Sugden A21 a L Signature Series

by Marek Dyba / September 20, 2016

Sugden A21 był pierwszym masowo produkowanym wzmacniaczem tranzystorowym pracującym w klasie A. Dziś, niemal 50 lat później, nadal jest oferowany klientom! I to w kilku wersjach. To musi być jeden z rekordów branży audio.

Wstęp

Choć dziś trudno to sobie wyobrazić, 50 lat temu klasa A kojarzyła się audiofilom wyłącznie z wzmacniaczami lampowymi. Trudno się zresztą dziwić, skoro były to tak naprawdę początki stosowania tranzystorów w urządzeniach audio. Właśnie w latach 60-tych XX wieku wprowadzono do użytku tranzystory oparte na silikonie, które zastąpiły germanowe. Te pierwsze były w stanie wytrzymywać pracę w wysokich temperaturach. De facto więc dopiero za ich sprawą budowa tranzystorowych wzmacniaczy pracujących w klasie A była możliwa. Dziś to tranzystory dominują w naszej branży, a urządzenia z lampami na pokładzie są produktami (niemal) niszowymi. Wówczas jednakże było jeszcze na odwrót. Tym większy szacunek należy się Jamesowi Sugdenowi, który rozpoczął swoją działalność od iście pionierskiego produktu. 10 watowy wzmacniacz A21 zaistniał na rynku po raz pierwszy w 1967 roku. Gwoli ścisłości na początku był produkowany dla Richarda Allana i sprzedawany pod jego marką w cenie, jak znalazłem w pewnym źródle, uwaga, uwaga! 52 funtów brytyjskich. Dwa lata później oferowany był już pod marką Sugden i zdążył podrożeć o całe 4 funty. Jak widać historia tego produktu to jednocześnie świetny przykład dewaluacji pieniądza.

Na przestrzeni lat A21 obrósł wręcz legendą wśród audiofilów. Nie jako najlepszy wzmacniacz świata, czy nawet najlepszy w klasie A. Stał się raczej symbolem bardzo solidnego, świetnie, muzykalnie grającej integry, zawsze oferowanej w rozsądnej na dane czasy cenie. Jak mi powiedział w czasie rozmowy w Monachium (podczas wystawy HighEnd 2016) Patrick Miller, obecnie szefujący brytyjskiej firmie, którą circa 30 lat temu przejął wraz z ojcem od jej założyciela, Sugden najwyraźniej robi coś dobrze, bo nadal ma duże grono wiernych klientów, którzy kupują ich produkty, w tym także A21. Wzmacniacz oczywiście co jakiś czas przechodzi pewne zmiany, jest ulepszany, ale nadal cieszy się sporą popularnością. Właściciele firmy mają swoją filozofię brzmienia, której się trzymają od lat i która najwyraźniej ciągle trafia do sporego grona miłośników muzyki. Zapewne jakieś znaczenie dla popularności marki ma również opór jaki Sugden stara się stawiać rynkowej tendencji beztroskiego dorzucania kolejnych zer do cen produktów audio.

Oczywiście w ciągu tych blisko 50-ciu lat firma zdobyła ogromną wiedzę i doświadczenie w zakresie konstruowania wzmacniaczy w klasie A, dzięki czemu jest w stanie oferować produkty coraz doskonalsze. Zmieniają się także dostępne materiały i rozwiązania co umożliwia dalszy postęp. Dlatego właśnie, pomimo iż A21 to model mający niemal pół wieku na karku, postanowiłem przetestować jego najnowszą wersję i sprawdzić czy dziś na rynku nadal znajdzie się miejsce dla legendy. Na wszelki wypadek tym, którzy tego nie wiedzą, przyznam się już na początku, że osobiście bardzo lubię wzmacniacze tranzystorowe w klasie A. Sugden miał więc już pewną przewagę na starcie. Niemniej próbowałem go ocenić tak obiektywnie, jak to w przypadku audio jest w ogóle możliwe.

