Xavian Aria

by Marek Dyba / May 24, 2023

Zmieniają się czasy, technologie, rozwiązania, preferencje klientów, ale zapotrzebowanie na dobre kolumny podstawkowe trwa i trwać będzie. Testujemy więc kolejnego reprezentanta tego gatunku, najmniejszy model Xavian Aria z nowej serii Armonia.

Wstęp

Z Robertem Barlettą, szefem i głównym projektantem Xaviana znamy się już kilkanaście lat. Nie jestem tego na sto procent pewny, ale chyba to właśnie z nim przeprowadziłem swój pierwszy wywiad w świecie audio. Człowiek to ciekawy – Włoch z krwi i kości, który wybrał życie w czeskiej Pradze (oczywiście, że przedstawicielka płci pięknej miała z tym coś wspólnego) i wiele lat później nadal tam mieszka, co najlepiej świadczy o tym, że wyboru nie żałuje. Co więcej, dziś już naprawdę dobrze mówi po czesku więc do rozmowy z nim nie jest konieczny włoski ani angielski. U naszych południowych sąsiadów Roberto założył (w 1997 roku) i ciągle prowadzi odnoszącą spore sukcesy na całym świecie firmę produkującą kolumny głośnikowe o zapewne doskonale znanej naszym czytelnikom nazwie Xavian.

Na przestrzeni lat Roberto tworzył różne konstrukcje, korzystał z różnych, acz zawsze starannie selekcjonowanych przetworników, a niezmienna pozostawała zawsze piękna, starannie wykonana i wykończona stolarka jego kolumn. O wszechstronności naszego konstruktora świadczyć może fakt, iż w ofercie czeskiej marki znaleźć można nie tylko kolumny podłogowe i podstawkowe, ale i różniące się konstrukcją obudowy, bo pośród oferowanych są i te w obudowach zamkniętych i w wentylowanych bas-refleksem. Taka różnorodność dowodzi również tego, co wiedzą wszyscy, którzy mieli okazję choć trochę poznać Roberto – dla niego priorytetem jest brzmienie, a właściwie muzyka. Do dobrego dźwięku i naturalnego brzmienia muzyki można dojść różnymi drogami, a włoski konstruktor zamiast trzymać się jednej drogi, przy każdym modelu, czy serii, wybiera tę, która w danym przypadku pozwala mu najlepiej zrealizować daną koncepcję i osiągnąć postawione cele.

Przypomnę że jakiś czas temu miałem okazję opisywać dla naszych czytelników świetne Corallo Esclusivo Xaviana, reprezentujące grupę kolumn z obudowami zamkniętymi (recenzję znajdziesz TU). Model ten nie dość że fantastycznie wyglądał za sprawą i kształtu i materiału i klasy wykonania obudowy, to jeszcze świetnie, bardzo muzykalnie i naturalnie grał. Ta ostatnia cecha brzmienia tak naprawdę nie była dla mnie specjalnym zaskoczeniem, bo to przecież Xaviany, a one wszystkie oferują wyjątkowo naturalne brzmienie. Dlatego też wiele osób decydując się na upgrade mniejszych/tańszych kolumn Barletty często sięga po jego większy/wyższy model wiedząc, że daje to gwarancję co najmniej równie przyjaznego, naturalnego sposobu prezentacji muzyki.

Wróćmy na chwilę do stosowanych przez Roberto Barlettę przetworników, bo to one obok obudów i zwrotnic stanowią o klasie kolumn. Od lat Xavian związany był bliską współpracę z jednym z największych i, zaryzykuję stwierdzenie, najlepszych producentów tego typu komponentów, czyli Scan-Speakiem. Współpraca była na tyle bliska, że nasz konstruktor miał wpływ na konstrukcje/modyfikacje przetworników wykonywane tak, by lepiej pasowały do jego koncepcji kolumn.

