał na wyjściu. Jeśli na wsporniku zamontuje się cewkę, to układ drgający staje się znacząco lżejszy, więc precyzyjniej odczytuje informacje, ale generuje dużo niższy (a więc wymagający zdecydowanie wyższego wzmocnienia) sygnał.
W przypadku tzw. wkładek optycznych zastosowano inne rozwiązanie. Igła mocowana jest we wsporniku, a oprócz niej znajduje się tam również dioda (LED), a wyżej coś w rodzaju przesłony (wykonanej w przypadku Master 3 z bardzo cienkiej i ultra-lekkiej folii berylowej). W generatorze umieszcza się fotoreceptor odbierający impulsy świetlne z diody zamontowanej na wsporniku. Dzięki temu rozwiązaniu masę układu drgającego zmniejszono o kolejne circa 90% (w porównaniu do wkładek MC), co daje jeszcze wyższą precyzję odczytu informacji, także tych najdrobniejszych, z płyty. Kolejną zaletą jest zdecydowanie wyższy sygnał (także w porównaniu do wkładek MM) wynoszący od 50 do 70 mV (w zależności od modelu). Porównanie do, powiedzmy, 5 mV dla MM i czasem nawet tylko 0,1 mV (choć częściej z przedziału 0,3 – 0,5 mV) dla MC pokazuje, jak dużo niższe wzmocnienie tego sygnału jest konieczne, a to kolejna znacząca przewaga tego typu wkładek.
Jedyną „słabością”, jeśli już uprzemy się by tak nazwać tę cechę wkładek optycznych, jest konieczność używania ich w parze z dedykowanym przedwzmacniaczem gramofonowym, dla którego to urządzenia producenci używają zamiennie nazw equalizer i energizer. Co ważne, każda wkładka DS Audio może być używana zarówno z każdym modelem przedwzmacniacza tej marki, tudzież dowolnym innym dedykowanym wkładkom optycznym niezależnie od ich producenta. Nie mogą natomiast być używane ze standardowymi urządzeniami przeznaczonymi dla wkładek MM/MC. Z jednej strony to kwestia dużo wyższego sygnału dostarczanego przez wkładki optyczne, a z drugiej związane jest to z ich wymaganiami. Po prostu, diody w tych wkładkach wymagają zasilania, a to dostarczane jest z przedwzmacniacza.
Oferta DS Audio składa się z kilku zestawów wkładka plus dedykowany przedwzmacniacz z jednym wyjątkiem (acz na moment, kiedy piszę te słowa, nie wiem jeszcze, w które miejsce oferty pasuje zaprezentowany pod koniec 2024 roku lampowy przedwzmacniacz DS Audio). Owym wyjątkiem jest wyjątkowa, nawet w kontekście oferty DS Audio, topowa wkładka Grand Master EX, sprzedawana w zestawie z phono dla drugiego od góry modelu, Grand Master. Wkładki różnią się tym, że w tej pierwszej igła i wspornik są hodowane w laboratorium z diamentu jako całość, co pozwala uniknąć i samego procesu mocowania igły we wsporniku i niedoskonałości, które mogą się w tym procesie przydarzyć. W drugim od góry modelu igła jest tradycyjnie mocowana we diamentowym wsporniku.
Każdy klient wybierając konkretny model wkładki DS Audio może zakupić dedykowane jej phono, albo dowolny inny model DS Audio. Tyle tylko że, jak doskonale wszyscy wiemy, audiofile lubią mieć wybór, lubią testować, zmieniać, znajdować „swoje” brzmienie. To właśnie dla nich, co można jednocześnie uznać za wyraz uznania dla klasy wkładek DS Audio, inni producenci, coraz liczniejsi, proponują swoje przedwzmacniacze. SoulNote z modelami E-2 i E-3 należy do tego, ciągle jeszcze dość ekskluzywnego grona.
DS Audio Master 3 przysłany przez dystrybutora zawierał zarówno wkładkę, jak i dedykowany equalizer. Mogłem więc osobno przygotować recenzję tego zestawu dla magazynu HighFidelity.pl (zobacz TU) oraz wykorzystać wkładkę w odsłuchach SoulNote’a E-3, a firmowego phono użyć jako punktu odniesienia. Gdy pan Mori dostarczył mi osobiście E-3 wraz z nim przytargał (bo to naprawdę ciężkie urządzenia) także i wzmacniacz zintegrowany z tej samej, najwyższej serii, model A-3. Mi dało to okazję przetestowania nie jednego, ale dwóch urządzeń SoulNote’a jednocześnie, acz kręgosłup pan Mori pewnie mnie za to bardzo, ale to bardzo nie lubi. O ile wspominany już kilka razy model SA710 ważył bowiem ledwie 6 kg, E-3 to 27kg, a A-3 to z kolei 31 kg (to wagi netto!). Ich wniesienie na moje (wysokie) 3-cie piętro było więc sporym wyzwaniem.
Budowa i cechy
Oba testowane urządzenia wykorzystują takie same, duże, metalowe obudowy charakterystyczne dla tej marki. Oczywiście występują pewne różnice między nimi, ale dotyczą przede wszystkim rodzaju i ilości złącz oraz manipulatorów. W obu przypadkach możliwe jest zamówienie urządzenia w jednym z dwóch najwyższej jakości wykończeń, czarnym bądź srebrnym (jak testowanych jednostek). Oba urządzenia dostarczane są z dwoma wkręcanymi (w zestawie jest nawet odpowiedni klucz) rodzajami stopek, choć tak naprawdę nie jest to najwłaściwsze określenie. Jeden zestaw to bowiem metalowe kolce, drugi to coś w rodzaju metalowych prętów. By chronić powierzchnię, na której ustawiane są urządzenia, w zestawie dołączane są również metalowe podkładki oraz drewniane płyty (będące również elementem systemu wygaszania wibracji), na których należy ustawić każdy komponent.