Budowa

Obecna wersja integry A21 a L Signature Series jest urządzeniem stosunkowo niedużym (WxSxG: 92x430x358mm) i niespecjalnie ciężkim (11 kg). Dostarcza 25W mocy na kanał dla obciążenia 8Ω. Osobom przyzwyczajonym do kilkuset-watowych, czy nawet kilowatowych potworów wielkość ta wyda się bardzo niewielką. Jednakże ci, którzy z tym rodzajem wzmacniaczy (albo z wzmacniaczami lampowymi w klasie A) mieli do czynienia doskonale widzą, że 25W w klasie A wystarczy do napędzenia bardzo wielu, nawet niezbyt łatwych do wysterowania kolumn. Pośród tych, których ja miałem okazje używać z Sugdenem nie było co prawda żadnych wybitnie trudnych do napędzenia, ale choćby Rebel Three fińskiej firmy Penaudio wcale do najłatwiejszych nie należą. Nie muszę chyba nawet dodawać, że A21 a L poradził sobie z nimi bez trudu. Zachęcam więc poszukujących wzmacniacza dla siebie, by zamiast patrzeć na suche cyfry, podłączyli wzmacniacz do wybranych kolumn i posłuchali jak dane połączenie sprawdza się w praktyce.

A21 posiada gruby, aluminiowy front, szerszy niż samo wnętrze wzmacniacza, dzięki czemu umieszczone na obu bocznych ściankach solidne radiatory licują się z bocznymi krawędziami płyty frontowej zamiast poza nie wystawać. Producent oferuje dwie wersje kolorystyczne – srebrną i czarną, czy w praktyce raczej grafitową. Na froncie umieszczono dwa spore, srebrne (także w czarnej wersji) pokrętła – jedno odpowiada za regulację głośności, a drugie za wybór aktywnego wejścia. Po prawej stronie znajduje się główny włącznik, a w dwóch „okienkach’ umieszczono odbiornik zdalnego sterowania i niebieską diodę sygnalizującą włączone zasilanie. Każdy z opisanych elementów posiada coś w rodzaju srebrnego, metalowego kołnierza, co optycznie każdy z nich powiększa, ale też i, w mojej ocenie, dodaje frontowi uroku. Z tyłu umieszczono wejścia RCA. O ile odległości między poszczególnymi parami gniazd są wystarczające nawet dla dużych wtyków, o tyle odstęp w każdej parze między gniazdem kanału lewego a prawego do największych nie należy. Przy większych wtykach (np. takich jak stosowane w moim Hijiri Million) jest dość ciasno. Wejść jest pięć, z czego jedno zarezerwowane jest dla opcjonalnego przedwzmacniacza gramofonowego dla wkładek MM i MC. Regulację wzmocnienia w postaci zworek umieszczono na płytce phonostage’a wewnątrz wzmacniacza. Przy zmianie wkładki konieczne jest więc zdjęcie pokrywy urządzenia i przestawienie zworek zgodnie z instrukcją. Obok wejścia phono znalazło się miejsca dla zacisku uziemienia. Wszystkie gniazda RCA oraz gniazda głośnikowe akceptujące zarówno gołe druty, banany jak i widełki, są pozłacane i prezentują się całkiem solidnie.

Obok umieszczono dwa wyjścia, również niezbalansowane (RCA) – jedno do nagrywania, a drugie to wyjście z przedwzmacniacza (pre-out) umożliwiające podłączenie np. osobnej końcówki mocy i wspólne sterowanie głośnością obu urządzeń. Wyposażenie tylnej płyty uzupełnia gniazdo zasilania IEC. Całą obudowę ustawiono na czterech niewysokich nóżkach zakończonych nietypowo, bo kulkami z gumy/plastiku. Ponieważ jest to wzmacniacz pracujący w klasie A więc w czasie pracy dość solidnie się nagrzewa – stąd wspomniane wcześniej radiatory na bocznych ściankach i dodatkowe otwory wentylacyjne na pokrywie wzmacniacza. Należy także pamiętać by nie ustawiać A21 Signature Series w zamkniętej szafce, czy w mocno ograniczonej przestrzeni – urządzenie musi mieć zapewnioną odpowiednią wentylację. Użytkownik dostaje do dyspozycji średniej wielkości, poręczny, plastikowy pilot zdalnego sterowania.

