Tym razem do testu trafiła kolejna propozycja dostarczona prze dobrze już znaną naszym czytelnikom firmę Closer Acoustics. To urocze maluchy, które za sprawą rzadko spotykanej konstrukcji i wysokiej skuteczności można zestawić z dowolnym wzmacniaczem. Zapraszam na recenzję Closer Acoustics OGY.
Wstęp
Mająca swoją siedzibę w Jastrzębiu Zdroju marka Closer Acoustics nie powinna być obca naszym czytelnikom. To niewielka manufaktura prowadzona przez braci, Jacka i Andrzeja Grodeckich, których łączą wspólne pasje – muzyka, dobre brzmienie i pasja, która pozwala tworzyć dobrze brzmiące urządzenia świetnie odtwarzające muzykę. Są przy tym wielce oryginalni w swojej drodze do dobrego brzmienia, jako że oferta składa się z urządzeń, które można określić mianem niszowych. W końcu pierwszym produktem, jaki miałem przyjemność testować, był znakomity SET na lampach 300B, czyli Closer Acoustics 300B Provocateur Signature (test znajdziesz TU), dostępny także w mniej kosztownej wersji standardowej. W obu prezentuje się znakomicie (dla oczu i uszu), a klient, co jest specyfiką i przewagą małych manufaktur, może dobrać sposób wykończenia obudowy do swojego gustu, albo dopasować np. kolumn tej samej marki.
Kolejną ekscytującą przygodę z marką zapewnił mi przedwzmacniacz gramofonowy współpracujący z wkładkami MM i MC, czyli Closer Acoustics Flō (test znajdziesz TU). Tym razem na pokładzie co prawda zabrakło lamp, ale układ zaprojektowany przez jednego z najlepszych specjalistów w tym zakresie w Polsce, pana Roberta Rolofa, i bez ich wsparcia zaimponował mi znakomitym brzmieniem zarówno w moim systemie, jak i w parze z Provocateurem. To był piękny, wyrafinowany, klasowy dźwięk, który na dodatek zdecydowanie przypadł mi do gustu (obiektywna klasa i moje preferencje nie zawsze pokrywają się w 100%, a tym razem tak było). No i na dodatek to doświadczenie pozwoliło mi się przekonać, jak fajnie wyglądają urządzenia tej samej marki postawione obok siebie, tak samo, ekskluzywnie dodam, wykończone.
Faktem jednakże jest, iż specjalnością Closer Acoustics od początku istnienia były kolumny, a elektronika przyszła dopiero później, jako ich uzupełnienie. Firma chce bowiem oferować klientom nie tylko pojedyncze produkty, choć i je oczywiście można zakupić, ale i niemal kompletne, doskonale spasowane systemy. Tworząc kolumny panowie Grodeccy bynajmniej nie zamierzali korzystać z popularnych, czy mainstreamowych rozwiązań, ale wybrali trudniejszą, bardziej oryginalna drogę do „swojego” dźwięku. Swoje konstrukcje oparli na przetwornikach szerokopasmowych EMS francuskiej firmy . To marka o ogromnych tradycjach ręcznie produkująca swoje wyjątkowe przetworniki, ciesząca się renomą jednej z najlepszych na świecie w swojej specjalności. Jednym z gorących fanów jest, jak się łatwo domyślić, pan Jacek i dlatego właśnie kolumny Closer Acoustics wykorzystują drivery EMS.
W dwa topowe modele Closer Acoustics, Vigo i Allegra, oferowane są w dwóch wersjach. Oprócz standardowych, wykorzystujących szerokopasmowce EMS, opracowane zostały wersje z przetwornikami typu field coil tego samego producenta. Jest to rozwiązanie droższe i wymagające dodatkowego zasilania dla driverów (zasilacze polska firma opracowała i zbudowała sama), ale ich zastosowanie daje konkretne korzyści brzmieniowe. Rzecz nawet nie w tym, że to jedynie słuszne, lepsze rozwiązanie, ale po prostu inne, dające użytkownikowi możliwość wyboru i jeszcze lepszego dopasowania kolumn pod własny gust.