Obudowy wykonano z grubych, frezowanych z aluminium paneli. Jedną z cech charakterystycznych dla obudów SoulNote’a są tzw. ‘pływające’, czyli nie sztywno, ale luźno zamocowane elementy. Choćby panel górny nie został na sztywno przykręcony do obudowy, ale ‘pływa’, albo jest zawieszony na kolcach. Również elementy tylnej ścianki, te w których zamontowano wysokiej klasy złącza, ‘pływają’. Dokładnie to samo rozwiązanie zastosowano dla całego układu wzmacniającego sygnał, gniazda zasilającego, czy spodu obudowy – żadne z nich nie zostały zamontowane ‘na sztywno’. Jak wyjaśnia producent: „blok wzmacniacza oparto na trzech przesuwnych (w poziomie) tytanowych elementach. To rozwiązanie pozwala po pierwsze odizolować sekcję wzmacniającą od wibracji transformatora zasilającego, a po drugie umożliwia pozbycie się drgań własnych tej części układu.” Jak twierdzi pan Kato, rozwiązanie to znacząco poprawia jakość dźwięku. Warto zauważyć, że jest to w pewnym sensie rozwiązanie idące pod prąd, jako że większość konstruktorów tworzy maksymalnie sztywne obudowy i dopiero nóżki, tudzież inne elementy antywibracyjne (platformy, stoliki) mają likwidować wpływ szkodliwych wibracji. Tymczasem SoulNote opracował własne rozwiązania aplikowane w konkretnych, kluczowych miejscach konstrukcji, umożliwiające rozproszenie energii pochodzącej z drgań już w samym urządzeniu.
Soul Note A3
Wzmacniacz zintegrowany SoulNote A-3 to, według producenta, przedwzmacniacz P-3 i dwa monobloki M-3 bezkompromisowo połączone w jednej obudowie. Nie jestem do końca przekonany, czy taki zabieg może być faktycznie ‘bezkompromisowy’ zważywszy na wielkość A-3 i wynikające z tego ograniczenia, ale bez wątpienia jego konstrukcję oparto na tych samych rozwiązaniach co wspomniane, oddzielne urządzenia. Można więc przyjąć, że celem było osiągnięcie podobnej, najwyższej klasy brzmienia. Z praktycznego punktu widzenia, A-3 wyposażony jest w sześć wejść liniowych, z czego połowa to złącza symetryczne. Jak można się spodziewać po konstrukcji pochodzącej z Kraju Kwitnącej Wiśni, do dyspozycji dostajemy pętlę do nagrywania i stąd po jednym symetrycznym (nr. 3) i niesymetrycznym (nr. 6) wyjściu i po jednym, tego samego rodzaju wyjściu, służą właśnie temu celowi.
Obok zestawu złącz znajdziecie również cztery małe przełączniki. Dwa z nich pozwalają pominąć regulację głośności dla dwóch wejść (nr. 2 i 5) i zastosować dla sygnału stałe wzmocnienie wynoszące 22dB. Trzecim zmieniamy fazę (konfigurację pinów) dla wejścia nr. 2, a ostatni odłącza uziemienie GND. Zestaw złączy uzupełniają wysokiej klasy gniazdo zasilające IEC oraz gniazda głośnikowe. Wzmacniacz jest w stanie dostarczyć 120 W mocy na kanał (dla 4Ω) z pojedynczego stopnia wyjściowego pracującego w układzie push-pull. Wykorzystano w nim pojedynczy układ push-pull SEPP z bipolarnym tranzystorem TO3 (typu Metal CAN), wykorzystywanym również w monoblokach M-3. Jako sterowniki dla wyjściowego tranzystora TO3 stosowane są ultra-mocne tranzystory TO3P, wykorzystywane również w układach przed sterownikami. Do wzmocnienia napięciowego zastosowano nowy jednostopniowy układ Type-R.
Kolejną cechę wzmacniacza mocno podkreślaną przez SoulNote’a jest całkowita separacja uziemienia (GND) dla lewego i prawego kanału, które to rozwiązanie zaczerpnięto z przedwzmacniacza P-3. By osiągnąć całkowitą separację GND konstruktorzy rozdzielili sygnały sterujące selektorem wejść, regulacją głośności, układy ochronne i inne przekaźniki z pomocą optoizolatora. Wspomniany wcześniej przełącznik odłączający uziemienie to kolejny ważny element konstrukcji integry A-3. Według producenta, umożliwia on eliminację degradacji jakości dźwięku powodowanej przez pętle uziemienia, które mogą się pojawiać, gdy połączonych jest ze sobą kilka urządzeń audio. Konstruktorzy do regulacji głośności wykorzystali najwyższej klasy, robiony na zamówienie dyskretny tłumik oparty na tzw. ‘nagich’ (pozbawionych obudowy) opornikach i sterującymi przełączaniem przekaźnikami RSR-2-12D z logo SoulNote.
Do zasilania stopni wzmacniających sygnał, niezależnie dla prawego i lewego kanału, zastosowano dwa 700VA niezaimpregowane transformatory toroidalne. Trzeci z kolei zasila układ sterujący pracą wzmacniacza. Konstruktorzy SoulNote’a należą do zwolenników stosowania dużej ilości kondensatorów o mniejszej pojemności, zamiast kilku dużych, ze względu na szybkość reakcji tych pierwszych. Dlatego na pokładzie integry A-3 znajdziecie aż 48 wysokonapięciowe, foliowe kondensatory filtrujące na kanał, każdy o pojemności 470 mF, czyli w sumie w zasilaniu pracuje aż 96 kondensatorów. Zastosowanie tak dużej ilości kondensatorów, zdaniem konstruktorów japońskiej firmy, zmniejsza obciążenie transformatorów zasilających i stabilizuje ich pracę. W roli prostowników wykorzystano diody SiC. Ponadto dwa duże przekaźniki mocy są używane niezależnie i nie pełnią one roli włączników dla dwóch głównych transformatorów zasilających. Jak wyjaśnia producent, oznacza to, że włącznik znajdujący się na panelu przednim włącza/wyłącza trzeci z transformatorów, ten który zasila układ sterujący wzmacniaczem.