Wywiad z Patrickiem Millerem z Sugden Audio; rozmawiał Marek Dyba


Przyznam się szczerze, że nie znam zbyt dobrze historii firmy Sugden. A ponieważ zakładka „Historia” na Waszej stronie skupia się chronologii wyłącznie produktów chciałbym zadać Ci kilka pytań dotyczących Twojego zaangażowania w działalność firmy. Zacznijmy od podstaw – od jak dawna pracujesz w Sugdenie?

Moja przygoda z Sugdenem zaczęła się w 1982 roku.
Czy mógłbyś mi powiedzieć jak właściwie doszło do tego, że Twój ojciec i Ty przejęliście firmę Sugden?
Mój ojciec, Tony, zajmował się w tym czasie kupowaniem i fuzjami różnych firm. Wraz ze swoim partnerem biznesowym rozglądali się za ciekawymi przedsiębiorstwami, które mogliby nabyć. W 1981 roku kupili manufakturę J E Sugden oraz jeszcze jedną firmę o profilu inżynierskim. Ja w tym czasie właśnie ukończyłem koledż i ucieszyłem się z możliwości uczestnictwa w relokacji tych dwóch firm do nowej, wspólnej siedziby i zarobienia na tym swoich pierwszych pieniędzy. I tak już zostało – jestem w firmie od tej pory.
Czy kiedykolwiek rozważaliście z ojcem zmianę nazwy firmy? W końcu nie była to już firma pana Sugdena.
Ważnym czynnikiem, który skłonił nas do kupienia Sugdena był fakt, iż firma ta miała już wówczas wyrobioną markę na rynku. Zachowanie nazwy było więc atutem firmy zważywszy, że budowanie renomy może trwać całe lata.
Czy już wówczas, na początku, myślałeś w ogóle o tym, że Sugden będzie przygodą na całe życie?
Absolutnie nie. Chyba nikt w wieku 18 lat nie myśli o spędzeniu całej swojej zawodowej kariery w jednej firmie. Jednakże już wówczas muzyka była moją ogromną pasją i tak pozostało do dziś. Po zdaniu egzaminu na prawo jazdy kazano mi wsiąść do samochodu i objeżdżać wszystkie sklepy HiFi w celu nawiązywania kontaktów i sprzedaży produktów Sugdena. Wkrótce zamieniłem samochód na samolot i zamiast po kraju zacząłem podróżować po całym świecie szukając nowych i wspierając już na nimi współpracujących dystrybutorów.
Porozmawialiśmy już nieco o przeszłości. To może rzucisz choć odrobinę światła na przyszłość Sugdena. Założę się, że chowacie jeszcze niejednego asa w rękawie?
W przyszłym roku będziemy obchodzić 50-lecie istnienia, więc oczywiście planujemy z tej okazji coś specjalnego. Jesteśmy już niemal gotowi z nowym produktem – będą to 100W monobloki w klasie A. Trwają także prace nad innym, ekscytującym projektem, ale musi on na razie pozostać naszą słodką tajemnicą. Mogę jedynie powiedzieć, że potencjalnie może to być równie znaczący, ważny produkt jak nasz pierwszy, zaprezentowany w 1967 roku wzmacniacz tranzystorowy w czystej klasie A.
Model A21 produkujecie już od niemal 50 lat. Jak bardzo zmieniła się ta konstrukcja na przestrzeni lat? Czy z oryginału zostało coś więcej niż tylko nazwa i praca w klasie A?
Faktycznie A21 zmienił się bardzo w ciągu tych 50 lat. To co pozostało to przede wszystkim prostota układu pracującego w klasie A. Zdecydowanej poprawie uległa dostępność i jakość stosowanych elementów, a ich wykorzystanie sprawiło, że dzisiejsze urządzenia z serii A21 grają zdecydowanie lepiej niż ich pierwowzór.
Czy mógłbyś opisać oferowane dziś wersje A21?
Najnowsza generacja A21 została nazwana Signature Series. W tej wersji zastosowaliśmy wyższej klasy komponenty w krytycznych punktach układu. A21a Signature to nasz najtańszy wzmacniacz w czystej klasie A oferujący moc na poziomie 25 W na kanał. Może on być wyposażony opcjonalnie w moduł przedwzmacniacza gramofonowego dla wkładek MM/MC. Wersja A21SE Signature ma natomiast wyższą moc – 30 W na kanał. Korzysta także z zasilacza o mocy o 50% wyższej, dzięki czemu może współpracować z szerszą gamą kolumn głośnikowych swobodnie je napędzając. Ta wersja pozbawiona jest wbudowanego przedwzmacniacza gramofonowego, ale w ofercie mamy dedykowane zewnętrzne phono o nazwie A21SE Stage Two. Warto podkreślić, że wszystkie produkty Sugdena są produkowane ręcznie w naszej fabryce. Montaż płytek drukowanych i elementów obudów także odbywa się u nas.
