Trilogy 993 i 903

by Dawid Grzyb / December 10, 2017

Wydawać by się mogło, że temat integry Trilogy 925 jest zamknięty dla Nica Poulsona. On sam od dawna twierdzi, że to dzieło skończone, w którym – w kontekście jego gabarytów – nie da się zrobić więcej za te same pieniądze. Natomiast rozdzielenie funkcji 925-ki pomiędzy dwie osobne obudowy to zupełnie inna historia. Właśnie tak powstał zestaw Trilogy 993 + 903. Smacznego.

Wstęp

Po pierwszym odsłuchu wzmacniacza Trilogy 925 wraz z kolumnami Boenicke W8 dosłownie zachorowałem. Napisanie, że to zaprezentowane na monachijskiej wystawie High End w 2015 roku połączenie chodziło za mną, to mało. Ba, wytrzymało próbę czasu, siedziało mi w głowie nieustannie, aż do momentu zakupu. Żyję z tą angielsko-szwajcarską kombinacją ponad rok i muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolony, nawet odrobinę nie spowszedniała. Fakt, Trilogy 925 to zdecydowanie nie jest najszczęśliwsze narzędzie dziennikarskie pod słońcem. Daleko do tego. W celu zwiększenia elastyczności mojego głównego systemu, powinienem kupić osobne końcówkę mocy i przedwzmacniacz. Rzeczona integra nie jest, jak to się mawia, transparentna do spodu, nie pokazuje wszystkiego jak na widelcu, ale gra muzykę przez duże gie. Naprawdę nie pali mi się do wyzbywania fizjologicznego wkładu tego sprzętu w codzienną ucztę dla uszu. W końcu spędzam z nim najmarniej kilka godzin dziennie. Poznałem 925-kę dobrze. Mam świadomość, z czym się polubi, a z czym niekoniecznie. Nauczyłem się żyć z jej słabszymi stronami, natomiast zalety doceniam mocniej niż na samym początku. To piękny wzmacniacz. Pod każdym względem.

Nic Poulson ostatnim razem gościł na monachijskiej wystawie w maju 2016 roku. Pokazał tam 925-kę, a jakże. To w końcu klejnot w koronie jego inżynierskich dokonań. Ale na stoliku zaraz obok ciężko było nie zauważyć dwóch nowych produktów. Tak, mowa o duecie 993 i 903. Pierwszy model to stereofoniczna końcówka mocy, natomiast drugi jest dedykowanym jej przedwzmacniaczem. Na pierwszy rzut oka były to po prostu kolejne produkty, które Nic uznał za gotowe do pokazania światu. U niego zawsze się schodzi i może to i dobrze. Facet nie czuje presji, tworzy je całkiem szybko, w dodatku w pełni świadomy jak będą grały zanim powstaną, natomiast z przerabianiem i optymalizacją schodzi się najdłużej. Wszystkie jego sprzęty mają wiele mianowników wspólnych od brzmieniowej strony. Po prostu słychać, że pochodzą od tego samego inżyniera niezależnie od ich przeznaczenia. Po dłuższej rozmowie z Anglikiem dotarło do mnie jedynie częściowo, co takiego zrobił z duetem 993 i 903. One są tak naprawdę rozwinięciem koncepcji 925-ki. Ale dopiero niedawno przekonałem się w którą stronę konkretnie i niniejszy materiał dotyczy własnie tego zagadnienia.

925-ka najprawdopodobniej nigdy nie będzie miała braci, zarówno z niższej jak i z wyższej półki. Ba, jest to w pełni świadoma decyzja angielskiego konstruktora. Dlaczego tak? Ano, Nic tworzył model 925 jako odosobniony przypadek. Ten klocek miał pokazać kunszt jego umiejętności, ale na zasadzie, że wystarczy raz, a dobrze, tj. po bandzie, z grubej rury i bez rozmieniania się na drobne. Z marketingowego punktu widzenia też ma to sens, bo 925-ka jest droga i z pewnością zwraca na siebie uwagę. Osoby szukające znakomitego wzmacniacza zintegrowanego nie będą musiały kluczyć, gotowe rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki. Natomiast nasuwa się jedno kluczowe pytanie: po cholerę dzielić ten piec na pół?