Rolę głównego radiatora pełni lekka, kompaktowa płyta miedziana. Ta sama miedziana płyta służy jednocześnie jako szyna zasilająca dla tranzystora TO3 w stopniu wyjściowy. Jego zaciski przechodzą przez szynę zasilającą i są montowane bezpośrednio na płytce pod spodem. Eliminuje to konieczność stosowania okablowania i pomaga uniknąć niestabilności powodowanej przez składnik indukcyjny, co, według projektantów, eliminuje jego negatywny wpływ na jakość dźwięku. Dodatkowo, w integrze A-3 płytki PCB zasilacza i wzmacniacza są połączone za pomocą radiatora (szyny zasilającej), który służy również jako element konstrukcyjny bloku wzmacniacza.
SoulNote E-3
Przedwzmacniacz gramofonowy SoulNote E-3 to urządzenie dedykowane wkładkom optycznym DS Audio. Jak już wspominałem, użyto dla niego właściwie takiej samej obudowy jak dla integry A-3 z wykorzystaniem ‘pływającego’ mocowania dla stopnia wzmacniającego sygnał, złączy na tylnym panelu, gniazda zasilania, a także górnej i dolnej pokrywy. Urządzenie oferuje zbalansowane i niezbalansowane (acz nie należy ich używać jednocześnie!) wejścia i wyjścia. Wejścia dostarczają zasilanie wymagającym tego elementom podłączonej wkładki optycznej i, co ważne, to zasilanie jest oddzielone od sygnału przesyłanego z wkładki do phono. Gniazdom wejściowym na tylnym panelu urządzenia towarzyszy zacisk uziemienia, a obok umieszczono gniazdo zasilania w standardzie IEC. Na froncie znajdziecie włącznik urządzenia wraz z towarzyszącym mu diodowym wskaźnikiem oraz jeszcze sześć przycisków. Te pozwalają użytkownikom wyciszyć sygnał (funkcja ‘mute’), odwrócić fazę, obniżyć wzmocnienie (gain) oraz włączyć/wyłączyć filtr subsoniczny.
W modelu E-3 SoulNote zastosował nowy dyskretny zbalansowany układ wzmacniający bez sprzężenia zwrotnego (New Type-R) dedykowany dla wkładek optycznych. Wzmacniacz napięciowy i stopień wyjściowy to układy single ended (a nie push-pull), co eliminuje konieczność stosowania układu regulacji biasu. Od wejścia do wyjścia sygnał przechodzi tylko przez cztery tranzystory. Zasilacz urządzenia opiera się na trzech transformatorach: dużych transformatorach dedykowanych dla stopnia wzmacniającego z niezależnymi obwodami dla lewego i prawego kanału oraz transformatora do zasilania diod LED wkładki optycznej. Przedwzmacniacz gramofonowy zużywa tylko 19 W mocy, ale mimo tego wyposażono go w przewymiarowany zasilacz zdolny dostarczyć nawet 500 W, którego budowa, za wyjątkiem nowo opracowanego transformatora zasilającego, jest prawie niemal identyczna, jak w przypadku A-3.
Jak na swojej stronie wyjaśnia producent, ultraniskostratny szklany przekaźnik kontaktronowy, który działa podobnie do przekaźnika rtęciowego, został dodatkowo dostosowany do pracy w przedwzmacniaczu gramofonowym. Jest to oryginalny, stworzony na potrzeby SoulNote’a przekaźnik, który pozwala osiągnąć poziom jakości dźwięku porównywalny z wykorzystaniem do tego celu kabla. E-3 wykorzystuje RSR-2-12D jako przekaźnik we wszystkich miejscach, przez które przechodzą sygnały audio. W krytycznych dla jakości dźwięku miejscach wykorzystano również ultra wysokiej jakości rezystory foliowe.
Oba testowane urządzenia SoulNote’a prezentują się znakomicie – ich wykonanie i wykończenie stoi na najwyższym poziomie, jakiego można, a wręcz należy wymagać od urządzeń pretendujących do poziomu wysokiego high-endu.
Brzmienie
Przed rozpoczęciem odsłuchu przedwzmacniacza SoulNote E-3 przez szereg dni słuchałem firmowego kompletu DS Audio Master 3. Jak już wspomniałem, szczegółowo opisałem tę część przygody z optyczną wkładką w recenzji, którą znajdziecie Państwo na HighFidelity (TU). Tu pozwolę sobie jedynie napisać, że było to wyjątkowe przeżycie. Tak naprawdę, była to dopiero druga moja recenzja DS Audio (pierwszą był niedrogi set z pierwszej generacji, czyli E-1 dobrych kilka lat temu), ale te dwa spotkania wystarczyły, by przekonać mnie całkowicie do idei takich wkładek. Miałem okazję testować już dziesiątki znakomitych wkładek typu MC, a niektóre z nich były jeszcze droższe niż Master 3, a mimo tego ten zestaw DS Audio okazał się oferować wyjątkową, nawet na takim tle, klasę brzmienia.
Jego zdolność od precyzyjnego odczytu (to zasługa wkładki, rzecz jasna) przeogromnej ilości informacji z rowka płyty i przekształcenia ich w nadzwyczajnie rozdzielczą, transparentną, czystą, poukładaną, a przy tym spójną, gładką, nasyconą i bajecznie naturalną całość, wynosiła go na niebotyczny wręcz poziom. Innymi słowy, Master 3 to bez wątpienia jeden z absolutnie najlepszych, jeśli nie najlepszy, zestawów wkładka + phono stage, jakich miałem okazję kiedykolwiek słuchać w swoim systemie (proszę jednakże zauważyć, że piszę o zestawie, a niewielu producentów takowe oferuje). Po tak wyjątkowym doświadczeniu nie mogłem się doczekać odsłuchu wkładki Master 3 w parze z, dla odmiany, przedwzmacniaczem gramofonowym SoulNote E-3. Byłem ciekawy, czy i to połączenie będzie tak wyjątkowe, a także czy, i jak, ewentualnie będzie się różnić brzmieniowo.