Później, korzystając z nieustannie rosnącej wiedzy i doświadczenia, czeski producent podjął się zaprojektowania i produkcji (we Włoszech dla odmiany) własnych przetworników pod nazwą AudioBarletta. To je właśnie zastosował m.in. we wspomnianych Corallo Esclusivo. Nie znaczy to jednakże, że współpraca ze Scan-Speakiem została zakończona. Własna marka daje większą swobodę i pewnie dodatkowy strumień dochodów, ale nie zamyka możliwości współpracy z innymi producentami. Przetworniki każdorazowo dobierane są więc pod kątem optymalnego ich wykorzystania w danej konstrukcji i wygląda na to, że dla nowych Arii lepsze okazały się drivery duńskiego producenta. A może po prostu Roberto potrzebował odmiany, albo powrotu do korzeni? Nie ma to większego znaczenia – liczy się to, co udało mu się z Ariami osiągnąć i o tym właśnie będzie ten tekst.

Budowa i cechy

Nowa seria Xaviana o nazwie Armonia (czyli harmonia) na chwilę obecną składa się z trzech modeli. Dwóm 3-drożnym podłogówkom, Concerto i nieco mniejszym Concertino, towarzyszy 2-drożna kolumna podstawkowa, czyli właśnie testowana Aria. Pierwsze skojarzenie z nazwą, przynajmniej moje, to oczywiście aria operowa. Słowo to ma jednakże w tym kontekście również i inne znaczenie. Nazwa tego modelu wzięła się bowiem od włoskiego słowa oznaczającego powietrze. Sam producent kolumny te na swojej stronie opisuje jako „powiew świeżego powietrza”. Można więc założyć, że to właśnie chęć zaprezentowania nieco innego brzmienia, świeżego spojrzenia na sposób prezentacji, czy odtwarzania muzyki i ciągłe poszukiwanie optymalnych rozwiązań sprawiły, że Roberto Barletta sięgnął ponownie po przetworniki Scan-Speaka.

Producent pisze również o pewnej lekkości brzmienia, jaką chciał w nowej wersji osiągnąć, które to stwierdzenie interpretowałbym raczej jako swobodę i otwartość, wypełnienie powietrzem, niż odchudzenie dźwięku, braki w zakresie jego wypełnienia, czy dociążenia. Ową „lekkość” można również rozumieć jako wagę zadania, z jakim muszą się zmierzyć napędzające Arie wzmacniacze, jako że w założeniu to kolumny o więcej niż przyzwoitej skuteczności (89 dB), które nie wymagają wysokich mocy do poprawnego napędzenia. Owa względnie wysoka skuteczność powinna również pozwolić na bogate w informacje i wrażenia odsłuchy na niewysokich poziomach głośności. To rzecz, której wiele współczesnych, trudnych do napędzenia konstrukcji nie jest w stanie zaoferować wymuszając raczej głośniejsze słuchanie, przynajmniej jeśli chcemy usłyszeć pełny dźwięk, bogaty w detale i subtelności, bez ograniczeń w zakresie dynamiki.

O ile nazwę można różnie interpretować, to wygląd tych kolumn zapewne niejednej osobie skojarzy się z klasycznymi brytyjskimi monitorami. Czy takie było zamierzenie autora? Nie wiem, ale skojarzenie wydaje się dość oczywiste choćby dlatego, że obudowa Arii z zewnątrz jest na pewno mniej wyrafinowana niż wspomnianych Corallo Esclusivo. To prosta, prostopadłościenna skrzynka wykonana z płyt z MDFu, bez żadnych „udziwnień”, wyoblonych krawędzi, nierównoległych ścianek, itd., słowem klasyk. Mierzy 445 x 220 x 300 mm, czyli jest to średniej wielkości monitor, który wraz z pozostałymi elementami (przetwornikami, zwrotnicą, wytłumieniem i wewnętrznym okablowaniem) waży 12 kg sztuka. Kolumny dostępne są w siedmiu wykończeniach, z czego pięć to forniry drewniane, a dwa to klasyczne kolory: biały i czarny, wykończone na wysoki połysk (które kosztują nieco więcej). Oczywiście wykonanie i wykończenie tych skrzynek stoi, jak już wspomniałem, to norma u Xaviana, na najwyższym poziomie.

