Art and Voice / Sztuka i Głos

by Dawid Grzyb / July 9, 2018

Ze swojej jaskini audio wychylam się dosłownie dwa razy w roku, w celu obskoczenia lokalnego Audio Video Show i monachijaskigo High Endu, natomiast do jakichkolwiek innych akcji wyjazdowych potrzeba mi silnego bodźca. Kombinacja ładnej pogody, zaproszenia od znajomego dystrybutora i kilku obiecujących fotek zadziałała, natomiast z Wrocławia do stolicy wróciłem lekko osłupiały. Przed Wami Art and Voice / Sztuka i Głos, smacznego.

Wstęp

Audio to taka ciekawa branża, że na brak zajęć nie sposób narzekać niezależnie od pory roku. Sprzętu jest zawsze więcej, niż można ogarnąć, a jedyna różnica to długość kolejki. Tak na dobrą sprawę doba jest za krótka, żeby wszystkiemu podołać. Można by ‘tylko’ słuchać, pisać i o świecie dookoła zapomnieć, a stan magazynowy dóbr wypożyczonych wynoszący okrągłe zero to i tak scenariusz z gatunku tych mało prawdopodobnych. Piszę te oczywistości ponieważ towarzyskie wycieczki do miejsc powiązanych z audio, choć – nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu – po części biznesowe, są jednak luksusem, na który czas rzadko pozwala. Jedynie od święta okazuje się łaskawy, a gdy już tak się dzieje to trzeba korzystać i nie oglądać się za siebie.

Z Markiem zaplanowaliśmy jednodniową wyprawę z Warszawy do Wrocławia, na zasadzie ‘w tę i z powrotem’. Teoria swoje, a praktyka swoje, jak to w życiu. Owszem, ogarnęliśmy temat w jeden dzień, połączenie pomiędzy tymi miastami jest naprawdę dobre, nie czuje się kilometrów. Ale obrazkiem zastanym we Wrocławiu obydwaj byliśmy mocno zaskoczeni, prawdę napisawszy do tego stopnia, że z miejsca docelowego podróży po prostu nie chciało się wychodzić. Główna w tym zasługa jednego faceta, którego znam od lat.

Krzysiek

Z Krzyśkiem to jest ogólnie ciekawa historia, a żeby ją nieco przybliżyć, pozwolę sobie cofnąć się w czasie o jakieś sześć czy siedem lat, nie pamiętam dokładnie. Poruszam się w tematyce audio od ponad dekady, choć zaczęło się spokojnie, wręcz niewinnie, od urządzeń budżetowych, natomiast apetyt rósł w miarę jedzenia. W pewnym momencie natrafiłem na przysłowiową ścianę. Lokalni dystrybutorzy niespecjalnie kwapili się do wysyłania stacjonarnej i zdecydowanie wykraczającej poza budżetową aparatury komuś niezrzeszonemu ze światkiem audio. Absolutnie nie mam do nikogo pretensji z perspektywy czasu. Natomiast Krzysiek Owczarek jako pierwszy wykonał przysłowiowy skok wiary, tj. popatrzył na moją ówczesną twórczość łaskawym okiem i zapoczątkował znajomość, która trwa do dziś bez żadnych zgrzytów po drodze.

Ponieważ jestem głęboko przekonany, że za każdą firmą, marką czy produktem stoją konkretne osoby, warto je przybliżać przy każdej okazji. Poznanie tych ludzi i tego, co nimi kieruje umożliwia lepszy wgląd w ich pracę. Audio to robota dla pasjonatów, tu nie ma miejsca dla osób z przypadku. Idąc dalej tym tropem, na pewnym poziomie to hobby jest powiązane z pieniędzmi, a i owszem, ale to jednak hobby ponad wszystko inne. Może i żyję w bańce, ale ja naprawdę właśnie tak to widzę. Natomiast Krzysiek to entuzjasta z krwi i kości, a ludzie dobrze go znający pewnie się tu ze mną zgodzą.Krzysiek wraz z małżonką – Renatą – prowadzą zajmującą się dystrybucją sprzętu grającego firmę Moje Audio. Jej portfolio jest dość nietypowe, bo w całości oparte na markach niszowych, niektórych bardzo mało znanych. Można rzec, że każda to swoista perełka, oferująca urządzenia raczej dla ludzi świadomych, tj. dość sprawnie poruszających się w tym hobby. Trąci trochę ten opis marketingowym bełkotem i elitaryzmem, choć zupełnie nie o to idzie. Żeby nie być gołosłownym, podeprę się kilkoma stosownymi przykładami z oferty Moje Audio; Reimyo, Harmonix, Hijiri, Encore, Enacom, Lumin, Trenner&Friedl, Isol-8, Trilogy Audio, Albedo Audio, Crayon Audio, Bakoon Products, Xavian, AMR, Gradient, Wow Audio Labs, Lavardin, Lecontoure, Music Tools czy The Funk Firm to firmy, które do mainstreamu nie należą, są nieco na uboczu, poza rynkowym jądrem. Żeby na nie trafić potrzeba trochę poszperać; poczytać, zejść ponad powierzchnię, być ciekawskim po prostu i w ten sposób wyrobić sobie świadomość ich istnienia. To w sporej części egzotyka, w wielu przypadkach na długie lata. Często i gęsto jest po prostu tak dobra, a Krzysiek o tym doskonale wie.Działania marketingowe załogi Moje Audio są na naszym rynku dobrze widoczne, stąd o fakcie istnienia tej firmy wie chyba każdy zapaleniec z Polski. Choć dla mnie pierwsze skrzypce grają tu filozofia Krzyśka i jego całościowe podejście do tematu. Ma sprawne uszy, to pewne, ale też sam szuka, selekcjonuje, celuje w historie często właśnie egzotyczne i unikatowe, a lata współpracy z nim i dziesiątki testów jego produktów pozwalają mi napisać, że to się nie zmienia. Ten facet praktycznie od zawsze przypomina mi krawca-artystę wyspecjalizowanego w drogich garniturach wysokiej klasy, tj. szytych na indywidualne zamówienie dla klienta zainteresowanego przede wszystkim luksusem w takiej formie, tj. osobnika potrafiącego należycie docenić wszystko co z tym związane, całą tę niszową i wyjątkowo rajcującą otoczkę.