Sugden zawsze był znany jako producent elektroniki. Skąd więc wzięła się decyzja o wprowadzeniu kolumn do Waszej oferty? Czy było to przemyślane, zaplanowane rozszerzenie portfolio, czy może wykorzystaliście okazję, która pojawiła się przypadkiem?
Wzmacniacze Sugdena to dość unikalne konstrukcje. Uznaliśmy więc, że opracowanie kolumn, które będą dobrze współpracować z wzmacniaczami o relatywnie niskiej mocy, będzie interesującym wyzwaniem. Konstrukcja ćwierćfalowa (tapered quarter wave) nie jest szczególnie rozpowszechniona, bo trudno jest ją poprawnie wykonać. Na nasze szczęście jeden z naszych przyjaciół specjalizuje się w tego typu konstrukcjach i to dzięki jego wiedzy i doświadczeniu byliśmy w stanie zbudować prawidłowo pracujące obudowy tego typu. Naszym zadaniem było stworzyć zwrotnicę gwarantującą przyjazny przebieg impedancji przy zachowaniu skuteczności na poziomie 90dB. Zleciliśmy stworzenie woofera nisko- średniotonowego o tej samej skuteczności co głośnik wysokotonowy dzięki czemu zaprojektowanie zwrotnicy nie było aż tak skomplikowane.
Gdy rozmawialiśmy w Monachium powiedziałeś, że Sugden ma wierną grupę klientów, by nie powiedzieć wręcz: wyznawców, którzy kupują Wasze produkty od lat. Jak to się robi? Tzn. w jaki sposób udaje się Wam przez 50 lat utrzymać zainteresowanie klientów podczas gdy właściwie cały czas oferujecie to samo – (przede wszystkim) wzmacniacze w klasie A?
Myślę, że nasi klienci doceniają naszą dostępność. Każdy może zadzwonić do firmy i porozmawiać nawet bezpośrednio z właścicielami. Tym różnimy się na pewno od większości konkurentów. Właściciele urządzeń Sugden wiedzą także doskonale, że są posiadaczami produktów wytwarzanych ręcznie. Gdy odwiedzają nas w fabryce pierwsze co widzą po przekroczeniu progu, to warsztat, w którym pracownicy, ludzie z krwi i kości, składają nasze produkty. Myślę, że wiele osób darzy także nasza markę sentymentem, ponieważ nasze produkty są częścią ich życia od wielu lat. Niektórzy kupili swój pierwszy wzmacniacz jeszcze w czasie studiów, inni po rozpoczęciu pierwszej pracy – to musi budzić pozytywne wspomnienia. Sugden jest więc niemal członkiem rodziny i często bywa przekazywany z pokolenia na pokolenie.
Jaka jest Twoja opinia na temat nowości wprowadzonych do audio w ostatnich latach – komputerów używanych jako źródła sygnału, streamingu, bezprzewodowego odtwarzania muzyki przez BT czy WiFi, itd.?
Streaming muzyki przez Internet to doskonały sposób na odkrywanie ogromnych zasobów muzyki. To niezaprzeczalny, ogromny plus tego rozwiązania. My jednakże nie używamy komputerów ani streamerów w naszej fabryce do testowania naszego sprzętu. Nie jesteśmy usatysfakcjonowani jakością wielu nowych remasterów muzyki, czy efektami konwersji do wysokich rozdzielczości. Pozostajemy więc przy płycie winylowej i 16-bitowej płycie CD jako preferowanych, dla nas referencyjnych, nośnikach muzyki. Prawdę mówiąc, zbudowaliśmy nawet DAC obsługujący pliki wysokiej rozdzielczości, ale nie byliśmy do końca usatysfakcjonowani efektem. Odpuściliśmy więc ten temat mimo, że produkt ten miał dużą szansę na komercyjny sukces. Ograniczamy się więc do tworzenia i sprzedaży jedynie takich urządzeń, których brzmienie sami kochamy, a zapewniam Cię, że mamy wyrafinowany gust.
Dziękuję za poświęcony czas i cierpliwość do odpowiadania na moje wszystkie pytania. Pozostaje nam niecierpliwie czekać na zapowiedziane nowości.