Jako że do testu dostałem zestaw SoulNote składający się z wzmacniacza zintegrowanego A-3 i phono stage’a E-3, zdecydowałem się przeprowadzić odsłuchy w trzech etapach tak, by lepiej ocenić, co wnosi każde z tych urządzeń i co daje ich połączenie. Słuchanie zacząłem od przedwzmacniacza E-3 (w parze z wkładką optyczną Master 3) wpiętego do mojego systemu referencyjnego. Później wróciłem do phono DS Audio Master 3, ale zamiast mojego wzmacniacza w systemie grała integra SoulNote A-3 (a część odsłuchów tego etapu odbyła się również ze źródłem cyfrowym, czyli moim przetwornikiem cyfrowo-analogowym LampizatOr Pacific 2). Na koniec, oba testowane komponenty, czyli A-3 i E-3, zagrały razem serwując mi ‘firmowe’ brzmienie spod szyldu SoulNote.
Zanim jeszcze przejdę do opisu brzmienia testowanych komponentów pozwolę sobie podzielić się z Państwem ciekawym spostrzeżeniem. Mianowicie, mimo tego, że DS Audio opracowało unikalną linię produktów (w końcu na dziś nikt inny nie robi wkładek optycznych) to zamiast zniechęcać potencjalnych klientów do zakupu produktów innych marek, japońska firma na swojej stronie informuje o coraz liczniejszych propozycjach przedwzmacniaczy gramofonowych mogących współpracować z ich wyjątkowymi wkładkami. Znajdziecie tam Państwo ‘reklamę’ testowanego modelu SoulNote E3, a także propozycje kilku innych marek. Takie podejście jest równie unikalne, jak i samo techniczne rozwiązanie.
Podejrzewam, że ludzie z DS Audio doskonale wiedzą, że audiofile lubią mieć wybór, lubią żonglować opcjami szukając brzmienia, które im najbardziej odpowiada. Na dziś ich wkładki optyczne nie mają żadnej bezpośredniej konkurencji, a powstające przedwzmacniacze im dedykowane można uznać za wyraz uznania konstruktorów innych firm dla ich klasy. No i nawet jeśli klient zdecyduje się na wybór innego phono, to wkładkę i tak zakupi w DS Audio. Możliwość wnikliwych odsłuchów firmowego zestawu Master 3 oraz tej wkładki z SoulNote E-3 postawiła mnie (przynajmniej teoretycznie, bo to niestety nie mój poziom cenowy) w roli wybrzydzającego klienta, który ma wybór między dwoma znakomitymi urządzeniami. Jak wypadło to porównanie? Proszę czytać dalej.
SoulNote E-3
Owo słynne, podobno bardzo ważne, pierwsze wrażenie w przypadku obu przedwzmacniaczy gramofonowych okazało się nieco inne. DS Audio zachwycił mnie od początku nadzwyczajną czystością i przejrzystością prezentacji, podczas gdy pierwsze minuty odsłuchu SoulNote’a przyciągnęły moją uwagę raczej gęstością i pełnością brzmienia i nieco bardziej dociążoną najniższą częścią pasma. Mówiąc bardzo ogólnie, E-3 wydawał się mieć środek ciężkości prezentacji osadzony nieco niżej. W obu przypadkach, w miarę postępu odsłuchów, te pierwsze wrażenia potwierdziły się. W tym porównaniu, E-3 brzmi bardziej jak, powiedzmy, wzmacniacz w klasie A, oferując nieco gęstsze, odrobinę bardziej zaokrąglone na skrajach pasmo, także z troszkę cieplejszą średnicą i basem.
DS Audio Master 3, powtórzę raz jeszcze: w tym porównaniu (!), wypada ciut bardziej jak wzmacniacz w klasie AB, ze swoim nieco bardziej suchym, zwartym, a przy tym mocnym i doskonale kontrolowanym basem i odrobinę większym naciskiem na precyzję prezentacji. Różnice między nimi nie są wcale jakoś szczególnie duże, bo oba phono stage grają znakomicie, tyle że z nieco inaczej rozłożonymi akcentami. Słowem, SoulNote nie jest kopią DS Audio, ale raczej, oferując równie wysoką klasę brzmienia, daje potencjalnemu nabywcy wybór nieco innego charakteru tegoż. Wybór w wielu przypadkach sprowadzać się więc będzie do lepszego dopasowania do oczekiwań danego miłośnika muzyki, tudzież do zastanego systemu. Na tak wysokim poziomie to właśnie takie drobne różnice, które staram się dla Państwa podkreślić, decydują o ostatecznym wyborze.
Słuchając z E-3 w torze albumu, którego wcześniej użyłem także w czasie testu zestawu DS Audio, czyli „Pulsion” Jacquesa Loussier’a, tak naprawdę znalazłem więcej podobieństw między tymi dwoma przedwzmacniaczami gramofonowymi niż różnic. Nagrana na nim muzyka to pokaz potęgi dźwięku (zaledwie dwóch instrumentów!), wysokiej dynamiki i żywej, kipiącej wręcz energii wykonania. To również bardzo bogaty, nasycony dźwięk, w którym ową potęgę brzmienia fortepianu pokazano w wyjątkowo czysty i transparentny sposób, a na dodatek połączono je z szybkim, wysokoenergetycznym graniem perkusisty.
