JCAT USB Card XE, NET Card XE, Initio 3

by Marek Dyba / June 15, 2021

Tym razem zapraszam na test komponentów, które zainteresują miłośników muzyki odtwarzanej z plików. Wszystkie to propozycje doskonale znanej, dziś już w wielu krajach świata, polskiej marki JCAT. W swoim serwerze muzycznym postanowiłem bowiem przetestować najnowsze, topowe generacje kart JCAT USB Card XE i JCAT NET Card XE wsparte firmowym zasilaczem liniowym JCAT INITIO 3. Dodatkowym elementem, który wziął udział w teście był również JCAT USB+LAN Ground Conditioner.

Wstęp

Fani muzyki odtwarzanej z plików, przynajmniej ci, którym zależy na brzmieniu wysokiej klasy, dzielą się na tych, którzy kupują gotowe rozwiązania i tych, którzy wolą „pobrudzić sobie ręce” i coś (serwer) zbudować samodzielnie. Ci pierwsi kupują więc gotowe streamery/odtwarzacze plików, których na rynku dziś jest już wiele. Ci drudzy szukają rozwiązań, które mogą stać się źródłem ogromnej satysfakcji, gdy samodzielnie złożone źródło „zagra” (oczywiście samo nie gra, ale dostarczy sygnał do przetwornika cyfrowo-analogowego) podobnie, a może i lepiej od kupionego „gotowca”. Nie próbuję bynajmniej sugerować, że jedno z tych rozwiązań jest z założenia lepsze od drugiego – to kwestia indywidualnego wyboru między konkretnymi rozwiązaniami, budżetu, itd. Niemniej to do tych drugich właśnie, a więc i do mnie, od lat skierowana jest oferta firmy JCAT. Gotowego serwera od Marcina Ostapowicza co prawda się, póki co, nie doczekaliśmy, ale za to w ofercie jego marki pojawia się coraz więcej wysokiej i najwyższej klasy komponentów, które niebojącym się zakasać rękawów audiofilom pozwalają zbudować serwer plików wysokiej klasy.

Do budowy takowego serwera teoretycznie nie trzeba wiele – obudowa, płyta główna, procesor, pamięć RAM, dysk twardy (najlepiej wszystkie te elementy z chłodzeniem pasywnym) i właściwie (na początek) tyle. Tak sam zaczynałem ładnych już kilka lat temu, przy wyborze konkretnych komponentów korzystając z rad… Marcina Ostapowicza, który już wówczas wyrastał na audio-komputerowego guru. Wszystko zaczęło się od softwarowego odtwarzacza JPlay, a dopiero później powstała osobna marka oferująca hardware, czyli JCAT, której kilkoma propozycjami zajmujemy się w tym teście. Gdy już mamy taki podstawowy serwer warto zadbać o szereg elementów, które pozwolą uzyskać dużą, a nawet ogromną poprawę jakości sygnału wysyłanego do DACa, a przez to brzmienia. Można zacząć od porządnego zasilacza liniowego – tych na rynku jest coraz więcej i nawet w Polsce mamy już całkiem liczne grono ich producentów. Znaleźć można niedrogie propozycje, jak i zaawansowane, jak choćby JCATa (acz na razie oferujących max. 12V), czy Ferrum (z regulowanym napięciem wyjściowym). Jak można przeczytać na blogu na stronie JCAT.eu, zasilacz ATX tejże marki także powinien niedługo trafić na rynek.

W zależności od tego, z jakiego połączenia z DACiem chcemy korzystać, kolejnym krokiem może być dodanie karty USB i/lub LAN (NET). Każdą z nich także warto wesprzeć zasilaczem liniowym. W kolejce dla poszukujących kolejnych upgradów czekają audiofilskie switche, kable, także te używane wewnątrz komputera, izolatory LAN/USB, tudzież inne urządzenia mające poprawiać jakość sygnału trafiającego ostatecznie z serwera do przetwornika cyfrowo-analogowego (pomijam tu całkowicie kwestie softwarowe). Wiele takich właśnie rozwiązań znajdziecie w ofercie JCATa. Do najnowszych należą wprowadzone niedawno, topowe wersje kart USB i NET, dwa zasilacze liniowe – INITIO 3 i OPTIMO 3 DUO, a także JCAT USB+LAN Ground Conditioner, czyli kondycjoner uziemienia. Sprawdźmy więc czy i co wniosą one do mojego systemu.

Budowa i cechy

Obie karty, USB i NET w wersji XE najłatwiej odróżnić od poprzedników poprzez kolor laminatu – wcześniej stosowany był zielony, nowe karty są czarne. Nowe produkty są również fizycznie nieco większe (dłuższe). Karta JCAT NET XE jest kartą gigabitową. Dostarczana jest (podobnie jak USB) z dwoma wymiennymi „śledziami”, więc możliwa jest jej instalacja zarówno w „normalnej” obudowie, jak i w mniejszych, często wykorzystywanych w budowie serwerów audio, pod warunkiem, że płyta główna wyposażona jest w złącze PCI Express 2.0 (x1-x16). Do pracy żadnej z nich (w komputerze z dowolnym systemem Windows, Linux, także Roon Rock) nie są konieczne żadne dodatkowe sterowniki. Obie mogą być zasilane przez złącze molex lub z zewnętrznego zasilacza DC poprzez złącze 2.1/5.5mm (plus na pinie centralnym) – rekomendowanymi rozwiązaniami są firmowy INITIO 3 lub OPTIMO 3 DUO. Pośród komponentów zastosowanych w karcie JCAT NET XE, które decydują o jej klasie producent wskazuje:
– najwyższej klasy liniowe stabilizatory napięcia LT3045 i filtry eliminujące zakłócenia z komputera
– brak zasilaczy impulsowych – zastosowano wyłącznie liniowe
– topowy zegar Emerald OCXO pracujący z precyzją rzędu ±5 ppb
– najwyższej klasy komponenty pracujące stabilnie w zakresie temperatur od -40*C to +85*C
– kontroler internetowy Intel i350 Ethernet
– pozłacane, ekranowane (przeciw zakłóceniom elektromagnetycznym) porty RJ-45 z wbudowanymi 12-rdzeniowymi transformatorami poprawiającymi izolację od zakłóceń sieciowych
– możliwość wyłączenia diody sygnalizacyjnej w celu eliminacji ewentualnych wprowadzanych przez nią zakłóceń