Cóż, duet 993 + 903 ma w istocie wiele wspólnego z 925-ką. Choć nie jest to też zestaw powyżej lub poniżej tej integry w hierarchii Angielskiej firmy, a raczej skok w bok, inna bestia. Cena nowych klocków, choć trochę wyższa, jest podobna. Rzecz rozchodzi się o to, że z tytułu upchnięcia wszystkich bebechów do jednej wspólnej obudowy są niemałe korzyści, a i owszem. Ale nie brak też ograniczeń i chcąc je przeskoczyć, trzeba kluczowe funkcje rozdzielić. Póki co nic na ten temat nie wspomnę, wszystko zostanie wyjaśnione w rozdziale odsłuchowym. Z rzeczy oczywistych, cóż, od strony funkcjonalności integra jest wygodniejsza i – chociażby ze względu na potrzebne okablowanie – tańsza. Natomiast wzmacniacz dzielony jest bardziej elastyczny, choć to tylko wierzchołek góry lodowej. Sednem jest to, co Nic zrobił z dźwiękiem, to przede wszystkim tu jest pies pogrzebany. A zrobił naprawdę sporo.

Budowa

W ofercie Trilogy jeszcze jakiś czas temu były dostępne dwa produkty flagowe, podobne do dzisiejszych bohaterów. Mowa o przedwzmacniaczu 909 i stereofonicznej końcówce mocy 990. Ich cykl życia się zakończył, przez jakiś czas jedyna dostępna opcja dzielona to były (…i dalej są) maleństwa 992 oraz 908, ale to zupełnie inna klasa sprzętu. Nic stworzył 992-kę i 908-kę przekonany o tym, że na rynku jest miejsce dla niedużych, wręcz kompaktowych konstrukcji dzielonych. Nie wiem na ile ten plan okazał się powodzeniem, do danych sprzedaży Trilogy dostępu nie posiadam. W każdym razie dania główne niniejszej publikacji to nie tylko następcy 909-ki i 990-ki, ale też rozwinięta wersja 925-ki, która jest przecież… wzmacniaczem zintegrowanym. Patrząc na obydwa cacka nie sposób nie odnieść wrażenia, że za ich projektem plastycznym stoi ta sama osoba, która popełniła 925-kę i w rzeczywistości tak właśnie jest. Simon to nie tylko bardzo dobry znajomy Nica, ale także projektant. Z angielską integrą wykonał kawał pierwszorzędnej roboty, to śliczne i wyjątkowo przemyślane urządzenie. Natomiast z 903-ką i 993-ką ogarnął temat – moim skromnym zdaniem – jeszcze lepiej.

Zacznijmy od przedwzmacniacza. Jest dość lekki, choć spory. Dziesięciokilogramowa masa i wymiary (wys. x szer. x gł.) 10,6 x 46,5 x 31,2 cm czynią z niego pełnowymiarowy produkt. Fakt, nieco niższy niż 925-ka, ale pod względem głębokości i szerokości niewiele mu ustępujący. Obudowa to wysokiej jakości aluminium. Jest gładkie w dotyku, wręcz aksamitne, natomiast poszczególne elementy są do siebie perfekcyjnie wręcz dopasowane. Front 903-ki wygląda znajomo. W lewym górnym rogu jest logo firmy, natomiast nieco po prawej bardzo czytelny wyświetlacz LED. Podaje on informacje za pomocą znaków utworzonych z okrągłych kropek. Jego prawa krawędź łączy się z retencją, w której siedzą dwa przyciski oznaczone jako ‘ESC’ i ‘ENT’. Umożliwiają grzebanie w rozlicznych opcjach urządzenia. Następny element tego interfejsu to duże i obracające się w nieskończoność pokrętło regulacji głośności. Pracuje gładko, stawia należyty opór, jest ciężkie i ogólnie daje po oczach jakością. Główny włącznik jest umieszczony nieco dalej po prawej. W telegraficznym skrócie mógłbym po prostu napisać, że front 903-ki jest żywcem wzięty z angielskiej integry i też by było dobrze. Choć jedna zmiana wizualna znacznie podnosi walory estetyczne tego przedwzmacniacza. Frontowe krawędzie górna i dolna zostały elegancko przystrzyżone. Ta drobna zmiana zupełnie zmienia postrzeganie 903-ki i – moim zdaniem – sprawia, że jest to urządzenie po prostu ładniejsze niż 925-ka.