Moje Audio, Audio Atelier

Moje Audio w krawieckim kontekście powyżej jest niewielkim butikiem o niemałej renomie, ukrytym gdzieś w jednej z uliczek odchodzących od tej najbardziej zatłoczonej. Ze sklepami o dużych powierzchniach rodem z centrów handlowych to miejsce ma wspólnego tyle co nic i tak jest dobrze. Natomiast zostawiając metaforykę w spokoju i przechodząc do stanu faktycznego, Moje Audio to firma zajmująca się dystrybucją jak pisałem, natomiast rola sklepu z wysokiej klasy sprzętem przypada zlokalizowanemu w Łodzi Audio Atelier. Miejsce to też może pochwalić się wyjątkowo ciekawym portfolio: Fidata, Thöress, Norma Audio, Cantano, Murasakino czy Ictra Design to firmy niszowe. Ale każda jedna jest ciekawa.

Osobny materiał o tym założonym przez Krzyśka przybytku został opublikowany blisko dwa lata temu na niniejszej stronie, zapraszam do lektury tutaj. Przywołuję je tu dla porządku, bo nieco przetarło szlaki dla nowego tworu o nazwie Art and Voice / Sztuka i Głos. To właśnie niemu jest poświęcona ta publikacja. Tutaj warto wspomnieć, że Krzysiek rezyduje we Wrocławiu, stąd logiczne było posiadanie przybytku podobnego do Audio Atelier, ale na miejscu.

Art and Voice / Sztuka i Głos

Krzysiek z Renatą postanowili otworzyć kolejny sklep, tym razem we Wrocławiu. Prawdę napisawszy to słowo ‘sklep’ trafnie oddaje stan faktyczny, ale kompletnie tu nie pasuje. W majestacie tego, co z Markiem zastaliśmy na miejscu, pieniądze, sprzedaż i inne powiązane historie wydają się czymś zupełnie odległym i niejako przy okazji, wręcz niestosownym. Przywykliśmy po prostu do typowych witryn sklepowych, sprzedawcy za ladą, szeregu kolumn jedna przy drugiej i wszędobylskich półek uginających się od sprzętu. Nie widzę w tym absolutnie nic złego, wręcz przeciwnie. Sęk w tym, że Krzysiek z Renatą celowali w miejsce o podobnej funkcjonalności, a jakże, niemniej wizualnie tak dalekie od typowo sklepowego obrazka jak to tylko możliwe i dokładnie to się im udało, wręcz bezbłędnie.

Zajechaliśmy na ulicę Wojszycką 22a we Wrocławiu. Miła dzielnica, niska zabudowa, nieduże ulice. Można rzec, że to miasto w mieście. Przywitała nas brama elektryczna i kilkudziesięciometrowy podjazd. Wysoka zieleń stanowi naturalny mur dla terenu, na którym stoi posesja i w efekcie wyjątkowo skutecznie separuje od sąsiedztwa, dla mnie bomba. Sercem atrakcji okazał się duży dom utrzymany w mocno industrialnym, minimalistycznym stylu. Mariaż drewna, dużych szklanych powierzchni i szarego tynku wywarł na mnie niemałe wrażenie. Nie to, że jestem znawcą architektury, daleko do tego, choć doceniam budowle proste i stylowe. Ujmując rzecz krótko, w gustownym graniastosłupie na Wojszyckiej spokojnie mógłbym mieszkać.