W przypadku karty JCAT USB XE wykorzystano te same liniowe stabilizatory LT3045 i filtry eliminujące zakłócenia, zegar Emerald OCXO oraz najwyższej klasy komponenty pracujące stabilnie w zakresie temperatur od -40*C to +85*C. Kartę dostajemy z dwoma wymiennymi śledziami, wpinamy ją do wolnego portu PCI Express 2.0 (x1-x16), a zasilamy poprzez złącze typu molex, lub z zewnętrznego zasilacza DC poprzez złącze 2.1/5.5mm (plus na pinie centralnym). Dodatkowe elementy to nowej generacji kontroler USB – ASM3142 USB 3.1, pozłacane, ekranowane (przeciw zakłóceniom elektromagnetycznym) porty USB Audio kompatybilne ze standardami: Low Speed (1.5 Mbps), Full-Speed (12 Mbps), Hi-Speed (480 Mbps) oraz Super-Speed (5 Gbps). Karta obsługuje wszystkie bezstratne formaty i częstotliwości próbkowania plików audio.

JCAT INITIO 3 to zasilacz liniowy z dwoma wyjściami – przy zamówienie klient wybiera wartość napięcia wyjściowego – 5 lub 12V. Maksymalny pobór prądu wynosi 3A niezależnie od tego, czy zasilamy nim jedno, czy dwa urządzenia. Solidną, ładnie wykończoną obudowę wykonano z giętej, stalowej blachy wykończonej kolorem czarnym, która wraz z aluminiowym frontem zapewnia odpowiednią sztywność całej konstrukcji. Projektując INITIO 3 konstruktorzy wykorzystali szereg rozwiązań z topowego modelu zasilacza, OPTIMO 3 DUO. M.in. wykorzystano te same ultra-nisko-szumne stabilizatory napięcia LT3045. W testowanym urządzeniu zastosowano dedykowany, ekranowany transformator zatopiony w żywicy epoksydowej. Wszystkie komponenty i złącza dobrano pod kątem najwyższej jakości. Zasilacz wyposażono w szereg układów zabezpieczających, m.in termicznych, czy przeciw przeciążeniom. Urządzenie dostarczane jest z dedykowanym ekranowanym kablem DC o długości 1,2 m. Przełącznik umieszczony na tylnej ściance umożliwia stosowanie prądu zasilającego o wartości 230 lub 115 V.

JCAT USB+LAN Ground Conditioner, czyli kondycjoner uziemienia, ma postać przypominającą kabel zasilający. Tylko przypominający ponieważ o ile na jednym końcu jest on zaterminowany wysokiej klasy wtykiem Schuko (alternatywnie wtykami odpowiednimi dla rynku brytyjskiego lub amerykańskiego), o tyle po rozdzieleniu kabla na dwie osobne żyły na drugim końcu są one zaterminowane wysokiej klasy wtykami USB i RJ45. Te ostatnie wpina się do wolnych portów w serwerze muzycznym (w grę wchodzi wpinanie do wolnego portu karty JCAT USB bądź NET, jeśli są one używane). W ten sposób uziemiana jest płyta główna serwera, a zadaniem kondycjonera jest pozbywanie się w ten sposób zakłóceń generowanych w komputerze. Wewnątrz dość giętkiego kabla wykończonego szarą koszulką znajduje się wyłącznie żyła uziemiająca wykonana z najwyższej czystości miedzi OCC. Producent zadbał również o doskonałe ekranowanie kabla. Standardowa długość JCAT USB+LAN Ground Conditioner’a wynosi 1.3m.

Brzmienie

Rzadko się zdarza, żeby jednocześnie w moje ręce trafiła cała grupa produktów, z których każdy może zauważalnie, albo nawet znacząco wpłynąć na brzmienie mojego systemu. Wszystkie skoncentrowane było wokół jednego z moich dwóch głównych źródeł – zbudowanego kilka lat temu całkowicie pasywnego serwera audio. Na przestrzeni lat zachodziły w nim stopniowe zmiany, z których każda wnosiła kolejną większą lub mniejszą poprawę brzmienia. Od początku gościła w nim karta USB JCATa, którą później zastąpiła nowsza, tego samego producenta, w wersji Femto wnosząc kolejną sporą poprawę. Przez dłuższy czas używałem również JPlaya, czyli softwarowego odtwarzacza drugiej marki Marcina. Więcej działo się wokół, że tak to ujmę, serwera – jego zasilacz impulsowy zamieniłem na liniowy HDPlexa, a później na KECESa P8 (a ten pierwszy zasila teraz NASa, na którym przechowuję pliki audio), a do karty USB doszedł zewnętrzny zasilacz Bakoona. W systemie zmieniały się kable USB, przetworniki cyfrowo-analogowe, doszedł znakomity regenerator sygnału USB marki Ideon Audio. Gdzieś, kiedyś, po cichu, pojawił się jeszcze optyczny separator LANu – wówczas jeszcze JCAT nie miał swojego w ofercie, a ja zakupiłem urządzenie stosowane w branży medycznej.