Tył 903-ki jest bogaty. Obok gniazda IEC i włącznika widać dwa wejścia RJ-45. To firmowa magistrala TAS link, której zadaniem jest umożliwienie obsługi systemu dzielonego z poziomu pilota. Rzecz rozchodzi się o to, aby nie odpalać przedwzmacniacza i końcówki osobnymi guzikami, ale obydwa za pomocą kontrolera za jednym zamachem. 903-ka jest też wyposażona w ten sam rozbudowany układ logiczny, co 925-ka. Oznacza to, że na dzień dobry nabywcę przywita kod PIN, który za pierwszym razem trzeba wprowadzić, choć da się tę opcję później wyłączyć z poziomu menu. Po uporaniu się z tą czynnością sprzęt rozgrzewa się, o czym informuje stosowny komunikat na wyświetlaczu. Później ma się dostęp do całkiem pokaźnej liczby ustawień; przyciemnienia czy wyłączenia wyświetlacza, ustawienia zegara, balansu kanałów, zmiany nazw wejść, statusu lamp, włączania całego systemu o konkretnej godzinie w konkretne dni tygodnia, podglądu temperatury i masy innych rzeczy. Instrukcja do 903-ki to książka, a nie ulotka. Owszem, ten produkt mógłby spokojnie obejść się bez tych funkcji, ale Nic zaimplementował je, bo jest fanatycznie przywiązany do detali. Mało tego, jest w pełni świadomy, że większość nabywców pewnie ograniczy się tylko do wyboru aktywnego wejścia i tyle. Ale robi takie produkty, z których sam chce korzystać, pasjonat jeden.

Idąc dalej, 903-ka jest wyposażona w dwa główne wyjścia analogowe plus jedno pomocnicze, natomiast wejść jest w sumie sześć, z czego ostatnie jest powrotne. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sprzęt dzielony Trilogy wpiąć w wielokanałowy system kina domowego, natomiast osobna para przyłączy blisko prawej krawędzi jest przeznaczona dla opcjonalnego modułu przedwzmacniacza gramofonowego. Dla jasności, Trilogy 903 to konstrukcja niezbalansowana, stąd wszystkie przyłącza na jej tyle są w standardzie RCA. Listę zamyka możliwy do dokupienia lepszej jakości pilot zdalnego sterowania o nazwie PRC. Jest aluminiowy i spory, podczas gdy  ten podstawowy to niewielki kontroler plastikowy.

Stereofoniczna końcówka mocy 993 ma same wymiary co 903-ka. Za wyjątkiem głębokości, no i jej masa jest większa, 19 kilogramów. Wzmacniacz wykonany jest równie dobrze co przedwzmacniacz, nie ma się do czego przyczepić. Projekt plastyczny 993-ki jest – subiektywnie – fantastyczny. Cały front tego urządzenia to jeden masywny radiator, ze szczelinami o różnej szerokości i głębokości, co jest celowe. Te nieregularności zapewniają ponadprzeciętną stabilność mechaniczną i termiczną dla czułych urządzeń wyjściowych, a wyfrezowana sztaba aluminiowa przydaje całej konstrukcji agresywnego i bardzo eleganckiego wyglądu. Delikatne strzyżenie krawędzi górnej i dolnej ma miejsce także w przypadku końcówki mocy, co tylko podnosi jej estetykę moim zdaniem. Tył tego urządzenia jest oszczędny, choć tak naprawdę ma wszystko co potrzebne do szczęścia. Pojedyncze terminale firmy Mundorf są bardzo wygodne w pracy, łatwo się nimi operuje, zaciski bananowe trzymają mocniej niż ksiądz niedzielną tacę, no i przyjmą każdy rodzaj konfekcji. Gniazdo IEC zamontowano idealnie na środku, po lewej jest włącznik główny, natomiast dwa gniazda RJ-45 oraz para wejść analogowych, oczywiście w standardzie RCA, są zamontowane po prawej stronie. Pod masywnym radiatorem jest też włącznik pomocniczy. Trzeba będzie z niego korzystać, jeżeli nabywca zdecyduje się na przedwzmacniacz inny niż firmowy. Włączanie 993-ki w taki sposób jest niewygodne, urządzenie należy wówczas lekko podnieść do góry aby dostać się do rzeczonego przycisku. Choć moim zdaniem 903-ka i 993-ka zostały stworzone do pracy razem i tego bym się trzymał.