Właśnie taką wersję drugiego od góry modelu Allegra EX miałem przyjemność testować (test znajdziesz TU). W ofercie są jeszcze większe wspomniane już topowe Vigo oraz mniejsze Adam i Eva, których mogliście Państwo posłuchać choćby w czasie prezentacji na wystawie Audio Video Show w Warszawie. Dodam jeszcze, iż pan Jacek jest również fanem gramofonów Lenco, a w firmowych pokojach odsłuchowych można znaleźć takie konstrukcje w pięknych obudowach wykonanych przez… Closer Acoustics rzecz jasna. Najnowszym dodatkiem do oficjalnej oferty są przeurocze maluchy o nazwie OGY i to one, nawet w dwóch wersjach wykończenia, trafiły do mnie tym razem.
Budowa i cechy
OGY to pierwsza kolumna podstawkowa w ofercie Closer Acoustics. Nadal jest to konstrukcja oparta na pojedynczym, szerokopasmowym przetworniku EMS. To prawdziwy maluch mierzący zaledwie 31x31x13 cm. Wykorzystano w nim 10cm przetwornik szerokopasmowy, model EMS LB5, który pracuje w obudowie typu linia transmisyjna o pojemności zaledwie 6 litrów. Obudowa, by zminimalizować rezonanse, składa się z dwóch warstw. Wewnętrzna wykonana jest z drewna, a zewnętrzna z kamienia akrylowego zwanego Corianem. Ten ostatni znamy już z obudów elektroniki tej marki, ale i wspomnianych Allegr EX. Tańsza wersja, która pod koniec testu trafiła do mnie do porównania, jest niemal identyczna. Niemal, bo pozbawiono jej zewnętrznej warstwy Corianu. Uzyskana w ten sposób niższa cena to jeden istotny dla części potencjalnych klientów aspekt tej wersji, drugim jest wygląd. Choć Corianowe wersje prezentują się wyśmienicie i nowocześnie, wiele osób po prostu preferuje drewno nad wszelkie inne wykończenia. Do ich gustu ta właśnie wersja może więc bardziej przemawiać.
Tak prezentuje się “torba”, w jaką pakowana jest każda kolumna
Linia transmisyjna zastosowana w OGY ma wielce oryginalny wylot umieszczony w dolnej części ścianki frontowej. Otóż ma on kształt… uśmiechu, a przynajmniej takie było moje pierwsze skojarzenie już wtedy, gdy zobaczyłem OGY po raz pierwszy na zdjęciach. Owo wrażenie pogłębiło się tylko, gdy te urocze kolumny stanęły już u mnie w pokoju. Widząc te maluchy w pokoju odsłuchowym, czy salonie trudno jest więc się nie uśmiechnąć. Ot sprytny zabieg, który nastawia człowieka pozytywnie nawet zanim jeszcze usłyszy pierwsze dźwięki płynące z głośników.
Pomysł na tę kolumnę wynikał z zachwytu pana Jacka nad niesamowitym przetwornikiem EMS LB5, który, jak sam mówi, wręcz prosił się o możliwie najmniejszą obudowę. Przetwornik ten ma częstotliwość rezonansową 50 Hz (!), a w górze pasma sięga do 18 kHz. Opracowana na potrzeby tego modelu obudowa ma pozwalać na zejście w dolnym zakresie pasma do użytecznych 40Hz bez sztucznego dudnienia. Jak podaje producent, sam głośnik nie ma szczególnych podbić, czy niedociągnięć, które wymagałyby stosowania jakichkolwiek filtrów. Dzięki temu zachowuje swoją wysoką efektywność. Sama obudowa wykonana jest bez żadnych materiałów tłumiących, acz jej wewnętrzne elementy są impregnowane.