Jak wspomniałem, każdy z tych kroków wnosił kolejną poprawę dźwięku. Krok pierwszy, czyli przejście z laptopa na dedykowany audio serwer, spowodował spory przeskok jakościowy, a dodanie zasilacza liniowego było tzw. wisienką na torcie, choć zważywszy na to, jak znaczącą poprawę wniosła ta operacja, powinienem raczej mówić przynajmniej o arbuzie. Jak się później okazało, nie była to tak naprawdę jeszcze owa przysłowiowa wisienka, jako że kolejne, wspomniane już małe kroczki, oraz te większe w postaci kolejnych zmian DACów, sprawiły, że mój serwer stał się podstawowym, obok gramofonu, źródłem sygnału dla systemu, w którym, było nie było, często testuję urządzenia nawet z bardzo wysokiej półki. Ostatnimi upgradami było dodanie wejścia LAN w moim LampizatOrze Pacific, co rozszerzyło możliwości wysyłania doń sygnału z serwera nie tylko po USB, ale i przez domową sieć, zmiana kabli USB na polski produkt Davida Labogi (test TU), dodanie switcha Silent Angel Bonn N8 i wsparcie go firmowym zasilaczem liniowym Forester 1.

Tak skonstruowany system gra naprawdę dobrze i mówiąc szczerze jestem zadowolony z osiągniętego brzmienia. Tyle że audiofilska natura nie pozwala mi (podobnie jak i wielu innym miłośnikom muzyki) zbyt długo cieszyć się tym, co mam. Ciągłe testowanie różnych komponentów sprawia, iż doskonale zdaję sobie sprawę, iż niezależnie od tego, jak dobrym mam system, zawsze można w nim coś poprawić. Jakiś czas temu zacząłem więc myśleć co, bez wystawiania na sprzedaż połowy organów wewnętrznych, mógłbym jeszcze dodać/zmienić, by poprawić choć niektóre aspekty brzmienia tak, by w ostatecznym rozrachunku czerpać jeszcze większą satysfakcję ze słuchania muzyki. Jako fan muzyki granej na żywo przez pandemię zdążyłem się mocno stęsknić za koncertami, więc i w domowym systemie dążę od dłuższego czasu do uzyskania brzmienia maksymalnie zbliżonego do tego, które pamiętam z koncertów (mówię raczej o tych w niewielkich salach, najlepiej akustycznych, a nie o stadionowych szaleństwach).

Poszukiwania skupiłem na jakości sygnału, który trafia do mojego znakomitego LampizatOra Pacific. Poprosiłem więc Marcina Ostapowicza o przysłanie do testu najnowszych, topowych wersji kart USB i NET. Zakładałem, że tę pierwszą porównam z posiadaną poprzedniczką, tę drugą ze zintegrowanym w płycie głównej portem LAN. Ponieważ obie nowe karty są nieco bardziej prądożerne niż ich poprzednicy, a w swoim dążeniu do perfekcji JCAT postanowił nie pozostawiać już dłużej zasilania przypadkowi i opracował własne zasilacze, w komplecie dostałem również liniowy zasilacz (tańszy z dwóch w ofercie) INITIO 3. Tak się złożyło, że co prawda pod kątem zasilania całego serwera, ale w tym samym czasie, ściągnąłem do testu również zasilacz HYPSOS marki Ferrum, który dzięki regulacji napięcia wyjściowego mogłem porównać bezpośrednio do INITIO 3 (oba w tym porównaniu zasilały przede wszystkim kartę JCAT NET XE).

Przeglądając stronę JCATa wypatrzyłem jeszcze jeden interesujący mnie produkt – USB+LAN Ground Conditioner. Najprościej rzecz ujmując, jest to kabel zakończony z jednej strony wtykiem Schuko, z drugiej wtykami USB (typu A) i RJ45. Pisałem wiele razy w swoich testach, że jednymi z najlepszych kabli USB i LAN z jakimi miałem do czynienia były produkty także polskiej marki StavEssence. Ich konstruktor z każdego z tych kabli wyprowadził żyłę uziemiającą zakończoną „żabką”, a tę przypinało się do „gołej” końcówki kabla „zasilającego” z wtykiem Schuko. W obu przypadku, tzn. StavEssence i JCAT, owe kable sieciowe zawierają wyłącznie żyły uziemiające – nie ma w nich żył zasilających. Pełnią więc wyłącznie rolę uziemienia. Moim zdaniem, właśnie owo nietypowe rozwiązanie decydowało w niemałej mierze o wyjątkowej klasie kabli Karola Staworko. Produkt Marcina Ostapowicza, tak przynajmniej założyłem, będący bardziej eleganckim (acz pytanie brzmiało, czy równie skutecznym) rozwiązaniem, mógł dawać podobny efekt. Poprosiłem więc i o niego planując porównanie z pracującym w moim systemie całkowicie odmiennym rozwiązaniem, a mianowicie kondycjonerem masy Acoustic Revive RGC-24 TripleC-FM.

Mając tyle produktów jednocześnie do porównań, musiałem się mocniej niż zwykle zastanowić nad metodologią testu – co, z czym i jak porównywać. Myślę, że najczytelniej będzie, jeśli opiszę poszczególne „pojedynki”, niektóre podsumowując krótko, inne nieco dłużej, w zależności od tego, co usłyszałem.