Czas na bebechy. Do obydwu urządzeń jest się łatwo dostać, wystarczy uporać się z kilkoma wkrętami, a następnie zsunąć ich górne pokrywy. Zacznijmy od przedwzmacniacza. Całą elektronikę wewnątrz rozdzielono na kilka laminatów. Panuje wzorowy porządek, a – wyjąwszy kości odpowiedzialne za logikę – wszystkie elementy są dyskretne. Trzy duże transformatory toroidalne zasilają każdą sekcję osobno. Na głównym laminacie widać jedną lampę próżniową, to radziecka podwójna trioda 6H6П, pracująca w klasie A. To NOS, a jakże, natomiast w symetrycznej integrze Trilogy 925 zamontowano dwie takie. Nic wybrał ją nie dlatego, że dobrze brzmi, tylko z tytułu wysokiej transkonduktancji nadaje się do powierzonego jej zadania. Za tłumienie odpowiada pojedynczy układ oparty na FET-ach i przekaźnikach, natomiast interfejs do obsługi głośności to zarządzany cyfrowo enkoder wałowy. Te elementy są zamontowane na osobnym PCB, oddzielonym od głównego laminatu za pomocą metalowego ekranu. Ostatni przystanek to wejścia. Są oparte na blisko położonych przekaźnikach o stykach galwanicznie pokrytych rutenem.

Wzmacniacz 993 wygląda równie ciekawie, co przedwzmacniacz. W oczy rzucają się dwa wielkie trafa, z czego to mniejsze to dławik. Według Nica ma on kluczową rolę dla dźwięku, wygładza skoki napięcia co efektownie redukuje szum. Nie zabrakło dużych kondensatorów Mundorfa przy końcówkach mocy oraz w sumie 16 mniejszych zaraz za wejściem sieciowym. W 993-ce także pracuje lampa, nota bene ta sama co w 903-ce. Jest odpowiedzialna za przyrost napięciowy, ma własny zasilacz. Tak, 993-ka to także hybryda, w dodatku pracująca przeciwsobnie, stąd podobieństwo do 925-ki jest duże. Każdy kanał ma pierwszych kilka watów dostarczonych przez niewielki pojedynczy MOSFET pracujący w klasie A. Natomiast gdy sytuacja tego wymaga, para bipolarnych tranzystorów Toshiby robi resztę, a urządzenie przechodzi w klasę AB. Warto też wiedzieć, że końcówka stereo oddaje 125 watów na kanał przy ośmioomowym obciążeniu (tj. dziesięć mniej niż 925-ka), no i grzeje się bo musi. Pobór prądu całego zestawu może sięgnąć maksymalnie 740 watów. Dokładną specyfikację sobie podaruję, jest dostępna na stronie producenta.

Dźwięk

W celu należytego przetestowania zestawu 993 + 903, wykorzystane zostały szwajcarskie podłogówki Boenicke W8, polskie paczki Cube Audio Magus oraz izraelskie odgrody PureAudioProject Trio10 Voxativ. Zagrał też wzmacniacz Trilogy 925. Jak zawsze, LampizatOr Golden Gate (Psvane WE-101D + KR Audio 5U4G Ltd. Ed.) robił za źródło, natomiast Asus UX305LA pełnił funkcję transportu cyfrowego. Oto co zaszło.