Obecnie do kolumn oferowane są dedykowane, proste, ale doskonale spełniające swoją funkcję, czarne, metalowe podstawki. Otwory w górnej płytce plus dołączone w zestawie śruby umożliwiają przykręcenie każdej kolumny do podstawki pojedynczą śrubą i stworzenie jeszcze bardziej solidnej i stabilnej całości. To ważne o tyle, że ani kolumny, ani podstawki do najcięższych nie należą. Całość ustawiona jest na czterech regulowanych kolcach. Closer Acoustics OGY aktualnie oferowane są w trzech wykończeniach – dwóch Corianowych, białym (mat) i czarnym (wysoki połysk) oraz w naturalnej sklejce.
Na pierwszym planie: wnętrze obudowy z linią transmisyjną
Te ostatnie są nieco tańsze (Corian i jego wykończenie, w tym wielokrotne polerowanie, sporo kosztuje) i lżejsze. Czy różnią się brzmieniem? Corian stosowanych jest w obudowach produktów Closer Acoustics nie bez powodu, więc w teorii obudowy z dodatkową warstwą z tego materiału powinny przekładać się na lepsze brzmienie. Tak się złożyło, że w trakcie testu doszło do mojej, od dawna odkładanej, wizyty w siedzibie producenta w Jastrzębiu Zdroju, dzięki czemu do przysłanej wcześniej białej wersji dołączyła na ostatnią fazę odsłuchów także para drewniana. Dodatkowo wizyta pozwoliła mi posłuchać OGY w dwóch firmowych systemach.
Tak prezentuje się pomiar pasma przenoszenia OGY dostarczony przez producenta
Brzmienie
Jak już wspomniałem, do testu pierwotnie dostałem parę białych OGY, czyli wersję w obudowie z zewnętrzną warstwą wykonaną z Corianu. Polskie kolumny zachwyciły mnie już w momencie wyciągania ich z kartonu. Pudło, jak pudło, jedno wspólne dla dwóch sztuk – w końcu nie są zbyt duże ani ciężkie. Rzecz natomiast w sprytnym, ułatwiającym wyjęcie, a jednocześnie po prostu ładnym sposobie ich pakowania. Głośniki siedzą w kartonie ciasno upchnięte w elementach z pianki, których zadaniem jest ich zabezpieczenie na czas wysyłki. Do tych ostatnich wkładane są w (bardzo ładnych, swoją drogą) materiałowych pokrowcach/woreczkach z uszami, które sprawiają, że ich wyciągnięcie z pianek/pudła jest proste i bezpieczne (nie ma ryzyka porysowania). Jak zwykle, najprostsze rozwiązania są najlepsze. I najtrudniej jest na nie wpaść. No i jest ładne (tak, wiem, powtarzam się).
Później, przy okazji wizyty w pracowni Closer Acoustics, dostałem do porównania jeszcze wersję drewnianą. Po pierwsze dlatego, że jestem fanem kolumn (i nie tylko) z drewnianym wykończeniem, a po drugie miałem ocenić, czy usłyszę różnicę w brzmieniu. Te pierwsze OGY miałem do dyspozycji przez kilka miesięcy dzięki czemu mogły zagrać u mnie z szeroką gamą wzmacniaczy. Tych drugich słuchałem może dwa tygodnie (na zmianę z pierwszymi) – krócej, ale chodziło przecież o wyłapanie różnic, a nie ocenę od zera. Uprzedzając to, co napiszę później, różnice w brzmieniu są, ale jego charakter jest podobny w obu przypadkach.
Ach, ten uśmiech!
