Denafrips Terminator Plus

by Dawid Grzyb / September 22, 2021

Dzięki przetwornikom R2R chińska firma Denafrips zyskała niemały rozgłos w relatywnie krótkim czasie. Ostatnio nadarzyła się okazja do poznania jej flagowego modelu o nazwie Denafrips Terminator Plus, a teraz czas na przedstawienie go tutaj.

Wstęp

Topologia R2R jest stara, ale nie przestarzała. Czas obszedł się z nią jak z winem, stąd nazwanie jej koszerną nie jest przesadą. Drabinka rezystorów zrobiona na piechotę czy też scalona w pojedynczej kostce nie ma aż takiego znaczenia jak dźwięk, który nam te rozwiązania obiecują. Przez lata było mi dane zaznajomić się z kilkoma produktami w ten deseń, każdy zagrał bardzo dobrze i tutaj przyznaję się, że bardzo je lubię. O ile wiem to posiadanie tego typu upodobań nie jest zbrodnią, choć moje ciągoty to drabinek rezystorowych tym razem mogły przeobrazić się w mocniejsze uczucie. Przedstawiony w tej recenzji Denafrips Terminator Plus to pełnoprawny przetwornik C/A typu R2R, o którym zdążyło się już zrobić głośno m. in. za sprawą tego artykułu, ale to mnie nie powstrzymało przed przyjęciem egzemplarza testowego.
Firma Denafrips nie jest nowa w branży. Została założona w 2012 roku w mieście Guangzhou przez Zhao Bing Rana, którego ojciec i wujek byli wykształconymi inżynierami, stąd wychowany w otoczeniu elektronicznych komponentów też poszedł tą samą drogą. Po uzyskaniu tytułu inżyniera Zhao pracował przez 15 lat dla jednego z największych chińskich podwykonawców sprzętu audio, gdzie wiele się nauczył jako projektant. Ta rola i doświadczenie umożliwiły założenie własnej firmy wraz z czterema kolegami, natomiast jej nazwa to połączenie pierwszych liter słów Dynamic, Exquisite, Natural, Attractive, Fidelity, Refined, Intoxicating, Pure oraz Sophisticated.
Denafrips dzisiaj to dobrze prosperujący interes, który zatrudnia 50 pracowników na terenie mieszczącej się w dystrykcie Panyou miasta Guangzhou własnej fabryki o powierzchni prawie 1,5 km². To właśnie tam mieści się linia montażowa, działy kontroli jakości oraz badań i rozwoju, a także produkcja poszczególnych komponentów. Te imponujące liczby osiągnięte w niecałą dekadę wskazują na ekspansję, którą mógł sfinansować jedynie duży sukces komercyjny, a agresywnie wycenione dyskretne przetworniki R2R są jego fundamentem. Podstawowy model Ares II kosztuje 4000 zł, a za najdroższy – Denafrips Terminator Plus – trzeba zapłacić 34500 zł, choć to w dalszym ciągu drobniaki w porównaniu do oferty produktowej dCSa czy MSB. Widzę to tak, że sprzedaż technologii R2R za nieduże pieniądze nie odejmuje jej atrakcyjności. Dlatego też nie protestowałem gdy wyjątkowo komunikatywny Alvin Chee, który pod własną marką Vinshine Audio ogarnia marketing i globalną sprzedaż dla Denafripsa, zaoferował wysłanie modelu flagowego tej firmy.