Wnętrze obudowy wytłumiono z pomocą trzech różnych materiałów, mat bitumicznych i filcowych oraz wełny mineralnej. Układ przetworników jest, rzec można (znowu!), klasyczny – na górze umieszczono bowiem 26mm miękką jedwabną kopułkę z impregnowaną membraną. Poniżej znalazł się woofer średnio- niskotonowy o średnicy 181mm z membraną wykonaną z kevlaru i z metalowym koszem. Oba przetworniki, jak już wspomniałem, wyprodukowała firma Scan-Speak i oba zostały zmodyfikowane na potrzeby Xaviana, a także sparowane z niską tolerancją dla każdej pary. Punkt podziału zwrotnicy projektant ustawił na częstotliwości 2300 Hz. Jeszcze niżej, ciągle na froncie kolumny, umieszczono wylot bas-refleksu. Co ważne dla niektórych potencjalnych nabywców, dla modelu Xavian Aria dostępne są opcjonalne (!) czarne, materiałowe maskownice zakrywające cały front kolumny. By uniknąć konieczności umieszczania na froncie otworów montażowych, czeski producent zdecydował się na mocowanie magnetyczne, co dodatkowo poprawia estetykę Arii.

Na tylnej ściance obudowy umieszczono pojedyncze, solidne, pozłacane terminale głośnikowe akceptujące zarówno banany, widełki, jak i gołe druty. Ciekawostką, użyteczną (!) są dodatkowe podkładki, których celem jest zabezpieczenie widełek. Jeśli zdarza się Wam często przepinać kable głośnikowe (jako recenzent robię to dużo częściej niżbym chciał) zaterminowane widełkami to zapewne po jakimś czasie zauważacie, że niezależnie od tego, czy są one pokryte warstwą złota, srebra, czy rodu, po iluś dokręceniach nakrętek owa warstwa zaczyna się rysować, a w końcu ścierać. Podkładki zastosowane przez Xaviana mają temu zapobiegać – drobiazg, ale warto go docenić. Jednym z kolejnych elementów kolumn, którym Roberto Barletta poświęca dużo uwagi, są zwrotnice, w których stosowane są zwykle elementy wysokiej klasy. W przypadku Arii projektant zastosował filtry drugiego rzędu oparte o wysokiej klasy cewki powietrzne zakupione od Jantzen Audio, a kondensator dla tweetera to znakomity Mundorf Mcap EVO Aluminium.

Brzmienie

Testowane kolumny ustawiłem na znakomitych, solidnych, ciężkich podstawkach ALPINE-line z serii Vertico, które pełnią u mnie służbę w przypadkach testów podstawkowców i za każdym razem spisują się bardzo dobrze (nawet jeśli w tym przypadku mogłyby być o kilka centymetrów niższe). Jako źródła służyły mi moje stałe referencje – DAC LampizatOr Pacific (w ostatniej części już po upgradzie do wersji 2) otrzymujący sygnał z customowego serwera z Roonem oraz gramofon J.Sikora Standard Max z ramionami tego samego producenta KV12 i KV12 Max, wkładkami Air Tight PC3 i Phasemation PP-500 (testowana równolegle) oraz (zamiennie) przedwzmacniaczami gramofonowymi GrandiNote Celio mk IV i ESELab Nibiru.

Do napędzenia głośników w czasie odsłuchów używałem kilku wzmacniaczy na czele z moimi GrandiNote Shinai i zestawem pre+power Circle Labs P300 + M200. Zacząłem jednakże od testowanego równolegle 10-watowego Jadisa I300 (test wkrótce), także dlatego, że chciałem sprawdzić, czy Xaviany Aria faktycznie będą dobrze współpracować z wzmacniaczem lampowym o niskiej mocy.