Odsłuchy przez większość czasu prowadziłem z moją tranzystorową integrą w klasie A, GrandiNote Shinai oraz SETem na lampach 300B (modyfikowanym Art Audio Symphony II). W licznych sesjach odsłuchowych udział wzięły również recenzowane wzmacniacze, a wśród nich, m.in., kolejny znakomity SET (Allnic Audio T-1500 MKII, zobacz TU), fantastyczny tranzystorowy maluch Enleum AMP-23R, ale także mocne wzmacniacze tranzystorowe i hybrydowe (Accuphase P-7500, Kora 200, czy Circle Labs M200). Pośród wszystkich tych zestawień miałem oczywiście swoich prywatnych faworytów. Niemniej poniższa relacja z tej długiej przygody z Closer Acoustics OGY będzie podsumowaniem ich możliwości zaprezentowanych we wszystkich zestawieniach, bez rozbijania opisu na poszczególne sesje.
Jak wspomniałem, podstawowymi wzmacniaczami były moje własne, czyli Shinai i Symphony II, a źródłami LampizatOr Pacific i gramofon JSikora Standard Max i przedwzmacniacza gramofonowy GrandiNote Celio mk IV. Kolumny ustawione zostały na dedykowanych podstawkach i ulokowane bliżej miejsca odsłuchowego, niż to ma miejsce w przypadku większych kolumn. W ten sposób miały wokół siebie dużo przestrzeni, a jednocześnie znajdowały się w odległości ok. 2 m od moich uszu (lekko skręcone tak, by grały bezpośrednio w ich stronę). Z wzmacniaczami łączyły je kable głośnikowe Soyaton Benchmark spoczywające na podstawkach Graphite Audio CIS-35.
No dobrze, czas na pierwsze wrażenia odsłuchowe. Przejście z moich niemałych, acz też dość łatwych do napędzenia podłogówek GrandiNote MACH4 na OGY musiało zaowocować poczuciem zmiany, czy też nazywając rzeczy po imieniu, zmniejszenia skali i masy prezentacji. Włoskie kolumny wielkie nie są, ale to jednak wysokie, smukłe podłogówki z pięcioma przetwornikami ważące blisko 50 kg każda. Według pomiarów przedstawionych przez pana Jacka, pasmo przenoszenia Closer Acoustics OGY jest zaskakująco wręcz szerokie, ale skala i masa dźwięku nie są jednoznaczne z tym parametrem. Tych elementów, zwłaszcza na początku i zwłaszcza przy ‘dużej’ muzyce, trochę mi brakowało.
Z przodu, z tyłu, białe, drewniane – zawsze chwytają za oko
Tyle że wystarczyło parę godzin grania, by do tej zmiany przywyknąć, a następnie, zdecydowanie bardziej już obiektywnie, stwierdzić, że skala może i jest mniejsza, ale wcale nie taka znowu mała. Zważywszy na rozmiary testowanych kolumn powiedziałbym, że nawet zaskakująco duża! Masa dźwięku także nie korelowała do końca z małymi uśmiechniętymi ‘pudełkami’, które nieustannie cieszyły moje oczy. No i pasmo przenoszenia sprawiało wrażenie zdecydowanie szerszego niż wydawałoby się to możliwe do uzyskania z pojedynczego i przecież niewielkiego, bo ledwie 10cm przetwornika. Po wstępnej akomodacji do innego sposobu prezentacji muzyki mogłem więc zabrać się za faktyczną ocenę możliwości OGY, choć, mówiąc szczerze, one wcale nie zamierzały mi tego ułatwiać. Należą bowiem do kategorii komponentów audio, które grają w tak naturalny, relaksujący, wciągający sposób, że człowiek szybko zatraca się w muzyce, a to, choć przeze mnie bardzo mile widziane, w ocenie danego produktu wcale nie pomaga.