JCAT NET Card XE z zasilaczem INITIO 3 vs bez zasilacza vs gniazdo LAN zintegrowane (w płycie głównej)

Karta sieciowa NET XE może być zasilana na trzy sposoby. Po pierwsze przez złącze PCI-e, do którego jest wpięta w płycie głównej serwera. To rozwiązanie z założenia najgorsze nawet jeśli cały komputer karmiony jest prądem z zasilacza liniowego (jak to ma miejsce u mnie), jako że płyta główna i wszystkie elementy na niej „zanieczyszczają” prąd, który trafia do karty, swoimi zakłóceniami. W karcie znajduje się również gniazdo na wtyk typu molex, co umożliwia jej zasilanie nawet z standardowego zasilacza komputerowego – u mnie ta opcja w przypadku żadnej z kart nie wchodziła w grę, bo nie używam odpowiedniego typu zasilacza. I w końcu ostatnia, rekomendowana, opcja to zewnętrzny 5-cio woltowy zasilacz DC, wpinany do gniazda 2.1/5.5mm znajdującego się na „śledziu” karty (swoją drogą, w zestawie znajdują się dwa – standardowy i „low profile” – ten ostatni jest niezbędny w przypadku niewielkich obudów, takich jak moja). Oczywiście firma sugeruje jeden z dwóch własnych zasilaczy – topowy OPTIMO 3 DUO, albo dostarczony do testu INITIO 3. Ten pierwszy ma, tu cytuję Marcina, oferować jeszcze znacząco lepsze brzmienie (większy wpływ na brzmienie), acz jest odpowiednio drożej wyceniony. 5-cio woltowych zasilaczy DC jest co prawda na rynku sporo, ale, wg. JCATa, do zasilania ich kart muszą być one odpowiednio wydajne prądowo, tzn. standardowy liniowy zasilacz DC oferujący 1A może nie wystarczyć, sugerowany jest prąd minimum rzędu 1,5 A. Oczywiście produkty Marcina spełniają to wymaganie.

Porównanie między kartą NET zasilaną prosto z PCI-e a wspartą zasilaczem INITIO 3 wydawało się mieć przesądzony z góry wynik. Niemniej biorąc pod uwagę, że i sama karta JCAT NET XE i zasilacz kosztują sporo, część potencjalnych nabywców może interesować sprawdzenie, czy warto kupić na początek samą kartę i dopiero w jakiejś perspektywie czasowej dokupić do niej zewnętrzny zasilacz. Ujmując rzecz inaczej, czy JCAT NET XE robi znaczącą różnicę w stosunku do gniazda LAN zintegrowanego w płycie głównej bez dedykowanego zasilacza. By wycisnąć ostatnie soki z serwera i karty JCAT w teście używałem dwóch kabli LAN Davida Labogi, modelu Digital Sound Wave Sapphire (testowanych równolegle). Już same one (dwa, bo jeden wpiąłem między switch i DACa, drugi między switch i serwer) dały spory postęp w klasie brzmienia i to na tyle duży, że właściwie nie spodziewałem się kolejnej znaczącej poprawy. By sprawdzić, czy takowa się pojawi wybrałem kilka kawałków w wysokich rozdzielczościach, zarówno w PCM jak i w DSD i zabrałem się za porównania.

Pomijając, czyli nie używając, na początku zasilacza INITIO 3 porównywałem brzmienie z kablem LAN wpiętym do zintegrowanego gniazda RJ45 z jednym (z dwóch) w karcie JCAT NET XE. Aż jestem ciekaw, jak wypadłoby takie porównanie przeprowadzone w większym gronie miłośników dobrego brzmienia, pomyślałem po kilku minutach słuchania. Dla mnie bowiem dźwięk z testowaną kartą od pierwszej chwili brzmiał „ciemniej”. Z doświadczenia wiem, że takie wrażenie część osób zniechęca. Tymczasem wiele, jeśli nie większość, najlepszych komponentów audio można określić w ten właśnie sposób, acz to wrażenie wynika z dużo lepszej rozdzielczości, lepszego nasycenia i wypełnienia dźwięku, niż w przypadku większości komponentów niższej klasy.

Jest w nim zdecydowanie więcej, lepiej pokazanych informacji, więc, poniekąd jak w obrazie wyższej rozdzielczości, upakowanie informacji jest większe, przez co dźwięk wydaje się gęstszy, ciemniejszy. Tyle że owej „ciemności” towarzyszy wyższa intensywność barwy, lepsza dynamika i wysoka klarowność dźwięku (nawet jeśli brzmi to jak sprzeczność). Wystarczy bowiem dobrze się wsłuchać, by usłyszeć elementy, których (w tym wypadku bez karty JCAT NET XE) w ogóle, albo prawie w ogóle nie słychać, choć zostały uchwycone w nagraniu, a które bez wyskakiwania przed szereg z kartą współtworzyły pełniejsze, bogatsze, bardziej angażujące widowiska muzyczne. Różnice między testowaną kartą (bez zasilacza) a zintegrowanym gniazdem LAN były łatwe do wychwycenia, acz nie aż tak wielkie, jak można by się spodziewać po wydaniu 800 euro. Zakup samej karty bez perspektywy dokupienia zasilacza w przyszłości niełatwo byłoby więc uzasadnić, choć oczywiście w systemach wysokiej klasy każdy postęp, nawet niewielki po pierwsze kosztuje zwykle sporo, po drugie z punktu widzenia perfekcjonistów, jest uzasadniony.

Oczywiście wymienione wcześniej elementy brzmienia nie zmieniły się, gdy do karty wpiąłem zewnętrzny zasilacz. One nadal tam były, zostały jednakże pogłębione, czy wzmocnione. Tyle że teraz, gdybym miał określić różnicę w dźwięku z kartą JCAT NET XE zasilaną wprost z płyty głównej i przy zasilaniu z INITIO 3 i użyć do tego tylko jednego słowa, brzmiałoby ono: definicja. Taki wniosek nasuwał mi się raz za razem przy częstym wpinaniu i wypinaniu kabla od zasilacza. Oczywiście to nie jedyna różnica, ale ona była dla mnie najklarowniejsza. Jednocześnie na ową „definicję” składało się de facto co najmniej kilka elementów. Zacznijmy od wyjaśnienia, że mam na myśli zarówno definicję poszczególnych dźwięków, jak i większych wydarzeń na scenie, w tym aspektów przestrzennych. Z INITIO 3 każde z nich jest czystsze, lepiej określone, co z kolei dawało efekt lepszego różnicowania w zakresie barwy, dynamiki, trójwymiarowości źródeł pozornych i ich lokalizacji w przestrzeni. Każde z nich miał wyraźniejsze, ale nieprzerysowane kontury, ale i lepsze ich wypełnienie, a całość prezentacji była po prostu bardziej skupiona. Część z tych zalet wynika niejako wprost z tego, co zwykle przypisuje się lepszemu zasilaniu – czarniejsze tło, niższy poziom (tego właściwie niesłyszalnego, ale obecnego) szumu, czyli zakłóceń, ale postęp (zwłaszcza w porównaniu do zintegrowanego portu LAN) był duży, może nawet większy, niż zwykle notowany w jakimkolwiek punkcie systemu po poprawieniu jego zasilania.