Dla porządku, warto przypomnieć co nieco o tzw. ‘firmowym dźwięku’ Nica Poulsona. Jedna sprawa to to, że wszystkie produkty tego inżyniera są tak strojone, aby wynikową była z grubsza podobna estetyka brzmieniowa. Pisałem już w mojej recenzji 925-ki, że trzeba mieć niezłe ucho, żeby móc się tym pochwalić. Niezaprzeczalnie jest to powód do dumy. Ale jeszcze większe wrażenie wywiera ten efekt, gdy obecny jest niezależnie od urządzenia. Przedwzmacniacz gramofonowy, końcówki mocy, słuchawkowe grajki czy integra… grają podobnie. Żeby to osiągnąć, ogromna wiedza jest potrzebna i wiadomo, że Nic takową posiada.

Wizytówką szkoły dźwiękowej Trilogy jest model 925. Pisałem już, że to produkt o wyjątkowo fizjologicznym, plastycznym i na wskroś przyjemnym brzmieniu. W materiale poświęconym tej integrze, przywołałem do tablicy następujące środki opisowe; gęstość, bogactwo barw, gładkość, znakomitą stereofonię, żywotność oraz hojną klarowność przekazu. Wspominałem też, że tak gra dobrze zrobiona klasa A i w sporej części to się zgadza. Tranzystory 925-ki mają wysoki prąd spoczynkowy i to jest jak najbardziej słyszalne. Natomiast sednem dźwięku tego sprzętu jest opanowanie, wszechogarniający spokój. Nie, on nie jest wolny, ale właśnie opanowany, dostojny. Daje fantastyczne poczucie kontroli nad obciążeniem i masę, przez co gra bardzo fizjologicznie i przyjemnie. Nie pędzi na złamanie karku, dynamikę pozostawia innym produktom. Ale gdy coś się dzieje na dole pasma, nie ma przeproś, dosadność w praktycznie całym niskim podzakresie będzie pokazana po mistrzowsku.

Nie będzie przesadą napisanie, że 925-ka to łagodny produkt. Nie, nie ciepły i o rozmytych konturach, ale łagodny. To właśnie to ‘ludzkie’ obchodzenie się z kolumnami, ta wszechobecna dostojność jej dźwięku sprawiają, że jest to produkt unikalny. Za sprawą trzymania dźwięku w garści, Trilogy 925 odbiera się jako piec wyjątkowo swobodny, a nie ociężały czy zwalisty. W połączeniu z fantastyczną barwą, klarownością, bardzo rozbudowanym obrazowaniem i nieprzekombinowaną, dopasowaną do reszty dynamiką, jest to urządzenie, które służy muzyce, a nie dźwiękom. Owszem, jest transparentne, to się słyszy, ale na piedestale są inne rzeczy. To jest właśnie droga Nica Poulsona. Facet ewidentnie lubi kontrolę, masę i żywą tkankę w muzyce. Przed odbiorem zestawu 993 + 903 zachodziłem w głowę, co takiego się stanie, jak daleko sprawy zaszły tym razem. 925-ka pod wieloma względami jest dla mnie znakomitym, niedoścignionym produktem. Zaskoczenie było spore, choć droga, którą obrał Nic w przypadku wzmacniacza dzielonego jest w pełni zrozumiała. Wierzcie, naprawdę dużo jest logiki w tym, co zrobił ów Anglik.