Budowa

Gruby podwójny karton zawierał niewiele mniejszą piankową komorę, a w niej owinięty w przezroczystą folię produkt bez jakichkolwiek dodatków. Brak kabla zasilającego, instrukcji obsługi oraz pilota pewnie niejedna osoba uznałaby za wadę, ale nie ja. Podstawowe przewody odsyłam do pudełek, instrukcja dostępna w sieci w zupełności mi wystarczy, a flagowy Denafrips nie ma żadnej funkcji, która uczyniłaby kontroler zdalnego sterowania obligatoryjnym.
Denafrips Terminator Plus jest w pełni symetrycznym i purystycznym konwerterem C/A bez streamingu, regulacji głośności i bezprzewodowego wejścia. Wymiary (wys. x szer. x gł.) 105 x 380 x 430 mm i masa 19 kg powodują, że jest to produkt ciężki i spory, choć do ogarnięcia w pojedynkę. Wejścia USB oraz I²S akceptują natywnie maks. strumień DSD1024 oraz sygnał PCM aż do 1536 kHz, natomiast pozostałe wejścia cyfrowe przyjmują maks. DSD64 za pomocą paczek DoP, oraz PCM do jakości 24 bit/192 kHz. Pasmo przenoszenia produktu to zakres od 20 Hz do 40 kHz (-0,2 dB), zniekształcenia wynoszą 0,0010%, dalej mamy przesłuch na poziomie -110 dB, a listę zamykają dynamika oraz odstęp sygnał/szum odpowiednio o wartościach 132 i 127 dB. Produkt pobiera poniżej 20 W podczas pracy, a dzięki szerokiemu zakresowi obsługiwanych napięć (100 – 240 V 50/60 Hz) może być używany gdziekolwiek na świecie bez konieczności wprowadzania jakichkolwiek zmian. Dostępne opcje kolorystyczne to matowa czerń lub srebro.
Do konwersji C/A założyciel firmy Denafrips wybrał topologię R2R ze względu na inżynieryjną swobodę niedostępną dla ograniczonych do ich wnętrza układów krzemowych. Ta tzw. drabinka składa się z rzędów połączonych równolegle i szeregowo rezystorów wykorzystanych w roli dzielników napięcia. Upraszczając, jedynym zadaniem tych elementów jest konwersja liczb binarnych w napięcia proporcjonalne do nich, a głębia bitowa determinuje jak dużo elementów ma być zaangażowanych w tym procesie. Choć ten krótki opis nie sugeruje specjalnie skomplikowanej roboty, szybkie porównanie zwykłego kawałka krzemu do stworzonej przez Zhao siatki rezystorów wystarczy do zrozumienia, że prosta to ona nie jest.
Gruba i wyszczotkowana aluminiowa obudowa Terminatora Plus czyni z niego pancerny, minimalistyczny i świetnie zmontowany produkt, który bez problemu dopasuje się do otoczenia. Tu mam na myśli chociażby poukrywane wkręty, co przełożyło się na monolityczny wygląd bez żadnych rozpraszaczy. Lekko zaokrąglony front uwzględnia logo producenta na środku przy górnej krawędzi, natomiast długie horyzontalne wcięcie separuje 19 czerwonych diod od siedmiu responsywnych guzików poniżej. Te światła wskazują wybrane wejście cyfrowe, połączenie zewnętrznego zegara, nadpróbkowanie sygnału PCM, odwrócenie fazy absolutnej, aktywne częstotliwości 44,1/48 kHz, przetwarzanie strumienia DSD oraz tryb gotowości. Przyciski służą do przeskakiwania pomiędzy wejściami, wybudzenia produktu, odwrócenia fazy i włączenia/wyłączenia wyciszenia oraz nadpróbkowania. Ostatni guzik o nazwie ‘Mode’ za pomocą kombinacji jego naciśnięć uaktywnia dwa filtry cyfrowe (slow/sharp) i podwójne wyjście AES/EBU (po jednym na kanał), a także pozwala na zmianę pinów w portach I²S. W trybie nadpróbkowania dane PCM są skalowane maksymalnie dwa razy, natomiast strumień DSD zawsze pozostaje natywny.