Gdy już minęła owa pierwsza faza (pozytywnego) zaskoczenia możliwościami i charakterem nowych kolumn Closer Acoustics, zacząłem uważniej wsłuchiwać się w szereg elementów prezentacji, które są niezbędne do prawidłowego odtworzenia muzyki. Rzecz, która (przynajmniej dla mnie) nie była zaskoczeniem to otwartość, wysoka energia (ta wewnętrzna muzyk), szybkość, kapitalna spójność i pewna bezpośredniość dźwięku. Razem tworzyły one efekt bliskiego, wręcz intymnego wręcz kontaktu z muzyką i jej wykonawcami zwłaszcza, choć nie tylko, gdy słuchałem nagrań akustycznych i wokalnych. Wszystko to są cechy prezentacji, na które można właściwie zawsze liczyć słuchając (dobrych!) kolumn opartych o pojedyncze szerokopasmowe głośniki. To dla nich właśnie, zwłaszcza owej wybitnej spójności, szybkości i wysokiej energii, na drodze której nie stoją żadne elementy zwrotnicy, wiele osób wybiera tego typu kolumny. W ich zakresie górują one bowiem nad zdecydowaną większością konstrukcji innego typu.
Z OGY, niezależnie do rodzaju słuchanej muzyki, nie było mowy o jakichkolwiek „dziurach” w paśmie, czy nawet ewidentnych brakach na jego skraju. Gwarantowały za to wręcz absolutna ciągłość i (raz jeszcze powtórzę) spójność prezentacji, począwszy od zwartego, szybkiego i nawet niskiego (jak na kolumny tej wielkości!) dołu, przez pełną, nasyconą, barwną, naturalną, wysoce ekspresyjną średnicę, po delikatnie słodką, acz dźwięczną, szybką i otwartą, a przy tym raczej „bezpieczną” górę. „Bezpieczną”, czyli taką, która nie stanie się problemem w przypadku słabszych realizacji, pełnych sybilantów, wyostrzeń, czy ziarnistości, jako że, choć obecne, nie będą one znajdowały się w centrum uwagi. To jedna z cech komponentów określanych często mianem wysoce muzykalnych – nie dość, że odtwarzają muzykę w bardzo naturalny sposób, to jeszcze to właśnie na niej skupiają uwagę słuchacza dźwięk jako taki, a więc i jego jakość, spychając na drugi plan. Słowem, Closer Acoustics OGY są bez wątpienia kolumnami wysoce muzykalnymi.
Mam nadzieję, że jasne jest również, iż OGY nie powalą nikogo potężnym, schodzącym do bram piekieł basem, nie spowodują pękania ścian i raczej nie będę pierwszym wyborem, gdy przyjdzie do nagłośnienia domowej imprezy. Nie trzeba się również obawiać, iż wzbudzą nerwowość u mieszkających w pobliżu nietoperzy dźwiękami o bardzo wysokiej częstotliwości. Tak, oznacza to, że nie są stuprocentowo wierne każdemu nagraniu, ale nikt, łącznie z producentem, nie twierdzi przecież, że to propozycja dla studiów nagraniowych. Jak wszystkie kolumny na szerokopasmowcach nastawione są na przyjemność słuchania i naturalność brzmienia i w tym są po prostu tak dobre, że drobne ograniczenia, które nie pojawią się nawet we wszystkich nagraniach, a jedynie w nielicznych, nie przeszkodzą ich posiadaczom w bliskim kontakcie z muzyką. Wielu osobom skraje pasma, jeśli w ogóle będę je osobno analizować, bo charakter prezentacji w najmniejszym nawet stopniu nie zachęca do analiz, powinny wręcz przypaść do gustu. Przynajmniej jeśli ich gust pokrywa się w choć pewnym stopniu z moim.
Bas jest bowiem szybki i zwarty. Oczywiście energia skupiona jest w jego średnim i wyższym zakresie, ale ów pewny sposób jego prowadzenia, a co za tym idzie dobry PRAT sprawia, że noga, czy ręka nie raz zaczyna wystukiwać rytm. Różnicowanie także jest na tyle dobre, że umożliwia docenianie popisów mistrzów basu, czy perkusji, co też czyniłem słuchając choćby Steve Gadda, czy Adama Czerwińskiego. Nawet krążki z instrumentami, które na pozór w ogóle do tych kolumn nie pasują, czyli wielkim kontrabasem czy fortepianem, zaskakująco (dla mnie samego) lądowały na playliście. Dlaczego? Za sprawą owej wybitnej płynności i spójności, które sprawiały, że jedyna słabsza strona tej prezentacji, czy nieco mniejsza skala tych wielkich instrumentów, była po prostu pomijalna.