 

Brzmienie

Legenda legendą, ale za same zasługi nikt przecież sprzętu nie kupuje. No, może prawie nikt. Są przecież tacy, którzy wręcz kolekcjonują vintagowe sprzęty właśnie dlatego, że zdobyły w swoim czasie sławę. Tyle, że dzisiejszy A21 a L Signature Series i ten sprzed już niemal 50 (!) lat to oczywiście nie do końca te same wzmacniacze, trudno więc go nazwać urządzeniem vintagowym. Ogólna koncepcja jest na tyle podobne, że nazwa modelu mogła pozostać taka sama. Wystarczy jednakże spojrzeć na zdjęcia pierwszej i obecnej wersji by zobaczyć, że zewnętrznie to dwa zupełnie inne wzmacniacze, a jak w wywiadzie wyjaśnił Patrick Miller, również i wewnątrz to inne, wykorzystujące nowocześniejsze, lepsze komponenty urządzenie. Współczesny A21 Signature Series jest utrzymany w tej samej, całkiem nowoczesnej, acz raczej skromnej stylistyce, co pozostałe urządzenia w aktualnej ofercie brytyjskiego producenta. Warto zauważyć, że choć oferta elektroniki Sugdena jest podzielona na trzy serie, to wygląd wszystkich urządzeń jest bardzo podobny. Mi osobiście prostota tego dizajnu bardzo odpowiada, ale to oczywiście rzecz indywidualnego gustu.