Każdy z trzech dysków na spodzie Terminatora Plus ma wystający kolec, który pasuje do odwróconego odpowiednika wewnątrz okrągłej drewnianej stopki, a całość stanowi odsprzęganie twarde, tj. bez jakichkolwiek sprężynujących akcji i reakcji. Górna część obudowy ma jedynie logo producenta, natomiast tył gości po jednym wyjściu analogowym RCA (2,2Vrms) i XLR (4,4Vrms). Wysoka impedancja wyjściowa (odpowiednio 625/1250Ω) tych gniazd informuje nas o ich bezpośrednim sprzęgnięciu z matrycą rezystorów. Ta część obwodu generuje sygnał na tyle duży, że obeszło się bez sekcji wyjściowej, co pozwoliło skrócić i uprościć całą ścieżkę. Dalej po prawo są dwa 75-omowe wyjścia BNC dla zewnętrznego zegara oraz w sumie osiem wejść cyfrowych; współosiowe i optyczne S/PDIF, podwójne AES/EBU, HDMI I²S, 2x RJ45 I²S oraz USB typu B. Oparte na porządnym gnieździe Furutecha (FI-06) wejście zasilania nie uwzględnia bezpiecznika i głównego włącznika.
Interfejs I²S oryginalnie został zaprojektowany przez Philipsa do transmisji sygnału pomiędzy obwodami cyfrowymi tak, aby m.in. odseparować linię zegara od tej z danymi, dzięki czemu nie trzeba go odzyskiwać z drugiej nitki po dotarciu do odbiornika, co obniża jitter. Sposób zewnętrznego użytkowania magistrali I²S nie został nigdy ustandaryzowany w branży, choć producenci aplikują ją według uznania, tj. za pomocą złącz HDMI, RJ45, BNC i nawet S-Video. Mało tego, brak zgodności rynkowej co do konkretnej aplikacji I²S rozciąga się do różnie skonfigurowanych pinów rzeczonych gniazd i rodzi dodatkowe komplikacje, w następstwie których transport i przetwornik mogą za pośrednictwem I²S po prostu się nie dogadać. Jest to jednak transmisja cyfrowa uznawana za lepszą niż cokolwiek innego, stąd możliwość samodzielnej konfiguracji adekwatnych wejść w Terminatorze Plus ogranicza ryzyko braku kompatybilności i jest sporym plusem. Co prawda nie miałem pod ręką urządzenia zdolnego do wysłania muzyki do tego przetwornika za pomocą I²S, ale coś mi mówi, że sporo dobrego mnie ominęło.
Denafrips Terminator Plus z zewnątrz wygląda dość niepozornie, ale jego środek jest imponujący. Dwie osobne komory mieszczą całą elektronikę. Zasilanie na niższym poziomie składa się z dwóch wykonanych w fabryce Denafripsa transformatorów toroidalnych, których uzwojenia są dodatkowo ekranowane miedzianą powłoką i uziemione dla obniżenia szumu na tych wtórnych. Klastry kondensatorów o pojemności 0,1F dostarczają stabilne, nieustannie puryfikowane napięcie DC do kluczowych obwodów, a czterokanałowe cyfrowe izolatory Texas Instruments ISO7241M stanowią barierę dla masy i powiązanego z nią szumu. Choć liniowe, zasilanie Terminatora Plus pod względem automatyki pracy i uniwersalności obsługiwanych napięć nie ustępuje impulsowym odpowiednikom.
Poziom ponad zasilaczem mieści duży laminat, który tak naprawdę tworzą dwie płytki fizycznie odseparowane od siebie niewielką szczeliną. Lewa część zwiera wszystkie komponenty powiązane z cyfrowym przetwarzaniem sygnału (DSP). Oparty na układzie ARM (STM32F446) odbiornik USB ma własne oprogramowanie i uaktywnia się dopiero po wybraniu stosownego wejścia, w przeciwnym razie pozostaje uśpiony. Dane z pozostałych gniazd cyfrowych trafiają do logiki FPGA zamiast typowego odbiornika. Na płytce po prawej stronie zbudowano 25-bitową siatkę R2R, na której jeden kanał przypada ponad 500 rezystorów SMD sterowanych układem FPGA Altera Max II. Strumień DSD jest dekodowany za pomocą 32-stopniowych filtrów FIR. Niewielka tacka z aluminiową obudową jest jedynym elementem, który łączy obydwie płytki. W jej wnętrzu zamontowano dwa termicznie kontrolowane zegary ‘femto’ o częstotliwościach 45,12/49,15 MHz, odpowiednio dla sygnałów 44,1/48 kHz i ich wielokrotności. Są zasilane z niezależnej linii i osadzone bardzo blisko drabinki rezystorów w celu redukcji jittera, a dane im podlegające są buforowane najpierw w szybkiej pamięci RAM. Terminator Plus to od środka kawał pięknej roboty.