I300 to nowa integra słynnego francuskiego producenta, jeden z produktów stworzonych na 40-lecie marki. Wykorzystuje po dwie triody 300B na kanał w układzie push-pull. Nie byłem pewny, czy aby owe 10W na kanał wystarczy do napędzenia Arii, ale ponieważ wzmacniacz stał na stoliku gotowy do pracy (i był na tyle ciężki, bym unikał niepotrzebnego przestawiania) więc postanowiłem spróbować. Połączenie okazało się znakomite. Choć Jadis nie brzmi do końca tak, jak moje ukochane SETy na tej lampie, to i tak brzmienie oferuje znakomite, naturalne i bardzo muzykalne. A muzykalność, sądząc również po późniejszych zestawieniach z pozostałymi wzmacniaczami, to cecha, która najwyraźniej bardzo dobrze służy testowanym Xavianom choć i im właśnie tę zaletę przypisałem już na początku odsłuchów.

Doskonale słychać to było już na pierwszym krążku zatytułowanym „Simple Song” Sylvaina Luca. To piękne, solowe gitarowe granie, a gitara, jak doskonale wiedzą ci, którzy czytają moje teksty, to instrument najbliższy mojemu sercu. Dlatego wyjątkowo cenię sobie komponenty audio, które potrafią oddać jej naturalną barwę, odpowiednie proporcje między strunami i pudłem, długie wybrzmienia, itd., słowem wszystko, za co ten instrument tak kochamy. Xaviany Aria, choć daleko im do najdroższych kolumn jakie u mnie grały, czy nawet moich codziennych referencji, wszystko to pokazały w przekonujący, raczej intymny niż agresywny sposób, niezależnie od tego czy Monsieur Luc grał na elektrycznej, czy akustycznej gitarze. Świetnie słychać było ową „lekkość” grania sugerowaną przez producenta, rozumianą właśnie jako pełną swobodę wydobywania się dźwięku z instrumentu i maestrię muzyka. A także jako wypełnienie przestrzeni wokół muzyka i jego gitary powietrzem i lekkość, właśnie z jaką owo powietrze przenosiło dźwięki w postaci drgań do uszu słuchacza, w czym kolumny zdawały się zupełnie nie przeszkadzać.

Bo takie właśnie miałem wrażenie, jakby gdzieś znikało pośrednictwo mikrofonu, sprzętu nagrywającego, konsoli producenta, masteringowca i w końcu nośnika, a nawet systemu odtwarzającego. Arie same również pięknie znikając z pokoju zostawiały mnie sam na sam z Luciem, jego ogromnym talentem, umiejętnościami technicznymi i pięknie, naturalnie, niezwykle płynnie „śpiewającą” gitarą. Dużo w tym graniu było informacji o każdym szarpnięciu i wytłumieniu struny, o szybkości i mocy każdego kontaktu palców bądź piórka ze strunami, o intensywności drgań wzbudzonej struny, słowem o wszystkich tych drobnych elementach, które przekładają się bezpośrednio na realizm prezentacji, na wrażenie obecności wykonawcy. Gwoli jasności – to nie była najlepsza prezentacja tego krążka, czy nagranej gitary w ogóle, jaką kiedykolwiek słyszałem, ale zważywszy na poziom cenowy tych kolumn, nie dało im się właściwie niczego zarzuć, a przewagi innych głośników brały się w dużej mierze z ich większych rozmiarów i płynących z nich bezpośrednio masy i jeszcze lepszego wypełnienia dźwięku, a w skrajnych (topowych) przypadkach również jeszcze nieco lepszej rozdzielczości. Zapominając o porównaniach, siedziałem po prostu zafascynowany odbywającym się “na moich oczach” solowym spektaklem.