Podsumowując ten etap testów – różnica między zintegrowanym portem LAN a dedykowaną, topową kartą JCAT NET XE wspartą INITIO 3 była ogromna. To był przeskok nawet nie o klasę, ale o kilka klas. Jak pisałem wcześniej, mój system grał naprawdę dobrze bez tych komponentów, ale ich wpięcie zrobiło dramatyczną różnicę na plus, taką z gatunku: „nie wyobrażam sobie powrotu do słuchania bez nich”. JCAT NET XE wylądowała więc na liście komponentów do zakupu, natomiast INITIO 3 na liście: „być może”, ale wyłącznie dlatego, że chciałem go porównać z drugim testowanym zasilaczem. Sama kwestia dokupienia wysokiej klasy zasilacza do karty nie podlegała bowiem dyskusji.

Korzystając więc z obecności innego polskiego zasilacza, wspomnianego już HYPSOSA Ferrum, który jest dla odmiany konstrukcją hybrydową, tzn. częściowo liniową, a częściowo impulsową, co ma skutkować połączeniem zalet tych obu rozwiązań, postanowiłem sprawdzić, czy będę w stanie wychwycić różnice między nim, a INITIO 3 przy zasilaniu karty JCAT NET XE. Warto tu wyjaśnić, że jedną z zalet HYPSOSA jest możliwość wyboru napięcia prądu zasilającego wybrane urządzenie, a nawet polaryzacji wtyku. Nie było więc żadnym problemem ustawieniem 5V i dodatniego pinu centralnego, czyli spełnienie wymagań karty JCAT NET XE. Ponieważ przygotowuję osobną recenzję tego zasilacza i na ten moment nie wiem jeszcze, która ukaże się pierwsza, napiszę tu jedynie krótko, że usłyszenie różnic w dźwięku płynącym z głośników przy korzystaniu z jednego, bądź drugiego zasilacza nie wymagało długiego odsłuchu. W skrócie, w tym porównaniu INITIO 3 to przede wszystkim dociążenie i nasycenie dźwięku, potężniejszy, acz świetnie kontrolowany bas. Z HYPSOSem dźwięk był nieco szybszy, jeszcze bardziej transparentny, ale i nie aż tak gęsty. To pierwsze urządzenie budowało obraz muzyczny, w którym również miejsca między dźwiękami były gęstsze przez co wszystko, co rozgrywało się przede mną wydawało się pewną ciągłą, wysyconą całością. To drugie oferowało bardziej analityczny wgląd w wydarzenia na scenie, bardziej oparty na precyzji kształtów źródeł pozornych, na ich odrębności, na znakomitej separacji. Oba natomiast przyczyniały się do jeszcze lepszego wykorzystania zawartych w nagraniach informacji dotyczących akustyki nagrań, bądź pomieszczeń, w których dokonano rejestracji, dzięki czemu doskonale słyszalne były różnice w jakości nagrań/plików.

Z którym z nich testowana karta zagrała więc lepiej? Moim zdaniem, i rzecz bynajmniej nie w tym, że próbuję dyplomatycznie uniknąć odpowiedzi, oba prezentują fantastyczny poziom, ale są na tyle inne, że znajdą różnych odbiorców. Ci którzy wolą bardziej precyzyjny dźwięk, z mocniej wyeksponowanymi detalami, którzy wolą gdy wszystko na scenie narysowane jest ostrzejszą kreską raczej wybiorą HYPSOSa. Ci z kolei, którzy chcą mieć dźwięk wysoce rozdzielczy, ale z ogromną ilością informacji wykorzystanych bardziej do tworzenia przebogatej całości, niż do umożliwienia studiowania poszczególnych elementów wybiorą INITIO 3. Oczywiście, to moje zdanie, moja ocena słyszalnych rezultatów w konkretnym systemie. Na pewno więc, jeśli szukacie tego typu urządzenia, warto sprawdzić oba i dokonać samodzielnej weryfikacji tego co napisałem i własnego wyboru dopiero na tej podstawie. Choć nie mam wątpliwości, że każdy z tych wyborów będzie dobry. Ja sam miałbym dużą trudność by wybrać pośród nich ten właściwe dla mnie. Z jednej strony od pewnego czasu (bo nie zawsze tak było) uważam, że źródło powinno być maksymalnie neutralne, czyste, transparentne tak, by to charakter wzmacniacza decydował o ostatecznym brzmieniu. Z drugiej, jako fan lamp, wzmacniaczy typu SET w szczególności, po prostu lubię gęsty, płynny, naturalny dźwięk nawet jeśli oznacza to pewną, byle niewielką (!) odchyłkę od neutralności.