A jak gra aktualne wcielenie legendy? Ujmując rzecz w jednym zdaniu mógłbym napisać: jak bardzo dobry wzmacniacz tranzystorowy w klasie A. I jest to oczywiście prawda, bo w końcu to właśnie klasa A jest specjalnością Sugdena od samego początku istnienia marki. Zakładam jednakże, że tu zakończona recenzja nikogo specjalnie by nie zadowoliła. Pozwolę więc sobie nieco owo stwierdzenie rozwinąć. Dla porządku dodam jeszcze tylko, że odsłuchy prowadziłem korzystając w pierwszym rzędzie ze swojego referencyjnego systemu z gramofonem JSikora Basic z ramieniem Schroedera CB i wkładką PC3 Air Tighta oraz przedwzmacniaczem gramofonowym ESE Labs Nibiru w torze analogowym, dedykowanym, pasywnym PCtem z kartą JPlay i DACiem Big7 Lampizatora w torze cyfrowym oraz kolumnami DeVore Fidelity Orangutan 93. Jak rzadko kiedy miałem sporo czasu na ten test, a dodatkowo także sporo innych urządzeń w testach, które z A21 mogłem zestawiać. Korzystałem więc m.in. z odtwarzacza CD EternalArts Digital Player DP oraz z kolumn: Sugden LS21, Amphion Argon 7L, PenAudio Rebel Three i Apertura Ariana mk II. Nie będę rozbijał opisu na każde z tych zestawień, ale pozwoliły mi one dość wszechstronnie ocenić A21 Signature w różnych warunkach, a poniżej znajdą się wnioski zebrane z tych wszystkich odsłuchów.

Z czym kojarzy się Państwu tranzystorowa klasa A? Z ciepłym, gęstym, acz czystym i kolorowym graniem? Słusznie. Z ogromnymi ilościami ciepła wydzielanymi przez taki wzmacniacz do otoczenia? To też prawda – większa część pobieranej przez takie urządzenie energii ‘marnuje się’ w postaci ciepła. Dlatego też urządzenia w klasie A rozsądnej wielkości są w stanie zaoferować jedynie stosunkowo niewielką moc. Żeby dostarczyć więcej mocy trzeba stworzyć ogromne, ciężkie, wyposażone w wielkie radiatory potwory. Oczywiście, że to wykonalne – Sugden robi takowe w serii Masterclass, u nas w Polsce choćby Abyssound ma w ofercie 50 kg bestię, a i na świecie można znaleźć sporo tego typu urządzenia, bo popyt na A-klasowe wzmacniacze wśród miłośników muzyki wcale nie maleje. Ale takie kolosy to już rozwiązania dla zapalonych audiofilów. Większość osób chce jedynie postawić sobie w salonie niezbyt duży, ładnie się prezentujący i równie dobrze grający wzmacniacz, a A21 a L Signature Series spełnia takie popularne wymagania.

Osób znających wspólne cechy brzmienia właściwie wszystkich wzmacniaczy tranzystorowych w klasie A, Sugden specjalnie nie zaskoczy. No chyba, że pozytywnie bo przy, jak na dzisiejsze czasy, umiarkowanej cenie, oferuje zaskakująco dojrzałe i wyrafinowanie brzmienie. Choć z drugiej strony – czy to powinno zaskakiwać w przypadku wzmacniacza, który za chwilę będzie obchodził 50-te urodziny? Należałoby się raczej dziwić, gdyby było inaczej. A21 a L nie należy do produktów, które od pierwszej chwili powalają na kolana, które przyciągają uwagę jakąś wybijającą się cechą brzmienia. Pewnym czynnikiem mającym wpływ na tak odbierany początek odsłuchu jest konieczność osiągnięcia przez wzmacniacz optymalnej temperatury, co zabiera przynajmniej kilkanaście minut, w czasie których słychać jak dźwięk się otwiera, a jednocześnie wypełnia. Z mojego doświadczenia z setkami już urządzeń audio jasno wynika, że takie „spokojne otwarcie” bardzo dobrze wróży na dalszy ciąg odsłuchu. Urządzenia brzmiące efektownie od samego początku często na dłuższą metę okazują się męczące, efekciarskie i zwykle trudno jest w ich przypadku mówić o równym, zbalansowanym brzmieniu.