Z kolei koncertowe blues-rockowe granie Joe Bonamasy z „Tales of time” pokazało, że mimo owej „lekkości” i „napowietrzenia” prezentacji, Xaviany Aria potrafią przekazać wysoki poziom energii takiego grania i bezproblemowo nadążyć za, tak ważnym w takiej muzyce, tempem i rytmem. I owszem, z dużymi kolumnami podłogowymi (np. moimi Ubiq Audio Model One) zespół mistrza gitary ma więcej masy, bas schodzi czasem nieco niżej niż z czeskimi monitorami, ale to właśnie wynika z fizycznych rozmiarów tych ostatnich. Arie natomiast czysto i transparentnie pokazały średnicę, a tam przecież grała gitara, tam pojawiały się wokale, odpowiednio ją przy tym nasycając. Dzięki temu zabrzmiały one wysoce ekspresyjnie, miały dobre wypełnienie i dociążenie, acz to ostatnie najbardziej (co nie znaczy, że w dużym stopniu) zmieniało się w zależności od napędzającego je wzmacniacza (największe było… z tranzystorowym Shinai w klasie A – mówiłem, że Jadis I300 nie gra do końca jak klasyczne SETy 300B). W dźwięku płynącym z głośników nie brakowało także energii nakręcającej całe to żywe, koncertowe granie.

W tym elektrycznym nagraniu, ale i na kolejnych, już akustycznych, koncertowych krążkach Scotta Hamiltona „At PizzaExpress Live – in London”, Ai Kuwabary „Live at Blue Note Tokyo”, czy kultowym „Jazz at the Pawnshop” Arne Domnerusa i spółki, Xaviany zaprezentowały również naprawdę dobrą dynamikę. Mam na myśli zarówno tę w skali makro, jak i, nawet bardziej, tę w mikro. To kolejny element, który łatwiej jest uzyskać z kolumnami o nieco wyższej skuteczności, które nie stanowią wielkiego wyzwania dla wzmacniacza. Kolejna z licznych cech charakterystycznych testowanych kolumn, to raczej całościowy, spójny, a nie jakoś szczególnie analityczny sposób prezentacji, który jednakże, przy odrobinie wysiłku, czy skupienia, pozwala słuchaczowi śledzić drobne detale wykonania, a ponadprzeciętne różnicowanie także na poziomie mikro, uzupełnia dobrą rozdzielczość tych kolumn.

Tym bardziej, że grają one przestrzennie, budując nieprzesadnie szerokie, ale dość głębokie sceny (różne dla różnych nagrań!) i co prawda pierwszy plan jest zawsze najważniejszy, ale śledzenie tego co dzieje się w głębi sceny jest również możliwe. Dlatego właśnie na krążku Hamiltona mogłem w pewnym momencie skupić się na ulokowanym z tyłu perkusiście i przyglądać się zarówno uderzanym sprężystym membranom bębnów, jak i barwnym, twardym, różniącym się masą, dźwięcznym (nawet jeśli nie aż tak, jak z najlepszymi tweeterami) talerzom. W dźwięku kontrabasu, czy fortepianu i owszem, odrobinę brakowało mi najniższych dźwięków płynących z głębi wielkich pudeł rezonansowych, ale używając kolumn podstawkowych trzeba się pogodzić z faktem, że pasmo na dole będzie w jakimś stopniu ograniczone w porównaniu do kolumn podłogowych. Producent deklaruje zejście do 50Hz i wydaje się to uczciwym postawieniem sprawy.