JCAT USB Card Femto vs JCAT USB Card XE, obie z zasilaczem INITIO 3

Jak wspominałem, karty USB Femto używam niemal od kiedy pojawiła się w ofercie, a w moim serwerze zastąpiła pierwszą wersję karty JCATa. Odsłuch zacząłem więc od zastąpienia zasilacza Bakoona, używanego na co dzień, INITIO 3, ale ciągle z kartą Femto. Różnicę na korzyść produktu JCATa dało się usłyszeć, ale bynajmniej nie była to przepaść. Otrzymałem z nim nieco bardziej dociążony dźwięk z czarniejszym tłem, a przez to z lepszą czytelnością drobnych detali i subtelności, z nieco intensywniejszą barwą. Było lepiej, bez wątpienia, ale czy na tyle, by wydać całkiem sporą kwotę na INITIO 3? To już kwestia indywidualnej oceny. Ja na taki ruch chyba bym się nie zdecydował – po prostu Bakoon jest naprawdę dobrym rozwiązaniem i wystarczająco wydajnym prądowo dla karty JCAT USB Femto.

Zmiana karty na JCAT USB XE wiązała się z koniecznością użycia firmowego zasilacza (później również zamiennie HYPSOSa), jako że jej zapotrzebowanie na prąd przekraczało już możliwości Bakoona. Teraz pozostało mi więc porównać obie karty, Femto i XE zasilane INITIO 3. Pamiętam, że przejście z pierwszej karty JCATa na Femto dało bardzo wyraźną poprawę w niemal każdym aspekcie brzmienia. Z doświadczenia wiemy wszyscy, że różnice między produktami wraz ze wzrostem ceny maleją. W przypadku kart USB ta zasada nie do końca się sprawdziła, jako że przewaga XE nie podlegała dyskusji właściwie od samego początku. Z nią dźwięk był bardziej skupiony, precyzyjniejszy, a i rozdzielczość oraz transparentność jeszcze znacząco się poprawiły. Efektem, nieoczywistym w teorii, za to niemal natychmiast słyszalnym w praktyce, było bardziej naturalne, płynniejsze brzmienie, takie w którym liczy się muzyka i emocje, a nie dźwięk i jego poszczególne aspekty. To jest element, którego szukam zawsze, w każdym komponencie audio.

Może się wydawać, że nawet to wszystko razem to niewiele, ale skala zmian oznaczała różnicę niemal klasy między brzmieniem uzyskiwanym z kartą w wersji Femto a XE – z brzmienia bardzo, bardzo dobrego, ta druga zrobiła fantastyczne. Na pewno sporo będzie zależało od, po pierwsze, DACa do którego trafia sygnał, po drugie, kabla USB. Zarówno LampizatOr Pacific, jak i używany w tym porównaniu topowy kabel USB Davida Labogi, Digital Sound Wave Ruby, to naprawdę wysoka liga, więc potrafiły w pełni wykorzystać każdy dodatkowy okruch informacji i podkreślić różnicę między kartami. Nie było tu deklasacji, jak w przypadku porównania zintegrowanego (w płycie głównej) gniazda LAN, a kartą NET XE, ale tylko dlatego, że już Femto jest świetną kartą, no i obie korzystały z INITIO 3. Nie miałem jednakże żadnej wątpliwości, że JCAT USB Card XE to kolejny duży krok, w dobrym kierunku, dobrym bo coraz mniej cyfrowym :).

JCAT USB+LAN Ground Conditioner

Od razu, na początku testu, do wolnych portów USB i LAN w serwerze wpiąłem JCAT USB+LAN Ground Conditioner, czyli w skrócie kondycjoner uziemienia. Było to zgodne z sugestią producenta, który twierdzi, że to rozwiązanie prezentuje pełnię możliwości dopiero kilka dni po wpięciu do systemu. Od pewnego czasu w systemie używam innego rozwiązania z Japonii, a mianowicie Acoustic Revive RGC-24 TripleC-FM. Różnica między nimi jest taka, że produkt JCATa wpina się raczej do serwera (w końcu potrzebne są wolne porty USB i LAN), Acoustic Revive’a mam natomiast podłączonego do zacisku uziemienia Pacifica. Plus, japońskie urządzenie to okrągła puszeczka z odłączanym kablem, a polski produkt ma formę kabla zasilającego (choć bez żyły zasilającej!) i wpina się go do (uziemionego) gniazdka. Bawiąc się we wszystkie opisane już porównania nie próbowałem nawet ocenić, czy Ground Conditioner coś od siebie wniósł (nawet już po kilka dniach). Dopiero po ocenieniu wszystkich innych produktów wróciłem do tego.

Problem z testem JCAT USB+LAN Ground Conditionera polega na tym, że skoro pokazuje on swoje możliwości dopiero po kilku dniach stałego podpięcia do serwera, to szybkie porównania polegające na jego wpinaniu i wypinaniu mijają się z celem. W związku z tym zacząłem od porównań z i bez Acoustic Revive’a. Odtwarzałem wybrane utwory zatrzymując je co kilkadziesiąt sekund w Roonie i wykorzystując przerwę na podłączenie lub odłączenie tego ostatniego. Zmiany, albo nazywając od razu rzeczy po imieniu, poprawa wnoszona przez połączenie tych dwóch rozwiązań, są łatwe do wychwycenia, acz nie jest to ta sama skala, co choćby zamiana karty USB Femto na XE – tam różnice były większe. Ciekawostką tych porównań były nieco inne i uzupełniające się w pewnym stopniu kierunki zmian. Otóż w porównaniu do samego JCATa USB+LAN Ground Conditionera japoński patent sprawiał, że dźwięk wydawał się lepiej dociążony, pogłębiony, bardziej namacalny/obecny, a wszystko prezentowane było na czarniejszym tle. Jego zasługą była również jeszcze większa płynność i gładkość dźwięku, albo ujmując rzecz inaczej kolejny, nawet jeśli mały, kroczek w stronę owego umownego „analogowego”, czy raczej „nie-cyfrowego” brzmienia.