Tymczasem brytyjski wzmacniacz wykazuje się klasą i dojrzałością brzmienia, przystającą do szanownego wieku, acz jednocześnie gdy tylko nieco dalej odkręci się gałkę głośności okazuje się, że sporo w nim iście młodzieńczej werwy. To nie jest bowiem wcale cieplutkie, misiowate granie, z jakim niektórym klasa A się kojarzy. Dźwięk jest wyjątkowo pełny, nasycony, gęsty wręcz, ale jednocześnie energetyczny i dynamiczny, otwarty i transparentny. To właśnie owo połączenie nasycenia dźwięku z jego czystością i transparentności wyróżnia dobre wzmacniacze w klasie A na tle wielu innych konstrukcji. A Sugden A21 a L Signature łączy te cechy świetnie, doskonale balansując między masą i wypełnieniem dźwięku, a jego przejrzystością i szybkością. Tą mieszankę trudno określić inaczej niż mianem organicznej. Tym bardziej, że mocną zaletą tego wzmacniacza jest także trójwymiarowość prezentacji.

Scena ma i szerokość i odpowiednią głębię, a źródła pozorne są prawdziwie trójwymiarowe, namacalne. Znakomicie wypadają na nim nagrania live oraz studyjne zarejestrowane kilkadziesiąt lat temu, kiedy nawet w studio nagrywało się cały zespół razem, więc akustyka nagrań była, przynajmniej w pewnym stopniu, autentyczna, a nie wyłącznie sztucznie wykreowana, jak w przypadku większości współczesnych rejestracji. Prezentacja jest na tyle namacalna, że wydaje się być wyjątkowo bliska, wydaje się wręcz wychodzić do słuchacza, choć tak naprawdę scena zaczyna się na linii wyznaczonej przez kolumny. Na dobrych rejestracjach ma się wrażenie obecności muzyków pokoju, a od tego już tylko mały kroczek do sytuacji gdy włoski stają dęba na karku a ciarki przechodzą po plecach.

Ten niepozorny wzmacniacz przypominał mi trochę dobre wino. Gdy się takowe otworzy trzeba dać mu trochę czasu, żeby mogło pooddychać, dojść, a nawet gdy już zacznie się je smakować to z każdym kolejnym łykiem odkrywa się nowe sensacje, kolejne, drobniutkie akcenty smakowe, które współtworzą bukiet i tak naprawdę stanowią o wyjątkowości danego trunku. Z Sugdenem jest podobnie. I nie mówię już o kilkunastu minutach po włączeniu, które trzeba poświęcić na osiągnięcie odpowiedniej temperatury, czy o procesie wygrzewania nowego urządzenia. Rzecz w powolnym rozsmakowywaniu się w tym, co ma do zaoferowania. W okrywaniu kolejnych detali i niuansów prezentacji, z których każdy jest niezbędnym elementem efektu końcowego – realności, odpowiedniego poziomu ekspresji i będącego konsekwencją, zaangażowania słuchacza w muzykę. Przy kolejnych płytach, zarówno doskonale mi znanych, jak i wygrzebanych gdzieś z zasobów, kupionych dawno temu i być może nawet nigdy nie słuchanych, łapałem się raz po raz na tym, że przestaję nawet próbować oceniać dźwięk, bo wolę dać się ponieść muzyce, melodii, rytmowi, albo śledzić drobne elementy i niuanse, których było tu zaskakująco dużo (zwłaszcza, acz nie tylko, biorąc pod uwagę cenę tej integry).