Dźwięki poniżej tej częstotliwości wciąż tam są, ale spadek jest na tyle duży, że nie mają odpowiedniej energii, przez co nieco słabiej zaznaczają swoją obecność. Tyle że dźwięków poniżej tej częstotliwości w zdecydowanej większości nagrań jest naprawdę niewiele, albo nie ma ich wcale, więc w codziennych odsłuchach, zwłaszcza jeśli nie przywykliście do brzmienia dużych podłogówek i nie jesteście fanami nagrań organowych, czy elektronicznych subbasów, nie będzie to Wam w niczym przeszkadzać. Docenicie za to zapewne, że średni i wyższy bas są zwarte, szybkie, całkiem energetyczne (choć to będzie zależeć w pewnym stopniu od wzmacniacza), a dzięki temu PRAT tam, gdzie jest on ważnym elementem muzyki, nie da Wam powodów do narzekania. W czasie moich odsłuchów, zwłaszcza po kilku dniach potrzebnych do pełnej akomodacji do nieco „mniejszego” dźwięku niż z podłogowych Ubiqów, czy GrandiNote, nawet w doskonale mi znanych nagraniach muzyki elektronicznej Dead Can Dance z „Into the Labyrinth” nie zwracałem już uwagi na jakiekolwiek ograniczenia na samym dole pasma. Jeśli nawet bas przyciągał moją uwagę, to zastanawiałem się raczej w jaki sposób te niewielkie kolumny reprodukują tak potężne dźwięki bębnów, czy niskie, generowane elektronicznie impulsy, a nie dlaczego nie do końca dorównują masą i zejściem Ubiqom.

Inna sprawa, że świetny sposób prezentacji wokali i reprodukcji dużej przestrzeni tych nagrań mocno zawłaszczały sobie moją uwagę. Solo Lisy Gerrard w „The Wind That Shakes The Barley” i piękne zaprezentowany przez Arie pogłos zostały oddane w sposób wręcz magnetyczny, niepodzielnie rekwirujący uwagę słuchacza, wysoce ekspresyjny i wciągający. W innych utworach trudno było z kolei nie zwrócić uwagi na szereg drobnych elementów zgrabnie wkomponowanych przez muzyków w całość. Tak, Xaviany nigdy (sztucznie) nie skupiają się, ani uwagi słuchacza, na detalach – jak już wspomniałem, podchodzą do prezentacji muzyki raczej całościowo. Mimo tego, sporo owych drobnych, ale wyeksponowanych w nagraniu dźwięków, wyskakiwało przed szereg, że tak to ujmę. Może nie tyle odwracając moją uwagę od muzyki jako całości, ile wzbogacając jej odbiór, sprawiając, że słuchanie jej było ciekawe mimo, że przecież krążek ten na talerzu mojego gramofonu, czy na playliście Roona, gościł już wcześniej grube dziesiątki razy.

Podsumowanie

Xaviany Aria są swego rodzaju powiewem świeżości w ofercie tej czeskiej marki, ale bynajmniej nie z powodu zupełnie nowego DNA. Bo to ciągle są przede wszystkim muzykalne, naturalnie brzmiące kolumny dla ludzi szukających bliskiego kontaktu z muzyką i relaksu przy jej słuchaniu. Nie ma mowy o agresywności, nie są to paczki jakoś szczególnie analityczne, nic nie jest z nimi robione „na siłę”. Są za to otwarte, wypełniają swobodnie płynącą muzykę powietrzem i oferują robiącą duże wrażenie spójność. Może więcej niż w innych znanych mi modelach jest w ich graniu energii, werwy, radosnego zapału do grania każdej muzyki, który potrafi być zaraźliwy dla słuchacza. Potrafią znikać z pomieszczenia odsłuchowego całkowicie, zostawiając człowieka sam na sam z muzyką, zaskakująco udanie usuwając przeszkody między odbiorcą a muzykami, którzy gdzieś, kiedyś ową muzykę nagrali. Nie chodzi nawet o super-realistyczne kreowanie obecności muzyków w pomieszczeniu odsłuchowym, ani przeniesienie słuchaczy do studia, czy na koncert. To bardziej kwestia naturalności brzmienia, wysokiej energii i wspominanej raz za razem otwartości dźwięku tworzących wysoce angażujący, wywołujący emocje spektakl muzyczny.