Mimo tego, w czasie wizyty w Closer Acoustics, po dłuższych odsłuchach w dwóch systemach z Provocateurem w wersji standardowej i Signature, pan Jacek do systemu dołączył niewielki subwoofer RELa. W końcu pierwszy pomysł, jaki przyjdzie do głowy tym, którzy oczekują większej ilości basu, będzie dodanie do systemu suba. Jak pokazuje moje, przyznaję niewielkie, doświadczenie w zakresie dołączania głośnika basowego do systemu stereo, kluczem jest optymalne jego zestrojenie z głównymi kolumnami (jakie by one nie były). RELa ustawialiśmy tak, by zapewniał mocny niski bas i, na moje ucho, granie zyskiwało na masie, na potędze, ale traciło nieco ze swojej spójności. Zdecydowanie lepiej spisywało się rekomendowane przez wielu producentów subwooferów takie ustawienie, w którym dodatkowy woofer był niemal niesłyszalny. Wówczas bez utraty spójności brzmienia można je dociążyć, wypełnić, a pełniejszy bas to również bogatsza, barwniejsza, pełniejsza średnica. Czy mając OGY zdecydowałbym się dodać do nich subwoofer? Po tak krótkiej próbie trudno jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi, ale wydaje mi się, że chyba jednak nie. To oczywiście mój punkt widzenia, człowieka który takie kolumny ceni przede wszystkim za ich unikalną spójność. Niemniej, dodanie suba jest opcją dla każdego posiadacza OGY, o której warto pamiętać.
Specjalnie pod kątem góry pasma, która w powszechnej opinii z szerokopasmowców albo jest krzykliwa, albo wyraźnie ograniczona (jedno i drugie, z moich doświadczeń, zdarza się przede wszystkim w niezbyt udanych konstrukcjach tego typu, albo w złych zestawieniach), przesłuchałem kilka albumów z dużym udziałem instrumentów perkusyjnych, zarówno metalowych, jak i drewnianych. Wśród nich (z rozpędu) nawet kilka płyt Johna Kaizana Neptuna z ogromnym udziałem wszelkich instrumentów wykonanych z bambusa. OGY zagrały taką muzykę bardzo dobrze owe różne przeszkadzajki różnicując, prezentując dużą przestrzeń wypełniona powietrzem, w której swobodnie rozchodziły się długie, pełne wybrzmienia. Z kolei słuchając wspomnianych już wcześniej popisów Steve Gadda równie wielką przyjemność czerpałem z odpowiedzi bębnów okładanych przez niego intensywnie pałkami, jak i talerzy. Także w przypadku metalowych elementów perkusji różnicowanie, a to przecież wynika z dobrej rozdzielczości, było bardzo dobre, podobnie jak dźwięczność, energia i otwartość tego grania. Da się lepiej? Tak, najlepsze kopułki grają jeszcze bardziej rozdzielczo, z większą precyzją, ale one występują w wielodrożnych konstrukcjach i tam spójność z resztą pasma będzie świetna, ale nie aż tak doskonała jak w tym przypadku. Coś za coś – do tego sprowadzają się wybory w audio.