Wymagało to od systemu odpowiedniego drive’u, szybkości i znakomitej kontroli i wszystko to testowany SoulNote E-3 dostarczył jakby bez wysiłku, swobodnie. Co zresztą, gwoli jasności, było prawdą także wcześniej w przypadku zestawu Master 3. To nieczęsto spotykane połączenie brzmienia fortepianu i perkusji dało efekt w postaci nie tylko energetycznego, ale i wciągającego występu bardzo dobrze uchwyconego w tym nagraniu i bezbłędnie zaprezentowanego przez E-3. To sprawiało, że z jednej strony „Pulsion” po prostu doskonale mi się słuchało, a z drugiej dowodziło po raz kolejny, że to także dobry materiał testowy dla wszystkich elementów analogowego (i nie tylko) toru.
Słuchałem już tego krążka z wieloma najlepszymi przedwzmacniaczami gramofonowymi i wkładkami (MC) i na ich tle SoulNote E-3 wypadł bardzo, bardzo dobrze bezbłędnie pokazując tę zaraźliwą, ekscytującą atmosferę nagrania. Uderzenia w bębny miały odpowiednią siłę, ale jednocześnie były zwarte, sprężyste, a ich różnicowanie bezbłędne. Choć potęga ich brzmienia została tak dobrze oddana, ich brzmienie nigdy nie „przykrywało” fortepianu. Przez cały czas perkusja ulokowana była „za” fortepianem, wspierając go, nadając tempo i rytm duetowi, ale pozostawiając rolę lidera Loussier’owi, co także phono SoulNote doskonale pokazało.
W porównaniu do firmowego przedwzmacniacza Master 3, bębny z SoulNote’m miały ciut większy „wykop”, ale z kolei z tym pierwszym blachy perkusji były odrobinę bardziej dźwięczne, bardziej metalowe. Tyle że SoulNote mocniej je z kolei dociążał, w związku z czym ich brzmienie było nieco „cięższe”, pełniejsze. Po odsłuchach z oboma przedwzmacniaczami mogłem jedynie skonkludować, że oba proponują doskonałe, choć nieco inne interpretacje tego album. Obie były bardzo interesujące, obie klasowe, angażujące i ekscytujące, a mimo tego nie takie same i nie dało się wybrać ‘lepszej’.
Słuchając później „Companion” Patricii Barber trudno mi było nie docenić tego, jak głębokie, nasycone i wysoce ekspresyjne było brzmienie jej głosu z przedwzmacniaczem E-3. Jej występ, tak doskonale uchwycony w tym nagraniu, wypadał z testowanym phono wyjątkowo naturalnie i prawdziwie, czego elementem była również interakcja artystki z publicznością i wynikające z tego jej (a właściwie nasze, bo i ja nie mogłem się oderwać od słuchania) aktywne zaangażowanie. Ten podwójny album (2 x 45 r.p.m. od Mobile Fidelity) to doskonałe nagranie i wydanie dzięki czemu każdy jego aspekt, brzmienie każdego instrumentu i ludzkiego głosu, wydawały się niesamowicie naturalne, obecne, a przez to prawdziwe. Ta ostatnia cecha wynikała po części z doskonałego obrazowania, jak i oddania całego otoczenia akustycznego i klimatu tego miejsca.
O klasie przedwzmacniacza gramofonowego SoulNote E-3 świadczyła również ogromna ilość informacji i detali, z jednej strony doskonale czytelnych, z drugiej współtworzących pewną harmonijną, doskonale spójną całość. Mówię nie tylko o tych czysto muzycznych, ale i pozamuzycznych. Ot choćby zwróciłem uwagę na stuknięcie łyżeczki odłożonej na spodek filiżanki (a przynajmniej tak właśnie zinterpretowałem ten odgłos), które uwolniło zapewne obie ręce danej osoby pozwalając jej dołączyć do burzy braw. Klaskanie, podkreślę to raz jeszcze, choć pisałem o tym już wiele razy, to jeden z najtrudniejszych do odtworzenia elementów nagrań live, przynajmniej jeśli mają zabrzmieć w sposób w pełni naturalny, a tak właśnie było tym razem. Drobne szczegóły, takie jak te, mogą wydawać się nieistotne, bo w końcu nie dotyczą muzyki jako takiej, ale to właśnie one wzbogacają całe doświadczenie, czynią je bardziej wiarygodnym, bardziej realistycznym i sprawiają, że słuchacz czuje się raczej jak uczestnik wydarzenia, a nie jak bierny obserwator. Japońskie phono i ten aspekt prezentacji ma opanowany właściwie do perfekcji.
Nawet gdy zagrałem na koniec tej części odsłuchów wyjątkowy, intymny, choć nienadzwyczajny pod względem jakości realizacji, solowy album Prince’a, czy raczej kompilację utworów z nim i jego fortepianem w rolach głównych, po prostu (jak się wydaje) bawiącego się w studiu, SoulNote E-3 wykazał się wysoką muzykalnością i skupiał się bardziej na esencji muzyki i samego wykonania, niż na technicznych niedoskonałościach rejestracji. Wszystkie niedociągnięcia były z nim (prawie) nieistotne, przynajmniej w porównaniu z pasją i pomysłowością artysty podczas jego „prywatnych” chwil w studiu. Trudno było się oprzeć wrażeniu dzielenia tych intymnych chwil z Prince’em za sprawą charakterystycznej dla SoulNote’a ekspresyjnej i niezwykle energetycznej prezentacji oferującej pełną gamę autentycznych emocji.