Duet Trilogy 993 + 903 jest koncepcyjnym rozwinięciem 925-ki. Spodziewać się zatem można było jeszcze mocniejszej ekspozycji tych samych cech koronnych, przy jednoczesnym dopieszczeniu aspektów niejako z tyłu, prawda? Tyle podpowiadała mi moja dziennikarska intuicja na samym początku i nie ukrywam, że pomyliłem się bardzo. Wzmacniacz dzielony Nica to maszyna zupełnie inna brzmieniowo w porównaniu do 925-ki i to jest coś, co się słyszy z miejsca. Angielski konstruktor mocno przesunął balans w kilku miejscach, co sprawia, że jego najnowsza konstrukcja zupełnie inaczej pokazuje dźwięk i bardzo dobrze, bo nabywca – w zależności od indywidualnych potrzeb oraz posiadanych kolumn – może udać się w dwóch zupełnie różnych kierunkach teraz. Jeżeli dobierze sprzęt Nica z głową, będzie bardzo zadowolony, bo zestaw 993 + 903 jest znakomity. Nie ustępuje integrze i nie jest od niej lepszy, ale też z nią nie konkuruje o miejsce na podium.To co takiego jest na rzeczy? Tak naprawdę to bardzo proste. Pomimo nieznacznie zmniejszonej mocy na kanał, dzielony wzmacniacz Trilogy jest słyszalnie szybszy w porównaniu do 925-ki. Gra też szczuplej i – pisząc kolokwialnie i bezpośrednio – lepiej daje po mordzie. Jeżeli angielska integra to romantyczny, czarujący i dostojny dżentelmen, którego podstawowym zadaniem jest uwieść słuchacza, to duet 993 + 903 jest osobnikiem młodszym, wyrywniejszym, bardziej rozedrganym, niespokojnym i całościowo młodzieżowym, choć to są naprawdę daleko idące uproszczenia, już wyjaśniam. Angielski zestaw wypada mniej więcej w taki sposób tylko i wyłącznie podczas przyrównania do 925-ki i innych urządzeń o podobnym profilu brzmieniowym. To nie jest duet grający w nieokrzesany, mocno definiujący kontury sposób i z odessanym życiem, w żadnym wypadku. Doskonale słychać, że on także wpisuje się w ulubione brzmienie Nica Poulsona. Zgadza się wszystko; masa, stereofonia, żywotny pierwiastek w muzyce, gładkość i umiejętność niebywale wręcz łatwego zaangażowania słuchacza. Wzmacniacz dzielony Trilogy gra jak masa pieniędzy, brzmi w sposób wyszukany jak cholera. Nie zabraknie osób, którym wyda się wręcz słodzący muzykę i – w kontekście sprzętów wypranych z barwy i analizujących – będzie to prawda.

Coś za coś, jak to mawiają. 925-ka to masa i kontrola, natomiast dzielony wzmacniacz Nica oddaje trochę mięśni i romantyzmu na rzecz jeszcze lepszego, pewniejszego uścisku nad podłączonym obciążeniem. To bardzo słychać na samym dole pasma czyli tam, gdzie bardziej niskie częstotliwości czuć niż słychać. Trilogy 925 ma ogólnie więcej ciała w niskim podzakresie, ale właśnie oprócz najniższej kondygnacji, no i jest słyszalnie wolniejszy. Tak, tak, nowicjusz nie tylko schodzi niżej, ale ma tam więcej impetu. Żeby to należycie zobrazować, moje referencyjne Boenicke W8 są cholernie trudnymi kolumnami, cztery omy impedancji znamionowej oraz niska skuteczność dają w kość nawet mocnym piecom. Po przesłuchaniu tych paczek z mniej więcej dwoma tuzinami różnych wzmacniaczy, no i po należytym poznaniu 925-ki, mogę jedynie napisać, że duet 993 + 903 nie tylko znacznie lepiej radzi sobie z tymi kolumnami, ale okazał się też prawdopodobnie najlepszym, najbardziej synergicznym do tych konkretnych paczek spośród innych mi znanych. Tutaj układanka powoli powinna stawać się całością. Rzecz w tym, że produkt, który radziłby sobie dobrze z trudnymi do wysterowania kolumnami, ale też taki, który będzie wpisywał się w firmowe brzmienie to było zamierzone działanie ze strony Nica, choć do uzyskania tego efektu potrzeba było rozdzielić 925-kę. Teraz już wiecie co z tego wyszło.

W wyższych częściach słyszalnego pasma sytuacja jest podobna. 925-ka gra w sposób bardziej zwarty i cięższy. Pokuszę się nawet o napisanie, że ładniejszy, nieco ciemniejszy i z mocniejszym naciskiem na romantyzm i intymność. Wzmacniacz dzielony jest tu nieco szczuplejszy, ale też bardziej otwarty, mniej skondensowany. Choć należy pamiętać, że i tak bardzo, ale to bardzo ładny pod względem swojego brzmienia. Barwowo jest nieco chłodniejszy, bliższy pokazywania prawdy w nagraniach, lepiej też obrazuje kontury, nie pogrubia ich. Jak gdyby z obrazka ktoś uszczknął nieco pigmentu i wyraźniej zaznaczył krawędzie tu i tam. Górę 925-ka ma odrobinę mniej wyeksponowaną w efekcie, natomiast jej rozdzielona wersja kreśli ją – po raz kolejny – w sposób wyraźniejszy. Choć długość wybrzmień, tkanka detaliczna czy masa talerzy się zgadzają w obydwu przypadkach i jest to dla mnie pierwsza liga.