Dźwięk

Innuos Statement w roli transportu podał sygnał do LampizatOra Pacific lub Denafripsa Terminator Plus, stamtąd do systemu dzielonego Trilogy 995R/915R, a dalej kablami głośnikowymi Boenicke S3 do kolumn sound|kaos Vox 3afw lub Boenicke Audio W11 SE+. W roli łączówek RCA wykorzystałem kable Audiomica Laboratory Erys Excellence i Boenicke Audio IC3 CG, a także XLRy własnej roboty. Kluczowe komponenty zasiliła listwa Boenicke Audio Power Gate oraz jej trzy kable M2, plus dwie sieciówki LessLoss C-MARC. Tor USB uwzględnił jedynie kabel iFi audio Mercury3.0, filtry LessLoss Firewall for Loudspeakers były zastosowane z kolumnami, a switch Fidelizer EtherStream znalazł się pomiędzy routerem Linksys WRT160N i Innuosem Statement. Zasilacz liniowy ISOL-8 Prometheus zasilił router i switch.
Denafrips Terminator Plus naturalnie musiał się zmierzyć z jakieś cztery razy droższym flagowcem Łukasza Fikusa. W celu zapewnienia możliwie równego pola walki obydwa przetworniki zobaczyły wejścia RCA w przedwzmacniaczu Trilogy 915R, no i zostały podłączone tymi samymi sieciówkami do tej samej listwy. Przeskoki pomiędzy nimi wymagały zmiany wejścia analogowego z poziomu pilota oraz przełączenia kabla USB, choć po wstępnych odsłuchach zaszły zmiany. Terminator Plus połączył się z 915R za pomocą XLR-ów i stworzył w pełni zbalansowany system, a Pacific dostał na otarcie łez fajniejszy interkonekt (Boenicke IC3 CG). Sporo to zmieniło, ale do tego jeszcze wrócimy. Warto tu też zaznaczyć, że sprzęt Denafripsa pracował z wyłączonym nadpróbkowaniem.
Świat poza krainą ΣΔ jest co najmniej intrygujący, a w ciągu ładnych kilku lat było mi dane poznać jego mieszkańców od firm Chord, HifiMan, PS Audio, LessLoss, TotalDAC, AMR, Lampizator i Aqua HiFi. Ta lista zawiera ultra-krótkie ścieżki bez typowych kości konwersji, układy FPGA oraz drabinki R2R zawarte w scalaku i zrobione na piechotę. Poznawałem urządzenia na przestrzeni jakichś siedmiu czy ośmiu lat, stąd dźwięk wielu stanowi dzisiaj co najwyżej odległe wspomnienia. Niemniej, kilka wspólnych cech brzmieniowych zapadło mi w pamięci na tyle mocno, że przyjazd jakiegokolwiek przetwornika bez kostek ΣΔ w środku rodzi niemałe oczekiwania. Z Terminatorem Plus nie było inaczej, choć ważniejsze jest to, że z miejsca zagrał w znajomy sposób.
Wszystkie powyższe metody konwersji C/A cechowała specyficzna dorosłość, która skutecznie radzi sobie z jakąkolwiek agresją brzmieniową. Gdy przedobrzony, dźwięk skupiony na detalach, otwartości i szybkości staje się kłujący, ostry, wychudzony, pusty, eteryczny i suchy, co ma swoją naturalną cenę w postaci obniżonej gęstości, żywotności, koloru itp. Choć tego typu wyżyłowane i przebojowe granie może się na początku podobać, bez odpowiednio rozbudowanej muskulatury i krągłości tu i tam długofalowo nie zdaje egzaminu. Mając to na uwadze, maszyny R2R, które miałem przyjemność słuchać w przeszłości były ponadprzeciętnie dobre pod względem struktur tonalnych, gładkości oraz organicznych tekstur typowych tylko dla nich. Choć grały w sposób bardziej ciemny, ziemisty i wilgotny niż lśniący, rozświetlony i anielski, znakomicie sobie też radziły pod względem detaliczności, czerni tła, wyrywności, swobody i ogólnie pokazywania muzyki z szykownej, wręcz czarującej strony, co nigdy nie powszednieje. Profil Terminatora Plus nie tylko idealnie tu pasuje, ale też pod kilkoma względami produkt ten osiągnął więcej niż jakikolwiek inny mu podobny spośród tych mi znanych. Flagowiec Denafripsa z czasem urósł do rangi zjawiskowo skomplikowanego i całościowo dopracowanego zawodnika, który potrafił zdecydowanie więcej niż to sugerowała jego cena.
Zanim przejdziemy dalej pozwolę sobie na wyjaśnienie, cóż takiego w moim słowniku oznacza słowo ‘organiczny’. Należy przez nie rozumieć specyficzną tkankę na instrumentach, która dopala ich masę, przydaje kolorów i zaokrągla je nieco, ale w sposób na tyle sprytny, że w efekcie są równie elastyczne i żywe co substancjalne, nawilżone i obecne. Tutaj można przywołać ciepło, ale to słowo z kolei kojarzy mi się z porcją wszędobylskiego kleistego lukru, który ogranicza zwinność i wyrazistość, zabiera tlen i zabija drobinki dryfujące w powietrzu. W tym kontekście organiczny smak jest z natury nieco gęsty, ale też bardziej aromatyczny, wyraźny, wilgotny i złożony niż po prostu słodki, ciepły i zwalisty. Dla uproszczenia niech to będzie dźwiękowe ciepło, ale strukturalnie bardziej skomplikowane, szczuplejsze, lepiej zarysowane i wolne od typowych przywar. Terminator Plus miał tego w opór, co okazało się być jedną z jego największych zalet.