SoulNote A-3
Jak już wspomniałem, moim pierwszym skojarzeniem z marką SoulNote jest muzykalność i mam tak odkąd posłuchałem SA710. Choć marka i jej produkty znacząco się od tego czasu zmieniły, muzykalność jako wiodąca cecha pozostała niezmienna. Pomimo tego, że A-3 to urządzenie z zupełnie innego, zdecydowanie wyższego poziomu, to i tak właśnie ta cecha brzmienia była pierwszą, która przyciągnęła moją uwagę. Tyle że była to muzykalność, której towarzyszyła wybitna klarowność i przejrzystość brzmienia z jednej strony, a moc i energia z drugiej. Japoński wzmacniacz imponował wysoką rozdzielczością, umiejętnością zaprezentowania ogromnej ilości informacji, szczegółów i subtelności i złożenia ich w spójną, płynną całość. To z kolei przekładało się właśnie na tak naturalną i muzykalną prezentację muzyki.
Lista zalet japońskiej integry bynajmniej się na tym nie kończy. To przecież jeszcze nie wszystkie składniki, jakie są niezbędne do uzyskania topowego dźwięku. Potrzebna jest jeszcze wybuchowa dynamika – odhaczamy na liście, odpowiednie rozciągnięcie skrajów pasma, zarówno wysokich, jak i niskich tonów – odhaczone, zdolność do dostarczania nawet najszybszych impulsów, jak i zatrzymania dźwięków w ułamku sekundy, gdy zajdzie taka potrzeba – odhaczone, „zagranie” absolutnej ciszy pomiędzy nimi i konieczne do tego absolutnie czarne tło – odhaczone, a to wciąż nie wszystko, co testowany wzmacniacz ma do zaoferowania. A-3 potrafi bowiem zaprezentować w przejrzysty i precyzyjny sposób wszystkie kontrasty tonalne i dynamiczne, także te najdrobniejsze, imponuje pewnym prowadzeniem tempa i rytmu, które są kluczowe w większości gatunków muzycznych, zwłaszcza w bluesie, i zapewnia doskonałą kontrolę głośników nawet w najgęstszych, najbardziej złożonych i najpotężniejszych fragmentach utworów symfonicznych. Jakby tego było mało, robi to wszystko ze swobodą, jakiej czasem brakowało mi nawet z, na papierze, dużo mocniejszymi wzmacniaczami.
Mógłbym wymieniać dalej, ale to naprawdę nie jest urządzenie, które zachęca słuchacza do rozważania poszczególnych cech brzmienia. Słuchanie muzyki z SoulNote A-3 to po prostu dobra, wciągająca i niemęcząca nawet po wielu godzinach zabawa. Tak jak choćby w przypadku Prince’a i jego „The Vault: Old Friends 4 Sale”. Z japońską integrą zabrzmiało to skocznie, funkowo, z pewnie prowadzonym rytmem, było dobre tempo, był swing, było rockowo gdy zachodziła potrzeba, a na deser dostałem znakomite, naturalne wokale! Brzmienie było energetyczne, chwilami wręcz namacalne i angażujące. Odbierałem to trochę (bo nie do końca, ale podobieństwo było spore) jak to, co serwują moje ukochany lampy w układzie SE (zwłaszcza triody). Z SoulNote A-3 Prince materializował się w moim pokoju, śpiewał, grał, tańczył, dobrze się bawił i nie sposób było do niego nie dołączyć.
Kolejnym albumem, którego odsłuch z A-3 okazał się świetną zabawą był „Patax Plays Michael (A Tribute)” zespołu PATAX. Jak sugeruje tytuł, wszystkie utwory to covery piosenek Michaela Jacksona. Dodam, że to covery zagrane przez hiszpański zespół z wyraźnie słyszalnymi wpływami afro-kubańskimi, ale i elementami flamenco i funku. Dlatego też rytm i tempo są tu elementami kluczowymi, ale także wyjątkowa, naturalna płynność prezentacji oferowane przez testowany wzmacniacz oraz doskonała harmonia między wszystkimi instrumentami i wokalami. Wszystko to łączy się w całość, przy której kończyny same wystukują rytm a głowa się kiwa. Topowa integra SoulNote’a pokazała swoją klasę nie tylko świetnie przekazując brzmienie akustycznych i elektrycznych instrumentów, ale i równie udanie oddając odgłosy (tupanie) płynące od tancerzy flamenco kreując w ten sposób przekonującą iluzję występu odbywającego się w moim pokoju, na mojej drewnianej podłodze.
Można opisać brzmienie wzmacniacza SoulNote A-3 w bardziej „tradycyjny” sposób, choć mówiąc szczerze sposób i klasa jego grania wcale do tego nie zachęcają, bo wszystko, co się na nie składa, tworzy koherentną całość. Można wskazać, że jego mocne strony obejmują rytmiczny, nisko schodzący, nasycony bas, krystalicznie czystą, otwartą, pełną powietrza górę, a także bogatą w informacje, barwną, gęstą i gładką średnicę. Także i aspektom przestrzennym prezentacji tej integry należą się pochwały. Scena na albumie Price’a wydawała się bowiem absolutnie realistyczna, z mistrzem zlokalizowanym pośrodku z przodu, perkusją z tyłu, sekcją rytmiczną z boku, keyboardem także z tyłu, ale bliżej niż perkusja, gitarą z przodu, basem za nią i tak dalej (w zależności od utworu). Wszystko to zostało wykreowane w prawdziwie trójwymiarowej przestrzeni, wsparte precyzyjną lokalizacją poszczególnych źródeł pozornych i zachowaniem odpowiednich proporcji między nimi.
Podobnie zresztą wypadła prezentacja krążka grupy PATAX, gdzie mimo jeszcze większej liczby źródeł pozornych, każde z nich miało jasno określoną pozycję na scenie, odpowiedni rozmiar, wagę oraz wyjątkową naturalność brzmienia. Wykreowany w ten sposób obraz muzyczny był wysoce zorganizowany w obu wymiarach, głębokości i szerokości, a każdy instrument zajmował przypisane mu miejsce i był prezentowany w przekonujący, naturalny sposób. Właściwie bez względu na gatunek muzyczny, a nawet jakość nagrania (choć nie zdarzyło mi się odtwarzać żadnego naprawdę kiepskiego) SoulNote A-3 serwował mi energetyczne, żywe, spójne i naturalne prezentacje. To bowiem jeden z tych wzmacniaczy, które z jednej strony nie są „katami” nieco słabszych realizacji, a z drugiej z tymi najlepszymi, audiofilskimi potrafią zrobić coś więcej niż tylko odtworzyć nagranie, w efekcie serwując słuchaczom wyjątkowe muzyczne doznania.