Drugim etapem odsłuchu był czas spędzony z samym JCATem w systemie, bez Acoustic Revive, a następnie jego (tego pierwszego) odłączenie. Pogorszenie jakości dźwięku zwykle jest mocniej odczuwalne niż jej poprawa. Dlatego niemal od razu słychać było, że co prawda dźwięk systemu bez żadnego kondycjonera masy nadal jest całkiem czysty, ale nie aż tak klarowny jak z JCATem. Bez tego ostatniego gdzieś w tle ginęła część drobnych informacji i subtelności, delikatnie siadała rozdzielczość, które to elementy wcześniej sprawiały, że dźwięk był bogatszy, pełniejszy. Nieco zgasła również intensywność barw, a i faktura dźwięków nie była aż tak dobrze pokazana. Prezentacja nie była już także aż tak otwarta, nie było w niej aż tyle powietrza, scena nie była aż tak duża i nieco gorzej słychać było elementy akustyki nagrania/sali (w czasie odsłuchów używałem dużo nagrań live).

W każdym zdaniu co chwila wstawiam „aż” ponieważ wypięcie kondycjonera JCATa nie spowodowało, że systemu nie dało się już słuchać, nie nastąpiła żadna katastrofa. Nadal było to świetne brzmienie, tyle że nie AŻ tak dobre, jak z JCATem, a, powtórzę raz jeszcze, jednoczesne wykorzystanie testowanego produktu i Acoustic Revive’a podnosiło poprzeczkę jeszcze wyżej. Czy więc warto wydać wcale nie tak małą kwotę na JCAT USB+LAN Ground Conditioner? Dużo zależy od tego, jak dobry macie już system, bo (chyba wbrew pozorom) im jest lepszy, tym bardziej zauważalny będzie jego wpływ. Jeśli miałbym np. wymienić kartę USB Femto na XE albo dokupić do tej pierwszej kondycjoner uziemienia to wymieniłbym (najpierw) kartę, a kondycjoner potraktował jako wisienkę na torcie. Może się oczywiście zdarzyć, że w pewnych warunkach to kondycjoner zrobi większą różnicę, dlatego jeśli tylko macie taką możliwość sprawdźcie jak się spisuje w konkretnym, Waszym systemie.

Podsumowanie

Właściwie wszystko, co mam do powiedzenia o tych produktach znalazło się już w tekście. Podsumowując więc moje wrażenia krótko napiszę, iż kartę USB Femto na pewno warto wymienić na XE, acz do tej ostatniej może być potrzebny firmowy zasilacz (albo inny równie wysokiej klasy). Jeśli już go posiadacie (albo odpowiednio wydajny prądowo inny) to nie ma się nad czym zastanawiać. W przypadku karty NET XE nie miałem porównania do wcześniejszej wersji (nie interesowała mnie do tej pory, bo nie miałem DACa z wejściem LAN), a w porównania do gniazda zintegrowanego w płycie głównej XE to po prostu kosmos, zupełnie inny, zdecydowanie wyższy poziom. Oczywiście wynikało to w pewnej mierze z zastosowania dodatkowo zewnętrznego zasilacza liniowego wysokiej klasy. Ten ostatni, w moim przypadku INITIO 3, sprawdza się z obiema kartami znakomicie sprawiając, że oferują pełniejsze, bogatsze w informacje, bardziej dociążone, lepiej wypełnione brzmienie. Konkurentem w moim przypadku był HYPSOS Ferrum, który kierował dźwięk w stronę większej czystości, transparentności i precyzji, ale kosztem ostatecznego jego wypełnienia i dociążenia. Nie znaczy to, że tych cech brakowało INITIO 3, czy też że HYPSOS miał braki w zakresie wspomnianych zalet JCATa, a jedynie, że te dwa urządzenia nadawały brzmieniu nieco inny szlif/charakter przy porównywalnej, bardzo wysokiej klasie. No i w końcu JCAT USB+LAN Ground Conditioner – jeśli nie używacie żadnego kondycjonera masy to już sam JCAT zrobi dobrą robotę, acz faktycznie należy dać mu, i sobie (!), kilka dni by w pełni docenić te niewielkie, ale jakże znaczące zmiany w dźwięku. Jeśli natomiast już jakiś posiadacie, zwłaszcza jeśli będzie on podłączony do DACa, jak u mnie Acoustic Revive RGC-24 TripleC-FM, to i tak wypróbujcie produkt JCATa. Może się okazać lepszy, a może, jak to było u mnie, że dwa różne rozwiązania doskonale się uzupełniają razem nadając ostateczny szlif brzmieniu Waszego systemu cyfrowego.

Specyfikacja (wg. Producenta):

JCAT USB Card XE

  • Karta PCI Express USB do high-endowych serwerów audio
  • Plug & Play w dowolnym komputerze PC lub mini PC z wolnym złączem PCIe
  • Najwyższej klasy liniowe stabilizatory napięcia LT3045 oraz filtry eliminujące zakłócenia z komputera
  • W pełni liniowa konstrukcja – brak jakichkolwiek zasilaczy impulsowych
  • Topowy, super-stabilny zegar Emerald OCXO pracujący z dokładnością ±5 ppb
  • ajwyższej klasy komponenty klasy przemysłowej o zakresie temperatur pracy od -40*C do +85*C
  • Kontroler USB najnowszej generacji ASM3142 USB 3.1
  • Pozłacane złącza USB ekranowane przeciw EMI
  • Dwa high-endowe wyjścia USB Audio obsługujące standardy: Low Speed (1.5 Mbps), Full-Speed (12 Mbps), Hi-Speed (480 Mbps) oraz Super-Speed (5 Gbps)
  • Obsługa wszystkich formatów bezstratnych i częstotliwości próbkowania
  • Możliwość wykorzystania wysokiej klasy zewnętrznego zasilacza eliminuje komputer jako źródło zasilania, co pozwala obniżyć poziom szumów i zakłóceń i uzyskać najwyższą jakość dźwięku (zasilacz musi być w stanie dostarczyć min. 1,5 A dla 5V)
  • Prąd stały 5V może być dostarczany przez złącze 2.1/5.5mm (plus na pinie centralnym) lub poprzez złącze LP4 (rekomendowane zastosowanie zasilacza OPTIMO 3 DUO)
  • Wymienne śledzie do obudów standardowych i mini
  • Karta pracuje we wszystkich złączach x1-x16 PCI Express 2.0
  • Wspierane systemy operacyjne: Windows, Linux, Mac OS (10.14 lub nowsze)