Nie znam żadnego szybko i wyraźnie grającego przetwornika C/A, który byłby równie dobry pod względem kolorów, treści i ekspresji, a Terminator Plus z silnym charakterem własnym też takim produktem nie jest. Nazwanie jego dźwięku nieco ciepłym, grubym i miękkim nie będzie zbrodnią, ale ten krótki profil psychologiczny jedynie częściowo oddaje stan faktyczny. Rzecz się rozchodzi o to, jak mocno nastawiony na barwę  i nasycenie Denafrips  poradził sobie z każdym innym aspektem brzmieniowym w porównaniu do mojego referenta. To właśnie tu jest pies pogrzebany. Większość słuchaczy zgodziłaby się, że przede wszystkim starły się dwie zupełnie inne szkoły grania i ja się z tym zgadzam. Nie pierwszy raz tak się stało i wyjaśnienie, gdzie Terminator Plus uplasował się w stosunku do rywala jest łatwe, ale moje najważniejsze i nieco prywatne znalezisko było gdzie indziej. Objawy odstawienia po wyłączeniu Pacifica z systemu były do tej pory jedynie kwestią czasu, natomiast Terminator Plus nie był zaledwie krótkoterminowym substytutem, ale naprawdę miał co potrzeba aby zakwestionować pozycję lidera pod moim dachem. Dla jasności, żadnemu innemu konwerterowi C/A się ta sztuka nie udała.
Prostownik KR Audio 5U4G razem z lampami 300B Kevina Scotta powodują, że mój Pacific gra obłędnie wnikliwie, otwarcie, natychmiastowo, mocno i konturowo. Ten usportowiony dźwięk z naciskiem na adrenalinę jednocześnie skraca dystans do najbliższych źródeł pozornych, nieco je powiększając wewnątrz fantastycznie napowietrzonej i skomplikowanej sfery ze mną w środku. Prezentacja tego typu jest bezpośrednia, stąd wszystko dzieje się tu i teraz, a nagrania na żywo bardzo to lubią. Podczas głośnych odsłuchów wypada zapinać pasy bezpieczeństwa. Niemniej, bańki DHT w roli buforów sygnału temperują naturalnie słoneczną i elektryzującą osobowość Pacifica, oraz przydają jej złożonych tekstur, bogatej gamy kolorów, gładkości oraz wszystkiego innego do pokazania muzyki na wskroś przyjemnej i substancjalnej. Najwyższy model LampizatOra po prostu wie, kiedy przeistoczyć się z dzikusa w osobnika łagodnego, zapraszającego, grzecznego, ładnego i atmosferycznego, choć bez dobrze nagranej muzyki nie da rady. Ten sprzęt nie wybacza i z czasem zacząłem sobie bardzo tą jego wybredność cenić.
Denafrips Terminator Plus zagrał w sposób bardziej odległy i gęstszy, ale nikogo to nie powinno dziwić teraz. Jego nacisk na kolory, kilogramy oraz bryły rysowane grubszą kreską przełożył się na dźwięk nieco łagodny, miękki i rozmarzony, ale obeszło się bez gorszych not pod względem artykulacji i przejrzystości. Większość urządzeń o topologii podobnej do Terminatora Plus dobrze sobie radziła pod tymi względami. To spowodowało, że jego mniej bezpośredni, lśniący i żywiołowy profil w porównaniu do referenta nie był gorszy, ale stanowił manifestację wyraźnie odmiennej osobowości. Choć Terminator Plus skupił moją uwagę przede wszystkim na walorach tonalnych oraz szczególnie pociągającej atmosferze zarezerwowanej tylko dla tego typu maszyn, nie wydał mi się przykręcony pod względem rozdzielczości, przestrzennie mniejszy czy gorzej rozbudowany w porównaniu do Pacifica. To jest właśnie powód, dla którego przesiadki z tego drugiego na Denafripsa nie były ani odrobinę bolesne.
Można jeszcze długo rozmieniać się na drobne, analizować detale i płodzić kolejne akapity, ale walka w tej recenzji naprawdę nie była kwestią tej czy tamtej cechy rozwiniętej mniej lub bardziej. Wystarczy napisać, że Terminator Plus prężył mocny i uziemiony kręgosłup brzmieniowy przed wnikaniem w nagrania, a Pacific odwracał ten porządek, ale obydwa te produkty wydały mi się sonicznie równie dopracowane. Wybór pomiędzy nimi sprowadzał się tylko i wyłącznie do moich subiektywnych zachciewajek danego dnia. Wybuchowe ciosy, duże kontrasty dynamiczne i przyjemna brutalność serwowana z bliska wymagały Lampizatora, podczas gdy wolniejsze i pełniejsze uderzenia, większa ekspresja oraz klimatyczne krajobrazy kierowały mnie w stronę Terminatora Plus. Czas pomiędzy nimi rozdzieliłem mniej więcej po równo, co nie wymaga dodatkowego komentarza w kontekście ich jakże różnych cen.
Choć Terminator Plus bardzo szybko okazał się być fantastycznie grającym produktem, po podłączeniu go za pomocą XLR-ów to przedwzmacniacza sporo urósł w moich oczach. Nie miałem bladego pojęcia który komponent z sygnałem przetwarzanym w pełni symetrycznie zrobił więcej i w jaki konkretnie sposób, ale to było bez znaczenia, w przeciwieństwie to niewykorzystanej do tej pory rezerwy wydajności. Mój system z Denafripsem komunikującym się z 915R za pomocą XLR-ów zagrał w sposób zauważalnie mocniejszy, bardziej dziki, otwarty i bez spadku jakości gdziekolwiek. Przełożyło się to na rzadko słyszaną brzmieniową spójność i moje niemałe zadowolenie, choć romantyczny charakter tego grania pozostał bez zmian. Terminator Plus wciąż miał na sobie delikatne jedwabne rękawiczki ze wszystkimi powiązanymi dobrodziejstwami, ale teraz swobodniej poruszał większe masy powietrza oraz uderzał sporo mocniej i bardziej twardo, choć drobiazgowo i z pełną kontrolą. Flagowego Denafripsa oceniłem bardzo wysoko jeszcze przed zamianą jego wyjść, ale już po tym zabiegu z szybkimi i otwartymi szwajcarskimi paczkami słuchałem go więcej niż Pacifica.