SoulNote A-3 i SoulNote E-3
W końcu nadszedł czas na przetestowanie obu komponentów reprezentujących topową linię SoulNote’a razem. W tym czasie A-3 napędzał moje większe, 3-drożne kolumny Ubiq Audio Model One Duelund Edition, bo uznałem, iż to one pozwolą mi lepiej docenić jego możliwości w zakresie najniższego basu. Pierwszym wydawnictwem, które wylądowało na talerzu mojego gramofonu J.Sikora Standard Max był jeden z doskonałych albumów wydanych przez AC Records, „Four Faces”. Jest on nietypowy o tyle, że jest to kompilacja, limitowany „podwójny album referencyjny”, jak to określił człowiek stojący za wytwórnią, nasz znakomity perkusista Adam Czerwiński, czy też „tour de force” jego label’a, jak z kolei ja lubię go nazywać. Otrzymujemy na nim szereg utworów zapisanych na dwóch płytach na 45 obrotów prezentujących różnorodną muzykę zagraną przez topowych artystów i zarejestrowaną z najwyższą starannością.
Zestaw SoulNote A-3 i E-3 zagrał ten krążek po mistrzowsku. Dźwięk był nasycony i gęsty, a przy tym pełny detali i subtelności, ze świetnym różnicowaniem w zakresie barwy i dynamiki, a jednocześnie połączony w gładką, spójną całość. Prezentacja była też nieco cieplejsza i bardziej romantyczna niż z oryginalnym przedwzmacniaczem gramofonowym DS Audio Master 3. To właśnie pomogło w prezentowaniu muzyki w sposób, który wyjątkowo lubię, czyli w przekonującym oddaniu intensywności i intymności wielu wykonań oraz „oglądaniu” ich z bliska tworzącym poczucie bliskiego kontaktu z wykonawcami. Niektóre utwory na tym albumie to nagrania zrealizowane na żywo, a więc zaserwowanie ich w ten właśnie sposób było poniekąd spełnieniem moich oczekiwań w stosunku do (właściwie każdego) systemu czy komponentu, czyli jak najwierniejszej imitacji wrażeń koncertowych. Zestaw SoulNote spisał się pod tym względem znakomicie.
Na koniec na talerzu gramofonu umieściłem „niszowe” wydawnictwo Bastka Riedla i Piotr Steczek Kwartet pt.: „Radio Sessions”. Nie aspiruje ono do audiofilskiego kanonu, przynajmniej nie pod względem jakości dźwięku. O to zresztą chodziło przy wyborze tego krążka, bo z biegiem lat coraz bardziej doceniam te komponenty audio, które potrafią w pełni wykorzystać najwyższą jakość najlepszych realizacji, ale jednocześnie i te słabsze oddać w sposób pozwalający mi cieszyć się muzyką, jej klimatem i wykonaniem. Testowany zestaw SoulNote potwierdził po raz kolejny, że i on należy do tej kategorii. Ten nastrojowy album z gitarą, pięknym wokalem i instrumentami smyczkowymi dzięki A-3 i E-3 ożył i wciągnął mnie bez reszty swoim klimatem. Trudno było o piękniejsze zakończenie odsłuchów.
Podsumowanie
Wydaje mi się, że zadanie postawione przed panem Kato, aby „uczynić SoulNote najlepszą marką audio na świecie”, było bardziej wyzwaniem dla utalentowanego konstruktora niż realistycznym oczekiwaniem. Przecież tak naprawdę nie istnieje żaden konsensus w świecie audio co do tego, co definiuje „najlepsze brzmienie”, czy „najlepsze komponenty audio na świecie”, nieprawdaż? Niemniej jednak to, co SoulNote osiągnął w swojej topowej linii „3”, przynajmniej na podstawie dwóch przetestowanych urządzeń, jest imponujące. Zarówno A-3 jak i E-3 oferują nie tylko topową klasę brzmienia połączoną z wyjątkową muzykalnością, ale także wykonanie i wykończenie najwyższej klasy niezbędne, by nazwać je przedstawicielami prawdziwego, wysokiego high-endu.
SoulNote A-3 to jeden z najlepszych wzmacniaczy zintegrowanych, jakich kiedykolwiek u siebie słuchałem. Należy do kategorii bardziej „nowoczesnych” tranzystorów, jak zwykłem je nazywać, czyli takich, które nie są „klinicznie zimne”, a ich podstawowymi zaletami nie są super-detaliczność i super-transparentność, albo ujmując rzecz inaczej takich, w których to nie muzyka, ale dźwięk jest najważniejszy. Ich brzmienie jest za to spójne, wysoce muzykalne i naturalne, acz te cechy główne wynikają z wybitnej rozdzielczości, bogactwa informacji, klarowności i przejrzystości. Jest to również potężna bestia, która dysponuje wystarczającą mocą i wydajnością prądową by swobodnie wysterować większość kolumn dostępnych na rynku, w pełni kontrolując wydobywający się z nich dźwięk, niezależnie od tego, jaką muzykę zdecydujemy się odtwarzać. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której wybór SoulNote A-3 mógłby się okazać błędem, jeśli opisany wyżej charakter brzmienia jest tym, czego dana osoba oczekuje. No chyba, że oczekuje jeszcze wyższej klasy brzmienia, bo tę, jak zakładam, oferuje zapewne zestaw dzielony z tej samej serii SoulNote’a. Tyle że oznacza to także wyższe koszty, dodatkowe kable i wymaga dużo większej ilości miejsca.