Kilka fotek z salonu producenta w Jastrzebiu Zdroju zlokalizowanym w… starym dworcu kolejowym. Na zjęciach m.in. piękne gramofony Lenco
Pod koniec testu przywiozłem z wizyty u producenta również wersję drewnianą, czyli nieco prostszą i tańszą dzięki wyeksponowaniu drewnianej obudowy i pozbyciu się warstwy Corianu. Zamiany dokonałem niemal ‘w locie’ – wcisnąłem pauzę w Roonie, odpiąłem białe OGY, wpiąłem ‘drewniane’ i wznowiłem odtwarzanie (akurat wypadło to w czasie odsłuchu album „Cielo e Terra” Ala di Meoli). Czy zmiana w brzmieniu była duża? Patrząc na to obiektywnie, nie była wielka, jej zdefiniowanie wymagało skupienia, uważnego wsłuchania się w dźwięk płynący z głośników. Podkreślam – w dźwięk – a nie w muzykę, bo ta nadal prezentowana była w równie przyjazny, relaksujący, choć pełny emocji sposób. Jednakże patrząc na owe różnice przez pryzmat audiofilskiego poszukiwania najlepszego możliwego brzmienia, zmianę odczułem jako znaczącą i wystarczającą, by nawet przy ograniczonym budżecie brać pod uwagę zakup droższej wersji.
Zacznę od tego, co się zupełnie nie zmieniło, czyli owa wyjątkowa spójność, czystość i bezpośredniość brzmienia, czyli główne zalety szerokopasmowców. Kolumny Closer Acoustics w tańszej wersji znikały także z pokoju równie skutecznie, jak ich droższa wersja. To oczywiście jedna z cech kolumn podstawkowych, za które ich fani (i nie tylko) je cenią, ale w przypadku OGY można mówić o całkowitym znikaniu kreującym bardzo przekonująco wrażenie bezpośredniego obcowania z muzyką. Moje absolutnie pierwsze wrażenie jednakże, (acz trzeba wziąć pod uwagę, że zamiana kolumn zajęła mi pewnie 1-2 minuty), mówiło mi, że tańsza wersja zagrała… nieco głośniej. To była niewielka różnica, ale wrażenie było nieodparte.
Zdefiniowanie kolejnych różnic zajęło mi nieco więcej czasu. Dźwięk tej wersji wydawał się odrobinę lżejszy, jakby ubyło nieco wypełnienia i dociążenia dźwięku – być może wiąże się to w jakimś stopniu z mniejszą masą własną tej wersji głośników. Ta wersja delikatnie ustępowała Corianowej również w kwestii różnicowania i precyzji oraz łatwości w dostępie do najdrobniejszych detali i subtelności. Jeśli miałbym zgadywać, powiedziałbym że dodatkowa, zewnętrzna warstwa Corianu w droższej wersji (zgodnie z deklaracjami producenta) doskonale tłumi rezonanse i to właśnie ich brak sprawia, że dźwięk jest nieco czystszy i precyzyjniejszy, a dostęp do najdrobniejszych informacji jest lepszy, przez co dźwięk wydaje się gęstszy i lepiej dociążony.
I jeszcze kilka fotek z salonu producenta
Poprawia się więc (w droższej wersji w porównaniu do tańszej) nie tylko szczegółowość prezentacji, ale i różnicowanie i to zarówno w zakresie dynamiki, jak i barwy. Prezentacja robi wrażenie pełniejszej, prawdziwszej i bardziej jeszcze naturalnej. Podkreślę raz jeszcze, że to nie są różnice duże, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że w systemie z dobrym, ale niedrogim wzmacniaczem i źródłem z podobnego poziomu niełatwo będzie je wychwycić, a nawet jeśli, to różnice będą jeszcze mniejsze. U mnie i wzmacniacze i źródła (a nawet kable i zasilanie) towarzyszące OGYm pochodziły z dużo wyższych półek niż one same. Dzięki temu mogłem z testowanych kolumn wycisnąć ‘ostatnie soki’, że tak to ujmę, ale dlatego też owe różnice były wyraźniejsze i łatwiejsze do wychwycenia.
W systemach sensowniej zestawionych (biorąc pod uwagę aspekt finansowy i konieczność zachowania pewnej równowagi między poszczególnymi składnikami systemu, by mogły one pokazać optimum swoich możliwości), czyli takich, w których dwa podstawowe obok kolumn komponenty, wzmacniacz i źródło, będą pochodzić w podobnej półki cenowej, wybór tańszej wersji nie zmniejszy w znaczący sposób ani jakości brzmienia, ani frajdy ze słuchania muzyki, jaką oferują OGY niezależnie od wersji.