Podsumowanie

Po miesiącu spędzonym z Terminatorem Plus nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że po zapakowaniu go w bardziej luksusową skrzynkę gdzieś w Europie kosztowałby kilka razy więcej. Tak, to jest produkt ponadprzeciętny dokładnie tego kalibru, a atrakcyjna cena nie czyni go mniej realnym czy imponującym, niż faktycznie jest. Gdybym teraz poszukiwał konwertera C/A dla siebie, na tym konkretnym modelu bym poprzestał.

Wizualnie prosta i masywna obudowa zrobiła z Terminatora Plus adekwatnie ciężki czołg. Korzystało się z niego bez zarzutu, był ledwo ciepły podczas pracy, a mnogie złącza, wliczając w to konfigurowalne wejścia I²S i porty dla zewnętrznego zegara, powinny zaspokoić potrzeby nawet najbardziej wymagających nabywców. Porządne podstawki odsprzęgające, gniazdo IEC Furutecha oraz zręcznie poukrywane wkręty pokazują przywiązanie do detali godne droższej konkurencji. Niemniej, lwia jej część od środka prezentuje się niczym zabawki w porównaniu do wnętrzności Terminatora Plus, już nawet nie wspominając o dźwięku. W tym kontekście flagowy Denafrips nie tylko stanowi okazję jakich mało, ale jest też mąciwodą w pełni gotowym to walki ze zdecydowaną większością podobnych urządzeń.

Pod względem znakomitości grania stawiam najdroższego Denafripsa gdzieś w okolicach mojego przetwornika, tak po prostu. Choć profile mają zupełnie inne i funkcjonalności też, to jest to moim zdaniem miejsce, do którego ten pierwszy też należy… a nawet nie tknąłem jego wejść I²S. Jeżeli to wszystko brzmi zbyt dobrze, aby było prawdzie i gdzieś musi być jakiś haczyk, nie sądzę, że jest. Od święta rynek rodzi zakłócaczy siejących niemały zamęt, a Denafrips Terminator Plus to po prostu jeden z nich. Do następnego!

Platforma testowa:

Cena produktu w Polsce:

  • Denafrips Terminator Plus: 34500 zł

 

Dostawca: 4HiFi