Podejrzewam, że zaprojektowanie przedwzmacniacza gramofonowego dla wkładek optycznych SoulNote E-3 mogło być jeszcze większym wyzwaniem dla konstruktora. Po pierwsze, musiał mieć pewność, że phono będzie idealnie współpracować z każdą wkładką DS Audio. Po drugie, z założenia, konstrukcja SoulNote musiała się różnić od firmowych przedwzmacniaczy DS Audio (charakterem brzmienia), aby zaoferować potencjalnym klientom realny wybór. Oba te założenia, moim skromnym zdaniem, zostały w pełni zrealizowane. SoulNote E-3 to znakomite urządzenie dorównujące przedwzmacniaczowi gramofonowemu DS Audio Master 3 pod względem najwyższej jakości dźwięku, a jednocześnie oferujące nieco inny charakter tegoż. Z E-3 dostajemy bowiem nieco niżej ustawiony środek ciężkości prezentacji i jej odrobinę bardziej romantyczny klimat. Jeśli staniecie przed takim wyborem, to porównanie oryginalnego komponentu DS Audio i SoulNote E-3 będzie dla Was zapewne równie dobrą zabawą, jak dla mnie. Ostateczny wybór nie powinien być szczególnie trudny, bo każdy z nas ma określone preferencje brzmieniowe, a te dwa urządzenia, choć oba doskonałe, są na tyle różne, że po wnikliwych odsłuchach wskażecie zapewne jedno z nich jako nieco bardziej „wasze” niż to drugie. Co więcej, w tym przypadku, każdy wybór będzie dobry!
Ceny (w czasie recenzji):
- SoulNote A-3: 88.000,00 PLN
- SoulNote E-3: 88.000,00 PLN
Producent: SOULNOTE
Dystrybutor: FONNEX; AUDIOPUNKT
Specyfikacja techniczna (wg producenta):
SoulNote A-3
- Model: A-3SE(PREMIUM SILVER)/A-3BE(PREMIUM BLACK)
- Wejścia: 3 (zbalansowane), 3 (niezbalansowane)
- Wyjścia: 1 (głośnikowe)
- Volume bypass (obejście regulacji głośności): 1 (zbalansowane), 1 (niezbalansowane)
- Moc nominalna: 120W + 120W (4 ohm)
- Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD): 0.27% (1W, 8 ohm)
- Pasmo przenoszenia: 2Hz do 200kHz (+/-3dB, 1W, 8 ohm)
- Czułość wejścia: 480mV
- S/N: 110dB
- Maksymalne wzmocnienie: 33dB
- Napięcie zasilania: 230V AC 50Hz
- Zużycie prądu: 180W/86W (w czasie bezczynności)
- Maksymalne wymiary zewnętrzne (wraz z kolcami): 454(S)×189(W)×456(G)mm
- Waga: 31kg
- Akcesoria w zestawie: drewniany cokół pod kolce, kolce, podkładki, pilot zdalnego sterowania, kabel zasilający
SoulNote E-3
- Model: E-3SE(PREMIUM SILVER)/E-3BE(PREMIUM BLACK)
- Wejścia: 1(XLR), 1(RCA) (NIE PODŁĄCZAĆ OBU NARAZ); dedykowane dla wkładek optycznych
- Wyjścia: 1 (zbalansowane), 1 (niezbalansowane)
- Czułość (1kHz): 50mV
- Nominalny sygnał wyjściowy (1kHz): 2.54V (zbalansowany), 1.27V (niezbalansowany)
- Maksymalny sygnał wyjściowy (1kHz): 12V (zbalansowany), 6V (niezbalansowany)
- Wzmocnienie (1 kHz): 34dB (zbalansowane), 28dB (niezbalansowane)
- Precyzja korekcji RIAA: ±0.2dB
- THD (1kHz z 20kHz LPF): 0.03% (zbalansowane 2.54V)
- Napięcie zasilania: 230V AC 50Hz
- Zużycie prądu: 19W
- Maksymalne wymiary zewnętrzne (wraz z kolcami): 454(S)×189(W)×407(G)mm
- Waga: 27kg
- Akcesoria w zestawie: drewniany cokół pod kolce, kolce, podkładki, kabel zasilający
Platforma testowa:
- Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon Core, Fidelizer Pro 7.10, karty JCAT XE EVO USB + JCAT MASTER OCXO CLOCK UPGRADE + JCAT OPTIMO NANO, JCAT NET XE z zasilaczem FERRUM HYPSOS Signature, JCAT USB Isolator, zasilacz liniowy KECES P8 (mono), switch: Silent Angel Bonn N8 + zasilacz liniowy Forester.
- Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr Pacific 2 + Ideon Audio 3R Master Time
- Źródło analogowe: gramofon J.Sikora Standard w wersji MAX, ramiona J.Sikora KV12 i J.Sikora KV12 Max, wkładki: AirTight PC-3, Le Son LS 10MKII, AudioTechnica PTG33 Prestige, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru V 5 i Grandinote Celio mk IV
- Wzmacniacz: GrandiNote Shinai, Circle Labs M200, Art Audio Symphony II (modyfikowany)
- Przedwzmacniacz: Circle Labs P300
- Kolumny: GrandiNote MACH4, Ubiq Audio Model One Duelund Edition
- Interkonekty: Bastanis Imperial x2, Soyaton Benchmark, Hijiri Million, Hijiri HCI-20, KBL Sound Himalaya II XLR, David Laboga Expression Emerald USB, David Laboga Digital Sound Wave Sapphire Ethernet
- Kable głośnikowe: Soyaton Benchmark mk2
- Kable zasilające: DL Custom Audio 3DR-S-AC, LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
- Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i Gigawatt PC-3 SE Evo+; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
- Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS, Alpine-line
- Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne: Omex Symphony 3S, ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot, Graphite Audio IC-35 Premium i CIS-35