JCAT NET Card XE

  • Audiofilski, gigabitowy adapter LAN – karta PCI Express
  • Najwyższej klasy liniowe stabilizatory napięcia LT3045 oraz filtry eliminujące zakłócenia z komputera
  • W pełni liniowa konstrukcja – brak jakichkolwiek zasilaczy impulsowych
  • Topowy, super-stabilny zegar Emerald OCXO pracujący z dokładnością ±5 ppb
  • Najwyższej klasy komponenty klasy przemysłowej o zakresie temperatur pracy od -40*C do +85*C
  • Wydajny kontroler Ethernetu, Intel i350
  • Pozłacane, ekranowane (przeciw zakłóceniom elektromagnetycznym) złącza RJ-45 z wbudowanymi 12-rdzeniowymi transformatorami poprawiającymi izolację od zakłóceń pochodzących z sieci
  • Dwa audiofilskiej klasy porty LAN obsługujące prędkości do 1Gbita
  • Opcja wyłączania diody sygnalizacyjnej pozwala wyeliminować ewentualne, pochodzące od niej zakłócenia
  • Możliwość wykorzystania wysokiej klasy zewnętrznego zasilacza eliminuje komputer jako źródło zasilania, co pozwala obniżyć poziom szumów i zakłóceń i uzyskać najwyższą jakość dźwięku (zasilacz musi być w stanie dostarczyć min. 1,5 A dla 5V)
  • Prąd stały 5V może być dostarczany przez złącze 2.1/5.5mm (plus na pinie centralnym) lub poprzez złącze LP4 (rekomendowane zastosowanie zasilacza OPTIMO 3 DUO)
  • Wymienne śledzie do obudów standardowych i mini
  • Karta pracuje we wszystkich złączach x1-x16 PCI Express 2.0
  • Wspierane systemy operacyjne: Windows i Linux
  • Natywna współpraca z Roon ROCK

JCAT INITIO 3

  • Zasilacz liniowy z dwoma wyjściami; 5V lub 12V, maksymalny łączny prąd 3A
  • Oparty na rozwiązaniach z modelu OPTIMO 3 DUO, wykorzystuje te same najwyższej klasy liniowe stabilizatory napięcia LT3045 by dostarczyć prąd najwyższej jakości do dowolnego urządzenia (DACa, konwertera USB, switcha sieciowego, routera, karty USB, NET, itp.) wymagających zasilania prądem stałym o wartości 5V lub 12V – przy zamówieniu należy wskazać wybraną wartość napięcia wyjściowego
  • W pełni liniowa konstrukcja – brak jakichkolwiek zasilaczy impulsowych
  • Dedykowany transformator ekranowany magnetycznie i elektrycznie, zatopiony w żywicy epoksydowej
  • Wysokiej klasy komponenty
  • Dostarczany z ekranowanym kablem DC długości 1.2m o przekroju 0.8mm2 zapewniającym odpowiedni transfer energii
  • Obudowa wykonana z giętej blachy zapewnia odpowiednią sztywność i odporność na rezonanse
  • Wyposażony w układy zabezpieczające
  • Wyprodukowany w EU, przełącznik 110-240V AC

JCAT USB+LAN Ground Conditioner

  • Wysokiej klasy kabel uziemiający zaterminowany wtykami USB typu A i RJ45 na jednym końcu i wtykiem zasilającym AC na drugim
  • Wykonywany ręcznie z miedzi OCC najwyższej czystości
  • Wysokiej klasy ekranowanie
  • Dostępny z wtykami EU Schuko, US & UK AC. Należy wskazać odpowiedni wtyk przy zamówieniu
  • Standardowa długość to 1.3m

Ceny (w czasie recenzji): 

  • JCAT USB Card XE: 800 EUR
  • JCAT NET Card XE: 800 EUR
  • JCAT INITIO 3: 750 EUR
  • JCAT USB+LAN GROUND CONDITIONER: 500 EUR

ProducentJCAT

Platforma testowa:

  • Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon Core, Fidelizer Pro 7.10, karta JPlay Femto z zasilaczem bateryjnym Bakoon, JCat USB Isolator, zasilacz liniowy KECES P8 (mono).
  • Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr Pacific +Ideon Audio 3R Master Time
  • Źródło analogowe: gramofon JSikora Standard w wersji MAX, ramię J.Sikora KV12, wkładka AirTight PC-3, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru V 5 i Grandinote Celio mk IV, Thoeress Phono Enhancer
  • Wzmacniacze: GrandiNote Shinai
  • Przedwzmacniacz: AudiaFlight FLS1
  • Kolumny: GrandiNote MACH4, Ubiq Audio Model One Duelund Edition
  • Interkonekty: Hijiri Million, Hijiri HCI-20, TelluriumQ Ultra Black, KBL Sound Zodiac XLR, David Laboga Expression Emerald USB, TelluriumQ Silver USB, David Laboga Digital Sound Wave Sapphire
  • Kable głośnikowe: LessLoss Anchorwave
  • Kable zasilające: LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
  • Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i Gigawatt PC-3 SE Evo+; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
  • Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS
  • Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot