Nautilus na Kolejowej, czyli akustyka po warszawsku

by Dawid Grzyb / August 20, 2019

Choć akustyka pomieszczenia nie uchodzi za szczególnie seksowny temat, to niezaprzeczalnie jest ważna. Można się ostro zdziwić jak bardzo proste zabiegi i inwestycje mogą poprawić dźwięk, a gdy mowa o bardziej skomplikowanych i kosztownych, zaczyna się jazda. I właśnie o tym jest niniejszy tekst, powiązany z warszawskim Nautilusem.

Wstęp

Od trzech lat okupuję to samo pomieszczenie odsłuchowe o powierzchni 24m2 i stropie sporo niższym niżbym sobie życzył. To miejsce akustycznie nie jest jakieś szczególnie paskudne, raczej normalne. Ma swoje słabsze i gorsze miejsca, było kilkakrotnie mierzone. Znając mody tej jaskini, mam świadomość czego w niej nie robić, no i których lokacji unikać; gdzie dół pasma jest wsysany, a gdzie narasta i sprawia trudności. Na szczęście gorące krzesło jest bezpieczne, ale nie zawsze było tak, jak jest teraz. Współdzieląc to lokum z jeszcze jedną osobą, mam poniekąd związane ręce, tj. nie mogę tej przestrzeni upstrzyć tyloma adaptacjami, żeby uznać wszystkie jej problemy za rozwiązane. Mało tego, pola do popisu od samego początku miałem niewiele, podobnie środków. To nic nowego, statystycznie większość melomanów boryka się z podobnymi trudnościami.

Gdy odebraliśmy z kolegą naszą wyremontowaną piwnicę, nie było dobrze. Nagie ściany, podobnie wypolerowana betonowa podłoga plus sufit na wyciągnięcie ręki dawały w kość. Z marszu wiedzieliśmy, że coś trzeba zrobić, ale akustyczne ucywilizowanie rzeczonego miejsca odbyło się na początku metodą prób i błędów, tj. po amatorsku, bo takie wówczas mieliśmy możliwości i pojęcie. Zaczęło się standardowo, od kilku zakupionych po taniości gąbek, które wylądowały w rogach ściany tuż za meblem ze sprzętem. Przyrost jakości był słyszalny, choć subtelny, no i trącił partyzantką na kilometr. Później doszedł dywan przed paczkami, zrobiło się znacznie przyjemniej, a z czasem półki naszej miejscówki zapełniły się różnymi rzeczami, co też pomogło. Mniej więcej po roku wykorzystywania wspomnianej jaskini, swoje usługi zaoferował Tomasz Kursa z firmy Audioform. Przywiózł ze sobą dwa duże dyfuzory QRD; każdy o powierzchni 1 m2 i wykonany ze styroduru, co znacznie obniżyło ich koszt. Do tego doszło w sumie osiem paneli 1D wykonanych z tego samego materiału. Zamontowane na suficie w newralgicznym miejscu niechcący ułożyły się we wzorek przypominający człowieka bez głowy, ale z rzeczy ważnych poprawił się dźwięk. O to przecież chodziło.

O ile elementy na suficie zrobiły co trzeba całkiem nieźle, to duże i głębokie dyfuzory tuż za sprzętem zdecydowanie uznaję za najlepszy zabieg akustyczny w moim pomieszczeniu. Te dwa kwadraty plus dywan moim zdaniem robią w nim najwięcej. Do tego stopnia jestem z nich zadowolony, że jeżeli kiedykolwiek zmienię miejscówkę, wyposażę ją w bardzo podobne, lub wręcz te same akcesoria. W przypadku moich referencyjnych podłogówek, bez QRD pomiędzy nimi dźwięk się robi szklisty, pierwszy plan jest oddalony, całość brzmi sztucznie i jest bałagan. To doświadczenie otworzyło mi oczy na tyle szeroko, że zacząłem zwracać dużo większą uwagę na akustykę na wystawach czy w salonach audio. Nie wymyślę koła na nowo pisząc, że różnica pomiędzy realizacjami tam zastanymi często jest bardzo duża, natomiast osoba choć odrobinę w temacie zauważy i ‘usłyszy’ dobrze zrobiony pokój równie wyraźnie, co amatorkę.

Jestem zdania, że adaptacja akustyczna to rzecz fundamentalna, podwalina dla wszystkiego innego i nie sposób nie odnieść wrażenia, że właściciel warszawskiego salonu Nautilusa – Robert – widzi ten temat w dokładnie tym samym świetle. Niniejszy artykuł od tego momentu poświęcony jest w tym kontekście właśnie Kolejowej 45. Sporo się tam ostatnio pozmieniało i jest o czym pisać.

Stołeczny Nautilus

O salonie na ulicy kolejowej już z Markiem kilkakrotnie pisaliśmy, chociażby tu i tu. Ta lokacja jest dobrze znana chyba każdemu melomanowi z okolicy, zdecydowanie reprezentatywna, no i ponad wszystko wyposażona jak trzeba. Do dyspozycji klientów oddane zostały tam dwie sale odsłuchowe. Nie są szczególnie duże, ale niezaprzeczalnie klimatyczne i komfortowe. Oczywiście to moje doświadczenia, ale wierzę, że wiele osób podziela to zdanie na ich temat. Zostałem poinformowany o dużych zmianach akustycznych w jednym z nich i na efekcie tychże się w tym materiale skupimy.

Zaczęło się niewinnie, od telefonu. Zadzwonił dystrybutor z informacją, że w głównym pomieszczeniu trochę się ma zadziać. Pierwotny plan zakładał wizytę na Kolejowej jeszcze przed wymianą powiązanych z akustyką elementów, później kolejne odwiedziny już po fakcie i sklecenie z tego wszystkiego niniejszej treści. Plany swoje, a praktyka swoje. Lato przyszło, a wraz z nim wyjazdy rodzinne, niespodziewane przeziębienie, a idąc dalej także zapalenie ucha i powiązana z tym uporczywa kilkutygodniowa głuchota. Proza życia. W końcu doszedłem do siebie i z dwóch planowanych wizyt ostała się jedna, przybyłem na gotowe. Nie ma tego złego, bo poprzedni wystrój i zastany tam dźwięk zapamiętałem dobrze. Z rzeczy istotnych, system na służbie pozostał ten sam, tj. elektronika Ayona (modele Crossfire i CD 35), okablowanie Siltecha oraz podłogówki Dynaudio Confidence C2 Platinum. Dyżurnie wystąpiły też przedwzmacniacz gramofonowy Accuphase’a i gramiak Transrotora.

Sporo się z kluczowym pomieszczeniu warszawskiego Nautilusa pozmieniało. Pod względem akustyki obrano wręcz zupełnie inną drogę, natomiast intuicja i doświadczenia własne mi podpowiadają, że słuszną. Jak pisałem, to nie jest duże pomieszczenie, ale bardzo wysokie. Bezpieczne i uniwersalne środki, tj. wykładzina i sufitowe historie, pozostały bez zmian. Natomiast zrezygnowano całkowicie z absorbcji na rzecz dyfuzji. Nie chcę się wymądrzać, bo pojęcie o akustyce mam w miarę, ale dalekie od specjalistycznego, niemniej uważam, że trochę odbić małym powierzchniom sprzyja, bo te dźwięk jednak otwierają i w efekcie ograniczają klaustrofobię. Nie uważam, że poprzedni wystrój głównej sali odsłuchowej na Kolejowej ją przytłumił, aż tak daleko się nie posunę. Niemniej, nowe ustroje ją m.in. sonicznie powiększyły i moje uszy odebrały tą konkretną zmianę jako jednoznaczny krok do przodu, a nie w bok czy do tyłu. Sam nie wiem, może też trochę dlatego, że do grania przestrzennego i wypełniającego dosłownie każdy centymetr sześcienny mojej sali odsłuchowej jestem po prostu przyzwyczajony.

Poprzednia wersja głównego pokoju w warszawskim Nautilusie uwzględniała duże panele absorbujące na ścianie pomiędzy kolumnami, plus adaptację w podobny deseń na tych bocznych. Całości dopełniały pułapki basowe strategicznie umiejscowione w rogach pokoju. Za komfort odpowiadał akustycznie martwy stolik oraz wygodna kanapa i te elementy pozostały bez zmian. Natomiast wszystko inne straciło rację bytu na rzecz radykalnego zwrotu w stronę dyfuzji. Nowa odsłona opisywanego miejsca wyglądała inaczej. Cała ściana za sprzętem została szczelnie obsadzona panelami QRD, nie pozostawiono nawet kawałka wolnej powierzchni płaskiej. Biały kolor i jednolita forma tego sklejkowego zabiegu przełożyły się na optyczne powiększenie oraz rozjaśnienie pokoju i, choć to subiektywne, mi się to spodobało. Idąc dalej, absorbery na ścianach bocznych ustąpiły miejsca sporo mniejszym elementom dyfuzyjnym 1D, natomiast za kanapą, na wysokości uszu, też zawisły kwadraty QRD. Te wszystkie zmiany podbudowały mnie trochę moralnie, bo z bardzo podobnych, choć wykonanych ze styroduru środków korzystam przecież u siebie od dłuższego czasu. Jeszcze przed adaptacją mojej piwnicy pojawił się przez chwilę pomysł na pójście drogą pochłaniania, ale po ostatniej wizycie na Kolejowej podwójnie się cieszę, że obrałem inną.

Posłuchane

Na początek zagrały Dynaudio Confidence C2 Platinum. Z miejsca dało się usłyszeć, że dźwięk był lepiej zebrany i poukładany, a zwłaszcza niskotonowe impulsy. Poprzednia wersja tego samego pomieszczenia była problematyczna pod względem tego podzakresu i dało się to usłyszeć z wymienionymi powyżej podłogówkami. Nie było dramatu, daleki jestem od sprzedawania tutaj takich informacji, ale dół pasma faktycznie dawał podstawy do odebrania go jako długiego, soczystego, zawsze obecnego i ogólnie skupiającego na sobie uwagę. Po zmianie adaptacji model C2 nie zagrał inaczej niż go zapamiętałem w sensie całości prezentacji. Ale niezaprzeczalnie ubyło basu na rzecz jego przyspieszenia, zwarcia i skrócenia, no i zdecydowanie poprawiła się klarowność całego obrazu muzycznego. Wspominałem powyżej, że dźwięk się najzwyczajniej w świecie otworzył. Im dłużej siedziałem w najdogodniejszym miejscu, tym bardziej mi to wszystko się podobało, a ostatecznie doszedłem do wniosku, że każdy choć odrobinę osłuchany entuzjasta powinien uznać nową akustykę na Kolejowej za jednoznacznie lepszą niż poprzednia. Nie stało się jedno kosztem czego innego, nastąpiła substancjalna poprawa po całości i to jest najważniejsze.

Najlepsze w nowej odsłonie pomieszczenia odsłuchowego na Kolejowej było to, że nie trzeba było się doszukiwać zmian. Wystarczyło usiąść, posłuchać chwilę, a efekt nie kazał na siebie długo czekać. Gdy coś takiego ma miejsce, wiadomo, że w grę nie wchodzą subtelności, ale zmiany wyraźne i konkretne. Na początku myślałem, że to tylko moje subiektywne wrażenie, może i podświadomie zadziałał fakt, że akustykę u siebie mam opartą na podobnych elementach. Dlatego też nie omieszkałem podpytać pracowników salonu, co o nowej adaptacji sądzą i każdy z miejsca wymienił znacznie lepsze ogarnięcie niskich częstotliwości i wspomnianą powyżej otwartość. Już dawno przestałem wierzyć w takie przypadki, nikt się z nikim nie umawiał przecież na te same zeznania, no bo i po co.

Mniej więcej godzinę po przybyciu powiedziano mi, że ma się pojawić właściciel. Pomimo tego, że siedziba Nautilusa mieści się w Krakowie, Robert regularnie kursuje pomiędzy tym miastem, a Warszawą i dogląda interesu samodzielnie. Nie umawialiśmy się, natomiast cel naszych wizyt okazał się być taki sam, tj. oględziny pomieszczenia. Szef firmy podjął świadome decyzje odnośnie kierunku zmian akustycznych, niemniej weryfikacja na własne uszy już po fakcie też musiała nastąpić. Koniec końców, wylądowaliśmy w miejscu docelowym i zaczęliśmy słuchać.

Będąc częścią branży audio już ładny kawałek czasu, było mi dane poznać kilku właścicieli interesów z nią powiązanych. Faktycznie jest to źródło dochodu dla osób piszących o sprzęcie grającym, w tym mnie, jak i sprzedających go. Ta finansowa płaszczyzna nas łączy. Niemniej, większość mi znanych sprzedawców to przede wszystkim pasjonaci, tj. ludzie, którzy powiązane z muzyką hobby przekuli na pracę. Piszę o tym bo, choć Roberta znam relatywnie krótko, to entuzjasta ciężkiego kalibru jest, a nasze ostatnie spotkanie dostarczyło mi tylko dodatkowych dowodów na to. Po wstępnym oswojeniu się z pomieszczeniem w końcu wstał, nie wszystko mu pasowało. Zgodni byliśmy co do słyszalnej poprawy, ale mój rozmówca stwierdził, że kilka pozornie drobnych rzeczy nie tylko da się zrobić lepiej, ale trzeba. Na początku nie wiedziałem o co mu chodzi, ale po kilku minutach wszystko stało się jasne. Detale, detale, detale.

Zaczęło się od wymiany kolumn. Zabrano podłogówki Dynaudio, a na ich miejsce wskoczyły nowe monitory tej samej firmy, model Confidence 20. Zeszło się z pół godziny zanim zagrały. Robert stwierdził, że jak ma słuchać tych paczek, to jak Bozia przykazała, tj. na firmowych podstawkach, z wkręconymi elementami odsprzęgającymi, wszystko elegancko wypoziomowane i na platformach wypełnionych kwarcem. Dalej doszło ustawienie w optymalnej pozycji z miarką w rękach i dogięcie wszystkiego symetrycznie, żadna tam partyzantka. Wcale się szefowi Nautilusa nie dziwię, bo spora część z tych zabiegów kosztuje co najwyżej trochę czasu, a efekt może być tylko lepszy. Przed odsłuchem u siebie też dbam o to, żeby wszystko było cacy. Po raz kolejny już byliśmy zgodni co do tego, że monitory polubiły się z pomieszczeniem po adaptacji bardziej, niż ich podłogowy brat; zagrały dźwiękiem bardziej otwartym, wyrazistym, rozedrganym, szybszym i całościowo emocjonującym, trochę za pośrednictwem innych środków. Myślałem, że to już koniec, ale Robert dalej nie odpuszczał.

Szef Nautilusa wyczarował kilka przezroczystych krążków, które wylądowały pomiędzy nóżkami wykorzystanej wówczas integry Ayona, a podstawą stolika. Nie zamierzam się teraz rozwodzić nad tym, w którą stronę zmienił się dźwięk, to nie ma znaczenia, ale zagrało inaczej i lepiej. Chwilę później mój rozmówca zniknął na dłuższą chwilę i powrócił z dwiema platformami RAF-48H firmy Acoustic Revive. Ich zadaniem jest redukcja wibracji za pomocą odsprzęgania powietrzem pod ciśnieniem. Temat nie jest mi obcy, przeraźliwie ciężki pneumatyczny model Advanced firmy Stacore jest najlepszym produktem adresującym wibracje, jaki znam. Ciągnąc wątek dalej, dwie wspomniane platformy podłożone pod gramofon i odtwarzacz CD mocno ucywilizowały dźwięk, stał się wyraźnie przyjemniejszy, organiczny i mógłbym tak pisać dalej, ale nie to jest najważniejsze. Robert doskonale wiedział co trzeba zrobić, za pomocą jakich środków i gdzie, żeby było lepiej. Nie było żadnego zastanawiania się, kombinowania czy prób w tę i z powrotem. Facet działał trochę jak maszyna, dobrze sobie znane akcesoria aplikował bez zbędnej gadki reklamującej mi ten czy tamten produkt. Dało się odnieść wrażenie, że mój gospodarz chciał po prostu ‘wymaksować’ pokój przed powrotem do Krakowa, ale bez czarowania, egzaltacji i tym podobnych zabiegów. Jak dla mnie bomba, po czym usiadł i stwierdził, że da się jak najbardziej słuchać, choć dalej nie był w 100% zadowolony. Rozchodziło się o zasypanie podstawek śrutem i kosmetykę z adaptacją bocznych ścian, ale to z czasem. Perfekcjonista, co poradzić.

Podsumowując, akustyka głównego pomieszczenia odsłuchowego na Kolejowej 45 jest sporo lepsza niż była, jak dla mnie w pełni zadowalająca. Warto przyjść i posłuchać, choć na sam koniec została nieco przyćmiona przez nowe monitory Dynaudio. Oj, zagrały, spodobały mi się z wielu powodów i trzeba będzie się im kiedyś przyjrzeć we własnych czterech ścianach. Podziękowania dla warszawskiej załogi i Roberta za edukacyjne spotkanie. Do następnego.

Nautilus Warszawa

  • ul. Kolejowa 45/U4
  • tel.: 22 636 01 06
  • salon@nautilus.net.pl
  • https://nautilus.net.pl/

Godziny otwarcia:

  • poniedziałek – piątek: 11:00 – 19:00
  • sobota: 10:00 – 15:00