Pod względem generowanej przestrzeni też jest sporo różnic. Jak pisałem, kombo 993 + 903 jest bardziej otwarte, ‘widać’ więcej powietrza przed słuchaczem, choć nie aż tak bezpośrednie. Natomiast 925-ka pokazuje większość instrumentów w treściwszy i bardziej dosadny sposób, a środek pasma, a zatem chociażby partie wokalne, jest bliższy słuchaczowi, a więc bardziej namacalny i obecny w efekcie. Rzecz w tym, że tu nie ma złych wyborów. Pod względem stricte jakości opisane urządzenia są sobie równe. Nie jestem w stanie wskazać lepszego. Natomiast elementem kluczowym w całej tej angielskiej łamigłówce jest zdanie sobie sprawy z ich najistotniejszych zalet i przeznaczenia. Pomimo kilku firmowych cech, są to jednak brzmieniowo zupełnie inne produkty, dedykowane innym kolumnom. 925-ka sprawdza się najlepiej z kolumnami grającymi prawdę, szybkimi i takimi, które nie stanowią przesadnie trudnego wyzwania w sensie obciążenia. Polski dystrybutor to doskonale wie, stąd często ten piec pokazuje w towarzystwie zazwyczaj kulturalnych w obsłudze paczek firmy Trenner&Friedl. Natomiast duet 993 + 903 lubi wyzwania, tam czuje się pewnie i radzi sobie z nimi po mistrzowsku. Dla tego zestawu dużo mniejsze znaczenie ma nie tylko impedancja i skuteczność, ale też charakterystyka brzmieniowa danych kolumn. W porównaniu do 925-ki, jest on bardziej nastawiony na prawdę, stąd pokaże wyraźniej czym konkretne podłogówki czy monitory są.

Natomiast w kwestiach bezwzględnych nic się nie zmieniło, wzmacniacz dzielony dalej stoi na straży muzyki. Oprócz tych aspektów, które naturalnie ewoluowały, w końcu taki był plan od samego początku, nie nastąpiła żadna rewolucja. Pisząc o tym, że ten zestaw gra zupełnie inaczej niż 925-ka nie przesadziłem, bo tak w istocie jest. Ale nawet pomimo tego doskonale słychać, że Nic zrobił go takim, żeby i jemu dobrze na nim słuchało się muzyki, a – podkreślałem kilka razy – on lubi ją zaserwowaną w bardzo konkretny, wręcz szyty na miarę sposób. Zestaw 993 + 903 to nie jest odszczepieniec, wybryk natury czy nieudany eksperyment, ale pełnoprawny i znakomity członek rodziny Trilogy. Bezsprzecznie.

Rotacja kolumn przyniosła ciekawe efekty. Odgrody Trio10 Voxativ także bardziej się polubiły z nowymi maszynami Nica. One także potrzebują mocnego pieca, bo tylko taki jest w stanie należycie zaopiekować się ich dwunastocalowymi wooferami. Obyło się zatem bez niespodzianek. Izraelskie podłogówki są jedynymi mi znanymi, które same z siebie grają w dość miękki i posłodzony sposób. Dodatek w postaci barwy za wiele nie wnosi do tematu (925-ka), co innego kontrola (993 + 903).  Za cenę oddania nieco saturacji integry (czytaj: po przesiadce na dwuczęściowy zestaw), zyskałem mocniejszy i sporo zwinniejszy dół pasma, zwłaszcza w rejonie piwnicznym. Cholernie mi się to spodobało, ale to temat na inny raz, podobnie historia związana z fantastycznymi, szerokopasmowymi i polskimi kolumnami Cube Audio. Tutaj mogę jedynie napisać, że te są wyjątkowo niewybredne w stosunku do towarzystwa. Grają dosłownie ze wszystkim, w co dość ciężko uwierzyć, choć to szczera prawda. W materiałach poświęconych tym dwóm modelom podłogowym powrócę do tematu wzmacniaczy i niniejszą historię dokończymy, teraz czas na podsumowanie.