Względnie wysoka skuteczność tych paczek i (najwyraźniej, bo pomiarów nie wykonywałem) dość równy przebieg impedancji sprawiają, że Xaviany Aria są w stanie wypełnić średniej wielkości pokój muzyką i wcale nie wymaga to operowania pokrętłem głośności w górnej połówce skali i to nawet w przypadku lampy o niskiej mocy. 10 watów z wzmacniacza na lampie 300B wystarczyło by zagrać tak głośno, jak tylko miałem ochotę (acz zaznaczę, że nie próbuję nigdy uzyskać w domu poziomu koncertowego), a wieczorem, przy cichym słuchaniu, dźwięk był równie pełny, nasycony i dynamiczny. Jeśli więc dysponujecie niezbyt dużym pokojem, dobrym wzmacniaczem (technologia i moc prawie nie mają znaczenia) i nade wszystko cenicie sobie muzykalność, naturalność, otwartość, energię i swobodę prezentacji, to Xaviany Aria mogą być właśnie tym, czego szukacie. Wypróbujcie koniecznie!

Specyfikacja techniczna (wg producenta):

  • Pasmo przenoszenia: 50Hz-30kHz (-3dB)
  • Skuteczność/impedancja nominalna: 89dB/8Ω
  • Sugerowana moc wzmacniacza: 10-150W
  • Punkt podziału zwrotnicy: 2300Hz
  • Konstrukcja dwudrożna
  • Obudowa wentylowana tunelem bas-refleks wyprowadzonym z przodu
  • 26mm miękka jedwabna impregnowana kopułka wysokotonowa marki Scan-Speak
  • 181mm głośnik niskośredniotonowy z kevlarową membraną marki Scan-Speak
  • Obudowa wykończona naturalnym fornirem pokrytym satynowym lakierem
  • Specjalne pozłacane terminale głośnikowe Xavian
  • Dostępne wersje wykończenia: czarny błyszczący, biały błyszczący, dąb naturalny, Zebrano, wiśnia, orzech, Rosewood
  • Wymiary: 445 (W) x 300 (G) x 220 (S) mm
  • Waga: 12 kg / szt.
  • Gwarancja: 5 lat

Cena (w czasie recenzji): 

  • Xavian Aria (rosewood, zebrano, walnut, cherry, natural oak): 14.490 PLN
  • Xavian Aria (high-gloss black, high-gloss white): 16.490 PLN
  • Opcjonalne czarne magnetyczne maskownice: 690 PLN / para

DystrybutorAUDIO ATELIER

ProducentXAVIAN

Platforma testowa:

  • Źródło cyfrowe: pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon Core, Fidelizer Pro 7.10, karty JCAT XE USB i JCAT NET XE z zasilaczem FERRUM HYPSOS Signature, JCAT USB Isolator, zasilacz liniowy KECES P8 (mono), switch: Silent Angel Bonn N8 + zasilacz liniowy Forester.
  • Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr Pacific 2 + Ideon Audio 3R Master Time
  • Źródło analogowe: gramofon JSikora Standard w wersji MAX, ramię J.Sikora KV12, wkładka AirTight PC-3, przedwzmacniacze gramofonowe: ESE Labs Nibiru V 5 i Grandinote Celio mk IV
  • Wzmacniacz: GrandiNote Shinai, Circle Labs M200
  • Przedwzmacniacz: Circle Labs P300
  • Kolumny: GrandiNote MACH4, Ubiq Audio Model One Duelund Edition
  • Interkonekty: Bastanis Imperial x2, Soyaton Benchmark, Hijiri Million, Hijiri HCI-20, TelluriumQ Ultra Black, KBL Sound Zodiac XLR, David Laboga Expression Emerald USB, David Laboga Digital Sound Wave Sapphire Ethernet
  • Kable głośnikowe: Soyaton Benchmark
  • Kable zasilające: LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3
  • Zasilanie: Gigawatt PF-2 MK2 i Gigawatt PC-3 SE Evo+; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
  • Stoliki: Base VI, Rogoz Audio 3RP3/BBS
  • Akcesoria antywibracyjne: platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot, Graphite Audio IC-35 i CIS-35