Po wejściu do środka okazało się, że powierzchnia użytkowa domu to około 200 metrów kwadratowych. Równie szybko ogarnęliśmy też, w co Krzysiek z małżonką celowali, tj. atmosferę ponad wszystko inne. Postawiono na luźną ekspozycję dóbr w ofercie Moje Audio i Audio Atelier, ale w sposób na tyle subtelny, aby charakter budynku ewidentnie mieszkalnego nie został przyćmiony. Surowa cegła, białe ściany przyozdobione pracami graficznymi Andrzeja Bielawskiego, zabytkowy fortepian, kominek, drewniana podłoga i duże okna to poziom zero. Na kilku półkach firmy Music Tools widać było trochę elektroniki, a zaraz obok najczęściej luźno ustawione kolumny firm Gradient, Albedo Audio i Trenner&Friedl. Jeszcze raz podkreślam, że nie przesadzono z tym wszystkim, domowy pierwiastek siedziby Art and Voice / Sztuka i Głos ani trochę nie ucierpiał. Z miejsca się człowiek czuł tak, jak gdyby odwiedzał bogatego koleżkę, a nie sklep ze sprzętem grającym. Audio Atelier to bardzo podobny format, choć ukryty w jednej z łódzkich kamienic i z zauważalnie mniejszym rozmachem.Parter domu przy Wojszyckiej to ewidentnie miejsce do rozmowy, ewentualnie wstępnej selekcji sprzętu do odsłuchu, natomiast to najtreściwsze dzieje się piętro wyżej. To właśnie tam znajdują się w sumie trzy sale; dwie odsłuchowe i jedna pełniąca – przynajmniej póki co – rolę niewielkiej galerii. O tym, gdzie i jaki sprzęt zastałem na miejscu opowiem za chwilę, natomiast teraz warto się pochylić nad pierwszorzędną atmosferą. Duża liczba okien przełożyła się na naturalne światło (czytaj: najlepsze z możliwych), natomiast widok zieleni zamiast ulicy, innych budynków i samochodów działał odprężająco. Pomieszczenia odsłuchowe zaadaptowano akustycznie (i z umiarem) za pomocą produktów firmy Acoustic Manufacture, natomiast drewno pod stopami, dywany oraz kanapy dopełniły całości. Subiektywnie nie wyobrażam sobie lepszych warunków odsłuchowych.

W pierwszym pokoju odwiedzonym na pięterku, jak gdyby nigdy nic stały sobie austriackie podłogówki Isis. Co prawda nie były podłączone, ale gdyby potencjalny klient wyraził życzenie posłuchania ich, nic nie stało na przeszkodzie. Gdy wszedłem, akurat grały Gradienty 1.4. To nowa konstrukcja, nietypowa i ciekawa. No bo jak tu inaczej określić kolumnę z przetwornikiem współosiowym wkomponowanym w kulę, którą da się swobodnie obracać? Ci Finowie to pomysłowi ludzie, a koncentryki przez nich wykorzystywane od zawsze mi się podobały. Rzeczone kolumny zagrały z transportem C.E.C-a, przetwornikiem Reimyo oraz integrą Lavardina i system ten grał bardzo dobrze; otwarcie, gładko, informacyjnie i wyrywnie gdy zaszła potrzeba.

Drugi pokój miał mniejszy metraż i był skromniej doświetlony, choć subiektywnie żadna to wada, bo czułem się tam dobrze. No i zdecydowanie nadrabiał dźwiękiem. Pełny system Reinharda Thöressa słyszałem w akcji trzy razy, we Wrocławiu wypadł czwarty i za każdym jednym wrażenie było dokładnie to samo, tj. piorunujące. To po prostu genialne granie; szybkie, z dużym wolumenem, otwarte, przestrzenne, niebywale gładkie, nasycone i mnogie w informacje. Nie wiem jaki był tutaj udział stolika ITO firmy Ictra Design, gramofonu Cantano W/T czy wkładki Murasakino Sumile MC. Ale pominąwszy to pytanie, z dźwiękiem tej klasy można się zestarzeć i myślę, że dostatecznie dużo przez ostatnie lata słyszałem, żeby móc na poważnie pisać te słowa.Po wszystkim zeszliśmy na parter, rozsiedliśmy się wygodnie i przy ciachu plus pasującym napitku zaczęliśmy rozmawiać. Zeszło się kilka godzin i od pewnego momentu żaden z rozmówców nie patrzył już nawet na zegarek. Było nam tam z Markiem dobrze. Z perspektywy czasu myślę, że – po wizycie na piętrze – potencjalny klient goszczący na Wojszyckiej 22a poczuje się równie komfortowo co my i w efekcie będzie chciał rzeczony adres opuścić z nowym nabytkiem. Mało istotne jakim, liczy się cały proceder; droga do celu, miejsce, efekt i frajda, gdy już to upragnione ‘coś’ w końcu ma. Natomiast Krzysiek i Renata stworzyli miejsce unikatowe, z charakterem, od samego początku dające się lubić, no i w świetnym stylu umożliwiające ten proces. Spośród tych mi znanych, Art and Voice / Sztuka i Głos jest bezapelacyjnie najprzyjemniejszym w swojej klasie, po prostu takim, w którym chce się przebywać. A że można tam posłuchać muzyki na świetnie zestawionych systemach? To już inna bajka i zarazem coś, o czym musicie się przekonać sami. Do następnego.

 

Art and Voice / Sztuka i Głos

  • ul. Wojszycka 22a
  • Wrocław
  • tel.: + 48 606 276 001