Podsumowanie

Pozwolę sobie na odrobinę prywaty. Wszystkie zeznania powyżej sprowadzają się do jednego prostego stwierdzenia. Tak, zestaw 993 + 903 poradził sobie z moimi Boenicke W8 sporo lepiej niż 925-ka. Dla jasności, jak do tej pory było mi bardzo dobrze z tą integrą i dalej tak jest. Ciągle korzystam z niej w towarzystwie różnych kolumn i raz po raz dostaję dobitny dowód na to, jak znakomite jest to urządzenie. Rzecz jednak w tym, że pod względem kontroli na dole pasma i szybkości, dwuczęściowy zestaw z konkretnymi szwajcarskimi paczkami, które najprawdopodobniej nigdzie się nie wybierają w najbliższej przyszłości, zagrał niebywale synergicznie. Trilogy 925 też je polubił, ale z duetem 993 + 903 zmiany są zbyt duże, żebym mógł nie brać ich pod uwagę.

Myślę, że akapit powyżej dobrze oddaje to, czym najnowszy wzmacniacz dzielony Nica Poulsona jest, w jakiej sytuacji sprawdzi się najlepiej. W moim przypadku nie nastąpił skok jakościowy. Niemniej,  dwa nowe produkty Nica wyznaczyły nowy kierunek brzmienia, którym za wszelką cenę będę chciał podążać. Owszem, będzie trzeba oddać fantastyczną średnicę, przyjemną gęstość i odrobinę ogólnej żywotności. Wiem to już teraz, że wewnętrzny, mocno subiektywny entuzjasta we mnie będzie za nimi tęsknił. Ale ta obiektywna, dziennikarska strona zyska nowe, znakomite narzędzie pracy. Osobny przedwzmacniacz w mojej pracy jest dużo praktyczniejszy, ma sporo większy sens. To są rzeczy, obok których nie mogę przejść obojętnie.

Ale pomijając moje personalne rozterki, zestaw 993 + 903 jest fantastycznie wykonany, funkcjonalny i bezproblemowy. Owszem, o wielu sprzętach z wysokiej półki można tak napisać. Natomiast na mnie, osobie zaznajomionej z większością portfolio Nica, jego wzmacniacz dzielony wywarł ogromne wrażenie głównie dlatego, że nie powstał dziełem przypadku czy kaprysu, ale po to, aby uzupełnić ofertę, dodać produkty zaspokajające zupełnie inne potrzeby, ale po bliższym zapoznaniu się jednak zadziwiająco znajome. Przesunięcie brzmieniowego kredo i idące za tym następstwa były zamierzone, ale – jak zawsze zresztą – to muzyka stoi na pierwszym miejscu. Idę o zakład, że już na etapie wstępnego projektowania wszystko zostało ustalone, a trwający latami proces produkcyjny to była egzekucja tego inteligentnego, przemyślanego i racjonalnego planu. Warto było czekać, bo duet przedstawiony w niniejszej recenzji to po prostu piekielnie dobra, niezmiennie angażująca kombinacja, choć porywająca słuchacza za pomocą środków innych niż dotychczas. Niech żyje różnorodność. Do następnego!

Platforma testowa:

  • Wzmacniacz: Trilogy 925
  • Źródło: Lampizator Golden Gate (Psvane WE101D-L + KR Audio 5U4G Ltd. Ed.)
  • Kolumny: Boenicke Audio W5, Cube Audio Magus, PureAudioProject Trio10 Voxativ
  • Transport: Asus UX305LA
  • Kable głośnikowe: Forza AudioWorks Noir Concept, Audiomica Laboratory Celes Excellence
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Noir, Audiomica Laboratory Erys Excellence
  • Zasilanie: Gigawatt PF-2 + Gigawatt LC-2 MK2 + Forza AudioWorks Noir Concept/Audiomica Laboratory Ness Excellence
  • Stolik: Franc Audio Accesories Wood Block Rack
  • Muzyka: NativeDSD

Ceny produktów w Polsce:

  • Trilogy 993: 33 990 zł
  • Trilogy 903: 33 990 zł

 

Dostawca: Audio Atelier