Podsumowanie
Closer Acoustics OGY to wyjątkowe pod wieloma względami kolumny. Są malutkie (i, moim skromnym zdaniem, śliczne), więc zagrają w każdym pokoju, a najlepiej w tych niewielkich, do których często niełatwo jest dobrać optymalne głośniki. Mają wysoką skuteczność i przyjazny lampom przebieg impedancji, dzięki czemu zagrają z każdym wzmacniaczem, nawet jeśli jest to 8W SET. Wspomniałem na początku, że miałem swoich faworytów i były to właśnie w pierwszym rzędzie SETy na lampach 300B. Pięknie zagrały także z tranzystorem w klasie A, czy niezwykłym wzmacniaczem Enleum. Każdy z tych wzmacniaczy kosztował od kilku do kilkunastu razy więcej niż OGY, a mimo tego w żadnym przypadku nie odbierałem tych maluchów jako „hamulcowych”, którzy wyraźnie ograniczaliby pokaz możliwości dostarczających do nich sygnał systemów.
Brzmienie OGY jest kapitalnie spójne, płynne, równe, otwarte, nie można narzekać na dynamikę prezentacji, a za sprawą całkowitego znikania tych kolumn z pokoju kreacja przestrzenna muzyki jest ponadprzeciętnie dobra. Polskie kolumny mogą być wymarzonym partnerem do długich, relaksujących odsłuchów, a uśmiech na twarzy słuchacza będzie odpowiedzią w równym stopniu na uśmiechające się do niego/niej kolumny, jak i ekspresyjną, otwartą, angażująca prezentację podaną w wyjątkowo muzykalny sposób. Gorąco polecam odsłuch, czy to w siedzibie producenta, czy we własnym systemie. Może się okazać, że wcale nie musicie szukać większych paczek by czerpać ogromną satysfakcję i przyjemność z obcowania z ukochaną muzyką.
Ceny (w czasie recenzji):
- Closer Acoustics OGY Piano Black (Corian): 12.220 PLN
- Closer Acoustics OGY White (Corian): 10.347 PLN
- Closer Acoustics OGY sklejka brzozowa: 8.295 PLN
- Podstawki do Closer Acoustics OGY ER650: 1.424. PLN
- Podstawki do Closer Acoustics OGY ER700: 1.595. PLN
Producent: Closer Acoustics ; Stereopolis
Platforma testowa:
- Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon Core, Fidelizer Pro 7.10, karty JCAT XE USB i JCAT NET XE z zasilaczem FERRUM HYPSOS Signature, JCAT USB Isolator, zasilacz liniowy KECES P8 (mono), switch: Silent Angel Bonn N8 + zasilacz liniowy Forester.
- Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr Pacific + Ideon Audio 3R Master Time
- Źródło analogowe: gramofon JSikora Standard w wersji MAX, ramię J.Sikora KV12, wkładka AirTight PC-3, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru V 5 i Grandinote Celio mk IV
- Wzmacniacz: GrandiNote Shinai, ArtAudio Symphony II (modyfikowany)
- Przedwzmacniacz: AudiaFlight FLS1
- Kolumny: GrandiNote MACH4, Ubiq Audio Model One Duelund Edition
- Interkonekty: Bastanis Imperial, Soyaton Benchmark, Hijiri Million, Hijiri HCI-20, TelluriumQ Ultra Black, KBL Sound Zodiac XLR, David Laboga Expression Emerald USB, David Laboga Digital Sound Wave Sapphire
- Kable głośnikowe: Soyaton Benchmark
- Kable zasilające: LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
- Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i Gigawatt PC-3 SE Evo+; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
- Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS
- Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot, Graphite Audio IC-35 i CIS-35