Na sam koniec dwa słowa o zestawieniu z firmowymi kolumnami LS21. Więcej o nich znajdziecie Państwo w mojej recenzji (zobacz TU), ale i tu muszę o tym systemie wspomnieć. LS21 to średniej wielkości, dwu-drożna podłogówka z obudową ćwierćfalową. Jakość wykonania i wykończenia jest znakomita – to po prostu ładny mebel dumnie prezentujący się w pokoju. Firmowe połączenie oferuje rasowy, równy dźwięk, detaliczny, przestrzenny i wystarczająco rozdzielczy by docenić zalety dobrych nagrań, acz jednocześnie na tyle wybaczający, że i słabszych nagrań dobrej muzyki słucha się z przyjemnością. Przy spokojniej muzyce skłania do relaksu, ale przy gorętszych kawałkach adrenalina skacze, ręce i nogi wystukują rytm, a człowieka ogarnia przemożna chęć powydzierania się wraz z wokalistami. Jest w tym połączeniu coś magicznego, jakaś synergia dzięki której ekspresja, strona emocjonalna muzyki wznosi się na wyjątkowy poziom. Zestaw proponowany przez Sugdena trafi doskonale w oczekiwania ludzi, którzy kochają muzykę i oczekują od swojego systemu wciągającej, wyzwalającej emocje prezentacji.

Podsumowanie

Sugden to nie jest super-precyzyjny, wierny nagraniom aż do bólu wzmacniacz. Na narzędzie dla osób lubujących się w rozkładaniu nagrań na czynniki pierwsze niespecjalnie się więc nadaje. W moim odczuciu A21 a L Signature Series brał się za każdą właściwie płytę, niezależnie od gatunku muzycznego, niczym rasowy gawędziarz. A takowy, jak wszyscy dobrze wiemy, nie stara się wcale opowiadać prawdy, samej prawdy i tylko prawdy. Raczej delikatnie choć swoją opowieść ubarwia po to, by bardziej słuchaczy w przedstawianą historię zaangażować, by była bardziej interesująca, by wciągała. I tak to właśnie z Sugdenem jest, choć przez „ubarwianie” w tym przypadku nie mam wcale na myśli podbarwiania, upiększania, czy przekłamywania odtwarzanych nagrań. Integra ta zabiera nas w podróż do krainy muzyki. Opowiada ją w sposób piękny, relaksujący. Czasem także wręcz porywający, ekscytujący, powodujący wyrzuty adrenaliny, tudzież endorfin. Jeśli kochacie Państwo muzykę dajcie A21 szansę, byle nie trwającą 10 minut, na szybko w sklepie. Zabierzcie go do domu, rozsiądźcie się wygodnie z lampką ulubionego trunku w ręce. Puśćcie ulubioną płytę, potem następną i kolejną i jeszcze jedną aż zorientujecie się, że z Sugdenem świat robi się piękniejszy i że rozstanie się z nim byłoby dużym błędem. A że wyceniony jest dużo rozsądniej od wielu konkurentów więc i decyzja i dłuższym związku nie będzie aż taka trudna.

Platforma testowa:

  • Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany PC z WIN10, Roon, Fidelizer Pro 7.3, karta JPlay z zasilaczem bateryjnym Bakoon, zasilacz liniowy Hdplex
  • Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr BIG7
  • Źródło analogowe: gramofon JSikora Basic w wersji MAX, ramię Schroeder CB, wkładka AirTight PC-3, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru i Grandinote Celio
  • Kolumny: DeVore Fidelity Orangutan 93, Sugden LS21
  • Interkonekty: Hijiri Million, Less Loss Anchorwave
  • Kable głośnikowe: LessLoss Anchorwave
  • Kable zasilające: LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
  • Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i ISOL-8 Substation Integra; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
  • Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS
  • Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot

 

Specyfikacja (wg producenta):

  • Czułość wejścia liniowego: 110mV (przy zerowym tłumieniu sygnału na wyjściu)
  • Moc: 30 W dla 8Ω; 40 W dla 4Ω
  • Pasmo przenoszenia: +/-1dB 12Hz-141kHz
  • S/N: > 90dB
  • Waga: 15kgs
  • Wymiary: 115 x 430 x 360mm

 

Cena detaliczna (w Polsce):

A21a L Signature: 10.900 zł
A21a I Signature z opcjonalnym phono MM/MC: 11.500 zł

Producent: SUGDEN AUDIO

Dystrybutor: SZEMIS AUDIO KONSULTANT